-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-05-30
„Diabelska góra” to najnowsza powieść autorstwa Douglasa Prestona i Lincolna Childa i trzecia już część cyklu z archeolożką Norą Kelly. Po lekturze dwóch poprzednich fascynujących tomów, przybliżających tragiczną i pełną potworności wyprawę Donnera, pierwsze testy nuklearne i legendy o zaginionych skarbach wiedziałam, że i kolejna dostarczy mi mocnych wrażeń i dreszczyku emocji, ale nie byłam gotowa na to, co tym razem zaserwował mi ten zgrany duet. I nie chodzi jedynie o totalny miks gatunkowy, w którym elementy sensacyjne, przygodowe, political fiction, oczywiście thrillera, ale i romansu wspierają wątek science-fiction będący pionem powieści, ale również o zmiany, jakie zaszły w naszych bohaterkach.
Intryguje już początek powieści, w którym Nora, mimo sceptycyzmu i wręcz przekonania, że zaproponowany jej projekt to nic innego jak dowcip, który może skompromitować jej reputację w środowisku naukowym przyjmuje propozycję pracy od ekscentrycznego miliardera Lucasa Tappana. Bo przecież nie tylko ona incydent w Roswell, słynnym za sprawą rzekomego rozbicia na jego terenie niezidentyfikowanego obiektu latającego traktuje niczym niepoważne opowieści fascynatów teorii spiskowych i ufoludków. Jednak kto bogatemu zabroni? I kto mu odmówi?
Z drugiej strony, to fascynujące, że wraz z bohaterką dane nam jest zweryfikować, czy w tych krążących latami opowieściach jest ziarnko prawdy. Jednak zanim ktokolwiek zacznie sprawdzać, czy to odludne miejsce ma coś wspólnego z obcymi, wezwana na miejsce Corrie Swanson z FBI będzie musiała wyjaśnić zagadkę bardziej prozaiczną - dwóch ciał ukrytych na tym terenie przed laty.
Relacja pomiędzy obiema kobietami staje się dużo przyjaźniejsza i opiera na wzajemnym szacunku, uznaniu dla profesjonalizmu i nawet sympatii. Ale okazuje się, że Nora zdolna jest i do bardziej spontanicznych i namiętnych emocji. Romans jednak nie rozgrzewa aż tak mocno, jak efekty śledztwa, które ujawniają tajemnice Roswell bardziej skomplikowane i sięgające głębiej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Sytuacja nabiera tempa i zaczyna się śmiertelnie niebezpieczny wyścig z czasem, pełen zwrotów akcji i napięcia godnego najlepszych filmów sensacyjnych.
Powieść duetu Preston & Child okazała się znakomitą i zaskakującą rozrywką, ale również sprowokowała mnie do refleksji nad tym, co może kryć się poza zasięgiem naszej zwyczajnej rzeczywistości. Zawsze uważałam, że byłoby strasznym marnotrawstwem przestrzeni gdybyśmy byli jedynym inteligentnym i zaawansowanym technologicznie gatunkiem w kosmosie. Czy książka potwierdza, czy zaprzecza tej teorii?
„Diabelska góra” to najnowsza powieść autorstwa Douglasa Prestona i Lincolna Childa i trzecia już część cyklu z archeolożką Norą Kelly. Po lekturze dwóch poprzednich fascynujących tomów, przybliżających tragiczną i pełną potworności wyprawę Donnera, pierwsze testy nuklearne i legendy o zaginionych skarbach wiedziałam, że i kolejna dostarczy mi mocnych wrażeń i dreszczyku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-29
Francuski pisarz Pierre Lemaitre zdobył popularność, jako autor powieści kryminalnych, ale ja swoją przygodę z jego twórczością zaczęłam od zaliczanego do literatury pięknej „Wielkiego świata”, który jest pierwszym tomem cyklu „Lata chwały”. Brawurowo, w tragikomicznej formie przenosi nas w powojenny świat, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, osobistych dramatów i skomplikowanych relacji rodzinnych.
By ukazać powojenne przemiany we Francji i jej odległych koloniach, Autor pozwala nam wkroczyć w życie zamożnej rodziny Pelletierów, producentów mydła z Bejrutu. Początkowo może się wydawać, że choć finansowo uprzywilejowana, to jest to rodzina, jakich wiele. Autor chyba celowo usypia uwagę czytelnika, by w pewnym momencie zrzucić swoim bohaterom maski zwyczajności i naprawdę zaszokować. Zręcznie przeplatając losy poszczególnych członków rodziny, tworzy wielowątkową narrację, w której każdy z bohaterów zmaga się z własnymi demonami, problemami i skrywa niewygodne tajemnice. Każda z opowieści mogłaby stanowić odrębną powieść, jednak to ich połączenie daje pełniejszy obraz złożoności relacji rodzinnych i wpływu historii na życie jednostek.
"Wielki świat" to nie tylko historia rodziny Pelletierów, ale również opowieść o trudnych wyborach, walce o przetrwanie i poszukiwaniu własnej drogi w świecie pełnym wyzwań, przemocy, korupcji i niesprawiedliwości. Lemaitre z dużą wrażliwością ukazuje zarówno siłę, jak i słabość swoich bohaterów, nie unikając przy tym trudnych tematów, takich jak homoseksualizm, zdrada, przemoc czy podążanie za własnymi pragnieniami i ambicjami wbrew oczekiwaniom otoczenia.
Powieść Autora wyróżnia się bogatym tłem historycznym i kulturowym, które dodaje głębi opowieści. Autor barwnie oddaje ducha powojennego świata, ukazując jego wpływ na losy bohaterów. Styl pisania Lemaitre'a jest przejrzysty i płynny, a dodatkowo rosnąca dynamika akcji sprawiają, że książkę czyta się z dużym zaangażowaniem.
"Wielki świat" to epicka opowieść o niezwykłej rodzinie, miłości, zdradzie, zbrodni i walce o własne miejsce w świecie. Pierre Lemaitre udowadnia, że jest mistrzem nie tylko kryminałów, ale także literatury pięknej, tworząc powieść, która na długo pozostaje w pamięci. To doskonały początek cyklu, więc już zaczynam wyczekiwać kolejnego tomu, który przeczytam z ogromną przyjemnością.
Francuski pisarz Pierre Lemaitre zdobył popularność, jako autor powieści kryminalnych, ale ja swoją przygodę z jego twórczością zaczęłam od zaliczanego do literatury pięknej „Wielkiego świata”, który jest pierwszym tomem cyklu „Lata chwały”. Brawurowo, w tragikomicznej formie przenosi nas w powojenny świat, pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, osobistych dramatów i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-06-03
Bardzo lubię czytać książki o kobiecej przyjaźni tej budującej, ale też tej iskrzącej, a nawet wybuchowej, dlatego ciekawa byłam, w jakiej odsłonie pojawi się ten motyw w najnowszej powieści obyczajowej Anny Szczęsnej „Dom nad srebrną wodą”.
Cztery bohaterki, które łączy wspólna przeszłość spotykają się co roku w domku letniskowym jednej z nich. Wyjeżdżają kolejny raz, więc powinny wiedzieć czego się spodziewać po otoczeniu i swoim towarzystwie. Autorka pokazuje jednak, że przemilczenie traumatycznej przeszłości nie sprzyja wzajemnym relacjom. Niektóre sprawy warto zamknąć, wyjaśnić i pozwolić im odejść, bo zamiatanie pod dywan sprawi, że ktoś się potknie na rosnącej z czasem fałdzie niedomówień, wyrzutów sumienia i żalu.
Prócz wyczuwalnej w ich emocjach ciszy przed burzą tym razem kobietom nie sprzyja również pogoda, a zaniepokojenie budzi nieznajomy mężczyzna pojawiający się w okolicy, co jeszcze bardziej wpływa na zaognienie konfliktu. Z czasem poznajemy historię każdej z kobiet i przeszłość, która pomimo prób zepchnięcia jej na margines, kładzie się cieniem na ich życiu. Każda z nich w jakimś stopniu przywdziewa maskę kryjąc się za nią nie tylko przed światem zewnętrznym, ale i przed sobą nawzajem.
Burza zazwyczaj oczyszcza atmosferę, ciężkie i duszne powietrze staje się rześkie i pozwala oddychać pełną piersią. Czy tak będzie również w przypadku Natalii, Patrycji, Ewy i Malwiny? Czy potrafią zaakceptować przeszłość, której nie mogą zmienić i przyjąć bez poczucia winy to, co oferuje im życie?
Autorka z wyczuciem oddaje zmienność losu i jego nieprzewidywalność, ale i ukazuje postaci czterech kobiet, które dokonują w życiu zupełnie innych wyborów i podążają innymi drogami spotykając się czasem na ich skrzyżowaniu. Włącza w ich relację tajemnicę z przeszłości, która stopniowo wyłania się z ciemnych wód jeziora, tajemniczego mężczyznę i nieprzewidywalne siły natury, co zebrane w jedną całość i zamknięte w odosobnionym domku w lesie daje wrażenie nadciągającej katastrofy.
Ciekawość, co do dalszych losów kobiecej przyjaźni, ale też towarzyszące czytaniu napięcie pchało mnie ku zakończeniu i miałam wrażenie, że ponad 400 stron minęło w mgnieniu oka. Jeśli więc macie chęć na napisaną przyjemnym językiem, ale nie lekką, za to bardzo prawdziwą i życiową historię, w której znajdziecie odbicie niektórych własnych emocji i dylematów, to skorzystajcie z zaproszenia do „Domu nad srebrną wodą”. To miejsce może być ucieczką i azylem, ale może właśnie tam odnajdziecie siebie.
Bardzo lubię czytać książki o kobiecej przyjaźni tej budującej, ale też tej iskrzącej, a nawet wybuchowej, dlatego ciekawa byłam, w jakiej odsłonie pojawi się ten motyw w najnowszej powieści obyczajowej Anny Szczęsnej „Dom nad srebrną wodą”.
Cztery bohaterki, które łączy wspólna przeszłość spotykają się co roku w domku letniskowym jednej z nich. Wyjeżdżają kolejny raz,...
2024-06-05
U mnie w tym roku w planach wyjazdowych Turcja, ale przyznam się Wam, że po lekturze najnowszej książki podróżniczej Jarosława Molendy „Pod słońcem Hellady” mam ogromną chęć wrócić do Grecji. Z opisu Autora szczególnie urzekła mnie malownicza i urokliwa Mesta na wyspie Chios, gdzie czas jakby zatrzymał się w miejscu.
"Oto jest Grecja, jaką kocham" pisze Autor i to uczucie przebija w każdym słowie opisującym odwiedzane miejsca, wypróbowane potrawy i trunki, piękno otaczającej natury, a nawet historię i legendy tego regionu. Czułam się, jakbym wraz z nim kosztowała słodkiego galaktoboureko, delektowała się którymś z szerokiej gamy greckich win, czy kawą z widokiem na zachód słońca na Santorini.
À propos, wiecie, że kawa po grecku sprzyja długowieczności? Z pewnością pomaga też w tym odpoczynek w trybie „siga-siga”, który pozwala zwolnić, wyciszyć się i cieszyć chwilą. A ten spokój bije z cudownych zdjęć wzbogacających każdy rozdział i urzekających tym, co kochamy w Grecji – turkusem wody, barwami zabudowań i pięknem krajobrazu.
Autor zabiera nas w podróż do części wyspiarskiej i kontynentalnej karmiąc nas szczyptą historii, garścią ciekawostek i odrobiną mitologii. Do miejsc obleganych przez turystów (dla nich też znajdzie się tu trochę rad) i tych, do których raczej nie docierają. Często zaprasza nas do stołu i wierzcie mi, potrafi wzbudzić apetyt samym opisem konsumowanych pyszności.
Jeśli ktoś z Was ma w planach wyjazdowych Grecję właśnie, to zachęcam do lektury tego bogatego opracowania. Może zdecydujecie się na zwiedzanie tego kraju metodą flanowania? Na czym ona polega? Nie zdradzę, ale sama tak właśnie lubię poznawać nowe miejsca. A jeśli ktoś z Was zastanawia się jeszcze nad kierunkiem najbliższego wyjazdu, to również namawiam, bo Autor potrafi samym barwnym opisem zaszczepić i w nas miłość do tego kraju.
U mnie w tym roku w planach wyjazdowych Turcja, ale przyznam się Wam, że po lekturze najnowszej książki podróżniczej Jarosława Molendy „Pod słońcem Hellady” mam ogromną chęć wrócić do Grecji. Z opisu Autora szczególnie urzekła mnie malownicza i urokliwa Mesta na wyspie Chios, gdzie czas jakby zatrzymał się w miejscu.
"Oto jest Grecja, jaką kocham" pisze Autor i to uczucie...
2024-06-02
Koniec wojny nie wszystkim przyniósł wolność i poczucie bezpieczeństwa. Dla niektórych dopiero wtedy rozpoczął się prawdziwy koszmar. W okres powojenny, ale również specyficzny czas PRL-u przenosi nas znakomita i napisana z ogromnym znawstwem ówczesnych realiów powieść i jednocześnie debiut Roberta Baciochy „Pielgrzym”, ukazując losy dwojga młodych ludzi, których losy splotły się na krótko, by rozdzielić ich na wiele lat.
Po ponad trzydziestu latach do Polski przyjeżdża Simon, korespondent chicagowskiej gazety, by towarzyszyć dopiero co wybranemu papieżowi podczas pielgrzymki i relacjonować jej przebieg. Jego przyjazdowi towarzyszy też drugi cel, jakim jest odnalezienie żydowskiej dziewczyny, Sary, poznanej w powojennym Szczecinie. Dlaczego mężczyzna jej szuka? Czy wiąże się z tym wątek romantyczny? Przecież w Chicago zostawił chorą żonę i córki, a i dla Sary czas nie stał w miejscu.
Autorowi trzeba przyznać, że ma dar snucia opowieści i bardzo plastycznego oddawania realiów Szczecina, w którym rozgrywa się większość akcji, w obu liniach czasowych. Oczami człowieka spoza żelaznej kurtyny, dla którego zastana polska rzeczywistość często ociera się o absurd, ale również posiadającego własne wspomnienia związane z tym miastem obserwujemy zachowane podobieństwa i zaistniałe zmiany.
To z pewnością wielka gratka dla wszystkich, których pasjonuje historia tego miasta, ale w powieści przede wszystkim porusza i urzeka jednocześnie historia młodych ludzi walczących o przetrwanie w trudnej powojennej rzeczywistości. Ale i to nie koniec emocji, bo wraz z Simonem i towarzyszącym mu zuchwałym i rezolutnym taksówkarzem podążając wątłymi śladami wspomnień przeżyjemy brawurowe, częstokroć niebezpieczne przygody, a przeszłość i służba bezpieczeństwa będą deptać im po piętach. Naprzemiennie przenosimy się w miejsca, z których może zniknęły już ruiny, głód i szabrownicy, ale nadal pozostali niebezpieczni ludzie nadużywający władzy wobec tych, którzy im podlegają.
To powieść, która budzi wiele emocji. Potrafi wstrząsnąć do głębi, ale i wywołać uśmiech rozbawienia. Autor znakomicie zrównoważył trudny wątek obyczajowy, niewesołe wspomnienia i przemyślenia głównego bohatera z ukazanymi w nieco krzywym zwierciadle absurdami PRL-u, dynamiczną, zaskakującą i niepozbawioną momentów humorystycznych akcją. A jeśli jesteście ciekawi, jak skończą się poszukiwania Simona, to pozostaje wam tylko sięgnąć po ten zdumiewający i nieszablonowy debiut Roberta Baciochy.
Koniec wojny nie wszystkim przyniósł wolność i poczucie bezpieczeństwa. Dla niektórych dopiero wtedy rozpoczął się prawdziwy koszmar. W okres powojenny, ale również specyficzny czas PRL-u przenosi nas znakomita i napisana z ogromnym znawstwem ówczesnych realiów powieść i jednocześnie debiut Roberta Baciochy „Pielgrzym”, ukazując losy dwojga młodych ludzi, których losy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-09
Wyjątkowe opracowanie zarówno pod względem graficznym, jak i zawartych w nim treści! Na pierwszy rzut oka zachwyca okładka z grafiką samego Autora i pięknie wkomponowane kolorystycznie barwione brzegi, ale już na drugi, prawdziwy miłośnik twórczości J.R.R. Tolkiena dostrzeże, że jak wskazuje tytuł jest to „Hobbit z objaśnieniami” zawierający dużo więcej niż suchą treść.
Ja miałam okazję oglądać film i czytać książkę i zaskoczyło mnie jak wiernie film oddaje zarówno fabułę, postaci, jak i klimat powieści. Nie oddaje jednak tego, co w tym wydaniu stanowi ogromną wartość dodaną, czyli pięknych ilustracji z różnych wydań książki na przestrzeni lat, masy szczegółowych informacji związanych z procesem powstawania powieści, ale też odniesień do późniejszego jego dzieła „Władcy pierścieni”. I prócz samej powieści to ogrom pracy, jaki Douglas A. Anderson włożył w opracowanie przypisów, objaśnień, wyłapanie powiązań, różnic, czy błędów zasługuje na największą uwagę. Książka zawiera również ciekawe słowo od tłumacza, dwa dodatki „Wyprawę do Ereboru” i „O runach” oraz bogatą bibliografię wszystkich wydań i tłumaczeń jego książek, oraz istotniejszych opracowań związanych z nim i jego twórczością.
Oczywiście prócz tych cudownych bonusów, które doceni każdy miłośnik Tolkiena, to przepiękna, baśniowa powieść drogi o wyprawie krasnoludów i czarodzieja Gandalfa do odległej krainy zagarniętej niegdyś wraz z niewyobrażalnym skarbem przez smoka Smauga. Towarzyszy im oczywiście Bilbo obsadzony w roli włamywacza, który początkowo pełen obaw i sceptycznie nastawiony z czasem ulega przemianie zyskując pewność siebie, odwagę, ale i spryt tak potrzebny, by przetrwać. Bo oczywiście niebezpiecznych, choć i zabawnych przygód mają co niemiara spotykając na swej drodze choćby trolle, elfy, gobliny, czy ogromne pająki. A na końcu wyprawy czeka na nich ziejący ogniem smok skryty w górze wraz ze skradzionym skarbem. Czy ekipie śmiałków uda się go pokonać?
Autor historię tę stworzył jako baśń dla swoich dzieci i tu też zwraca się do czytelnika snując swoją opowieść. I my więc możemy poczuć się trochę, jak jego potomstwo rozsiane licznie po całym świecie chłonące z zapartym tchem przygody sympatycznego hobbita i jego kompanów.
Wyjątkowe opracowanie zarówno pod względem graficznym, jak i zawartych w nim treści! Na pierwszy rzut oka zachwyca okładka z grafiką samego Autora i pięknie wkomponowane kolorystycznie barwione brzegi, ale już na drugi, prawdziwy miłośnik twórczości J.R.R. Tolkiena dostrzeże, że jak wskazuje tytuł jest to „Hobbit z objaśnieniami” zawierający dużo więcej niż suchą treść.
Ja...
2024-05-17
Są książki, które się pochłania w jeden wieczór i takie, które warto celowo rozłożyć na tygodnie, nawet miesiące, by w skupieniu i z należytą uważnością delektować się kolejnym fragmentem. I przede wszystkim, żeby znaleźć czas, by zmierzyć się z ogromem zawartych w niej wartości, przemyśleć porady i nakazy, i zatrzymać nad własnym życiem i priorytetami.
Taką książką, a nawet powiedziałabym księgą zarówno ze względu na gabaryty, jak i wręcz biblijny charakter przekazu jest „Twierdza” Antoine de Saint-Exupery. Księgą pełną mądrości, z której można czerpać bez końca. Barwnym, poetyckim i pełnym metafor językiem w formie przypowieści opisuje każdą wartość, każdy temat, który ma wpływ na kształtowanie człowieka dążącego do ideału. Porusza najważniejsze życiowe wartości, ale i nadaje im odpowiednie znaczenie i interpretację.
"Twierdzo, zbuduję cię w sercu człowieka"
Tu każde zdanie skłania do myślenia i choć od jej napisania minęło niemal sto lat, to wiele prawd pozostaje uniwersalnych i tak samo aktualnych, jak przed wiekiem. Z niektórymi poglądami możemy się nie zgodzić, wydać się mogą nieco archaiczne czy wręcz nieakceptowalne, ale nie czyni jej to mniej wartościowej pod względem literackim.
Utopia filozoficzna ma to do siebie, że pokazuje wizję świata czy człowieka, która nigdy się nie ziści. Pokazuje ideał, do którego powinniśmy dążyć, jest drogowskazem wskazującym kierunek. I pojawia się przy czytaniu cień melancholii, bo gdyby każdy z nas kierował się w życiu odpowiedzialnością, honorem, odwagą, uczciwością, braterstwem, poczuciem wspólnoty, obowiązku, przyjaźnią, miłością i tolerancją, jak inny byłby nasz świat. Ale pomarzyć można, a to opracowanie powinno towarzyszyć nam w życiu, by wskazywać i zawracać nas na właściwą drogę, gdy zbłądzimy.
Jeśli lubicie czasem zatrzymać się, dać sobie przestrzeń do przemyśleń, pofilozofować, to tym dziełem stworzonym z krótkich rozdziałów, które możemy sobie odpowiednio dawkować, możecie delektować się do woli.
Są książki, które się pochłania w jeden wieczór i takie, które warto celowo rozłożyć na tygodnie, nawet miesiące, by w skupieniu i z należytą uważnością delektować się kolejnym fragmentem. I przede wszystkim, żeby znaleźć czas, by zmierzyć się z ogromem zawartych w niej wartości, przemyśleć porady i nakazy, i zatrzymać nad własnym życiem i priorytetami.
Taką książką, a...
2024-05-27
Nie samym czytaniem żyje człowiek. Czasem przyjemnie też sobie posłuchać, szczególnie gdy jest to tak niesamowicie sugestywne słuchowisko grozy w znakomitej interpretacji Marii Dębskiej, Filipa Kosiora i Grażyny Wolszczak, jak „Pomiędzy”. Sześć odcinków autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego i Wojtka Miłoszewskiego dostępnych na platformie Empik Go towarzyszyło mi podczas ostatnich dwóch wyjazdów i jeśli pojawią się kolejne z przyjemnością ponownie zanurzę się w kolejne historie z pogranicza dwóch światów.
Doris i Janek są zwyczajną parą w okolicy trzydziestki. Ona sprzedaje bursztyn turystom, on jako trener motywuje swoich klientów do dbałości o sprawność fizyczną. Parą zwyczajną jednak tylko do czasu przeprowadzki do odziedziczonego po babci lokum pełnego starych zegarów. To tu zaczynają prześladować ich koszmarne sny, które jako twardo stąpający po ziemi ludzie z pewnością by wyśmiali, gdyby nie fakt, że doświadczają ich synchronicznie. Dlaczego właśnie oni? I do czego doprowadzi ich próba wyjaśnienia tych niepokojących zdarzeń?
Para głównych bohaterów, ich swobodna relacja i naturalne, czasem zabawne dialogi są najmocniejszą stroną tego serialu audio i to dla nich przede wszystkim z przyjemnością wsłuchiwałam się w każdy kolejny odcinek. Ale nie można mu również odmówić klimatu grozy związanego z trudnymi do wytłumaczenia zdarzeniami. By wyjaśnić niektóre z nich, podążając za tajemniczymi listami przenosimy się w odległą i bliższą przeszłość, ale i przyszłość dotykającą bezpośrednio naszych bohaterów.
Jeśli macie ochotę przyjemnie spędzić czas, czy umilić sobie jazdę samochodem, to ten lekki, znakomicie przygotowany i zajmujący serial przeniesie Was dosłownie do innego świata, świata „pomiędzy”. Z każdym, dotyczącym odrębnej sprawy odcinkiem spędzicie około godziny, więc można dawkować sobie tę rozrywkę w zależności od potrzeb.
Nie samym czytaniem żyje człowiek. Czasem przyjemnie też sobie posłuchać, szczególnie gdy jest to tak niesamowicie sugestywne słuchowisko grozy w znakomitej interpretacji Marii Dębskiej, Filipa Kosiora i Grażyny Wolszczak, jak „Pomiędzy”. Sześć odcinków autorstwa Zygmunta Miłoszewskiego i Wojtka Miłoszewskiego dostępnych na platformie Empik Go towarzyszyło mi podczas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-24
Uwielbiam zioła. Sadzić, wąchać i spożywać w różnych postaciach. Świeże i suszone, jako dodatek do potraw, jako napary, oliwy smakowe czy nalewki. I lubię też o nich czytać.
Zaskakuje mnie, jak niewiele wiem jeszcze o ich sile, o ich wpływie na nasze zdrowie. „Siła ziół. Poznaj sekretny język roślin” autorstwa Fiony Heckels i Karen Lawton mówi nie tylko o tym, w jaki sposób możemy wspierać swoje ciało, ale i umacniać ducha tworząc relacje z otaczającymi nas roślinami.
Tu po raz pierwszy spotkałam się z pojęciem fitoterapii sensorycznej, która podąża za porami roku i związanymi z nimi żywiołami. Dowiedziałam się, że „skupia się na tym, jak rośliny odzwierciedlają moce żywiołów, i jak my, ludzie wchodzimy w interakcje z roślinami w każdej kolejnej porze roku”. I jest to temat niezwykle ciekawy, którego korzenie sięgają systemów starożytnych, takich jak ajurweda, tradycyjna medycyna chińska, czy medycyna kultury zachodniej.
Czy po lekturze tego opracowania zacznę zastanawiać się nad marzeniami roślin? Niekoniecznie, ale rzeczywiście, to, o czym piszą autorki ma swoje odzwierciedlenie w naturze i porach roku. Wiosna na przykład symbolizuje wodę, rozkwit liści i oczyszczenie organizmu, a jesień powietrze, które unosi nasiona i sprzyja komunikowaniu się.
Znajdziemy tu również ciekawe i szczegółowe charakterystyki wybranych roślin, ciekawe przepisy i receptury między innymi na kropelki na odwagę czy pesto z wiosennych roślin, zalecenia przy określonych schorzeniach, ale i… odrobinę poezji.
Na okładce przeczytamy, że jest „to unikatowa mieszanka nauki, medycyny, kreatywności, magii, rytuałów i zabawy” i rzeczywiście te wszystkie elementy w niej znajdziemy. Z moją sceptyczną naturą, niektóre z nich potraktowałam z przymrużeniem oka, inne jako ciekawostki, ale nie zmienia to faktu, że podejście Seed Sistas, współczesnych alchemiczek i zielarek mnie oczarowało, bo nie tylko ma prowadzić do równowagi organizmu, ale dzięki swobodnemu przedstawieniu tematu daje też wiele radości.
Jeśli jesteście ciekawi fundamentów i działania ziołolecznictwa sensorycznego, które pomoże kompleksowo zadać o siebie, to sięgnijcie po to nietuzinkowe, wzbogacone ilustracjami opracowanie. Z pewnością nie raz Was zaskoczy i pobudzi Waszą wyobraźnię.
Uwielbiam zioła. Sadzić, wąchać i spożywać w różnych postaciach. Świeże i suszone, jako dodatek do potraw, jako napary, oliwy smakowe czy nalewki. I lubię też o nich czytać.
Zaskakuje mnie, jak niewiele wiem jeszcze o ich sile, o ich wpływie na nasze zdrowie. „Siła ziół. Poznaj sekretny język roślin” autorstwa Fiony Heckels i Karen Lawton mówi nie tylko o tym, w jaki...
2024-05-15
Mam ważenie, że Lee Child’owi i od niedawna również jego bratu Andrew, z którym już czwartą książkę pisze w duecie, pomysły na zajmującą akcję z kultowym Jackiem Reacherem nigdy się nie skończą. Wszak inspiracji nie brakuje. Cały czas na świecie prowadzone są choćby tajne rządowe projekty, które mają zwiększyć przewagę jednego państwa nad innym, a niektórym bardzo zależy na tym, by pozostały w ukryciu.
Z drugiej strony, jeśli nasz bohater siłą rzeczy nie młodnieje, zawsze można przenieść akcję o kilkadziesiąt lat wstecz, gdy był jeszcze młody, ale już niepokorny i niesamowicie dociekliwy.
I właśnie do roku 1992 podążamy za wówczas jeszcze zasilającym szeregi żandarmerii wojskowej, choć już zdegradowanym, Reacherem. To wtedy dochodzi do ataków na naukowców powiązanych z tajnym rządowym projektem sprzed ponad dwóch dekad, a Jack jest jednym z członków zespołu utworzonego w celu wyjaśnienia sprawy. A ta zatacza coraz szersze kręgi i odsłania tajemnice, których ujawnienie z pewnością nie będzie rządzącym na rękę. Kto poznał już Reachera wie jednak, że nie poprzestanie na półprawdach i nie odpuści bez względu na ryzyko.
I było jak zawsze dynamicznie, zajmująco i co ważne, w dopracowanej fabule nie czuć zmęczenia autorów materiałem, a wręcz świeżość, jakby to był pierwszy, a nie 28. tom cyklu.
Czy jednak po tylu częściach autorzy mogą czytelnika jeszcze czymś zaskoczyć? Przyznam, że mnie nie zaskoczyli, bo dobrze wiem, czego mogę się spodziewać, ale też właśnie dlatego z przyjemnością sięgam po każdy kolejny tom, mając gwarancję emocjonującej i pełnej zwrotów akcji historii, w której ścierają się siły dobra i zła, choć również te pierwsze częściej używają argumentu siły, niż siły argumentu. Przynajmniej wtedy, gdy są reprezentowane przez Jacka Reachera.
Tym razem jednak i niedocenianie kobiet może okazać się śmiertelnie niebezpieczne.
Mam ważenie, że Lee Child’owi i od niedawna również jego bratu Andrew, z którym już czwartą książkę pisze w duecie, pomysły na zajmującą akcję z kultowym Jackiem Reacherem nigdy się nie skończą. Wszak inspiracji nie brakuje. Cały czas na świecie prowadzone są choćby tajne rządowe projekty, które mają zwiększyć przewagę jednego państwa nad innym, a niektórym bardzo zależy na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-19
"Jedz, śpij, sprzątaj, powtórz."
Dokładnie tak wygląda życie Marii, młodej kobiety z bolesną przeszłością, choć jej plany i ambicje były zupełnie inne. Teraz wyczerpująca, fizyczna praca z jednej strony jest próbą ucieczki przed ścigającymi ją demonami, z drugiej w pewnym sensie karą, którą nałożyła na samą siebie za to, co zrobiła. Za przekleństwo, jakim się stała.
Oczywiście praca pozwala jej też przeżyć w Londynie, do którego trafiła w rzeczach darowanych przez organizację humanitarną. Jak do tego doszło? Co spotkało tę ogoloną na zapałkę młodą kobietę z ranami na duszy i ciele?
"Sposób, w jaki ludzie traktują sprzątaczki, dużo o nich mówi." Gdyby tylko znali Marię, nie odważyliby się do niej odezwać lekceważąco, lub z pogardą…
Wraz z Marią, o której od samego początku wiemy, że nie jest zwykłą sprzątaczką, wkraczamy do domów i życia jej pracodawców. Czasem poznaje ich lepiej niż by chciała i angażuje się w ich sprawy zbyt mocno. A sprzątaczce tak łatwo jest odkryć brudy skrywane przez innych za zamkniętymi drzwiami. "Jej specjalne, dogłębne sprzątanie dotyczy teraz pozbywania się brutalnych mężów i ich ciał, a nie zwykłych kuchennych odpadków." Ale jej czyny nie przechodzą bez echa, dręcząc ją wyrzutami sumienia, strachem przed odkryciem i przywołując wspomnienia z przeszłości.
Podążając naprzemiennie dwiema liniami czasowymi zgłębiamy stopniowo zarówno historię kobiety i jej motywacje, jak też morderczą — dosłownie i w przenośni — pracę, której się podjęła. Poznajemy również dwoistość jej charakteru, czyniącą ją zdolną do pełnej miłości opieki nad Elsie, staruszką z demencją, ale i czynów, od których przechodzą ciarki.
Ta historia wciąga od pierwszych stron, podczas których Maria zakopuje pewne zwłoki w ogródku. Atmosfera mroku i napięcia towarzysząca kobiecie wpełza i pod skórę czytelnika, towarzysząc aż do budzącego uśmiech końca. Bo mimo kilku szokujących zdarzeń, powodów do uśmiechu, a nawet szalonego chichotu jest zdecydowanie więcej. Dialogi z Elsie niepowtarzalne, styl lekki, a klimat powieści dwoisty, zupełnie jak charakter głównej bohaterki. Momentami brutalny i nieprzewidywalny, a za chwilę cudownie delikatny, ciepły i pełen miłości. Ta gra kontrastów kupiła mnie zupełnie, podobnie jak mroczna i barwna zarazem historia Marii.
Za takie thrillery uwielbiam ten gatunek!
"Jedz, śpij, sprzątaj, powtórz."
Dokładnie tak wygląda życie Marii, młodej kobiety z bolesną przeszłością, choć jej plany i ambicje były zupełnie inne. Teraz wyczerpująca, fizyczna praca z jednej strony jest próbą ucieczki przed ścigającymi ją demonami, z drugiej w pewnym sensie karą, którą nałożyła na samą siebie za to, co zrobiła. Za przekleństwo, jakim się...
2024-05-15
Wiosnę, lato i część jesieni spędzam w ogrodzie z audiobookiem na uszach. A co robić zimą? No właśnie! Wymyśliłam, że przy słuchaniu audiobooków, w długie zimowe wieczory będę haftować naturę!
Pomysł ten zrodził się, gdy zobaczyłam przepięknie wydany „Haft botaniczny. Nowoczesny podręcznik” Arounny Khounnoraj od razu zachwyciłam się wzorami czerpanymi z natury – kwiatami, liśćmi, muszelkami, gałązkami wykonanymi w różnych technikach. Zachłysnęłam się pięknem, ale kiedy zaczęłam czytać okazało się, że tak łatwo nie będzie. Wprawdzie książka krok po kroku tłumaczy, co jest potrzebne, by zacząć swoją przygodę z haftem, ale zupełnie nie byłam gotowa na taką mnogość różnych ściegów. Rozłupany, sznureczek, łańcuszek, płotek, murek, rybie ości… Czego tu nie ma!
Otrząsnęłam się jednak szybko, tłumacząc sobie, że przecież nie od razu Kraków zbudowano i ja też zacznę od podstawowych ściegów i łatwiejszych wzorów, tym bardziej że każdy z nich jest szczegółowo rozpisany i rozrysowany. A kiedy opanuję podstawy przejdę do bardziej zaawansowanych projektów, bo i one przedstawione są nie tylko od strony wykonania haftu, ale ukazują cały proces uszycia serwetki, torebki, saszetki czy poduszki.
Cudowne jest to, że wszystkie projekty są bardzo praktyczne i pozwolą wprowadzić miłe, dekoracyjne elementy do naszego domu i garderoby, czyniąc je wyjątkowymi i jedynymi w swoim rodzaju, a w te, które już nam się opatrzyły, tchnąć nowe życie.
Po lekturze, która w moim odczuciu okaże się źródłem wiedzy i inspiracji zarówno dla początkujących, jak ja, ale i zaawansowanych miłośników haftu pozostaje mi teraz zamówić tamborki, muliny, nożyczki igły i rozpuszczalny papier samoprzylepny (!) i może na przyszłą wiosnę pochwalę się wyhaftowanym logo czytanie.na.platanie, albo chociaż liściem platana.
Zbliża się Dzień Matki i może właśnie ta książka okaże się idealnym prezentem, który przerodzi się w pasję?
Wiosnę, lato i część jesieni spędzam w ogrodzie z audiobookiem na uszach. A co robić zimą? No właśnie! Wymyśliłam, że przy słuchaniu audiobooków, w długie zimowe wieczory będę haftować naturę!
Pomysł ten zrodził się, gdy zobaczyłam przepięknie wydany „Haft botaniczny. Nowoczesny podręcznik” Arounny Khounnoraj od razu zachwyciłam się wzorami czerpanymi z natury – kwiatami,...
2024-05-11
Powieści Anny Rybakiewicz sięgające trudnych czasów wojny budzą szczególne emocje. Bo na przekór złu świata Autorka ukazuje zawsze tę dobrą stronę człowieka, zdolnego do głębokich uczuć, ogromnych poświęceń i odwagi, co porusza do głębi i nieraz wzrusza do łez. Przywraca też wiarę w miłość jedyną, bezgraniczną i szalenie romantyczną, choć nie zawsze szczęśliwą.
Podobne emocje wzbudziła we mnie najnowsza powieść Autorki „Ocaleni dla miłości”, w której przemierzamy Łomżę i jej okolice podążając śladami pozostawionymi przez wojnę nie tylko na otoczeniu, ale i kolejnych pokoleniach, w poszukiwaniu prawdy o przeszłości, ocalając wspomnienia sprzed lat. Przenosimy się do roku 1942, kiedy młodziutka Henia ratuje ukochanego Moszka i niemowlę z łomżyńskiego getta i współcześnie towarzyszymy Agacie oprowadzającej gościa z Izraela, poszukującego informacji o swoich przodkach. Obie historie podążają równolegle obok siebie, spotykając się niespodziewanie za sprawą niektórych miejsc lub osób.
Narracja pierwszoosobowa Henryki oraz jej prawnuczki Agaty, pozwala czytelnikowi zanurzyć się w emocje i doświadczenia obu bohaterek. Historia Heni pełna jest poświęcenia, odwagi i niesamowitej determinacji w obliczu okrucieństwa wojny. Czy i jej prawnuczka, zmagająca się z własnymi traumami i rozczarowaniami miłosnymi również znajdzie w sobie odwagę, by odkryć rodzinne sekrety sprzed lat, ponownie zaufać i pozwolić sobie na szczęście?
Ta cudowna opowieść rozgrywająca się między czasami i pokoleniami jest nie tylko historią o wojnie i miłości, ale także o odwadze, nadziei i sile ludzkiego ducha w obliczu najtrudniejszych prób. W jej trakcie cała gama emocji targała moim sercem, a finał sprawił, że nawet nie starałam się powstrzymać pojedynczej łzy wzruszenia spływającej po policzku.
Dajcie się i Wy pochłonąć tej poruszającej, ciepłej i mimo trudnego tematu, budzącej nadzieję opowieści. Zwracam się tu do tych z Was, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać wcześniejszej twórczości Autorki, bo pozostałych, których zauroczył jej wyjątkowo empatyczny i wciągający styl z pewnością zachęcać nie trzeba.
Powieści Anny Rybakiewicz sięgające trudnych czasów wojny budzą szczególne emocje. Bo na przekór złu świata Autorka ukazuje zawsze tę dobrą stronę człowieka, zdolnego do głębokich uczuć, ogromnych poświęceń i odwagi, co porusza do głębi i nieraz wzrusza do łez. Przywraca też wiarę w miłość jedyną, bezgraniczną i szalenie romantyczną, choć nie zawsze szczęśliwą.
Podobne...
2024-05-08
Często mówi się o ułańskiej fantazji Polaków, czy zawadiackim polskim duchu, który tyle razy przysporzył nam kłopotów indywidualnie i jako narodowi. Gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, czy to jedynie zwykłe docinki zazdrośników lub wyolbrzymione stereotypy powinien przeczytać najnowszą książkę Krzysztofa Pyzi „Wyszło jak zwykle… Rozbrajająca historia Polski”.
Wzbogacona ilustracjami i zdjęciami książka zawiera historie z przeszłości Polski, te niezbyt chwalebne, często zabawne i pikantne, ale najczęściej pokryte kurzem i nieznane. Okazuje się, że podręczniki szkolne zatajają wstydliwe momenty z życia naszych władców czy znanych postaci przedstawiając ich niemal w samych superlatywach.
A przecież, jak powiedział Churchil „Niewiele jest zalet, których Polacy by nie mieli, i niewiele jest też wad, których umieliby się ustrzec”. I przecież rządzący, czy sławni nie są tu żadnym wyjątkiem. Autor pisze więc o tych, którzy chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle, aż chciałoby się krzyknąć „nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. A okrzyk ten mógłby z powodzeniem funkcjonować od czasów ślubu Mieszka I z Dobrawą.
Rozpatrujemy zabawne sytuacje i wpadki znanych osób z dalszej i bliższej przeszłości, nie tylko władców, z których każdy kolejny okazywał się mieć większą fantazję od poprzedniego (albo jej brak), ale również polityków, naukowców, pisarzy czy sportowców. Poznajemy też genezę wielu sławnych powiedzeń, których źródeł należy szukać w przeszłości naszego kraju, jak choćby „odszczekać coś” lub „stracić dla niej głowę” i zupełnie nieznane dzieła sławnych pisarzy, o których w szkołach uczyć się nie powinno.
W stylu autora czuć ten zawadiacki polski duch i nieraz śmiałam się w głos z kolejnych absurdalnych ciekawostek i smaczków. Niektóre historie wydają się tak nieprawdopodobne, że nie ma opcji, muszą być prawdziwe, bo to życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze.
Jeśli chcecie się dobrze bawić, poznać tę mniej znaną historię Polski i zyskać cały wachlarz anegdot, którymi możecie zabłysnąć przed znajomymi, to to opracowanie spełnia każde z oczekiwań. Dowiecie się między innymi kto był pierwszym rogaczem Rzeczypospolitej, jak naprawdę wyglądały czwartkowe obiadki u króla Stanisława, który sportowiec zapłacił złotym medalem olimpijskim taksówkarzowi, którego z władców do grobu wpędziły kobiety, a którego polowania, kto był pierwszym moherowym beretem Polski i w końcu, który władca zdobyłby nagrodę Darwina za najgłupszą śmierć.
Mogłabym tak wymieniać (niemal) w nieskończoność, bo to dość obszerna i merytoryczna pozycja, ale to po prostu trzeba przeczytać!
Często mówi się o ułańskiej fantazji Polaków, czy zawadiackim polskim duchu, który tyle razy przysporzył nam kłopotów indywidualnie i jako narodowi. Gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, czy to jedynie zwykłe docinki zazdrośników lub wyolbrzymione stereotypy powinien przeczytać najnowszą książkę Krzysztofa Pyzi „Wyszło jak zwykle… Rozbrajająca historia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-26
Przeczytałam wszystkie książki Tomasza Sablika i każda z nich niepokoi elementem nadnaturalnym, zgłębia mroczne zakamarki ludzkiej psychiki i wręcz hipnotyzuje. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią „Mój dom”, która, choć napisana w zupełnie innej formie przyciągała mnie niczym magnes i z każdą stroną coraz łapczywiej chciałam poznać nie tylko historię Edwarda, ale i tajemnicę skrywaną przez jego ekscentrycznego dziadka. I nie ukrywam, że obie namieszały mi w głowie!
Podążamy za Edwardem dwiema ścieżkami. Jedną usnutą z jego wspomnień od czasów dzieciństwa do dorosłości. Przez trudną sytuację rodzinną, odejście matki, przeprowadzkę do domu dziadków. Tego domu, w którym teraz spisuje dla nas swoją historię, szczerą spowiedź i który wydaje się stawać miejscem jego obłędu.
Kolejne kartki z pamiętnika przenoszą nas do wydarzeń z przeszłości, które wydają się być kluczem do zrozumienia obecnej sytuacji. Ale czy na pewno jesteśmy w stanie pojąć, co jest prawdą, a co iluzją? To, co Edward opisuje wydaje się tak zwyczajne i prawdziwe przywodząc na myśl nasze własne dzieciństwo – babcia Wanda zawsze dbająca o jego pełny brzuch, dziadek robiący magiczne sztuczki, tata biorący go zawsze na ręce po powrocie z pracy. Ale też trudne początki w szkole, koledzy, pierwsza miłość i pierwsze upokorzenie. To podróż do cudownych lat okraszonych wzlotami i upadkami, przez którą przepływamy czasem z uśmiechem, innym razem ze smutkiem czy żalem.
Natomiast to, co Edward robi budzi obawy o jego zdrowie psychiczne. Okna pozaklejane kartkami, przerażony wzrok jego żony, odgłosy dobiegające z piwnicy, która ma dla niego specjalne znaczenie i z każdym dniem przybliża go ku przerażającemu finałowi. Czy dowiemy się, co nim kieruje? Dlaczego zachowuje się jak szaleniec? Co jest jego celem?
Autor doskonale balansuje między budowaniem napięcia, wręcz grozy i rozwijaniem wielowymiarowych, niepokojących postaci co sprawia, że mimo niekiedy zbyt rozbudowanych opisów przyciąga nas ku finałowi chęć poznania przyczyn, uzyskania odpowiedzi, odkrycia tajemnic. Te Autor zdradza nam stopniowo pobudzając ciekawość, by na końcu solidnie wstrząsnąć podstawami naszego pojmowania rzeczywistości i wyryć uporczywie powracający obraz w naszej pamięci.
„Mój dom” to hipnotyzująca i niespieszna opowieść nie tylko o strachu przed utratą ukochanej osoby, czy demonach przeszłości kształtujących nasze jestestwo, ale też o ludzkich słabościach, moralności, manipulacji i dążeniu do celu bez względu na wszystko. To kolejna wyjątkowa powieść Autora, której sceny będą do mnie powracać, a myśli kłębić się w głowie długo po jej odłożeniu. I kolejna, którą oceniam bardzo wysoko za ogrom emocji, które we mnie wzbudziła.
Przeczytałam wszystkie książki Tomasza Sablika i każda z nich niepokoi elementem nadnaturalnym, zgłębia mroczne zakamarki ludzkiej psychiki i wręcz hipnotyzuje. Nie inaczej jest z najnowszą powieścią „Mój dom”, która, choć napisana w zupełnie innej formie przyciągała mnie niczym magnes i z każdą stroną coraz łapczywiej chciałam poznać nie tylko historię Edwarda, ale i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uwielbiam powieści Marka Stelara zarówno w odsłonie typowo kryminalnej, jak i komediowej, co głoszę wszem wobec od wielu lat namawiając Was do poznawania Jego twórczości. I nikt dotychczas nie zgłaszał reklamacji. Znakomicie bawiłam się towarzysząc Miśkowi i Szwagrowi w przezabawnym cyklu „Góra kłopotów”, a po przeczytaniu opisu najnowszej humorystycznej powieści „Kameleon” wiedziałam, że i z Mikołajem Borzymem bardzo się polubimy.
I co z tego, że jest on bohaterem negatywnym? Są tacy, do których po prostu pała się sympatią od pierwszych słów i nic tego nie zmieni. Szczególnie gdy jest to osobnik, owszem parający się złodziejstwem, ale uprawiający swój zawód z prawdziwą klasą, ba, wręcz z wirtuozerią. Kieruje się on bowiem zasadami wpajanymi przez Tatkę (wszak to rodzinny interes), mimo że te doprowadziły rodzicieli wprost za mury więzienia. Mikołajowi wychodzą jednak najczęściej na dobre, najczęściej, bo naszego złodzieja poznajemy podczas pobytu na egzotycznej plaży, o której marzy również goszcząc w miejscu przymusowego odosobnienia.
Bohater zwraca się wprost do czytelnika zmniejszając dystans na tyle, że miałam poczucie, jakby dobry i lubiany znajomy opowiadał mi niesamowitą historię, w której wir wpadł zupełnie niechcący i przypadkowo. Ale czy rzeczywiście? Dlaczego drobnym, choć zdolnym złodziejem "nienachalnej urody" nagle zaczynają interesować się służby bezpieczeństwa, wywiad chiński i rosyjski, a nawet brat jego współpracowniczki Oleny (nie w taki sposób, o jakim myślicie 😉) a na jego drodze trup ściele się gęsto?
W tej historii nie każdy okaże się tym, za kogo się podaje, a stawka w grze będzie wysoka. Kto ostatecznie będzie górą w tej komedii pomyłek i kłamstw?
Autorowi, na wzór swoich kryminalnych powieści i tutaj udało się stworzyć niebanalną, zaskakującą i spójną fabułę, której dynamika i żywe, naturalne dialogi, nie pozwalają odłożyć powieści do ostatniego słowa. Tym bardziej że bohater porywa swoją opowieścią okazując się gawędziarzem równie zdolnym, jak złodziejem i graczem w tej zagmatwanej grze, a jego lekki i humorystyczny styl sprawia, że uśmiech nie schodzi z ust podczas czytania. Co może jedynie smucić? Że powieść wydaje się kompletna, co może sugerować, że z Mikołajem nie spotkamy się ponownie, choć przyznam, że wierząc w inwencję twórczą Autora liczę na to, że nas zaskoczy.
Polecam Wam gorąco tę lekką, komfortową, zabawną i inteligentną rozrywkę, której wisienką na torcie jest budząca ciepło na serduchu przyjaźń pomiędzy człowiekiem i psem. I jak można byłoby nie pokochać tego sympatycznego złodzieja?
A na koniec zastanówmy się, czy złodziejstwo popłaca? Nawet jeśli po lekturze tej powieści dojdziecie do takiego wniosku, to pamiętajcie, że Wy nie macie Tatki, który służyłby Wam złotymi radami i na którego błędach w tym fachu moglibyście się uczyć. No, chyba że macie?
Uwielbiam powieści Marka Stelara zarówno w odsłonie typowo kryminalnej, jak i komediowej, co głoszę wszem wobec od wielu lat namawiając Was do poznawania Jego twórczości. I nikt dotychczas nie zgłaszał reklamacji. Znakomicie bawiłam się towarzysząc Miśkowi i Szwagrowi w przezabawnym cyklu „Góra kłopotów”, a po przeczytaniu opisu najnowszej humorystycznej powieści „Kameleon”...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-29
Decydując się na powieść „Afghan narcos” Marcina Szymańskiego miałam pewne obawy, czy nie okaże się zbyt ciężka w odbiorze ze względu na tematykę i styl narracji, skuszona jednak wysokimi notami, jakie zyskały poprzednie książki Autora powiedziałam jej „tak”. I to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, bo ominęłaby mnie szalenie wciągająca i fascynująca powieść sensacyjna.
Brawa należą się Autorowi, bo to właśnie jego lekkie pióro, barwne i wyważone objętościowo opisy, naturalne dialogi i znakomita kreacja bohaterów sprawiły, że mimo poruszania zagadnień zawiłych relacji międzynarodowych, złożoności walki z narkotykowym imperium i brutalnej rzeczywistości Afganistanu prócz źródła wiedzy, jakim w dużej mierze jest, powieść zyskała również walor rozrywkowy. I spodziewajcie się rozrywki na naprawdę wysokim poziomie.
Jako były żołnierz z wieloletnim stażem, dowódca grupy bojowej w Afganistanie Autor dysponuje szeroką wiedzą na tematy, o których zwykły śmiertelnik nie ma bladego pojęcia i to obeznanie daje się wyczuć na każdej stronie i w spójności fabuły powieści. Autor nie popełnił jednak błędu, którym byłoby nadmierne faszerowanie czytelnika faktami, choć wykazanie się swoją wiedzą może kusić. I za to kolejne brawa, bo wszelkie informacje wplecione są w treść naturalnie i budzą prawdziwą ciekawość.
Zestawienie wydarzeń globalnych z życiem uwikłanych w nie, często wbrew własnej woli, jednostek okazało się kolejnym znakomitym posunięciem. Śledziłam z zapartym tchem próbę udaremnienia przerzutu narkotyków na niewyobrażalną skalę, ale prawdziwie zaangażowałam się w osobiste losy zarówno Artura Jurasza, który powraca do Afganistanu z misją humanitarną, jak i Isaada Kazimiego zmuszonego do współpracy z talibami. Bo prócz faktów wiele w tej powieści trudnych emocji. Ciągłego strachu o bezpieczeństwo swoje i rodziny, zagubienia w obecnym świecie, wyrzutów sumienia, ale też odwagi i determinacji, by przeciwstawić się systemowi epatującemu brutalnością władzy i brakiem poszanowania dla ludzkiego życia.
Autor wybiega z akcją powieści do roku 2025, ale nie ma w niej nic z fantastyki, a szeroko ukazany kontekst polityczny i społeczny zarówno w zniszczonym przez konflikty i rządzonym przez talibów Afganistanie, jak i dbającej wyłącznie o swój interes Rosji reprezentowanej przez wagnerowców rzuca światło na zawiłą sieć powiązań i wzajemnych układów, za którymi stoją gigantyczne pieniądze.
Ta powieść dostarczyła mi wielu emocji i skłoniła do stawiania pytań o granice moralności, odpowiedzialność jednostki i nadzieję na lepsze jutro w świecie, gdzie zło wydaje się zwyciężać. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak wartościowej pod względem merytorycznym lektury i jednocześnie tak wciągającej i angażującej powieści sensacyjnej. Gorąco polecam!
Decydując się na powieść „Afghan narcos” Marcina Szymańskiego miałam pewne obawy, czy nie okaże się zbyt ciężka w odbiorze ze względu na tematykę i styl narracji, skuszona jednak wysokimi notami, jakie zyskały poprzednie książki Autora powiedziałam jej „tak”. I to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, bo ominęłaby mnie szalenie wciągająca i fascynująca powieść...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-28
Może się wydawać, że o trudach dorastania napisano już wszystko, gdy jednak skuszona opisem zaczęłam czytać „Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka” włoskiej autorki Giulii Caminito i każde zdanie przeszywało mnie na wskroś, a ulubione cytaty zajęły cztery strony, wiedziałam, że trafiłam na historię wyjątkową i że w tym temacie z pewnością nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa.
Autorka przenosi nas na przedmieścia Rzymu i do umiejscowionej nad jeziorem niewielkiej Anguillary, ale nie rysuje przed nami klimatycznych Włoch przyciągających tłumy turystów, a codzienną walkę o przetrwanie biednej, wielodzietnej rodziny.
"Myślę o nas, że jesteśmy wybrakowanym materiałem"
Jak wygląda życie dziecka naznaczonego od najmłodszych lat piętnem biedy? Opartym na cudzej pomocy i dobroczynności, składającym się z resztek i odpadów innych? O tym opowiada nam Gaia, którą poznajemy, gdy wchodzi w okres nastoletni i której towarzyszymy aż po osiągnięcie dorosłości. Codzienność dostarcza jej gorzkich pigułek, odbijających się obrzydzeniem, litością lub pogardą innych. Obciążeniem oczekiwaniami matki przelewającej na nią własne marzenia. Upokorzeniem i wstydem.
"Każdego dnia trzeba było toczyć nową bitwę w obronie przed osądem i roszczeniami ludzi, którzy posiadali więcej niż my”
Rówieśnicy nie dadzą jej zapomnieć, że w uszytym przez matkę za ciasnym kostiumie kąpielowym, babcinym czepku i z nieogolonymi nogami jest „zwykłą bidulą, kujonką z łatami na dupie… gościem, intruzem, dzieckiem niezasłużonego szczęścia”, czy może więc dziwić jej "pragnienie, by zostać docenioną, by nie rozczarować, by zaistnieć”?
Pierwszy raz moja opinia opiera się w tak dużej mierze na cytatach, ale chciałam i Wam dać choć niewielką próbkę mocy zawartej w słowach Autorki. Bo historię dorastającej Gai choć wypełnioną, jak u każdego dziecka, zabawą, przyjaźniami, później pierwszą miłością, zdradą i stratą determinuje w dużej mierze jej sytuacja społeczna i rodzinna. A Autorka tka tę opowieść bez upiększeń, ale i przerysowań. Kipiącą od złości, naznaczoną samotnością i aktami przemocy, emocjami zaklętymi w kamień w dole brzucha.
Ten szczególny, dojmujący, bezpośredni i trafiający głęboko pod skórę styl urzekł mnie od pierwszego zdania - „Każde ludzkie życie zaczyna się od kobiety” i trzymał w zachwycie aż do ostatniego, którego Wam nie zdradzę. Słowa jednak nie oddadzą siły i złożoności tej historii, zanurzcie się więc wraz z Gaią w wodach jeziora Bracciano i sprawdźcie sami, jaki mają smak.
Może się wydawać, że o trudach dorastania napisano już wszystko, gdy jednak skuszona opisem zaczęłam czytać „Woda w jeziorze nigdy nie jest słodka” włoskiej autorki Giulii Caminito i każde zdanie przeszywało mnie na wskroś, a ulubione cytaty zajęły cztery strony, wiedziałam, że trafiłam na historię wyjątkową i że w tym temacie z pewnością nie powiedziano jeszcze ostatniego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-29
Jeśli lubicie czasem przeczytać powieść lekką, nie wymagającą nadmiernego skupienia, w której z góry wiadomo, że finał wywoła uśmiech na twarzy, to taki komfort zapewni Wam nie tylko „Córka z Grecji”, ale cała seria „Utracone córki” autorstwa Sorai Lane. W każdej z nich możemy nie tylko z przyjemnością śledzić rozwijające się pomiędzy kolejnymi parami uczucie, ale przede wszystkim zwiedzać fascynujące kraje i otrzeć się o ich koloryt podążając za tajemniczymi przesyłkami z przeszłości.
Z bohaterkami pierwszych dwóch tomów skosztowaliśmy klimatu Kuby i Włoch, a tym razem zamieszkująca w Londynie miłośniczka sztuki, Ella, odnajduje w pudełku należącym do jej przodkini tropy kierujące ją do klimatycznej Grecji. Ciekawość odkrycia historii swojej babki i własnych korzeni zbliża ją do Gabriela, jej nastoletniej miłości, ale też skłania ją do zastanowienia się nad własnym życiem i wyborami.
Autorka prowadzi nas przez dwie linie czasowe płynnie i zajmująco łącząc współczesną narrację z retrospekcjami. Stopniowo zgłębiamy tajemnice przeszłości, z której wyłania się obraz tragicznej miłości i olbrzymiej muzycznej pasji potrafiącej łączyć nawet po wielu latach. Czy przykład babki i wsparcie ukochanego dadzą Elli siłę, by odważyć się na powrót do malowania stanowiącego sens jej życia i pogodzić z przeszłością, której nie może zmienić?
To piękna historia miłosna z muzyką, sztuką i inspirującą Grecją w tle mówiąca również o utracie, tęsknocie, szukaniu własnego miejsca w świecie i spełnianiu marzeń. To też opowieść o relacjach rodzinnych, czasem tych trudnych i bolesnych i tych, które warto pielęgnować. To podróż pełna wewnętrznych odkryć, ale też magicznych krajobrazów, dźwięków muzyki i bogactwa sztuki, a autorka zgrabnie wzbogacając ją o wątek romantyczny czyni z niej cudownie ciepłą i urzekającą opowieść.
Już wyczekuję kolejnego tomu planowanego na październik, który wraz z czwartą córką przeniesie nas do urokliwej Genewy. Zaplanujcie sobie i Wy w kalendarzu czas na tę fascynującą podróż.
Jeśli lubicie czasem przeczytać powieść lekką, nie wymagającą nadmiernego skupienia, w której z góry wiadomo, że finał wywoła uśmiech na twarzy, to taki komfort zapewni Wam nie tylko „Córka z Grecji”, ale cała seria „Utracone córki” autorstwa Sorai Lane. W każdej z nich możemy nie tylko z przyjemnością śledzić rozwijające się pomiędzy kolejnymi parami uczucie, ale przede...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Silne kobiety, o których historia milczy? Właśnie o takich bohaterkach, zapomnianych, zepchniętych na margines pisze Kristin Hannah w swojej najnowszej powieści zatytułowanej prosto, ale sugestywnie „Kobiety”. I czyni to tak poruszająco, angażująco i tak prawdziwie, że dzielimy z nimi przeżywane emocje, ich miłości i zdrady, przyjaźnie i odrzucenia, cierpienia i radości, bezsilności i nadzieje. Ich życie i śmierć.
Gdy wychowywana w patriotycznym duchu Frankie śladami walczącego w Wietnamie brata zgłasza się na wojnę jako sanitariuszka, okazuje się, że nie jest to powodem do dumy dla jej najbliższych, a wręcz niewygodnym faktem, który powinno się ukrywać. Ale nie tylko rodzina pragnie jak najszybciej wymazać jej udział w wojnie. Społeczeństwo ją opluwa i obraża. Również system o niej zapomina. „Przecież kobiet nie było w Wietnamie”, nie są weteranami wojennymi, więc nie przysługuje im żadna pomoc, nawet psychologiczna. A przecież i one przeżyły piekło, narażały życie, były świadkami okropności i wszechobecnej śmierci. Przecież i one straciły najbliższych, budzą się w nocy z krzykiem przeżywając ponownie koszmar, którego doświadczyły.
Czy dysharmonia pomiędzy pięknym, beztroskim życiem w słonecznej Kalifornii, a dwoma laty obcowania ze śmiercią, permanentnego strachu i zmęczenia może przejść bez echa? Czy tylko zawiązana w tym piekle przyjaźń jest autentyczna? Czy tylko te, którego tego doświadczyły są w stanie zrozumieć i dać sobie nawzajem wsparcie?
Ta powieść wciągnęła mnie bez reszty i nie traktujcie tych słów, jak wyświechtanego frazesu, bo Autorka ma prawdziwy dar nie tylko kreowania pełnokrwistych, angażujących nas w swoje losy bohaterów, sugestywnego oddania wojennej brutalności, realiów politycznych i społecznych tamtego okresu, ale przede wszystkim stworzenia fabuły, od której nie sposób się oderwać. Uderza w niej kobieca odporność i odwaga, która objawia się nie tylko na froncie, ale też po powrocie, kiedy muszą stawić czoła brutalnej, odrzucającej ich bohaterstwo rzeczywistości, walcząc o honor i uznanie ich zasług i poświęcenia.
Tę piękną i wielowarstwową powieść można uznać za hołd złożony kobietom, których rola w wietnamskim koszmarze była marginalizowana, czy wręcz zapomniana. Jest też niewątpliwie bogatym źródłem informacji przybliżających tę niechlubną kartę amerykańskiej historii. To jedna z tych powieści, która z pewnością rozdziera serce, ale po stokroć warto ją przeczytać.
Silne kobiety, o których historia milczy? Właśnie o takich bohaterkach, zapomnianych, zepchniętych na margines pisze Kristin Hannah w swojej najnowszej powieści zatytułowanej prosto, ale sugestywnie „Kobiety”. I czyni to tak poruszająco, angażująco i tak prawdziwie, że dzielimy z nimi przeżywane emocje, ich miłości i zdrady, przyjaźnie i odrzucenia, cierpienia i radości,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to