Opinie użytkownika
Robert Langdon - specjalista od symboli znów rusza by wspomóc świat swoją wiedzą... tylko tym razem robi to w dosyć nudny sposób.
Powstaje, więc pytanie, czy to ja wyrosłem z Browna, czy może autor się wypalił?
Oraz drugie...
Czy macie podobne odczucia?
Ustalmy jedno.
Jak dla mnie, to ta książka nie jest o miłości.
Jest o życiu, ale takim realnym.
O ludziach udręczonych. Zmęczonych. Ludziach zniszczonych, a jednocześnie gotowych do dalszej walki z bezsensem.
Z drugiej strony, sprawia wrażenie fikcyjności.
Granica jest cienka. Można jej nie dostrzec. Przeoczyć.
Lubicie odmóżdżające powieści?
To właśnie na taką trafiliście.
Jeśli dużo czytacie, to nie wniesie ona nic znaczącego w Wasze życia.
Jeśli czytacie mało, to dobre i to.
Mamy tu religijne niesnaski.
Kontrowersje.
Wyrok śmierci na autora...
Słowem, wszystko czego potrzeba, aby ogłosić książkę - wybitną.
OK.
A co jeśli dodamy jeszcze niesamowicie barwne opisy...?
A co jeśli książka będzie wciągająca...?
A co jeśli przeniesie nas w całkiem inny świat?
A co jeśli oczyma wyobraźni zobaczymy kolory Wschodu?
A co jeśli jej czytanie sprawi nam...
Hawking w kilku słowach pisze o swoich rodzicach i dzieciństwie.
Opowiada o swoim małżeństwie z Jane, z którą ma trójkę dzieci.
Pisze o swojej chorobie, która atakowała go krok po kroku i o tym jak wielokrotnie uniknął śmierci, którą by spowodowała.
Co da nam przeczytanie tej powieści?
Mogłoby się wydawać, że nic... bo dymanie i chlanie...
Z drugiej strony: kiedy przeczytacie jakieś sto romansów, a później jeszcze jakieś pięćdziesiąt czegoś o wampirach, następnie kilka książek o tematyce łączącej te dwa wątki... wszystko doprawicie dwoma setkami kryminałów...
Będzie to dla Was jakaś alternatywa...
Będzie to dla Was...
Ponad 850 stron traumy i jakieś 50 stron przyjemności.
Gniot czy arcydzieło?
Przeczytacie to sobie odpowiecie.
Gdybym nie wytrwał do końca tego jakże opasłego tomiska - stwierdziłbym bez wątpliwości, że to szmira.
Ale wytrwałem i nie żałuję!
Choć było ciężko...
Czy kojarzycie filmy, w których pewne sceny powodują w Was... no, płacz...
Siadacie, odpalacie film... oglądacie... a tu nagle scena, której nie zignorujecie... choćbyście bardzo chcieli nie jesteście w stanie powstrzymać napływających do oczu łez i tego zaciągania nosem... i zaciągania... i...
OK. Kojarzycie.
Wyobraźcie sobie teraz, że nie oglądacie filmu tylko wertujecie...
Alchemik zwyczajnie mi się podoba i do niczego w jego treści nie mogę się doczepić.
Łatwa w interpretacji i przyjemna w czytaniu.
"Złote" zakończenie.
Stary kamper... stara droga... stare małżeństwo... stare choroby... stara podróż...
Niesamowite przygody... niesamowity klimat... niesamowite wzruszenia... niesamowite zakończenie...