-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-03-07
2024-03-11
2024-01-20
2024-02-25
2024-02-21
2024-02-13
2024-01-06
2023-12-19
7,5⭐
Sarah J. Maas wie jak pisać zakończenia...
7,5⭐
Sarah J. Maas wie jak pisać zakończenia...
2023-11-02
Odnoszę wrażenie, że "Korona w mroku" jest nieco słabsza od poprzedniego tomu. Nie zmienia to jednak faktu, że Sarah J. Mass wciąga czytelnika w wykreowany przez nią świat i trzyma do ostatniej strony. Drugi tom serii wprowadza nas w bardziej magiczne wątki oraz zagłębia się w genealogię rodzin królewskich z Erilei. Podobało mi się to jak autorka pogłębia charaktery postaci z pierwszej części w taki sposób, że nic już nie wydaje się czarne albo białe. Pokochałam wątek Chaola i Celaeny. Żałuję, że ich związek nie trwał dłużej i urwał się tak nagle, ale rozumiem dlaczego Mass wybrała takie, a nie inne rozwiązania. Książka kończy się cliffhangerem, także jeśli ktoś ma mało cierpliwości to radzę uzbroić się od razu w trzeci tom. Ja na swój poczekam jeszcze tydzień :)
Odnoszę wrażenie, że "Korona w mroku" jest nieco słabsza od poprzedniego tomu. Nie zmienia to jednak faktu, że Sarah J. Mass wciąga czytelnika w wykreowany przez nią świat i trzyma do ostatniej strony. Drugi tom serii wprowadza nas w bardziej magiczne wątki oraz zagłębia się w genealogię rodzin królewskich z Erilei. Podobało mi się to jak autorka pogłębia charaktery postaci...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-17
Nie jestem jakąś wielką fanką fantasy. Mam z tym gatunkiem niewiele styczności, a jeśli już się za coś brałam w przeszłości to albo mi się nie podobało, albo tego nie dokończyłam (czyli na to samo wychodzi). Jedyną serią z tego gatunku, którą kocham całym sercem, są Kroniki Nocnych Łowców. Jednakże, Sarah J. Mass sprawiła, że mam ochotę przeczytać nie tylko wszystkie książki jej autorstwa, ale też całe fantasy świata. Podchodziłam do "Szklanego tronu" ostrożnie w obawie, że będzie to kolejne fantasy, które nie przypadnie mi do gustu. Zupełnie niepotrzebnie! Od pierwszych stron byłam oczarowana. Książkę czyta się niezwykle dobrze, nawet dla takiego laika jak ja. Jeśli obawiacie się długich, skomplikowanych opisów to w "Szklanym tronie" tego nie znajdziecie. W dzień potrafiłam pochłonąć do 80 stron (a ja zazwyczaj tyle nie czytam w trakcie roku akademickiego). Podobał mi się sposób w jaki autorka zawiązała główną intrygę podczas turnieju oraz jak pozostawiła niektóre wątki niedopowiedziane. Trójkąt miłosny jest poprowadzony znakomicie. Nie jestem fanką tego motywu i ostatnio bardzo przeszkadzał mi u Cassandry Clare. Mass zrobiła to tak umiejętnie, wręcz delikatnie, że naprawdę jestem pod wrażeniem. Rzeczą, do której mogłabym się przyczepić to uczestnicy turnieju. Mylili mi się bardzo, szczególnie ci, którzy mówili mało albo w ogóle. Mimo to, jest to szczegół nie mający dla mnie wpływu na to jak odbierałam fabułę.
Podsumowując, "Szklany tron" to według mnie idealny start do świata fantasy. Jest chcecie zacząć przygodę z tym gatunkiem to sięgnijcie koniecznie po tą książkę. Ma też w sobie coś takiego, co bardzo odprężało mnie po długim/ciężkim dniu. Polecam!
Nie jestem jakąś wielką fanką fantasy. Mam z tym gatunkiem niewiele styczności, a jeśli już się za coś brałam w przeszłości to albo mi się nie podobało, albo tego nie dokończyłam (czyli na to samo wychodzi). Jedyną serią z tego gatunku, którą kocham całym sercem, są Kroniki Nocnych Łowców. Jednakże, Sarah J. Mass sprawiła, że mam ochotę przeczytać nie tylko wszystkie...
więcej mniej Pokaż mimo to
W kontynuacji serii autorka skupiła się na najstarszej z sióstr Archeron. Nesta ma problem z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Źle idzie jej przystosowanie się do nowego ciała i umiejętności. Nie jest też w stanie poradzić sobie ze stratami jakie poniosła w wyniku wojny. Swoim zachowaniem przysparza siostrze wiele wstydu, zaciąga niebotyczne długi, aż w końcu książęca para mówi jej dość. Feyra odsyła Nestę do Domu Wiatru wraz z Kasjanem, który otrzymał zadanie trenowania Nesty między jej dyżurami w bibliotece. Oboje niekonieczne dążą się sympatią, ale w ten sposób zostają zmuszeni do przebywania ze sobą i odbycia wielu niewygodnych rozmów.
Zacznę od tego, że problemy z komunikacją między bohaterami doprowadzały mnie do szału. Bardzo nie lubię tego motywu, szczególnie jeśli stanowi on jedno z narzędzi by utrzymywać napięcie/niechęć między postaciami. Przez to, że mamy w tej książce POV zarówno Nesty jak i Kasjana, miałam momentami ochotę rwać sobie włosy z głowy. Ewidentnie mają się ku sobie, ale jednocześnie z góry zakładają, że nic nie znaczą dla tego drugiego. Mam wrażenie, że cały Dwór Nocy wiedział przynajmniej o uczuciach Kasjana, ale nikt nie miał odwagi powiedzieć tego na głos. Gdyby Kasjan i Nesta po prostu siedli, porozmawiali ze sobą przez dziesięć minut... Uważam, że oszczędziliby sobie w ten sposób wielu nerwów (i wstydliwych sytuacji...).
Obie części bardzo mi się dłużyły. Ciężko znaleźć w nich punkt zaczepienia, gdyż dzieje wszystko i nic. Dodatkowo, ciągle przypomina się czytelnikowi o zagrożeniu ze strony ludzkich królowych, ale prawdę mówiąc tego wątku jest tyle co kot napłakał.
Niektóre elementy skorzystałyby na tym, gdyby były umieszczone w poprzednich książkach. Uważam, że ich ładunek emocjonalny byłby o wiele większy, przywiązanie do głównych postaci i ich relacji również.
Finał wątku Skarbów bardzo mnie rozczarował. Był krótki i właściwie skończył się tak szybko jak się zaczął. Maas budowała wokół niego napięcie i atmosferę grozy tak długo, że naprawdę liczyłam na więcej. Miałam wrażenie, że autorce tak śpieszyło się z powrotem do Feyry, że rozwiązała akcję w mgnieniu oka i przeniosła nas do domu książęcej pary zanim na dobre w tę akcję się wkręciłam.
Podsumowując, jestem rozczarowana tym tomem „Dworów…”, aczkolwiek jest to ważna pozycja ze względu na niektóre wydarzenia czy rozwój postaci. Dla mnie ta historia jest nieco wymuszona, zawiera wiele powtórzeń z poprzednich tomów, a rozłożenie wątków jest nierównomierne.
W kontynuacji serii autorka skupiła się na najstarszej z sióstr Archeron. Nesta ma problem z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Źle idzie jej przystosowanie się do nowego ciała i umiejętności. Nie jest też w stanie poradzić sobie ze stratami jakie poniosła w wyniku wojny. Swoim zachowaniem przysparza siostrze wiele wstydu, zaciąga niebotyczne długi, aż w końcu...
więcej Pokaż mimo to