Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Propozycja dla zimnolubów (zaliczam się do nich). Tytuł zabawny, a nawet nieco infantylny, ale nie dajmy się mu zwieść, to tylko pozory :) Najważniejsze co „pod spodem”, a tu mnóstwo treść i informacji. Jedna wielka kopalnia wiedzy o naszych ziemskich biegunach. O klimacie, przyrodzie, dramatycznej historii odkryć tych rejonów. Autor, polarnik (kilka sezonów w polskiej bazie Arctowski w Arktyce) i przewodnik po terenach polarnych, opowiada o swojej wielkiej pasji jaką są tereny podbiegunowe, a przy okazji obala i prostuje wiele mitów. W jednej książce mamy zebrane najważniejsze daty i fakty dotyczące heroicznych wypraw w te okolice, przegląd arktycznych gatunków, szczegółowy opis ich zachowań i często zabawnych spotkań, a wszystko to opisane z wielkim luzem, miłością do zwierząt i dystansem do ludzi. Autor nie boi się niewygodnych tematów, a między wierszami znajdziemy wiele ciekawych spostrzeżeń na temat jego widzenia świata. Mówi o wpływie działalności człowieka na klimat i przyrodę tych bezcennych obszarów, porusza temat etyki biologów (a często jego braku), opisuje codzienne życie polarników (dobre i złe doświadczenia). Jeśli ktoś nadal marzy o smażeniu się na plaży w Egipcie, to po tej lekturze jest wielce prawdopodobne że zmieni zdanie.
Tylko Północ ! (no chyba że bardzo dalekie Południe):)

Propozycja dla zimnolubów (zaliczam się do nich). Tytuł zabawny, a nawet nieco infantylny, ale nie dajmy się mu zwieść, to tylko pozory :) Najważniejsze co „pod spodem”, a tu mnóstwo treść i informacji. Jedna wielka kopalnia wiedzy o naszych ziemskich biegunach. O klimacie, przyrodzie, dramatycznej historii odkryć tych rejonów. Autor, polarnik (kilka sezonów w polskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem świeżo po lekturze „Farba znaczy krew” Z. Kruczyńskiego. Jest to książka porażająca i szczera do bólu. Autor to osoba kompetentna (były wieloletni myśliwy). Na kolejnych stronach swojej książki pisarz wytrąca po kolei każdy propagandowy argument myśliwych i obnaża ten nieludzki proceder (często bardzo „plastycznie” i szczegółowo). Ujawnia hipokryzje, ignorancje i brak wiedzy tego środowiska. Nie ukrywa żadnych szczegółów, przytacza przykłady z własnej działalności przez co opisywane historie są tym bardziej wiarygodne.
I jeszcze kilka cytatów z książki:

„Polowanie na ptaki, podobnie jak na pozostały drobiazg leśny i polny, to zabijanie wyłącznie dla czystej przyjemności”

„Nigdy, w czasach gdy polowałem, nie spotkałem się z myśliwym który twierdziłby, że poluje po to, by utrzymać harmonię i równowagę w przyrodzie. Ten slogan zarezerwowany jest dla oficjalnej argumentacji…”

„Właściwie nie wiadomo, co by się miało zdarzyć ze strony jeleni, dzików, zajęcy, dzikich gęsi, bażantów czy saren gdyby ich nie zabijać. Czy zagrażałyby współczesnym ludziom w miastach i na wsiach? Nie znam badań naukowych, które by wykazały niezbędność istnienia myślistwa w przyrodzie.”

„Przeprowadzana od stu lat, konsekwentnie, kampania (…) spowodowała ogólne przeświadczenie o dobroczynnej dla przyrody roli myśliwych. A przecież to krew i treść z rozwalonych kulą jelit!”

„”Ty a co to za ptak śpiewa”? Chodziło o kosa. Mężczyzna, który pytał, był myśliwym. Czy ludzie z taką świadomością przyrody mogą coś dla niej zrobić? (…) Odnoszę wrażenie, że większość z nich ma żenującą wiedzę przyrodniczą”.

„Myśliwi dokarmiają przez okrągły rok, ponieważ mają cel - utrzymać zwierzynę w łowisku, by móc ją zabijać.”

„W czasach, gdy polowałem, jakoś łatwiej było mi strzelić, jeśli przedtem wydałem pieniądze i trochę popracowałem przy dokarmianiu. Sumienie mniej bolało. I o tę ulgę także chodziło. A może przede wszystkim o nią?”

"A przecież pięćdziesiątka przed polowaniem to coś powszechnego. Nie wypijesz, nie zabijesz"

I ostatni cytat :)
"Zabijanie za pomocą symbolicznego penisa, czyli strzelby, potężnych, niezależnych, wiodących swoje haremy zwierzęcych samców musi dawać podświadome poczucie satysfakcji. Z pewnością reperuje wrażliwe i zagrożone męskie ego"

Takich smutnych stwierdzeń jest tu znacznie więcej. Książka otwiera oczy na ten nieludzki proceder i na ludzi którzy się nim parają i ich niskie pobudki.

Jestem świeżo po lekturze „Farba znaczy krew” Z. Kruczyńskiego. Jest to książka porażająca i szczera do bólu. Autor to osoba kompetentna (były wieloletni myśliwy). Na kolejnych stronach swojej książki pisarz wytrąca po kolei każdy propagandowy argument myśliwych i obnaża ten nieludzki proceder (często bardzo „plastycznie” i szczegółowo). Ujawnia hipokryzje, ignorancje i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jutro spadną gromy Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki
Ocena 7,1
Jutro spadną g... Bartosz Jastrzębski...

Na półkach: , ,

Od czasu do czasu zdarzają się takie książki które jak w tekście znanej piosenki „szczególnie jak mnie co wzruszy rzuca mnie się na uszy” i o których po prostu czuję fizycznie że muszę skrobnąć kilka słów. Taką książką był dla mnie ostatnio reportaż panów Jastrzębskiego, Morawieckiego i Skawińskiego „Jutro spadną gromy”. Już po nazwiskach autorów książki można było mieć pewność że będzie to rasowy reportaż z wielopłaszczyznowym potraktowaniem opisywanego tematu, z dotarciem do ciekawych miejsc i rozmówców, ale i z pewnym dystansem do opisywanego tematu, tak żeby to sam czytelnik mógł wyrobić sobie własne zdanie (po lekturze reportażu o utopijnej sekcie Wissarionowców, którą stworzył w głuszy na dalekiej Syberii pewien milicjant który ogłosił się wcieleniem Chrystusa na ziemi wiedziałem że już zawsze będę sięgał po książki sygnowane nazwiskiem Jędrzej Morawiecki :)).
Tematem książki jest po prostu Podlasie, z jego barwną, mistyczną kulturą, przenikającymi się od wieków religiami i często trudną historią. Chyba nie czytałem jeszcze tak dobrego dokumentu o moim regionie. Jako Podlasiak z dziada-pradziada muszę przyznać że w książce nie znalazłem wielu odkrywczych dla mnie faktów (chodź kilka się znalazło), była to jednak, przede wszystkim sentymentalna wyprawa po miejscach które tak dobrze znam, po ludziach z którymi żyję tu na co dzień, po ich historiach i opowieściach które tworzyły także moje podlaskie szczęśliwe dzieciństwo i na pewno w dużym stopniu ukształtowały mnie jako dorosłego człowieka hołdującemu pewnym wartościom i zasadom.
Moim zdaniem główną zaletą tego reportażu jest jego autentyczność, wierność opisywanym faktom i historiom ludzi (jako Podlasiak mogę śmiało wystawić mu certyfikat autentyczności :)).
Dla tubylca będzie to więc przede wszystkim sentymentalna wyprawa do miejsc dobrze mu znanych (Narew, Krynki, Zaleszany, Odrynki itp.) i odświeżenie pewnych faktów. Dla „niepodlasiaka” myślę że będzie to prawdziwa kopalnia wiedzy o mentalności mieszkańców Podlasia, czasem bardzo słabo znanej historii i wyprawa w nieznane, a przecież tak bliskie. Dla wielu będzie to też zapewne jedyna szansa na sięgnięcie znacznie głębiej. Autorom (osobom jednak „z zewnątrz”) udało się nakłonić ludzi do mówienia i odkrycia tego czego „zwykły turysta z Warszawy” na co dzień nie widzi przemieszczając się w weekend z rezerwatu ścisłego w Białowieży na rozlewiska Biebrzy i z powrotem do domu.

Od czasu do czasu zdarzają się takie książki które jak w tekście znanej piosenki „szczególnie jak mnie co wzruszy rzuca mnie się na uszy” i o których po prostu czuję fizycznie że muszę skrobnąć kilka słów. Taką książką był dla mnie ostatnio reportaż panów Jastrzębskiego, Morawieckiego i Skawińskiego „Jutro spadną gromy”. Już po nazwiskach autorów książki można było mieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już dawno zamierzałem napisać recenzję tej książki. Recenzję na podstawie lektury, a nie opinii w „necie”. Teraz wiem to już na 100%. Najpierw przeczytaj, potem zabieraj głos w sprawie. Byłem oburzony bo uważałem że ta pozycja to paszkwil na moje miasto. Teraz wiem że Białystok to tylko symbol tego z czym mamy do czynienia w całym kraju. Czytałem ją po jednym rozdziale co kilka dni. Inaczej się nie dało, a i tak odchorowuję każdy odnotowany w niej fakt. Odchorowuję go właśnie dlatego że każdy jest faktem który miał miejsce i się zdarzył, chodź zdarzyć się nigdy nie powinien. Czytając ją notowałem swoje przemyślenia, które chciałem potem zawrzeć w tej recenzji, ale ostatecznie tego nie zrobię. Może kilka miesięcy temu napisał bym wszystko co leży mi na wątrobie i wykrzyczał parę faktów do zatwardziałych łbów, zaślepionych chorą ideologią, ale dziś tego już nie zrobię. Czas minął. Wołanie na puszczę. Dziś głos mają ci co idą z pochodniami przez polskie ulice krzycząc „Polska dla Polaków”. Ta książka boli jak cholera, ale wierzę w to że była potrzebna, bo tylko prawda może nas wyzwolić. Nie chcę o niej dyskutować. Mogę tylko polecić tym którzy mają otwarte umysły, a nie Boga na ustach a nienawiść w sercu. Dla mnie za wiele...

Już dawno zamierzałem napisać recenzję tej książki. Recenzję na podstawie lektury, a nie opinii w „necie”. Teraz wiem to już na 100%. Najpierw przeczytaj, potem zabieraj głos w sprawie. Byłem oburzony bo uważałem że ta pozycja to paszkwil na moje miasto. Teraz wiem że Białystok to tylko symbol tego z czym mamy do czynienia w całym kraju. Czytałem ją po jednym rozdziale co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli myślisz że jest źle, beznadziejnie i gorzej być nie może, powinieneś przeczytać książkę "Dotknięcie pustki". Autor opisuje tragiczne zdarzenie jakie przydarzyło mu się w Andach. Będąc w sytuacji beznadziejnej, po tym jak jego partner wspinaczki postawił już na nim "krzyżyk" (bo tak nakazywał zdrowy rozsądek), on walczył dalej za wszelką cenę o życie, bez wody, pożywienia i bez żadnej pomocy i tę walkę w finale wygrywa. Dzięki tej książce naprawdę można spojrzeć na różne trudne i beznadziejne sytuacje z nowej perspektywy. Determinacja i chęć przeżycia potrafią zdziałać prawdziwe cuda. POLECAM !

Jeśli myślisz że jest źle, beznadziejnie i gorzej być nie może, powinieneś przeczytać książkę "Dotknięcie pustki". Autor opisuje tragiczne zdarzenie jakie przydarzyło mu się w Andach. Będąc w sytuacji beznadziejnej, po tym jak jego partner wspinaczki postawił już na nim "krzyżyk" (bo tak nakazywał zdrowy rozsądek), on walczył dalej za wszelką cenę o życie, bez wody,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

... i śmieszno i straszno, chodź chyba bardziej to drugie. Opowieści o cwanym redemptoryście z Torunia, o jego szemranych interesach, imperium medialnym, o fenomenie Rodziny Radia Maryja, o hipokryzji, o rozmodlonych-nienawidzących, sekciarstwie, praniu mózgu i fanatyźmie, bo jak nazwać np. to że starsze miłe panie w moherowych beretach wysyłają najgorsze pogruszki, obelgi i np. odchody w kopertach do władz państwowych? Autorem nie jest jakiś "walczący lewak", a człowiek kościoła. Ja widzę tu wielką troskę autora o Kościół i wierzących, których dzieli i w tak cyniczny sposób wykorzystuje "ojciec-dyrektor". Polecam!

... i śmieszno i straszno, chodź chyba bardziej to drugie. Opowieści o cwanym redemptoryście z Torunia, o jego szemranych interesach, imperium medialnym, o fenomenie Rodziny Radia Maryja, o hipokryzji, o rozmodlonych-nienawidzących, sekciarstwie, praniu mózgu i fanatyźmie, bo jak nazwać np. to że starsze miłe panie w moherowych beretach wysyłają najgorsze pogruszki, obelgi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze skojarzenia gdy myślimy o Szwecji?
Wiadomo. Zimna piękna Północ, dzika nieskazitelna przyroda, wyedukowane i świadome ekologicznie społeczeństwo, jeziora i lasy.
I właśnie o te lasy się rozchodzi w książce „Leśna Mafia (szwedzki thriller ekologiczny)” Macieja Zaręby Bielawskiego, polskiego reportera od lat mieszkającego w Szwecji i piszącego do jednej z największych tamtejszych gazet. Fakty opisane w książce są totalnym zaprzeczeniem tego stereotypowego myślenia o tym kraju. To jak obuchem w łeb! Okazuje się że te leśne, dzikie ostępy to w znakomitej większości uprawy leśne, głównie świerka (u nas odpowiednikiem były by chyba drągowiny sosnowe), nie mające nic wspólnego z prawdziwym lasem.
Struktura własności lasów w Szwecji jest odwrotnością polskiej. Większość lasów jest tu prywatna. Prywatna to znaczy w praktyce jest własnością wielkich koncernów leśnych. Te molochy zarabiają rocznie miliardy koron na wycince lasów, a co za tym idzie stać ich na to żeby ustawy o ochronie przyrody były dla nich korzystne. Autor pokazuje liczne przykłady, jak zdawało by się, zupełnie bezprawnego podejścia do wycinki lasów, z pogwałceniem wszelkich zasad (np. spacerowicz który zerwie jakiś chroniony kwiatek w lesie może dostać porządny mandat, wycinka zaś całego lasu gdzie ta roślinka rosła jest zgodna z prawem!). Autor, do opisu tych wszystkich groteskowych sytuacji i „bezprawnego prawa” używa często języka humorystycznego, podkreślając przez to dodatkowo ich absurd. Mi, ten język pozwolił dotrwać do końca tej książki, nie dlatego że jest nudna, ale dlatego, że w innym wypadku nie wytrzymał bym ze złości i cisną ją w kont myśląc że wszystko to jest nie możliwe, no może w Brazylii, ale nie w Szwecji!!!
Polecam dla osób co mniej wrażliwych, w innym wypadku grozi rozstrojem nerwowym i wyrzuceniem Szwecji z planów wakacyjnych :)

Pierwsze skojarzenia gdy myślimy o Szwecji?
Wiadomo. Zimna piękna Północ, dzika nieskazitelna przyroda, wyedukowane i świadome ekologicznie społeczeństwo, jeziora i lasy.
I właśnie o te lasy się rozchodzi w książce „Leśna Mafia (szwedzki thriller ekologiczny)” Macieja Zaręby Bielawskiego, polskiego reportera od lat mieszkającego w Szwecji i piszącego do jednej z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W wydawaniu książek popularno-naukowych o tematyce ornitologicznej jesteśmy całe lata świetlne za "zachodem"(mam wrażenie że lepiej to wyglądało u nas w latach 60-70'tych niż dziś). Większość tego typu wydawnictw w naszym kraju to albo infantylne kolorowe książeczki o ptaszkach, albo odrazu wyższa półka: periodyki naukowe, monografie, klucze do oznaczania gatunków. Brakowało moim zdaniem jednak czegoś pomiędzy. Książek pisanych przez prawdziwych miłośników i praktyków ornitologii. W ostatnich latach coś się powoli zaczyna zmieniać. Przykładem może być świetna książka szwedzkiego autora L. Nilssona "Krukowaty czy sikora?" Opisuje ona różne interpretacje i koncepcje gatunku (a jest ich całkiem sporo), oraz proces ich powstawania (gatunków). Tłumaczy jak dzięki nowym możliwościom (głównie badania DNA) z podgatunków wydziela się zupełnie nowe gatunki i na odwrót. Jest tu mnóstwo niesamowitych opisów zaskakujących odkryć nowych taksonów, powodach wyginiecia jedynych i sukcesie w przystosowaniu innych gatunków, hybrydach itp. Na końcu znajduje się przydatny słowniczek terminów naukowych i ciekawe zdjęcia odnoszące się do tekstu. Polecam i czekam na więcej tego typu literatury.

W wydawaniu książek popularno-naukowych o tematyce ornitologicznej jesteśmy całe lata świetlne za "zachodem"(mam wrażenie że lepiej to wyglądało u nas w latach 60-70'tych niż dziś). Większość tego typu wydawnictw w naszym kraju to albo infantylne kolorowe książeczki o ptaszkach, albo odrazu wyższa półka: periodyki naukowe, monografie, klucze do oznaczania gatunków....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Łukaszenka. Niedoszły car Rosji Andrzej Brzeziecki, Małgorzata Nocuń
Ocena 6,9
Łukaszenka. Ni... Andrzej Brzeziecki,...

Na półkach: , ,

Zaczyna się od obrazu sielskiej wsi na białoruskim "zadupiu" (prawie jak "Konopielka" Redlińskiego), gdzie mały Saszka doi krowy i "wymiata" na wiejskich zabawach. Później już jako Aleksander(Łukaszenka) prezydent-dyktator (i były dyrektor sowchozu Gorodiec) robi rzeczy mniej przyjemne. Proces dojścia do najwyższych szczebli władzy, wiejskiego chłopaka i umiejętność wykorzystania przez niego okazji jaką daje mu historia jest jednak fascynujący.

Zaczyna się od obrazu sielskiej wsi na białoruskim "zadupiu" (prawie jak "Konopielka" Redlińskiego), gdzie mały Saszka doi krowy i "wymiata" na wiejskich zabawach. Później już jako Aleksander(Łukaszenka) prezydent-dyktator (i były dyrektor sowchozu Gorodiec) robi rzeczy mniej przyjemne. Proces dojścia do najwyższych szczebli władzy, wiejskiego chłopaka i umiejętność...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mój najnowszy zakup z którym budzę się przez ostanie dni i zasypiam.
Temat frapujący i chyba wcześniej nie poruszany w takim stopniu.
Fakt, może nie jest to lektura dla nazbyt wrażliwych. Mnóstwo tu zgnilizny, rozkładu, czerwi, much plujek, żuków grabaży (są nawet rysunki ) i wszelkiej maści padlinożerców (żeby to był kryminał, można by napisać że „trup się ściele gęsto”), ale czyta się tę książkę z narastającym z każdą stroną zaciekawieniem. Autor, biolog z krwi i kości, prawdziwy obserwator i badacz przyrody pokazuje że niezwykłych i ciekawych obserwacji można dokonać nawet na progu własnego domu. Najważniejszym jednak przesłaniem jest to że śmierć to naturalny i odwieczny proces biologiczny, który jest tylko… przejściem w nowe życie. Każda cząstka jednego organizmu po śmierci staje się częścią nowego życia. Wieloletnie obserwacje autora, opisane w książce to naprawdę rzecz otwierająca oczy i zarazem dostarczająca bardzo ciekawej wiedzy.

Mój najnowszy zakup z którym budzę się przez ostanie dni i zasypiam.
Temat frapujący i chyba wcześniej nie poruszany w takim stopniu.
Fakt, może nie jest to lektura dla nazbyt wrażliwych. Mnóstwo tu zgnilizny, rozkładu, czerwi, much plujek, żuków grabaży (są nawet rysunki ) i wszelkiej maści padlinożerców (żeby to był kryminał, można by napisać że „trup się ściele gęsto”),...

więcej Pokaż mimo to