-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2023-07-15
2023-04-18
2022-11-25
2022-10-19
2019-02-01
2022-09-23
2002
2015-03-22
Długo zabierałam się do tej książki, myśląc, że będzie to "na sucho" opowiedziana historia jakiegoś tam Niemca z czasów II Wojny Światowej - nie mogłam się bardziej mylić!
Gdybym mogła, rekomendowałabym ją do listy lektur licealnych, a także podsunęłabym ją moim Dziadkom, którzy nadal myślą czasami kategorią: Niemcy=źli.
Książka to spis historii Teodora Müllera, którą Autor, Jerzy Korczak nagrywał pierwotnie na taśmy. Bohater sam siebie ostatecznie określił mianem "niemieckiego Polaka", kilkakrotnie zaznaczone zostało w książce że wtedy, w czasie wojny, młody Teodor nie myślał o sobie w jasny sposób jako o Polaku-patriocie, po prostu chciał zrobić to, "co właściwe".
Zresztą książka, a raczej brutalność historii, znakomicie ukazuje też rozłamy w łonie jednej rodziny, gdzie możliwe jest przyjmowanie przeciwstawnych postaw (Edgar i Zygfryd), także przez pryzmat Müllerów i kontaktów Teodora z niemieckimi urzędnikami w Turku urozmaicony zostaje typowy u nas obraz Niemca=bezwzględnego SS-mana/urzędnika Rzeszy, widać, że nie wszyscy pałali żądzą mordu, choć ani razu nie pada rozgrzeszenie wobec nich.
Dzięki załączonym "dygresjom" wyłania się obraz skomplikowanego świata Polaków osaczonych na Ziemiach Odzyskanych, gdzie walka istniała w formie cichej pracowitości, a nie spektakularnych akcji rodem z "Kamieni na szaniec" Kamińskiego.
Słowem jest to pozycja, która może w sposób znaczący poszerzyć nasze horyzonty patrzenia na II Wojnę Światową, nie tylko z pozycji szlachetnie broniącego się narodu, umęczonego lecz wiernego - pozwala spojrzeć na walkę i okupację ze strony mniejszości narodowej, która też składała się na polskie społeczeństwo, a którą tak łatwo przyszło nam osądzić.
Długo zabierałam się do tej książki, myśląc, że będzie to "na sucho" opowiedziana historia jakiegoś tam Niemca z czasów II Wojny Światowej - nie mogłam się bardziej mylić!
Gdybym mogła, rekomendowałabym ją do listy lektur licealnych, a także podsunęłabym ją moim Dziadkom, którzy nadal myślą czasami kategorią: Niemcy=źli.
Książka to spis historii Teodora Müllera, którą...
2018-10-22
Od około dwóch lat jestem wierną czytelniczką bloga Autorki: ubierajsieklasycznie.pl I dzięki niemu między innymi stała się rzecz przewrotna i nieoczekiwana, jako osoba totalnie niechętna zakupom i modzie doznałam zwrotu o 180 stopni Dzięki mądrym tekstom i zdrowemu podejściu do tematu, który proponuje Maria, zrozumiałam, że moda z wybiegów nie musi mi nic dyktować.
Pozycja książkowa rozwija koncepcje znane czytelniczkom już z bloga, ale układa je w konkretny "plan naprawczy" gotowy do wdrożenia. Każdy rozdział skupia się na innym aspekcie budowania spójnego wizerunku, bo i nie chodzi tu jedynie o styl. Autorka słusznie rozszerza pojęcie stylu na wiele aspektów naszego życia i zgadzam się, iż uporządkowanie jednego elementu siebie (tj. szafy), przenosi się dalej na naszą estetykę w innych częściach życia. Wbrew nazwie bloga "Ubieraj się klasycznie" nie ma tu prymitywnej listy "klasyków" - biała koszula, mała czarna itd. Ponieważ Autorka od początku zauważa, że coś takiego nie istnieje i należy skupić się na sobie samym. Nie serwuje też przymusów, a raczej zadaje pytania i zmusza do samodzielnego zastanowienia się nad własnym stylem. Skłania do rozważenia go, zamiast przyjęcia gotowego szablonu i tylko przyłożeniem go do naszej szafy i odrysowaniem.
Od strony graficznej - jest to po prostu pięknie wydana książka, gdzie wszystko: ilustracje, czcionka, okładka współgra ze sobą i tym bardziej podkreśla wagę stylu.
Książkę (albo bloga, bo i tam jest wiele z tych treści, choć nie w formie gotowego "planu naprawczego" krok po kroku) polecam każdej kobiecie (od nastolatki po starszą panią), która chciałaby znaleźć na siebie pomysł, odnaleźć siebie w tym szale bodźców modowo-urodowych.
Od około dwóch lat jestem wierną czytelniczką bloga Autorki: ubierajsieklasycznie.pl I dzięki niemu między innymi stała się rzecz przewrotna i nieoczekiwana, jako osoba totalnie niechętna zakupom i modzie doznałam zwrotu o 180 stopni Dzięki mądrym tekstom i zdrowemu podejściu do tematu, który proponuje Maria, zrozumiałam, że moda z wybiegów nie musi mi nic...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-13
Lewis w swoich próbach objaśnienia podstaw teologicznych wiary chrześcijańskiej używa wielu metafor i przykładów zaczerpniętych ze zwykłego życia. Próbuje w ten sposób przybliżyć terminy niejasne (bądź często mylnie rozumiane) dla osób związanych oraz nie z Kościołem. "[...] to historia o tym jak prawowity król przedostał się, niejako w przebraniu, na okupowane ziemie i wzywa nas wszystkich do wzięcia udziału w wielkiej kampanii dywersyjnej. [...]". Próbuje on przy tym pozostać wierny wspólnym dogmatom wszystkich odłamów (co też wielokrotnie Autor sam podkreśla). Jego wywody mają w założeniu tworzyć spójny tok rozumowania, każdy kolejny wniosek wynika z poprzedniego, układając się w logiczną całość.
Jedną z zalet jest styl, którym Autor tłumaczy swoje przemyślenia oraz terminy teologiczne, lecz na nic byłby ten cały urok słów, gdyby nie inny plus,czyli otulający, przemiły w słuchaniu głos śp. pana Zapasiewicza. Dodaje on całemu audiobookowi charakteru gawędy opowiadanej przy wieczornym kominku lub też audycji z staroświeckiego (ciut trzeszczącego) radia. Ułatwia mi ten głos wyobrażenie sobie, dlaczego Brytyjczycy chętnie słuchali tych eseji w BBC.
Polecę ją każdemu. Bo to po prostu mądra książka nawracająca i pomagająca zrozumieć o wiele więcej.
Lewis w swoich próbach objaśnienia podstaw teologicznych wiary chrześcijańskiej używa wielu metafor i przykładów zaczerpniętych ze zwykłego życia. Próbuje w ten sposób przybliżyć terminy niejasne (bądź często mylnie rozumiane) dla osób związanych oraz nie z Kościołem. "[...] to historia o tym jak prawowity król przedostał się, niejako w przebraniu, na okupowane ziemie i...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-26
2015-07-10
2015-10-19
2015-09-29
2015-01-20
2014-08-16
Od dawna się na ten tytuł czaiłam, lecz w Empikach wypatrzyć go nie mogłam; na szczęście nasza biblioteka miejska jest całkiem pod tym względem wspaniała.
Listy te, tak jak w przedmowie Magda Umer opisuje, stanowią odzwierciedlenie charakterów autorów. Poza tym ciekawe czy gdyby ktoś przeczytał moje bazgroły, doznałby takiego odczucia wewnętrznych żartów i zabaw słownych jakie można mieć, czytając tą korespondencję. Czy w równym stopniu wzmacniałyby wyczucie języka?
Córka Agnieszki Osieckiej po znalezieniu listów Jeremiego Przybory do swojej matki chciała je opublikować: „bo to taka piękna literatura”. I rzeczywiście. Według mnie literatura musi być nośnikiem emocji (lub pobudzać do przemyśleń), a przez tą korespondencję można ujrzeć różne stadia tego uczucia, tej miłości. I choć kilka razy jest sugestia, że ze strony Agnieszki Osieckiej było to początkowo „na lipę” - to nie umniejsza to przyjemności czytania.
„PS. […]
Kocham Cię. Kocham Cię, chociaż wyjechałam. (Wyjechałam, chociaż Cię kocham). Może nie zakochałam się w Tobie tak prędko jak Ty we mnie, może bardzo długo to było „na lipę” albo może nawet na lipę... […] W każdym razie mamy do siebie jakąś słabość, to jest ważne. [...]”
Cudownie się czyta list wysłany jako odpowiedź na to wyznanie (ten datowany na 11 III'65).
„[...] Znienawidziłbym Cię, gdybyś mi powiedziała, że na lipę pisałaś do Paryża: 'Wracaj – damy sobie radę, chociaż myślę i o niełatwych Twoich (naszych) sprawach'. Można mówić na lipę 'kocham', ale takich rzeczy – nie. [...]”
Poza tym jeszcze korespondencja z okresu, gdy Osiecka nie była pewna czy nie jest w ciąży. Tam naprawdę czuć strach przed takim rozwojem sytuacji. I jej rozważania nad „zabiegiem”. A po chwili zmiana tonu i przemyślenia nad tym jakie byłoby ich dziecko... To wszystko takie prawdziwe emocje.
Ogólnie cała ta lektura dostarcza wrażenia szperania w czyichś bibelotach. Realnie istniejących, przewiązanych wstążką, pożółkłych bibelotów. A ja lubię takie odczucia.
I wydanie takie ładne. Choć nie miałam niestety okazji posłuchać audiobooka, bo to egzemplarz z biblioteki.
{EDIT 10-05-15 Udało mi się posłuchać wersji audiobookowej w wykonaniu p. Magdy Umer i p. Piotra Machalicy - jakie to miłe dla ucha głosy i jak pięknie brzmią te listy czytane (co tylko dowodzi ich wartości literackiej). Ta korespondencja jest tak cudna, że marzy się własny romans/związek epistolograficzny}
Od dawna się na ten tytuł czaiłam, lecz w Empikach wypatrzyć go nie mogłam; na szczęście nasza biblioteka miejska jest całkiem pod tym względem wspaniała.
Listy te, tak jak w przedmowie Magda Umer opisuje, stanowią odzwierciedlenie charakterów autorów. Poza tym ciekawe czy gdyby ktoś przeczytał moje bazgroły, doznałby takiego odczucia wewnętrznych żartów i zabaw słownych...
Do czytania "Perswazji" powróciłam po rocznym okresie przerwy od romansów i p. Austen. Pamiętam, że swego czasu zrobiły na mnie mniejsze wrażenie niż ogólnie znana "Duma i uprzedzenie". Dopiero teraz zrozumiałam pełen urok tej powieści.
Historia uczuć łączących 27-letnią (czyli w XVIII-wiecznej Anglii starą pannę) Annę Elliot i kapitana Fryderyka Wentwortha nie jest historią prostą. Zaręczyli się młodo, lecz tytułowe "perswazje" przyjaciółki głównej bohaterki przekonały ją do słuszności rozstania. Po 8 latach mają okazję spotkać się na nowo i na nowo (w przypadku jego) się pokochać.
Relacja ta stanowi również tło dla ukazania próżności osiadłej na wsi arystokracji, z którą kontrastuje obraz pnących się poprzez służbę wojskową po drabinie społecznej marynarzy. Właśnie ten wątek oraz subtelnie wplecione opisy konwenansów społecznych relacji, na równi z ledwie zauważalnymi gestami afektu ze strony kpt. Wentwortha, wywołują we mnie dodatkową przyjemność czytania..
Do czytania "Perswazji" powróciłam po rocznym okresie przerwy od romansów i p. Austen. Pamiętam, że swego czasu zrobiły na mnie mniejsze wrażenie niż ogólnie znana "Duma i uprzedzenie". Dopiero teraz zrozumiałam pełen urok tej powieści.
więcej Pokaż mimo toHistoria uczuć łączących 27-letnią (czyli w XVIII-wiecznej Anglii starą pannę) Annę Elliot i kapitana Fryderyka Wentwortha nie jest...