Opinie użytkownika
Konwencja science fiction jest fajnie użyta, a pomysły autora bardzo świeże jak na 1961 r. Ale zasadniczo jest to powieść głównie o nietolerancji, a autor wykłada przesłanie zaskakująco łopatologicznie.
Dużym plusem powieści jest świetny język, który raz jest bardzo prosty, ale czasem pozwala sobie na odrobinę artystycznej niesforności. Co dobrze uzupełnia opisy światów i...
Więcej Gołkosia w Gołkosiu, czyli tylko dla wiernych fanów tego autora i obrazoburczego, czarnego humoru związanego m.in. ze szkalowaniem papieża i nie tylko. Jest git.
PS. Aż prosiło się o hasło JAM, czyli J... Archanioła Michała. ;)
Poprawne science fiction, napisane w konwencji podobnej do "World War Z", czyli zbiotu wywiadów, fragmentów dzienników pisanych przez bohaterów itd. Pomysł na fabułę ciekawy, a książkę czyta się gładko, ale niestety nie ma tutaj napięcia. Zapewne dlatego, że fabuła zmierza do przodu jak po prostej linii, bez zmyłek czy przystanków, w powolnym, jednostajnym tempie. I to...
więcej Pokaż mimo toPowieść science fiction z 1984, więc raczej późnego okresu w twórczości Stanisława Lema, a także ostatni tekst, w którym pojawia się Ijon Tichy, uwielbiany przez czytelników na równi z pilotem Pirxem. "Pokój na Ziemi" jest ze wszech miar poprawny - od strony technicznej bardzo dobry, zresztą jak niemal wszystkie dzieła Lema, fabularnie zaś całkiem ciekawy, choć niestety...
więcej Pokaż mimo toJak na 1953 rok, wizja zaiste imponująca. Niestety powieść jest... Cóż, dziwna, a i kilkunastu bohaterów oraz przeskoki czasowe zwyczajnie jej nie służą. Najciekawszym elementem "Końca dzieciństwa" jest bez wątpienia cywilizacja Zwierzchników - Clarke bardzo powoli odkrywa karty, dzięki czemu motywacje nadzorców ludzkości pozostają tajemnicą do samego końca. Gdy już ją...
więcej Pokaż mimo toBardzo dobra powieść science fiction z 1976 roku, która wykorzystuje kostium gatunkowy do snucia refleksji na temat ludzkiej natury. Autorka w szczególności zastanawia się nad tym, czy ludzie z natury są samotni, czy też niezbędne jest im życie społeczne. Powieść nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, raczej podkreśla paradoksy i dwoistość naszej natury....
więcej Pokaż mimo toŚwietny thriller szpiegowski z 1957 r. przebrany w kostium science fiction. Powieść doskonale oddaje ducha zimnej wojny, choć trochę się już zestarzała... Ale czytało się znakomicie! :)
Pokaż mimo toPowieść SF z 1951 roku, a więc właściwie z początków twórczości Heinleina. To rzecz jasna jeden z najważniejszych autorów dla historii gatunku, ale widać jeszcze jego nieco mniejsze doświadczenie literackie i warsztatowe. Książka to de facto literatura pulpowa, przynajmniej pod względem narracji - akcja pędzi do przodu, bohaterowie są banalnie zarysowani i schematyczni...
więcej Pokaż mimo toDziwna i obrzydliwa powieść graficzna, ale ma w sobie coś fascynującego. W warstwie rysunkowej wyróżnia się bardzo ciekawa siła symboliki, w warstwie scenariuszowej - przede wszystkim pomysł, który zapewne zainspirował twórców filmu "Coś za mną chodzi". Tak właściwie to "tylko" opowieść o amerykańskich nastolatkach z lat 70, które ćpają, piją i uprawiają seks, ale na...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCo za pretensjonalny bełkot. Trzy gwiazdki wyłącznie za niezłą kreskę autora, bo scenariuszy to on pisać nie potrafi.
Pokaż mimo toUrocza powieść science fiction. Nie jest wybitna czy wyjątkowa, ale stanowi miłą i krótką lekturę. Heinlein w dość subtelny sposób tworzy całkiem ciekawy świat przyszłości i bawi się szeregiem motywów klasycznych dla gatunku. W światotwórstwie nie ma może wnikliwości charakterystycznej chociażby dla Lema, ale heinleinowska wizja 1970 oraz 2000 roku jest zaskakująco trafna i...
więcej Pokaż mimo toBiografia Clinta Eastwooda, nieautoryzowana rzecz jasna. Jej autor, Patrick McGilligan, nie kryje swoich prodemokratycznych poglądów i mocno krytycznego stosunku do opisywanej osoby. Ja sam preferuję demokratów i uważam, że duża dawka sceptycyzmu w biografiach jest jak najbardziej wskazana, ale w tym konkretnym wypadku autor zdecydowanie przesadził. O ile same szczegóły z...
więcej Pokaż mimo toTo ważny klasyk SF i naprawdę niezła powieść, nawet jeśli zdążyła się nieco zastarzeć. Na plus należy ocenić światotworstwo, ciekawe eksperymenty formalne oraz nieźle poprowadzony główny wątek, na minus zakończenie oraz płytkie postacie kobiece. Ben Reich to ciekawy przykład villain protagonist - aż chciałoby się czytać o nim więcej!
Pokaż mimo toWstrząsający tekst traktujący o apatii oraz próbie tworzenia iluzji wobec nadchodzącego, nieuchronnego końca. Opowieść jest niezwykle kameralna, brak tutaj dynamicznych scen akcji, a autor sięga po konwencję dramatu obyczajowego, dzięki czemu jest jeszcze bardziej przerażająca. Jasne, tekst się trochę zestarzał, ale realia lat 50 XX wieku i ówczesnej sformalizowanej kultury...
więcej Pokaż mimo toSama powieść jest bardzo słaba, szczególnie z perspektywy czasu, ale nie żałuję jej przeczytania. W końcu mamy do czynienia z tekstem z 1958 roku utrzymanym w konwencji science fiction i będącym jedną z pierwszych prób wtłoczenia do gatunku kwestii religijnych. SF lubi przemyślenia filozoficzne, a religia do pewnego stopnia też się do nich zalicza, także czytało się...
więcej Pokaż mimo to
Miał to być drugi Tolkien, acz bardziej brutalny, patetyczny i niestroniący od seksu. Nie był to zły pomysł, bo aseksualne Śródziemie, zgodnie z duchem chrześcijańskich poglądów Profesora, odzierało ludzką naturą z jednego z jej najważniejszych elementów. A jednak „Fionavarskiemu Gobelinowi” daleko jest do geniuszu Tolkiena, a blisko do nędznego grafomaństwa.
Deus ex...
Tym razem fabuła książki podzielona na liczne wątki poboczne, które przypominały nieco questy z gier. Kilka mniej poważnych przeszkód rzuconych pod nogi admirała Gry'ego Sue, to znaczy admirała Black Jacka, to oczywiście nic, ale ten buildup zmierzał do mocnego cliffhangera, po którym aż chce się czytać dalej. Jako powieść mocno przeciętna, jako część serii - niezła....
więcej Pokaż mimo to
W wieku 75 lat chciałbym zostać kosmicznym żołnierzem
Ze Scalzim miałem do czynienia już wcześniej - miałem przyjemność przeczytać fenomenalne “Czerwone koszule”, będące de facto inteligentną parodią “Star Treka” i innych pompatycznych seriali SF. “Wojna starego człowieka” to dzieło starsze, bo aż z 2005 roku, weszło już do kanonu współczesnej fantastyki naukowej. I nie ma...
Wbrew temu, co reklamuje okładka, brak tu jakiejkolwiek "przygody SF". W ogóle fabuła jest nieistotna, tak naprawdę "Daleka droga..." to wielki manifest ksenofiliczny. Autorka chciała pokazać, że im większa różnorodność i tolerancja, tym (Wszech)świat lepszy. I wszystko tutaj podporządkowane jest tezie, od bohaterów (całkiem zgrabnie skonstruowanych, ale wybitnie naiwnych),...
więcej Pokaż mimo to