-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-15
📚 Tytuł: „Sabat”
⌨ Autor: Harper L. Woods
📄 Ilość stron: 331 stron
🖨 Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa]
⭐ 4/5
🌶 3/5
Dzięki współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca mogę zrecenzować dla Was książkę „Sabat” Harper L. Woods. Bardzo lubię klimat mrocznej szkoły, wiedźm i romansu z „age gapem”, więc mocno liczyłam na to, że autorka nie zawiedzie.
Główną bohaterką powieści „Sabat” jest Willow Madizza, której życiowym celem jest pomszczenie śmierci swojej ciotki i powzięcie odwetu na Zgromadzeniu, którego zepsucie panoszy się coraz bardziej po Hollow’s Grove, szkole dla najzdolniejszych przedstawicieli jej gatunku, gdzie doskonalą swoje magiczne umiejętności. Dziewczyna zrobi wszystko, by przeniknąć pomiędzy wiedźmy, ochronić swojego brata i dokonać tego, do czego przygotowywał ją jej ojciec. Wszystko komplikuje jednak pewien dyrektor szkoły i wspomnienia o masakrze, która wydarzyła się na terenie uniwersytetu pięćdziesiąt lat wcześniej.
Z jednej strony bardzo polubiłam nietypowy system magiczny, który opisuje Woods oraz mroczny klimat powieści, ale z drugiej dostajemy tutaj mocno toksyczną relację pomiędzy dwójką głównych bohaterów, którą czytelnik romantyzuje, ale też należy mieć świadomość, że zdrowy związek nie opiera się na takich filarach jak nienawiść i uzależenie od tej drugiej osoby. Zdecydowanie jest to powieść dla pełnoletnich czytelników, którzy dostrzegają różnicę miedzy fikcją, a rzeczywistością.
Mamy również ukazane relacje rodzinne Willow, głównie z bratem i ojcem, ponieważ to sprawia, że jej motywacje i działania nabierają nowego znaczenia i głębi. Autorka użyła tutaj popularnego motywu „złego rodzica”, który wykorzystuje własne dziecko do swoich celów i szkoda, że ten wątek nie został szerzej rozwinięty, szczególnie od strony emocjonalnej i psychologicznej. Liczę na to, że Woods poprawi ten błąd w kolejnym tomie.
Ostatnie kilkadziesiąt stron powieści śledziłam z zapartym tchem i właśnie za to niesamowicie poprowadzone zakończenie, podwyższam ogólną ocenę książki. Nie mogłam się oderwać, co uważam za ogromny plus. W książce zdarzały się momenty, które ciężko było mi zrozumieć, ale myślę, że jest to kwestia tłumaczenia. Niestety też widziałam kilka błędów, które nie zostały wyłapane w procesie redakcji i osobiście wolałabym dostać fizyczny egzemplarz z w pełni dopracowanym teksem.
📚 Tytuł: „Sabat”
⌨ Autor: Harper L. Woods
📄 Ilość stron: 331 stron
🖨 Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa]
⭐ 4/5
🌶 3/5
Dzięki współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca mogę zrecenzować dla Was książkę „Sabat” Harper L. Woods. Bardzo lubię klimat mrocznej szkoły, wiedźm i romansu z „age gapem”, więc mocno liczyłam na to, że autorka nie zawiedzie.
Główną...
2024-04-16
2,5/5 ⭐
2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że powieść trochę mnie rozczarowała.
Kate Smith jest bardzo zdolną pisarką, która zasłynęła dzięki pisaniu erotyków. Młoda kobieta przechodzi jednak kryzys twórczy, z którymi zupełnie nie potrafi sobie poradzić. Rozwiązaniem na tę przypadłość okazuje się „Skład Opon”, a dokładniej poczekalnia w warsztacie samochodowym o tej nazwie, gdzie rudowłosa Kate może pić darmową kawę i zajadać się słodkościami przygotowywanymi przez lokalną piekarnię. Sekret dziewczyny wychodzi jednak na jaw przez zainteresowanego nią mechanika samochodowego, który chciałby wiedzieć, co sprowadza ją codziennie do „Składu Opon”.
Bardzo liczyłam na pełną pasji historię miłosną, szczególnie, że mamy tutaj motyw książki w książce i pisarki erotyków, ale odrobinę się zawiodłam. Sam pomysł ma potencjał, szczególnie gdy czyta o nim ktoś, kto nie ma za sobą wielu pozycji tego typu, ale zabrakło mi pewnej autentyczności w budowaniu postaci, ich relacji i samej opowieści. Autorka kilkukrotnie podkreśla, jak Kate wyróżnia się na tle osób korzystających z poczekalni, ale mimo wszystko zostaje rozpoznana dopiero po dłuższym czasie, mimo że jest w niej codziennie. Dodatkowo, postacie z „Na co czekasz, kochanie?” są dorośli, a ich zachowanie na to nie wskazuje. Miles próbuje poradzić sobie z rozpadem związku przypadkowym seksem z nieznajomymi, a Kate mieszka z byłym chłopakiem i zaczyna nową znajomość od kłamstwa. Dobrze, że polubiłam postacie poboczne, bo inaczej miałabym problem z dobrnięciem do końca. Zabrakło mi również głębszej analizy psychiki bohaterów i może nie powinnam się czepiać, bo to tylko romans, ale chciałabym poznać motywy ich zachowań.
Plusem na pewno jest fakt, że Amy Daws prowadzi całą historię zaskakująco przyjemnym stylem, przez co książkę czyta się wyjątkowo szybko. Ciekawe są również nawiązania do dzisiejszej popkultury, przez co ma się wrażenie, że ci bohaterowie żyją w tym samym świecie, co czytelnik. Nie czuję, że czytanie „Na co czekasz, kochanie?” dużo wniosło do mojego życia, ale nie był to czas zmarnowany i na pewno z wielką chęcią sprawdzę kolejne książki tej autorki.
2,5/5 ⭐
2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że...
2024-04-12
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Moondrive]
4/5 ⭐
3.5/5 🌶
Kwiecień będzie miesiącem pod znakiem zakazanej magii, „enemies to lovers” i czarownic, które romansują z łowcami czarownic… „Szkarłatna ćma” Kristen Ciccarelli idealnie wpasowuje się w ten klimat, zabierając czytelnika do dworskich czasów, wystawnych bali i Krwawego Reżimu, który stanowczo rozprawia się z czarownicami i ich sympatykami.
Rune Winters jest idealna damą z towarzystwa; piękna, obraca się w najlepszym towarzystwie i wydaje wykwintne kolacje i bale, a co najważniejsze: jest oddana Republice. Z całą stanowczością można to powiedzieć o dziewczynie, która w czasie trwania rewolucji wydała własną babkę Krwawej Gwardii na oczyszczenie. Mimo płytkiej powierzchowności dziewczyna skrywa pewien mroczny sekret, którego wyjście na jaw może skutkować śmiercią Rune, jak i osób zamieszanych w jej działalność.
Czy istnieje lepsze „enemies to lovers” niż czarownica i łowca czarownic? Wydaje mi się, że nie, a „Szkarłatna ćma” zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Uwielbiam dworski klimat, a moje uwielbienie jest w tym momencie podsycane nowym sezonem Bridgertonów, więc ten aspekt książki Kristen Ciccarelli bardzo mi odpowiadał. Opisy mogły być bardziej szczegółowe, ale też rozumiem, że autorka skupiła się na innych częściach powieści, chociażby na fakcie, że dwójka głównych bohaterów wykorzystuje romansowanie ze sobą do własnych celów. Podoba mi się, że ich nienawiść do siebie nawzajem utrzymana jest prawie przez wszystkie strony, a Rune i Gideon nie zaczęli pałać do siebie uczuciami po kilku przeczytanych rozdziałach. Właśnie to największy błąd autorek romantasy; gdy „enemies” za szybko stają się „lovers”. Tutaj tego nie ma, a sam koniec… Jest obłędnie zaskakujący i nawet przez myśl mi nie przeszło, że czekać będzie mnie taki plot twist podczas czytania.
Muszę również poruszyć jeden temat, który odrobinę mi ciążył i jest to niestety ten nieszczęsny trójkąt miłosny, który zawiązuje się na początku „Szkarłatnej ćmy”. Nie jestem fanką tego motywu w literaturze, tym bardziej gdy chodzi o braci i tutaj niestety również nie zapałałam do niego miłością.
Kreacja bohaterów również zasługuje na uwagę, choć teoretycznie autorka nie napisała nic odkrywczego, to jednak forma i styl jest są na tyle lekkie i przyjemnie, że polubiłam się z postaciami i nawet jakoś specjalnie nie mam ich za co krytykować. Szczególnie Rune jest wykreowana na silną postać kobiecą, a to naprawdę lubię w literaturze fantastycznej.
Jeśli lubicie dobre romantasy z motywem „enemies to lovers” i silnymi postaciami kobiecymi w literaturze, to „Szkarłatna ćma” Was nie zawiedzie. Nie mogę się doczekać, aż w swoje ręce dostanę kolejne części tej historii.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Moondrive]
4/5 ⭐
3.5/5 🌶
Kwiecień będzie miesiącem pod znakiem zakazanej magii, „enemies to lovers” i czarownic, które romansują z łowcami czarownic… „Szkarłatna ćma” Kristen Ciccarelli idealnie wpasowuje się w ten klimat, zabierając czytelnika do dworskich czasów, wystawnych bali i Krwawego Reżimu, który stanowczo rozprawia się z...
2024-02-26
“Jedną z rzeczy, których się uczysz, kiedy żyjesz tak długo, jak ja jest to, że ludzie nie są wyłącznie dobrzy lub wyłącznie źli.”
5/5 ⭐
0/5 🌶️
Neal Shusterman pisze dosyć specyficzne książki, których akcja osadzona jest w dystopijnym świecie. Tym razem autor stworzył rzeczywistość, w której dozwolona jest “wsteczna aborcja” - dzieci w wieku od 13 do 18 lat można rozszczepić, a ich ciało oddawane jest innym ludziom, przez co przestają istnieć, ale wciąż żyją. Reguluje to “Ustawa o życiu”, a z czegoś niemoralnego, ponieważ oddanie dziecka na narządy jest niemoralne, pisarz stworzył normalnie funkcjonujące społeczeństwo, które godzi się z tymi zasadami i nawet je popiera.
Główni bohaterowie, czyli Connor, którego rodzice podjęli decyzję o rozszczepieniu, ponieważ chłopak stwarzał problemy wychowawcze, Risa, wychowanka sierocińca, również skazana i Levi, najmłodszy chłopiec, który jest “dziesięciną”, czyli dzieckiem oddanym na rozszczepienie w imię Boga i wiary, muszą walczyć w tym okrutnym świecie o przetrwanie i każdy kolejny dzień.
Twórczość Shustermana jest dla mnie zaskoczeniem już od momentu, w którym po raz pierwszy przeczytałam “Kosiarzy”; autor tworzy bardzo zróżnicowanych bohaterów, którzy rozwijają się wraz z przebiegiem fabuły, a dzięki pisaniu rozdziałów z kilku perspektyw, czytelnik poznaje ich motywy i myśli “od podszewki”.
W “Podzielonych” każdy bohater i wydarzenie są stworzeni w celu “czegoś” - czytelnik początkowo nie ma pojęcia, o co chodzi, jednak zaskakujące zwroty akcji i odpowiedzi, które pojawiają się z każdym kolejnym rozdziałem, wynagradzają mu czas oczekiwania na odpowiedzi.
Jestem zachwycona książką, w której mamy absurdalną wizję świata, jednak same rozważanie o życiu zmusza do dogłębnej refleksji i analizy tematu. Ostatnie rozdziały trzymały mnie w napięciu, a sam opis rozszczepienia był przerażający i jeszcze długo o nim nie zapomnę.
“Jedną z rzeczy, których się uczysz, kiedy żyjesz tak długo, jak ja jest to, że ludzie nie są wyłącznie dobrzy lub wyłącznie źli.”
5/5 ⭐
0/5 🌶️
Neal Shusterman pisze dosyć specyficzne książki, których akcja osadzona jest w dystopijnym świecie. Tym razem autor stworzył rzeczywistość, w której dozwolona jest “wsteczna aborcja” - dzieci w wieku od 13 do 18 lat można...
2024-02-21
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na ich związek, ale również życie publiczne aktora.
Niestety, dla mnie “Spoiler Alert” nie był do końca czymś, na co liczyłam i mam sporo zarzutów względem książki. Cieszę się, że autorka zdecydowała się poruszyć temat plus-size, który jest dosyć omijany w romansach, jednak zrobiła to dosyć nieumiejętnie i główna bohaterka w prawie każdym zdaniu o sobie podkreśla fakt, że jest plus-size, ale odniosłam wrażenie, że zupełnie tego nie akceptuje, co jest odwrotnością tego, co chciała osiągnąć Olivia Dade.
Wątek dysleksji Marcusa został już o wiele lepiej poprowadzony i pomógł nam zrozumieć, że ta trudność nie jest wynikiem braku inteligencji osoby, która ją posiada; osoby z dysleksją mają pełnię zdolności intelektualnych, ale mogą potrzebować specyficznych strategii i wsparcia w nauce, którego Marcus nie otrzymał od najbliższych mu osób. Jest to tym bardziej bulwersujące, że jego rodzice uczyli na uniwersytecie, a nie byli w stanie pomóc swojemu synowi.
Historia sama w sobie jest urocza i gdyby nie fakt, że niesamowicie mi się dłużyła, mogłabym ocenić ją trochę wyżej. Drażnił mnie również fakt, że główni bohaterowie “Spoiler Alert” są przed czterdziestką, a zachowywali się jak infantylni nastolatkowie. I odnosząc się do wieku April i Marcusa muszę również wspomnieć o tym, że definitywnie jest to książka 18+, a tej informacji zabrakło ze strony wydawnictwa. Szczególnie, że sama okładka powieści wygląda jak typowa młodzieżówka.
Mam nadzieję, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Olivii Dade nie było ostatnim i będę miała możliwość przeczytania czegoś jeszcze spod jej pióra, ponieważ sam styl autorki i pomysł, który ma na swoje książki, ma ogromny potencjał.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na...
2024-02-26
4,5/5 ⭐
0/5 🌶️
Sarah Engell w swojej książce opisuje fikcyjne wydarzenia, które jednak zbyt często mają swoje odbicie w rzeczywistości, co jest niewyobrażalnie smutne i przykre. Szczególnie, gdy przeczytamy informacje znajdujące się przed każdym rozdziałem; każdy z tych nastolatków miał plany i marzenia, które zostały zniszczone przez ludzi, którzy nie myśleli o konsekwencjach płynących z ich słów, tak samo jak nie myśleli o nich bohaterowie “21 sposobów na śmierć”.
Stella jest zwykłą nastolatką, która do niedawna uwielbiała muzykę i miała dwójkę kochających rodziców i najbliższą przyjaciółkę. Tę czasy jednak minęły - jej mama zmarła po walce z chorobą, tata przeżywa żałobę, a była już przyjaciółka nastawiła całą klasę przeciwko dziewczynie, więc spotyka ją cała gama nieprzyjemnych zachowań w rzeczywistości i internecie. Konflikt rozwija się dynamicznie, a zachowania rówieśników stają się coraz śmielsze; Stella dostaje nieprzyjemne smsy, na instagramie ktoś zakłada szkalujący ją profil, a w końcu ktoś życzy jej śmierci. Nastolatka nie widzi sensu w walce, zaczyna się poddawać i tworzy listę, która może zmienić lub zakończyć całe jej dotychczasowe życie.
“21 sposobów na śmierć” to trudna i bolesna książka, ponieważ czytelnik ma świadomość, że takie rzeczy mają miejsce na świecie, a o ich skutkach możemy usłyszeć w wiadomościach bądź przeczytać w internecie. Autorka porusza wiele trudnych tematów, takich jak gnębienie fizyczne i psychiczne, hejt w internecie, alienowanie nastolatków w grupie, wykorzystanie seksualne i stratę bliskiej osoby. Pokazuje również, jak łatwo jest obrócić sytuację na naszą niekorzyść i obrócić wszystkich przeciwko jednej osobie, jeśli grupą przewodzi wystarczająco silna i zarazem okrutna osoba, którą tutaj jest Amalie. Początkowo chciałam znaleźć w oprawczyni Stelli jakieś pozytywne cechy i ją usprawiedliwić, ale końcowe wydarzenia utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że dziewczyna jest całkowicie zepsuta i wie, jakie konsekwencje mogą mieć jej słowa, jednak jej egoizm jest na tyle duży, że ma zdrowie i życie Stelli za nic i za wszelką cenę chce doprowadzić do załamania byłej przyjaciółki.
Najbardziej szokujące nie było dla mnie to, że autorka przytacza przykłady z prawdziwego życia czy zachowanie rówieśników głównej bohaterki, ale to, jak sprawę próbowali załatwić dorośli ludzie, czyli nauczyciele bądź wychowawcy klasy. Zamiast zgłosić sprawę do odpowiednich organów, to wykształceni pedagodzy chcą załatwić wszystko rozmową na forum klasy i zamieść sprawę pod dywan, przez co klasa czuje się bezkarna, a szykany i wyzwiska tylko przybierają na sile. Jest to o tyle bulwersujące, że takie wydarzenia mają miejsca w rzeczywistości, a w wielu polskich szkołach właśnie w taki sposób próbuje się rozwiązywać problem mobbingu wśród rówieśników.
Sarah Engell ma świetny styl, jednak książka jest emocjonalnie trudna i wywołuje wiele skrajnych emocji, z którymi nawet mi ciężko było sobie poradzić. Jest to powieść zdecydowanie 15+, jednak sądzę, że osoby od tego progu wiekowego powinny się z nią zapoznać, ale również jest to lektura, która mogłaby być omawiana w szkołach z nauczycielami i pedagogami, którzy często są pierwszymi osobami, do których zwracają się prześladowani uczniowie.
4,5/5 ⭐
0/5 🌶️
Sarah Engell w swojej książce opisuje fikcyjne wydarzenia, które jednak zbyt często mają swoje odbicie w rzeczywistości, co jest niewyobrażalnie smutne i przykre. Szczególnie, gdy przeczytamy informacje znajdujące się przed każdym rozdziałem; każdy z tych nastolatków miał plany i marzenia, które zostały zniszczone przez ludzi, którzy nie myśleli o...
2024-01-22
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Hype]
4,5/5 ⭐
4/5 🌶️
“Trzeba walczyć zacięcie i w rezultacie zostawić coś po sobie.” - “Żmija i skrzydła nocy” Carissa Broadbent
Oraya wiedziała, że żeby przetrwać w Domu Nocy musi stać się bardziej niebezpieczna niż otaczające ją wampiry. Zabrana przez Victora z ruin miasta, które zniszczył, wychowywała się w miejscu, gdzie cały czas polowano na jej życie. Dziewczyna jednak przetrwała i by ugruntować swoją pozycję na dworze przybranego ojca, postanawia wziąć udział w Kejari; turnieju, który był organizowany przez boginię śmierci we własnej osobie i tylko najlepsi mogli go ukończyć.
Oraya stanie do walki na śmierć i życie z najokrutniejszymi wojownikami, którzy są w stanie wywęszyć jej strach i usłyszeć szybciej bijący puls pod jej skórą. Nieoczekiwani sojusznicy mogą być pomocą lub przeszkodą na drodze do wygranej, która znaczy dla niej wszystko…
Zacznijmy od tego, co najbardziej przyciągnęło mnie do przeczytania tej książki, czyli wampiry i motyw turnieju. Dla mnie te dwie rzeczy kojarzą się z latami, w których najbardziej popularnymi książkami były “Igrzyska Śmierci” i “Akademia wampirów”, które osobiście uwielbiam. Carissa Broadbent postanowiła przywrócić świetność wampirom, o których pisze się teraz zdecydowanie mniej książek, co zdecydowanie się jej udało. Podobała mi się kreacja istot nadnaturalnych w tej powieści, która jest mocna i krwawa, a autorka od siebie dorzuciła jeszcze skrzydła, które kojarzyły mi się trochę z Rhysandem, ale to również jest na plus.
Motyw turnieju mógłby być bardziej rozbudowany, ale sam pomysł, by poszczególne etapy walki były zainspirowane życiem bogini zdecydowanie wypalił i sprawił, że mogliśmy poznać jeszcze religijny aspekt tej powieści. Brakowało mi jeszcze więcej walki i knowań, ale też jestem czytelnikiem, którego ciężko się w pełni zadowolić i zaskoczyć; mamy tutaj zastosowane sporo elementów, które już wcześniej pojawiały się w literaturze i nie są niczym nowym, ale z drugiej strony autorka tak sprawnie wplotła je w wykreowany przez siebie świat, że całą książkę oceniam dosyć wysoko.
Bohaterowie, których poznajemy na arenie, jak i poza nią, są interesująco wykreowani. Szczególnie mowa tutaj o Orayi, która jest ludzką dziewczyną wrzuconą w bardzo niebezpieczny świat. Dziewczyna jest skupiona na celu i nie ma żadnych zahamowań, by wygrać, ale również zależy jej na tym, by w całym szaleństwie nie zatracić całkowicie swoich ludzkich emocji i uczuć, nawet jeśli nie jest ich całkowicie świadoma. Mam nadzieję, że w kolejnej części Braodbent jeszcze bardziej rozwinie charakter postaci i świat, do którego przenosi czytelnika.
Reasumując: “Żmija i skrzydła nocy” to książka, której warto poświęcić kilka godzin. W czytaniu tej powieści odnajdą się osoby, które swoją przygodę z książkami zaczynały kilkanaście lat temu, ponieważ napotkają w niej znane i kochane motywy, jak i również młodzi czytelnicy, którzy jeszcze nie przeczytali wielu książek o wampirach bądź turniejach. Dużym plusem jest zmiana tłumacza w kolejnej części, ponieważ pierwszy tom czytało się dosyć opornie i to podobno jest właśnie wina średniego tłumaczenia, przez co osobiście musiałam trochę zaniżyć ocenę całokształtu.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Hype]
4,5/5 ⭐
4/5 🌶️
“Trzeba walczyć zacięcie i w rezultacie zostawić coś po sobie.” - “Żmija i skrzydła nocy” Carissa Broadbent
Oraya wiedziała, że żeby przetrwać w Domu Nocy musi stać się bardziej niebezpieczna niż otaczające ją wampiry. Zabrana przez Victora z ruin miasta, które zniszczył, wychowywała się w miejscu, gdzie cały...
2023-12-14
[współpraca z Wydawnictwem Literackim]
Jakoś nigdy nie byłam fanką świątecznych książek i nie odczuwałam potrzeby, by czytać tego typu literaturę w okresie przedświątecznym. W tym roku dałam jednak szansę powieści napisanej przez Abiole Bello, która łączy moje ulubione motywy z bożonarodzeniową aurą.
Trey Anderson to popularny nastolatek, którego rodzina prowadzi lokalną księgarnię pod uroczą nazwą “Kraina Czarów”. Niestety, biznes zaczyna podupadać, a uratowanie rodzinnej spuścizny staje się sprawą priorytetową. Tak chłopak poznaje Ariel, z którą od samego początku ma dosyć trudne relacje, jednak nie może zaprzeczyć, że obiektywne rady dziewczyny i jej pomoc sprawiają, że Kraina Czarów ma szansę przetrwać…
“Miłość w Krainie Czarów” to urocza książka, którą można określić mianem “kocyka”. Jest idealna na zimowe wieczory z kubkiem gorącej czekolady, a styl pisania autorki sprawia, że czyta się ją przyjemnie i wyjątkowo szybko. Polubiłam kreacje głównych bohaterów, choć nie byłam w stanie przymknąć oka na pojedyncze przejawy braku logiki w ich zachowanie, takie jak zorganizowanie imprezy w księgarni.
Czytelnik musi wziąć również pod uwagę, że to jednotomówka, gdzie zostało poruszone dosyć sporo trudnych motywów, jak na przykład utrata rodzica czy zaburzenia odżywiania. Szkoda, że Bello nie skupiła się bardziej na rozbudowie tych konkretnych rzeczy, a poświęciła tyle czasu na demonizowanie związku Trey’a i Blair, co dla mnie było wyjątkowo nienaturalne. Mimo wszystko nastolatkowie byli ze sobą kilka lat, a miałam wrażenie, że wady Blair były mocno wyolbrzymione, by czytelnik mógł z czystym sumieniem kibicować Ariel.
Mimo tych wad (i tym, że autorka wspomniała o twórczości Chrisa Browna, który jest przemocowcem) powieść była bardzo przyjemna i sądzę, że będę wracała do niej z wielką chęcią w okresie przedświątecznym.
[współpraca z Wydawnictwem Literackim]
Jakoś nigdy nie byłam fanką świątecznych książek i nie odczuwałam potrzeby, by czytać tego typu literaturę w okresie przedświątecznym. W tym roku dałam jednak szansę powieści napisanej przez Abiole Bello, która łączy moje ulubione motywy z bożonarodzeniową aurą.
Trey Anderson to popularny nastolatek, którego rodzina prowadzi lokalną...
2023-12-11
W pierwszym tomie Aneta Swoboda zabrała nas do Dirvenly High, które miało być szkołą dla istot magicznych, mocno naciskającą na sztuki walki i biegłość w tym temacie. Drugi tom niestety skupił się jedynie na głupich decyzjach podejmowanych przez Mistic i jej przyjaciół, braku konsekwencji w budowaniu postaci, a co za tym idzie również braku konsekwencji w prowadzeniu fabuły.
Największym błędem, jak dla mnie, jest dopuszczenie Elizabeth, która nie ma nic wspólnego ze światem magicznych do najlepszego klanu w szkole za bycie “lojalną”. Brak tutaj początkowego prestiżu uczelni, bohaterowie może mają z dwa treningi na krzyż, Mistic robi się już niesamowicie dobra, a reszta ocen jej nie interesuje, bo przecież ma super pamięć i wszystko wynosi z zajęć.
Bardzo przeszkadzał mi również fakt, że autorka wprowadziła również wątek “zapomnienia” o siostrze Mistic, co spowodowało powstaniem kilku naprawdę dużych dziur fabularnych w całej historii, której główny wątek oparty był na odkryciu, co tak naprawdę stało się Caroline. Aneta Swoboda nie do końca przemyślała całość i poszczególne wydarzenia, przez co kilkukrotnie zmieniała charakter postaci bądź relacje międzyludzkie o 180’, ponieważ w danym momencie pasowało jej to do fabuły, a innym już nie. Widać ten chaos i niedoświadczenie pisarki w książce, co teoretycznie można jej wybaczyć, jednak ciężko jest pogodzić się z utratą potencjału w tak dobrze zapowiadającej się powieści.
Liczę na to jednak, że autorka nie zrezygnuje z pisania, ponieważ sam styl przypadł mi do gustu, jednak mam wrażenie, że zabrakło mocnej korekty i kogoś, kto wskazałby kobiecie błędy, które popełnia. Ciężko mi również stwierdzić, czy wrócę do Dirvenly High przy okazji trzeciego tomu, ponieważ w tym momencie są ciekawsze pozycje, na które czekam w 2024 roku.
W pierwszym tomie Aneta Swoboda zabrała nas do Dirvenly High, które miało być szkołą dla istot magicznych, mocno naciskającą na sztuki walki i biegłość w tym temacie. Drugi tom niestety skupił się jedynie na głupich decyzjach podejmowanych przez Mistic i jej przyjaciół, braku konsekwencji w budowaniu postaci, a co za tym idzie również braku konsekwencji w prowadzeniu...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-24
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Prószyński i S-ka]
Czy ktoś nie słyszał o Paris Hilton? Raczej nie, a jeśli ktoś stwierdzi, że nie wie, kim ona jest, to swoje życie musiał spędzić pod jakimś kamieniem, bo informacje o dziedziczce fortuny Hiltonów do tej pory zalewają Internet. Osobiście zawsze myślałam, że kobieta po prostu urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą, a cały majątek zawdzięcza bogatym rodzicom i skandalom, w które swego czasu była zamieszana. Po przeczytaniu jej autobiografii zmieniłam zdanie, a historię “prekursorki” influencerek będę polecała wszystkim, którzy myślą, że życie w blasku fleszy opiewa jedynie w same przyjemności…
W “Paris. Autobiografia” gwiazda zdradza czytelnikom długo skrywane, wstydliwe sekrety, o których do tej pory nie chciała mówić, by nie zaszkodzić swojej rodzinie. Jeśli sądzicie, tak jak ja początkowo, że to tylko opowieść o imprezowaniu i wydawaniu pieniędzy na nowe ciuchy, to bardzo się mylicie. Autorka opowiada nam o swoim życiu, pełnym problemów i zawiłości losu, które sprawiły, że pewne sprawy jest w stanie poruszać dopiero po wielu latach. Dowiadujemy się, że Paris ma ADHD, a brak diagnozy skazała ją na lata niezrozumienia i problemów z rodzicami, którzy nie rozumieli, dlaczego jedna z ich córek jest idealna, a druga sprawia jedynie kłopoty…
Poruszony temat ośrodków dla trudnej młodzieży był wyjątkowo ciężki do przebrnięcia i odczuwałam autentyczną złość, gdy czytałam o tym, jaki los zgotowali Paris jej właśni rodzice. Cieszę się jednak, że celebrytka przekuła swoje traumy w coś ważnego i teraz aktywnie udziela się, by odkryć całą prawdę o tych obiektach i ukarać ludzi, którzy wiele lat żerowali na krzywdzie dzieci i ich rodzinach.
Cieszę się, że Paris Hilton zdecydowała się podzielić swoją historią z całym światem i mimo wydarzeń, które ją spotkały, udało jej się osiągnąć założone w życiu cele i pomagać innym ludziom, którzy borykali się lub borykają z takimi problemami, przez które ona przeszła. Autobiografia modelki i aktorki została napisana przyjemnym językiem, dzięki któremu całość czyta się naprawdę szybko. Jedynym zarzutem, który posiadam w stronę książki jest brak zdjęć, które byłyby ciekawym dopełnieniem niektórych historii, a tak musiałam szukać ich na własną rękę w internecie.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Prószyński i S-ka]
Czy ktoś nie słyszał o Paris Hilton? Raczej nie, a jeśli ktoś stwierdzi, że nie wie, kim ona jest, to swoje życie musiał spędzić pod jakimś kamieniem, bo informacje o dziedziczce fortuny Hiltonów do tej pory zalewają Internet. Osobiście zawsze myślałam, że kobieta po prostu urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą, a cały...
2023-11-16
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Prószyński i S-Ka]
To już moje drugie spotkanie z Ruby Dixon i historią, którą autorka napisała. Cykl “Barbarzyńcy z Lodowej Planety” traktuję jak “guilty pleasure” - książki nie wnoszą nic do mojego życia, ale zapewniają mi idealną porcję rozrywki i przyjemności. To trochę jak z serialami; są takie, które oglądamy z powodu niesamowitej gry aktorskiej, a inne dlatego, że możemy się przy nich rozluźnić i zapomnieć o codzienności.
Tym razem na świeczniku jest Liz Cramer, która jeszcze kilka tygodni wcześniej żyła swoim normalnym życiem,a o kosmitach słyszała jedynie szalone teorie spiskowe, głównie związane ze Strefą 51. “Zielone ludziki” okazują się jednak prawdziwe, a ona utyka na nieprzyjaznej planecie z ponad dwumetrowym niebieskim osobnikiem płci męskiej, który uważa się za jej życiowego partnera z powodu jakiegoś wibrującego kłaka. Dodatkowo, tenże niebieski osobnik porywa ją od reszty dziewczyn i zabiera do swojej jaskini, by zyskać na czasie i przekonać dziewczynę, że są dla siebie stworzeni…
Przyznam szczerze, że ta część była bardziej sensowna niż pierwsza i to z kilku powodów. Pierwszym z nim na pewno jest fakt, że w jedynce poznaliśmy planetę, kosmitów i to, jak wszystko działa, przez co nie czuliśmy się wrzuceni na głęboką wodę. Dodatkowym plusem jest Liz, która irytowała mnie mniej niż Georgie w poprzednim tomie i Raahosh, którego pokochałam całym swoim sercem.
Związek między dwójką bohaterów wyklarował się dosyć szybko, jednak nie było to ekspresowe tempo i podobało mi się, że tutaj Liz jest traktowana bardziej na równi niż jako seksowny dodatek. Ciekawe było również wytłumaczenie nam, jak działa plemię, choć osobiście uważam aspekt kary za źle napisany ze względu na początkowe podkreślenie, jak ważne jest “parowanie się” wśród tubylców, a później dochodzi do mało logicznych decyzji, co zaburzyło trochę mój odbiór końcówki.
Bardzo cieszę się, że dzięki współpracy miałam możliwość zrecenzowania “Obcego barbarzyńcy” i naprawdę nie mogę doczekać się momentu, w którym poznamy historię innych dziewczyn porwanych z Ziemi. Jestem również zachwycona faktem, że nie dostaliśmy tych okropnych okładek, jak w pierwszym tomie.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Prószyński i S-Ka]
To już moje drugie spotkanie z Ruby Dixon i historią, którą autorka napisała. Cykl “Barbarzyńcy z Lodowej Planety” traktuję jak “guilty pleasure” - książki nie wnoszą nic do mojego życia, ale zapewniają mi idealną porcję rozrywki i przyjemności. To trochę jak z serialami; są takie, które oglądamy z powodu niesamowitej...
2023-11-06
Czy jesień to idealna pora na czytanie kryminałów? Uważam, że tak, a jeśli myślicie tak samo i dodatkowo kochacie fantastykę, to “Krew i księżyc” będzie idealną pozycją dla Was.
Collins to małe miasteczko, które najbardziej słynie z ogromnego sanktuarium poświęconego Słońcu. Spokój mieszkańców zakłóca seria okrutnych morderstw, które wzbudzają niepokój i nikt nie może czuć się bezpieczny. Siedemnastoletnia Catrin współpracuje z głównym architektem podczas budowy świątyni i przypadkowo wplątuje się w śledztwo prowadzone przez Simona, który jak nikt inny potrafi zrozumieć działania mordercy. Uczucie między nimi rośnie, tak samo jak tajemnice, które oboje skrywają…
Połączenie fantastyki i kryminału w “Krwi i księżycu” to coś, co potrzebowałam, a nie byłam tego do końca świadoma. Beaty ukazuje czytelnikowi świetnie skonstruowany świat i dobrze rozwiniętym systemem magicznym, który ma swoje zasady. Nie dopatrzyłam się dziur w logice czy światotwórstwie, choć też nie ukrywam, że jakoś specjalnie ich nie szukałam, ponieważ bardzo mocno wkręciłam się w zagadkę kryminalną i szukanie mordercy razem z Cat i Simonem. Główni bohaterowie zostali przedstawieni w ciekawy sposób; oboje się dopełniają, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że któreś z nich jest tylko dodatkiem do tej drugiej osoby.
Motyw chorób umysłowych został poprowadzony w naprawdę delikatny sposób, ukazując czytelnikowi z czym muszą najczęściej mierzyć się osoby chore. Autorka nie boi się pisać o braku akceptacji czy wykluczeniu, lecz robi to w nienachalny sposób, uświadamiając czytelnika o wadze problemu.
Nie spodziewałam się, że “Krew i księżyc” Erin Beaty będzie tak inna, niż większość książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Piszę to oczywiście w pozytywnym znaczeniu i mam nadzieję, że ta powieść zyska szerokie grono czytelników na całym świecie.
Czy jesień to idealna pora na czytanie kryminałów? Uważam, że tak, a jeśli myślicie tak samo i dodatkowo kochacie fantastykę, to “Krew i księżyc” będzie idealną pozycją dla Was.
Collins to małe miasteczko, które najbardziej słynie z ogromnego sanktuarium poświęconego Słońcu. Spokój mieszkańców zakłóca seria okrutnych morderstw, które wzbudzają niepokój i nikt nie może...
2023-10-11
[współpraca reklamowana Wydawnictwo Uroboros]
“(...) śmierć jest ułaskawieniem tylko dla zmarłych, panie Thorly. Niewiele dba o tych, których zostawia.”
Marzenia Signy Farrow są typowe dla każdej, dziewiętnastoletniej dziewczyny: chce nosić piękne stroje, chodzić na bale i wyjść dobrze za mąż, by nie martwić się społeczeństwem. Jednak różnica między nią, a jej rówieśnicami polega na tym, że Signie przez całe życie towarzyszy Śmierć, która jednak nie planuje zabrać ze sobą dziewczyny. Tułaczka przez kolejnych opiekunów, którzy interesują się tylko jej spadkiem, sprowadza ją w końcu do Thorn Grove, w którym Śmierć była już wcześniej. Przedwczesna choroba pani domu i jej zgon pogrążyły mieszkańców w mroku, szczególnie gdy wkrótce potem zaczyna chorować córka głowy rodu, a kuzynka Signy, Blythe. Wkrótce dziewiętnastolatka dowie się, dlaczego Śmierć nie opuszcza jej na krok…
Moje oczekiwania względem “Belladonny” Adalyn Grace były ogromne i muszę przyznać, że autorce prawie udało się im sprostać. Wprowadzenie było wyśmienite i zapowiadało, że powieść będzie naprawdę mroczna, bo czegóż innego można spodziewać się po historii, w której na pierwszych stronach umierają wszyscy goście na przyjęciu, ponieważ wino serwowane przez służbę, zostało zatrute? No i właśnie utrzymanie tego mrocznego klimatu odrobinę autorce nie wyszło, pomimo Thorn Grove, które jest odrobinę upiorną posiadłością i ducha, który nawiedza główną bohaterkę. Nie jest to jednak zła powieść, a wręcz przeciwnie; gotycki klimat jest wyczuwalny coraz mocniej z każdą kolejną stroną, a zagadki i tajemnice nie pozwalają na chwilę wytchnienia. Polubiłam główną bohaterkę, ponieważ od początku wiemy, czego można się po niej spodziewać. Signa jest odrobinę nierozważna i podejmuje decyzje pod wpływem chwili, jednak jaka dziewiętnastolatka tak nie robi?
Jestem bardzo ciekawa, jak historia rozwinie się dalej, ponieważ “Belladonna” jest tylko wprowadzeniem do serii książek i liczę na to, że już niedługo na polskim rynku wydawniczym dostaniemy drugą część. Bardzo zżyłam się z bohaterami i ostatnie rozdziały, czyli wyjaśnienie całej zagadki uważam za bardzo dobrze poprowadzone i napisane.
[współpraca reklamowana Wydawnictwo Uroboros]
“(...) śmierć jest ułaskawieniem tylko dla zmarłych, panie Thorly. Niewiele dba o tych, których zostawia.”
Marzenia Signy Farrow są typowe dla każdej, dziewiętnastoletniej dziewczyny: chce nosić piękne stroje, chodzić na bale i wyjść dobrze za mąż, by nie martwić się społeczeństwem. Jednak różnica między nią, a jej...
2023-08-23
[współpraca recenzencka Wydawnictwo Hype]
“Czasami wydaje mi się, że świat wali mi się na głowę, a ja stoję w środku i próbuję to powstrzymać. Jestem bardzo zmęczona, Chaosie.”
Ostatnio myślałam, że czas książek, które niszczą mi serce minął. Podczas czytania płaczę często, bo po prostu taką mam naturę; są motywy, które zawsze mnie wzruszają, nieważne jak źle napisana jest sama powieść. Twórczość Rebecci Yarros pokazała mi jednak, że nadal są historie, które zostają z czytelnikami na dłużej…
Beckett dopiero zakończył służbę w wojsku i razem ze swoją wierną towarzyszką Demolką postanawia zamieszkać w pensjonacie prowadzonym przez Elle, czyli siostrę jego najlepszego przyjaciela. Kobieta, mimo swojego młodego wieku, została mocno doświadczona przez los; utraciła bliskie jej osoby, samotnie wychowuje bliźniaki i prowadzi stabilnie prosperującą firmę. Życie jednak nie jest dla niej łaskawe, a los rzuca jej kolejne kłody pod nogi i Becketta, który pojawia się w najgorszym momencie i zaczyna znaczyć dla niej zbyt wiele.
Przyznaję, że “Ostatni list” przeczytałam ze względu na fenomen autorki i fakt, że ciężko jest znaleźć negatywną opinię na temat jej twórczości, a czytelnicy opisują jej książki jako wzruszające, łamiące serce i wywołujące łzy. Przyznaję, że autorce udało się stworzyć historię, która wywołała wiele emocji i sprawiła, że płakałam jeszcze długo po przeczytaniu ostatniego zdania. Zacznijmy od bohaterów, którym kibicowałam z całego serca. Beckett i Ella to postacie, których życie nie oszczędzało. Niewiele wiemy o przeszłości mężczyzny, ale jego samotność i próba nieangażowania się w żadne relacje były przeciwieństwem tego, co przyrzekł swojemu przyjacielowi. Urzekła mnie również więź człowieka z psem i pokazanie tego, jak kompatybilność dwóch różnych jednostek jest ważna w życiu zawodowym i prywatnym. Motyw matki, która z całych sił walczy o swoje dziecko jest tutaj dominujący i to głównie opis choroby nowotworowej Maisie wywoływał u mnie potok łez. Niesprawiedliwość, jaką obie musiały znosić , sprawiała, że odczuwałam złość na bezwzględny system ubezpieczeniowy i fakt, że czasami od pełnego wyzdrowienia dzielą nas pieniądze. Rebecca Yarros przedstawiła również jak działają szpitale i decyzje, z którymi mierzą się bliscy osób chorych.
Relacja Becketta z bliźniakami i to, że zaczął pełnić rolę rolę ich ojca, to wspaniała część książki i osobiście uwielbiam motyw “found family”. Wątek romantyczny odrobinę mi się dłużył, jednak zakończenie całkowicie przysłoniło tą niedogodność i w pełni zrozumiałam, dlaczego powieści Yarros cieszą się takim uznaniem wśród czytelników na całym świecie.
“Ostatni list” polecam wielbicielom gatunku i czytelnikom, którzy “wychowali się” na powieściach Nicholasa Sparksa. Dla mnie to książka bliska ideałowi i nie mogę doczekać się, aż przeczytam coś jeszcze spod pióra tej autorki.
[współpraca recenzencka Wydawnictwo Hype]
“Czasami wydaje mi się, że świat wali mi się na głowę, a ja stoję w środku i próbuję to powstrzymać. Jestem bardzo zmęczona, Chaosie.”
Ostatnio myślałam, że czas książek, które niszczą mi serce minął. Podczas czytania płaczę często, bo po prostu taką mam naturę; są motywy, które zawsze mnie wzruszają, nieważne jak źle napisana...
2023-09-19
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Jaguar]
To jedna z tych książek, których urocza okładka przyciąga wzrok i idealnie wpasowuje się w letni klimat, który gdy to piszę, jeszcze panuje za oknem. Czy treść dorównuje projektowi graficznemu powieści? Jak dla mnie niestety nie, jednak rozumiem, dlaczego inni potrafią znaleźć “to coś” w historii Flo.
Florence, dla przyjaciół i rodziny Flo, to młoda, odrobinę zagubiona osoba, która dopiero wkracza w dorosłe życie i nie do końca jest pewna tego, co chcę robić w przyszłości. Ma przystojnego chłopaka, grupę znajomych i najlepszą przyjaciółkę, jednak jej imprezowy styl życia nie podoba się jej rodzicom. Dziewczyna zostaje przymusowo zesłana na angielską wieś, by zająć się pakowaniem rzeczy po zmarłej babci. Otoczona naturą i kompletnie znudzona, ulega namowom dawnej koleżanki i wynajmuje jeden z domków letniskowych tajemniczemu gościowi, o którym nie wie zbyt dużo…
Głównym problemem “I love you, Cherry” to Flo, która zasługuje na miano najbardziej irytującej postaci w literaturze. Rozumiem zamysł autorki, że główna bohaterka poszukuje siebie i jest młoda, ale jej podejmowanie decyzji i ogólne zachowanie jest na poziomie przedszkolaka, który denerwuje się, gdy ktoś ma wobec niego jakieś wymagania. Wydaje mi się, że w książce nie ma podanego wieku Florence, ale na pewno jest pełnoletnia i można było wykreować ją na mądrzejszą. O reszcie bohaterów mogę tylko napisać, że byli wykreowani dosyć schematycznie. Mamy przyjaciółkę głównej bohaterki, która jak z opowiadania na wattpadzie przystało, ma fioła na punkcie zespołu, chłopaka, który jest dupkiem i rodziców, którzy zawsze kreowani są n tych nieobecnych. Kilka lat temu dosyć dużo czytałam na wattpadzie i nawet jeśli nie informacja od autorki, to naprawdę łatwo jest wychwycić schematy właśnie z tej platformy. Mam wrażenie, że kiedyś pisano o One Direction, a teraz o koreańskich zespołach, a to nie do końca moje klimaty.
Słabo to wygląda również pod względem fabuły; jest kilka wątków, które gdzieś przy końcówce trzeba było dopiąć i zostało to zrobione bardzo pobieżnie i niedbale. Szkoda, bo Kinga Stojek ma lekki styl i powieść czyta się naprawdę szybko. Zakończenie dosyć przewidywalne, co też nie ratuje książki.
Szkoda, bo po okładce spodziewałam się lekkiej, wakacyjnej lektury, a “I Love you Cherry!” okropnie mnie zmęczyło.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Jaguar]
To jedna z tych książek, których urocza okładka przyciąga wzrok i idealnie wpasowuje się w letni klimat, który gdy to piszę, jeszcze panuje za oknem. Czy treść dorównuje projektowi graficznemu powieści? Jak dla mnie niestety nie, jednak rozumiem, dlaczego inni potrafią znaleźć “to coś” w historii Flo.
Florence, dla przyjaciół i...
2023-09-11
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Uroboros]
“Nie rozpamiętuj śmierci, bo to tak, jakbyś sama umierała na własne życzenie. Skup się na życiu.”
Aneta Swoboda to młoda autorka, która swoją książkę początkowo publikowała na wattpadzie, którego osobiście fanką nie jestem. Myślę, że większość utworów literackich z tej platformy powinno na niej pozostać, ale czasami zdarza się coś godnego uwagi. “Stypendium pentagramu” zapowiadało się na taką książkę i gdyby poziom pierwszych rozdziałów utrzymać do końca, to byłaby to jedna z moich ulubionych, jesiennych powieści.
Mistic jest zwykłą nastolatką do czasu, gdy przejmuje stypendium swojej zmarłej przedwcześnie siostry do prestiżowej szkoły Dirvenly High. Dziewczyna, pomimo rozpaczy po Caroline, chce również dowiedzieć się, jakie tajemnice skrywa placówka i co ukrywała jej siostra, gdy uczęszczała na zajęcia. Skupia się na trenowaniu sztuk walki, które są najważniejsze i odkryciu, co tak naprawdę dzieje się w murach szkoły.
To jest bardzo nierówna książka i mam wrażenie, że właśnie po tym widać, że to debiut Anety Swobody. Pierwsza część książki była interesująca i wciągająca, przez co miałam ogromny problem, by oderwać się od czytania. Niestety, później historia Mistic zaczęła mnie nużyć, a dodatkowo głupie sytuacje, w które pakowała się główna bohaterka, niezmiernie mnie irytowały.
W samej powieści widać również wiele schematów, tak popularnych dla powieści z wattpada. Głównym zarzutem, nad którym nie mogłam przejść do porządku dziennego, to brak dorosłych i ich czynnego udziału w życie szkoły. Nikt nie widział, że banda nastolatków robi, co chce i mi kojarzy mi się to że wszystkimi fanfiction, które czytałam kilka lat temu. Widać też mocno wpływ innych książek fantastycznych, co samo w sobie nie jest złe, ale też nie jest wybitnie dobre.
Przydałoby się więcej na temat bohaterów i tym, jak podzielona jest szkoła, bo ciężko się połapać w klanach, plus postacie są płaskie i nijakie. Za to mamy dużo opisów uczuć Mistic, które po pewnym czasie są męczące. Pod koniec trochę nie mogłam się doczekać, aż skończę czytać, a końcowy plot twist był dosyć przewidywalny.
Nie jest to do bólu zła książka i z wielką chęcią przeczytam kontynuację. Bardzo podobał mi się dark akademia vibe, dzięki któremu to idealna książka na jesień. Dawno też nie czytałam nic o wampirach, a bardzo lubię motyw krwiopijców w literaturze. Sądzę, że dla autorki należy się uznanie, ponieważ ma lekki styl i liczę na to, że będę mogła przeczytać coś, spod jej pióra.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Uroboros]
“Nie rozpamiętuj śmierci, bo to tak, jakbyś sama umierała na własne życzenie. Skup się na życiu.”
Aneta Swoboda to młoda autorka, która swoją książkę początkowo publikowała na wattpadzie, którego osobiście fanką nie jestem. Myślę, że większość utworów literackich z tej platformy powinno na niej pozostać, ale czasami zdarza się...
2023-08-05
[współpraca reklamowa 18+ z Niegrzeczne Książki ]
“... A prawdą jest to, że w bólu mieszka przyjemność…”
Isadora Quinn zawsze mogła liczyć tylko na siebie i ciotkę, która wychowywała ją zamiast matki, która porzuciła małą dziewczynkę dla alkoholu i narkotyków. Isa chce tylko jednego - wyjechać z Bonesalt, gdzie wszyscy oceniają ją przez pryzmat jej matki. Postanawia więc przyjąć zlecenie opieki nad matką Luciana Blackthorne’a, który również nie ma najlepszej opinii w rybackim miasteczku. Wśród ludzi krążą plotki, że mężczyzna jest odpowiedzialny za śmierć swojej żony i zniknięcie małego synka.
Tragiczna przeszłość i mroczna posiadłość skrywająca tajemnice to miejsce, w którym Isadora i Lucien będą musieli zmierzyć się z własnymi lękami i uczuciami, które oplatają tę dwójkę niczym trujący bluszcz…
Keri Lake stworzyła złożony, mroczny romans, który wciąga od pierwszych stron. Historia Isadory i Luciena to był rollercoaster emocji, przez który miałam ogromny problem z odłożeniem książki na później. Bardzo podobał mi się duszący, gotycki klimat powieści, który idealnie wpasował się w deszczowe wieczory, których tego lata mi nie brakowało. Tajemnica i poszukiwanie odpowiedzi zaserwowane przez autorkę dodało jeszcze kryminalnego klimatu, a to definitywnie uwielbiam.
Dużym plusem są rozdziały z perspektywy obu głównych bohaterów i retrospekcje, dzięki czemu kawałek po kawałku odkrywamy życie Luciena przed wypadkiem. Powiedziałabym, że mamy tutaj lekki motyw enemies to lovers, jednak utrzymuje się od jedynie przez kilka pierwszych rozdziałów. “Władca soli i kości” będzie również gratką dla fanek różnicy wieku w książkach, co dla mnie osobiście jest ciekawym wątkiem, jednak musi być to odpowiednio wyważone, a tutaj Keri Lake podołała zadaniu.
Podoba mi się również kreacja bohaterów i bardzo cieszy mnie to, że odchodzimy od schematycznych postaci, dzięki czemu Isadora została jedną z moich ulubionych kobiecych bohaterek z książek. Dziewczyny twardo stąpa po ziemi i myśli samodzielnie, a za wprowadzenie wątku muzyki daję jeszcze gwiazdkę więcej w ocenie.
Nie mogę nazwać się znawczynią romansu, jako gatunku literackiego, ale uważam, że Keri Lake napisała ciekawą i wciągającą powieść, która nie opiera się jedynie na schematach. Wiem, że to nie będzie moje jedyne spotkanie z twórczością tej autorki i z wielką chęcią zapoznam się z innymi jej powieściami.
Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu Niegrzeczne Książki, od którego otrzymałam egzemplarz.
[współpraca reklamowa 18+ z Niegrzeczne Książki ]
“... A prawdą jest to, że w bólu mieszka przyjemność…”
Isadora Quinn zawsze mogła liczyć tylko na siebie i ciotkę, która wychowywała ją zamiast matki, która porzuciła małą dziewczynkę dla alkoholu i narkotyków. Isa chce tylko jednego - wyjechać z Bonesalt, gdzie wszyscy oceniają ją przez pryzmat jej matki. Postanawia więc...
2023-07-29
[współpraca Wydawnictwo Jaguar]
Chyba pierwsza książka powyżej pięciuset stron, którą przeczytałam w tym roku, ale nie żałuję ani sekundy, którą poświęciłam na “Srebro w kościach” Alexandry Bracken. Autorka łączy ze sobą moje wszystkie ulubione motywy i zapewnia czytelnikowi rozrywkę na bardzo wysokim poziomie.
Tamsin Lark to rozważna i twardo stąpająca po ziemi siedemnastolatka, która razem ze swoim przyszywanym bratem Cabellem rabuje starożytne krypty na zlecenie i zdobywa magiczne i drogie przedmioty, jeśli ktoś jest w stanie odpowiednio dużo zapłacić… Dziewczyna nigdy nie powinna wkraczać w świat Poszukiwaczy, ale pomimo braku talentu magicznego, jest zdeterminowana, by rywalizować z innymi Poszukiwaczami. Tamsin chce odnaleźć Pierścień Rozproszenia i swojego opiekuna, który zaginął dziesięć lat wcześniej, zostawiając dzieci same na wrzosowiskach. Przygotowana na wszystko i niesamowicie nieufna, podejmuje współpracę ze swoim wrogiem i odkrywa kolejne warstwy tajemnicy, która może zmienić cały świat na zawsze.
Uwielbiam skomplikowane książki, w których światotwórstwo jest na bardzo wysokim poziomie. Alexandra Bracken zarzuciła mnie mnóstwem informacji, postaci i bardzo wielowątkową fabułą i autorce udało się to utrzymać przez ponad pięćset stron na niesamowitym poziomie. Powieść ma mroczny klimat, jest oparta na legendach arturiańskich, a fabuła obfituje w epickie bitwy, zwroty akcji, zdradę, romans i tajemnice; nie miałam ochoty odrywać się od czytania, a kolejne plot twisty tylko utwierdziły mnie w tym, że muszę jak najszybciej dotrzeć do końca, by dowiedzieć się, jak potoczą się losy rodzeństwa Lark i innych bohaterów.
Jeśli już wspomniałam o bohaterach, to warto zaznaczyć, że jest ich tutaj całkiem sporo i oprócz głównych postaci, ci poboczni również mają swoje charaktery, a ich budowa nie polega tylko na uzupełnieniu luk w fabule. Oczywiście, główne skrzypce w historii gra Tamsin i muszę przyznać, że bardzo ją polubiłam. Nastolatka jest konkretna, nie daje sobą manipulować i bardzo ciężko zdobyć jej zaufanie. Otacza się murem z powodu traum z dzieciństwa, a jej przeszłość chwyta czytelnika za serce. Na pewno jestem mniejszą fanką Cabella, który irytował mnie swoim egoizmem. Współczułam mu z powodu klątwy, ale z drugiej strony on sam nie widział tego, że nie jest jedyną osobą, która z tego powodu cierpi. Siostra była w stanie zaryzykować życie dla niego, a on zasypywał ją tylko wyrzutami i oskarżeniami.
Myślę, że to nie spoiler i chciałabym o tym wspomnieć, ponieważ autorce “Srebra w kościach” udało się poprowadzić jeden z najlepszych wątków enemies to lovers, który był po prostu idealnie skonstruowany. Nie było ani za wolno, ani za szybko, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Podsumowując; jeśli, tak jak ja, kochacie książki fantastyczne z wielowątkową fabułą i nietuzinkowymi postaciami, to powieść “Srebro w kościach” zabierze Was na niesamowitą przygodę, w której wrócicie do legend o Królu Arturze i pewnej wyspie, ukrytej dla oczu śmiertelników.
[współpraca Wydawnictwo Jaguar]
Chyba pierwsza książka powyżej pięciuset stron, którą przeczytałam w tym roku, ale nie żałuję ani sekundy, którą poświęciłam na “Srebro w kościach” Alexandry Bracken. Autorka łączy ze sobą moje wszystkie ulubione motywy i zapewnia czytelnikowi rozrywkę na bardzo wysokim poziomie.
Tamsin Lark to rozważna i twardo stąpająca po ziemi...
📚 Tytuł: „Queen Bee”
⌨ Autor: Amalie Howard
📄 Ilość stron: 374 strony
🖨 Wydawnictwo: Young Book (współpraca reklamowa)
⭐ 4/5
🌶 1/5
Czy tak, jak ja czekacie na trzeci sezon Bridgertnów i nie wiecie, jak zapełnić pustkę po poprzednich sezonach? Amalie Howard stworzyła opowieść, gdzie pod płaszczykiem wystawnych przyjęć i pięknych sukni, kryje się zdrada i żądza zemsty. Dzięki Wydawnictwu Young Book mogę ją dla was zrecenzować, za co jeszcze raz bardzo dziękuję.
Lady Ela doświadczyła jednego z najgorszych rodzajów zdrady; najbliższa przyjaciółka zniszczyła jej życie, odebrała godność i nastawiła bliskich przeciwko niej. Ela została zesłana na głęboką prowincję, gdzie myślenie o zemście pomagało przetrwać jej każdy kolejny dzień i w końcu jej pragnienie się spełnia. Jako tajemnicza dziedziczka wielkiej fortuny wraca do społeczeństwa, gotowa doprowadzić swój plan do końca i sprawić, by wszystkich, którzy zniszczyli jej życie, spotkał podobny los…
Wiosna to idealny czas, by powrócić do lekkich i przyjemnych książek, a „Queen Bee” bez dwóch zdań się do nich zalicza. Autorka zastosowała dwie linie czasowe, dzięki którym naprawdę dobrze poznałam życie Eli przed skandalem i wiedziałam, co motywuje naszą główną bohaterkę. Jeśli właśnie o nią chodzi, to muszę przyznać, że liczyłam na więcej zawziętości z jej strony i jeszcze mocniejszych intryg, ale w pewnym momencie autorka na pierwszy plan wysunęła historię miłosną, jednak nie mam jej tego za złe. Czytelnik musi wziąć pod uwagę, że ta historia przeplatana jest dużą dozą abstrakcji, mimo że mamy jakieś wstawki historyczne. Jednym z takich mocno naciąganych wątków jest zmiana wyglądu, ponieważ wydaje mi się, że ogólna aparycja nie może zmienić się w ciągu trzech lat na tyle, by nie rozpoznał cię nikt z poprzednich znajomych.
W powieści Amalie Howard czytelnik zostaje wciągnięty w atmosferę londyńskiej elity, która pod płaszczykiem doskonałości, skrywa fałsz i intrygi. Bawiłam się bardzo dobrze podczas śledzenia poczynań Eli i nie mogłam się doczekać, aż dojdzie do wielkiego finału tej skomplikowanej rozgrywki. „Queen Bee” zainteresuje bardzo szerokie grono czytelników mimo tego, że jest to książka skierowana do młodzieży. Jeśli tak jak ja, od czasu do czasu, lubicie przeczytać powieść o elitach społecznych, z romansem i intrygą w tle, to jest to zdecydowanie historia dla Was.
📚 Tytuł: „Queen Bee”
więcej Pokaż mimo to⌨ Autor: Amalie Howard
📄 Ilość stron: 374 strony
🖨 Wydawnictwo: Young Book (współpraca reklamowa)
⭐ 4/5
🌶 1/5
Czy tak, jak ja czekacie na trzeci sezon Bridgertnów i nie wiecie, jak zapełnić pustkę po poprzednich sezonach? Amalie Howard stworzyła opowieść, gdzie pod płaszczykiem wystawnych przyjęć i pięknych sukni, kryje się zdrada i żądza zemsty....