Kinga Stojek – urodzona w 1994 roku autorka powieści obyczajowych i romansów. Latem 2023 roku zadebiutowała książką „I love you, Cherry!”. Jako bibliotekarka codziennie dzieli się z innymi swoją miłością do książek. W wolnych chwilach uwielbia słuchać muzyki, która zawsze jest dla niej ogromną inspiracją. Mieszka pod Warszawą z narzeczonym i czarną kotką o imieniu Buba.
Miałam wysokie oczekiwania co do tej książki. Jej opis bardzo mnie zachęcił. Połączenie kryminału i romansu brzmi jak ciekawe duet, pełen zwrotów akcji i niespodzianek. Dodatkowym plusem w moim odbiorze było to, że fabuła zawiera wątek kpopu. 🎵 I właśnie to sprawiło, że dałam książce trochę wyższą ocenę końcową. Od wielu lat jestem wielką fanką kpopu. 🥰
Cała reszta fabuły była jak dla mnie dosyć przewidywalna. Przez to, że główna bohaterka nie mogła nawet zobaczyć się z osobą, której wynajmuje domek oraz wzmianka jej koleżanki o jej ulubionej grupie kpopowej ułatwiła mi połączenie ze sobą kropek i domyśliłam się kim ten tajemniczy gość może być.🕴️Nie było dla mnie zapierających dech w piersiach momentów, czy też elementów większego zaskoczenia. Trochę się na tym zawiodłam, przez co również nie zapamiętam książki na długo.
Miło było czytać jak swobodnie Florence czuła się przy chłopaku, którego znała od właściwie kilku dni. Uwielbiała rozmowy z nim, zaczęli się nawet sobie zwierzać z prywatnych rzeczy i oczywiście to on dał jej ksywkę jaką jest tytułowa Cherry. 🍒 Wydawało się, że taka relacja to dla niej nowość, jakiej nigdy nie była w stanie doświadczyć ze swoim obecnym chłopakiem. Wspominając o jej chłopaku muszę dodać, że jest to zdecydowanie najbardziej irytujący bohater w tej książce.😵 Florence jeszcze do niedawna była w niego zaślepiona przez fakt, że on uwielbia ją taką jaka jest, czego nawet ona sama o sobie nie mogła tego powiedzieć. 😔
Podsumowując, mimo wątku przytoczonego powyżej, książka jako całość jest pozycją dość lekką w czytaniu i można ją uznać jako lekturę na jeden wieczór. Plusem oczywiście jest, że może ona zaciekawić każdego fana K-popu. 🎧/Domi
Florence jest typową imprezową dziewczyną z Londynu. Kocha wychodzić z domu, bawić się z przyjaciółmi, ale poza tym nie ma zbyt wiele obowiązków.
Z tego względu ojciec wysyła ją do posiadłości zmarłej babki, aby posprzątała przed sprzedażą domu.
W małej wsi pojawia się tajemniczy gość, którego Florence nie może poznać.
Zadaje sobie pytanie dlaczego i zżera ją ciekawość.
Kto kryje się za tajemniczym gościem i czy poznanie go jest tak niebezpieczne jak wydaje się dziewczynie?
To była książka dosłownie na jeden wieczór. Czytała się w mgnieniu oka, co jest dla mnie plusem. Autorka świetnie wykreowała główną bohaterkę, bo czasem moja irytacja sięgała zenitu, ale to dobrze, bo ksiazka ma wzbudzać emocje.
Tutaj dochodzi jeszcze motyw toksycznego partnera i nawet mogłabym rzec, przemocy psychicznej. To jak mnie ten cały Andrew wkurzał swoimi zachowaniami działało na mnie jak płachta na byka.
Przed lekturą czytałam wiele różniących się od siebie recenzji, a ja Wam powiem, że mimo niektórych, niedojrzałych tekstów Florence, jestem na tak.
Tajemnica, która otacza książkę również bardzo mi się podobała, choć większym zakończenie było to, jaki sekret rodzinny skrywała zmarła babcia, bo to naprawdę y temat.
Fajne również jest sama koncepcja zakończenia. Nie chce spojlerować, ale to jest trochę jak otwarte zakończenie, w którym my sami możemy dopowiedzieć sobie kilka zdań.
Klimat angielskiej wsi zawsze na tak!