Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Leszek Orłowski zabiera nas w dalszą opowieść dotyczącą najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie. W drugim tomie "30 lat Ligi Mistrzów" przypomnimy sobie rywalizację począwszy od sezonu 2007/08 do sezonu 2021/22.


Druga część jest napisana w tym samym stylu, zawiera wiele ciekawostek oraz dokładne opisy poszczególnych edycji Ligi Mistrzów. Na przestrzeni ostatnich lat byliśmy świadkami znakomitej rywalizacji między Leo Messim, a Cristiano Ronaldo. Podziwialiśmy grę Realu Madryt, który trzy razy z rzędu świętował ostateczny triumf, czyli dokonał czegoś, czego nie dokonał nikt inny w historii i być może już nikt nie powtórzy tego wyczynu. Pasjonowaliśmy się dwoma angielskimi i dwoma hiszpańskimi finałami. Zastanawialiśmy się, czy zbudowane za obrzydliwie duże pieniądze PSG zdoła zdobyć trofeum, gdy drużyna z Paryża dotarła do wielkiego finału.


W okresie objętym książką dwukrotnie Ligę Mistrzów wygrała Chelsea, najpierw w 2012 roku po niesamowitej rywalizacji w fazie pucharowej i po niezapomnianym finale w Monachium, a następnie w 2021 roku, gdy w finale pokonała inną angielską drużynę, Manchester City. W obu przypadkach, zwłaszcza w 2012 roku, The Blues nie byli stawiani w roli faworyta przed startem rozgrywek, mało kto traktował ich jako tzw. czarnego konia, a mimo to potrafili ograć największe kluby Europy. Ich historia pokazuje, jak fantastyczna i nieprzewidywalna jest Liga Mistrzów. Nie zawsze wygrywa ją ten, kto prezentuje najwyższy poziom, a ten, kto potrafi przygotować się pod dany mecz i wygrać go.


Wszystkie sezony zostały bardzo dokładnie opowiedziane przez Leszka Orłowskiego. Autor nie sprowadza się tylko do kronikarskiego przypomnienia wyników, ale niekiedy więcej miejsca poświęca niektórym meczom, czy piłkarzom. Dzięki temu łatwiej jest zrozumieć drogę poszczególnych klubów triumfu w finale. Książka ta, choć mająca charakter przede wszystkim historyczny, a nie analityczny czy naukowy, poszerza horyzonty i pozwala uzmysłowić sobie, czym dla kibiców jest Liga Mistrzów.

Leszek Orłowski zabiera nas w dalszą opowieść dotyczącą najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie. W drugim tomie "30 lat Ligi Mistrzów" przypomnimy sobie rywalizację począwszy od sezonu 2007/08 do sezonu 2021/22.


Druga część jest napisana w tym samym stylu, zawiera wiele ciekawostek oraz dokładne opisy poszczególnych edycji Ligi Mistrzów. Na przestrzeni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ze słowem "futbol" mamy zwykle bardzo przyjemne skojarzenia. Na myśl przychodzą nam mecze, te oglądane w teleziwji, jak i te rozgrywane osobiście w dzieciństwie, a także piłkarze, których podziwiamy za wspaniałe umijętności. Futbol jest źródłem rozrywki dla ludzi na całym świecie. Niestety, ten sport ma także swoją drugą stronę... znacznie bardziej mroczną.


Pod koniec 2022 roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka Ken Bensingera "Czerwona kartka", która w całości poświęcona jest szeroko rozumianej korupcji w świecie piłki nożnej. I niestety nie jest to zgrabna książka, którą można przeczytać w kilka wieczorów. Nie jest to jednak zarzut.


Ken Bensinger zebrał i opisał liczne korupcyjne skandale w takich instytucjach jak FIFA, CONMEBOL czy CONCACAF. Czasami można się zastanowić, gdzie w tym wszystkim jest piłka, jaką ona odgrywa tu rolę. O co tak naprawdę chodzi sportowym działaczom? Wszystko niestety sprowadza się do żądzy pieniądza. Dla wielu osób futbol stał się maszynką do robienia pieniędzy, nierzadko w sposób nieuczciwy. Dla takich osób jak Chuck Blazer, Jack Warner czy João Havelange ważniejsze stało się robienie kolejnych przekrętów, a troska o rozwój futbolu zeszła na dalszy plan.


W pewnym momencie można sobie zadać pytanie, dlaczego instytucje piłkarskie w dalszym ciągu mogą swobodnie działać, skoro są tak przesiąknięte korupcją. Ta bezkarność wynika z faktu, że futbol to wciąż fenomen społeczny, a jednocześnie źródło rozrywki dla setek milionów ludzi. Gdy rozpoczyna się mundial, rzesze ludzi zasiadają przed telewizorami, wychodzą na ulice, by kibicować swoim reprezentantom i tak naprawdę chyba nikt nie zastanawia się nad tym, jakie łapówki wzięli poszczególni działacze. Żyjąc swoim życiem chcemy, by futbol dał nam nieco wytchnienia, relaksu więc o aferach w świecie futbolu myśleć nie chcemy.


Książka została napisana bardzo skrupulatnie, ujawnia wiele faktów, liczb, nazwisk osób, która od lat są zamieszczane w korupcyjne procedery. Niestety obraz futbolu wyłaniający się z tych opisów jest przygnębiający, dający do myślenia, ale warto mieć świadomość, że futbol to nie tylko piękny sport, który jest dla nas odskocznią od codzienności. Za jego kulisami toczy się alternatywna rzeczywistość, inna gra, która ze sportem ma niewiele wspólnego.

Ze słowem "futbol" mamy zwykle bardzo przyjemne skojarzenia. Na myśl przychodzą nam mecze, te oglądane w teleziwji, jak i te rozgrywane osobiście w dzieciństwie, a także piłkarze, których podziwiamy za wspaniałe umijętności. Futbol jest źródłem rozrywki dla ludzi na całym świecie. Niestety, ten sport ma także swoją drugą stronę... znacznie bardziej mroczną.


Pod koniec...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Peszkografia. Będzie się działo Sławomir Peszko, Sebastian Staszewski
Ocena 6,7
Peszkografia. ... Sławomir Peszko, Se...

Na półkach: ,

Sławomir Peszko to postać, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Znają go wszyscy, nawet ci, którzy futbolem interesują się okazjonalnie lub nie interesują się nim wcale. Jego znakami rozpoznawczymi są przebojowość, szczerość, humor i... nieskrywane zamiłowanie do alkoholu. W końcu nie przez przypadek mówi się o nim "pół człowiek, pół litra".


Pod koniec ubiegłego roku na półkach polskich księgarń pojawiła się autobiografia Sławomira Peszki "Peszkografia". Oczekiwania względem niej można było mieć wysokie i w moim odczuciu w znacznej mierze zostały one zaspokojone.


Na rynku wydawniczym mnóstwo jest tego typu autobiografii, przez co trudno jest stworzyć coś, co będzie się wyróżniało, wnosiło coś nowego. Sławkowi Peszce się to udało, przynajmniej w pewnym stopniu. Część książki to oczywiście zaprezentowanie suchych faktów dotyczących kariery, opis dzieciństwa, które ukształtowało jego osobowość. Pierwsze kroki w piłce Sławek stawiał w Wiśle Płock, następnie grał w Lechu Poznań, po czym wyjechał do Niemiec. Tam z powodzeniem bronił barw 1. FC Köln, później był także krótki epizod w Wolverhampton Wanderers. W 2015 roku wrócił do kraju, związał się z Lechią Gdańsk, w międzyczasie był wypożyczony do Wisły Kraków, zaś od lipca 2020 roku występuje w Wieczystej Kraków, gdzie gra nadal sprawia mu wielką radość. Dużo miejsca zostało także poświęcone grze w reprezentacji. W narodowych barwach rozegrał ponad 40 spotkań i za każdym razem dawał z siebie wszystko, zostawiał na boisku całe serce, nawet jeśli w klubie nie wiodło mu się najlepiej.


Sławek Peszko zdradza nam kilka zabawnych anegdotek ze swojego życia, które miały miejsce po spożyciu wiadomego trunku. Czytając je, można się uśmiechnąć pod nosem. Mnie jednak najbardziej podobały się fragmenty, w których Sławek na chłodno mówił, co mu się nie podobało w jego relacjach z niektórymi osobami, np. z Franciszkiem Smudą. Te momenty szczerości pokazały, że Peszko nie jest tylko "atmosfericiem", ale ma także swoje zdanie, którego nie boi się wyrazić. Zresztą zawsze mówił głośno to, co myślał. Nie zawsze wychodziło mu to na dobre, ale przynajmniej nikt nie mógł mu zarzucić braku szczerości.


W swojej autobiografii Sławek Peszko często pisze także o swoich relacjach z Robertem Lewandowskim, z którym zna się od czasów wspólnej gry w Lechu Poznań, a także z innymi kadrowiczami. Nierzadko porusza także wątek pieniędzy, których w trakcie kariery zarobił całkiem sporo, zwłaszcza w okresie gry za granicą. Co prawda momentami można odnieść wrażenie, że część opowieści jest aż nadto "podrasowana" malenżowym podtekstem, ale to też ma swój urok.


"Peszkografię" czyta się bardzo dobrze, jest napisana prostym, wręcz potocznym językiem. Osoby, które zdecydują się na jej przeczytanie nie powinny czuć się zawiedzione, nawet jeśli futbol nie jest ich głównym przedmiotem zainteresowań. Książka jest przyjemna, bezpośrednia i szczera... dokładnie taka jak Sławek Peszko.

Sławomir Peszko to postać, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Znają go wszyscy, nawet ci, którzy futbolem interesują się okazjonalnie lub nie interesują się nim wcale. Jego znakami rozpoznawczymi są przebojowość, szczerość, humor i... nieskrywane zamiłowanie do alkoholu. W końcu nie przez przypadek mówi się o nim "pół człowiek, pół litra".


Pod koniec ubiegłego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Liga Mistrzów to produkt doskonały. Największe kluby, najwięksi piłkarze, największy prestiż, no i największe pieniądze. Liga Mistrzów ma się dobrze i każdego roku przyciąga rzesze fanów. Leszek Orłowski, znany z książek poświęconych hiszpańskiej piłce, postanowił bliżej przyjrzeć się tym rozgrywkom.


W pierwszym tomie poświęconym Lidze Mistrzów Leszek Orłowski opowiada o początkach tych rozgrywek, strukturze organizacyjnej. Z biegiem lat, format ten ulegał ewolucji, zmieniano zasady rywalizacji, zwiększano grono uczestników. Niektóre zmiany budziły niekiedy spore kontrowersje, ale ostatecznie i tak wszyscy chcieli grać w Lidze Mistrzów.


Leszek Orłowski opisuje pierwsze 15 sezonów Ligi Mistrzów. Opisy są bardzo skrupulatne i oddające ducha ty rozgrywek. Omawiane są przede wszystkim losy finalistów i triumfatorów. Wszystko okraszone jest wypowiedziami piłkarskich sław, anegdotami oraz bogatą dokumentacją zdjęciową.


W książce nie brakuje także polskich wątków, choć historia polskich drużyn w tych rozgrywkach nie wygląda imponująco. Niektórzy polscy piłkarze, występujący w zagranicznych klubach, mają jednak wspaniałe wspomnienia związane z grą w Lidze Mistrzów. W tym kontekście na pierwszym miejscu wymienić należy Jerzego Dudka, bohatera pamiętnego finału z 2005 roku, gdy jego Liverpool po serii rzutów karnych pokonał AC Milan. To Polak odegrał decydującą rolę w uznawanym przez wielu najlepszym finale Ligi Mistrzów w historii.


"30 lat Ligi Mistrzów" to książka dla wszystkich pasjonatów futbolu. Dzięki niej można nieco cofnąć się w przeszłość i powspominać początki tych rozgrywek.

Liga Mistrzów to produkt doskonały. Największe kluby, najwięksi piłkarze, największy prestiż, no i największe pieniądze. Liga Mistrzów ma się dobrze i każdego roku przyciąga rzesze fanów. Leszek Orłowski, znany z książek poświęconych hiszpańskiej piłce, postanowił bliżej przyjrzeć się tym rozgrywkom.


W pierwszym tomie poświęconym Lidze Mistrzów Leszek Orłowski opowiada o...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Adrenalina. Moje nieznane historie Luigi Garlando, Zlatan Ibrahimović
Ocena 6,9
Adrenalina. Mo... Luigi Garlando, Zla...

Na półkach:

Po niewątpliwym sukcesie "Ja, Ibra", Zlatan Ibrahimović powrócił w nowej odsłonie. Jego nowa książka "Adrenalina. Moje nieznane historie" z pewnością jest godną kontynuacją pierwszej części autobiografii. Tym razem Szwed przedstawił się z nieco innej strony.


Zlatan to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci światowego futbolu ostatnich lat. Swoimi umiejętnościami zachwycał na boiskach holenderskich, włoskich, hiszpańskich, francuskich a także angielskich. Lata mijają, a jego sława i rozpoznawalność nie słabną. Ma tylu wrogów, co zwolenników. Nie wszyscy potrafią zaakceptować jego styl, sposób bycia. Ibra ma to do siebie, że potrafi szokować, wzbudzać kontrowersje i sprawiać, że jest o nim głośno.


W "Ja, Ibra" przedstawił wiele ciekawych wręcz nieprawdopodobnych historii. W "Adrenalinie" jest już trochę inaczej. Tutaj Szwed sprawia wrażenie dojrzałego piłkarza, który jest świadomy swoich sukcesów, ale jednocześnie z pokorą podchodzi do porażek. Opisuje także swoje bardzo zażyłe relacje, które niegdyś łączyły go z jego agentem Mino Raiolą, mówi, co mu zawdzięcza i za co jest mu wdzięczny.


Po poważnej kontuzji w 2017 roku Zlatan był spisywany na straty. Wiele osób wysyłało go na zasłużoną emeryturę, ale on po raz kolejny pokazał, że jest wielkim piłkarzem. Wrócił do pełnej sprawności, później trafił do MLS, którą błyskawicznie podbił, by następnie wrócić do Europy. Zlatan związał się z Milanem, z którym zdobył mistrzostwo Włoch. Miał niebagatelny wpływ na drużynę, był liderem w szatni, wspierał ją swoim doświadczeniem, co okazało się decydujące. Zlatan w bardzo dojrzały sposób podchodzi do swojej pracy, wie, jakie są ograniczenia związane z wiekiem, ale wie też, jak wykorzystać swoje olbrzymie doświadczenie. Potrafi przekazać je młodszym piłkarzom i wspomóc ich mentalnie.


W nowej książce Szwed pokazuje swoją drugą twarz. Nie stawia się w roli superbohatera, który podbił świat. Wykreował swój określony obraz w mediach, ale w gruncie rzeczy nie jest tym, za kogo się go uważa. Nie jest narcyzem z wybujałem ego, a dojrzałym facetem, dla którego najważniejsze są rodzina oraz futbol. Jego pracowitość może być wzorem dla młodego pokolenia. Zlatan to po prostu Pan Piłkarz, dzięki któremu futbol stał się piękniejszy.

Po niewątpliwym sukcesie "Ja, Ibra", Zlatan Ibrahimović powrócił w nowej odsłonie. Jego nowa książka "Adrenalina. Moje nieznane historie" z pewnością jest godną kontynuacją pierwszej części autobiografii. Tym razem Szwed przedstawił się z nieco innej strony.


Zlatan to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci światowego futbolu ostatnich lat. Swoimi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Szewczenko. Moje życie, moja piłka Alessandro Alciato, Andrij Szewczenko
Ocena 7,2
Szewczenko. Mo... Alessandro Alciato,...

Na półkach:

Andrij Szewczenko to bez wątpienia jedna z najwybitniejszych postaci w historii ukraińskiego i światowego futbolu. Był legendą Milanu, Dynama Kijów, reprezentacji Ukrainy. Wygrał Złotą Piłkę, przez kilka lat był uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie, a po zakończeniu piłkarskiej kariery nie porzucił futbolu – został trenerem. Na początku tego roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się autobiografia Andrija Szewczenki.


Książka rozpoczyna się od krótkiej charakterystyki Andrija Szewczenki napisanej m.in. przez Carlo Ancelottiego czy José Mourinho. Później do głosu dochodzi główny zainteresowany, który pisze o swoim dzieciństwie, początkach przygody z futbolem. Wszystko jest uporządkowane chronologicznie. Pochodzący z Dwirkiwszczyny Ukrainiec opowiada o latach spędzonych w Dynamie Kijów i pracy pod okiem Walerija Łobanowskiego, który odkrył jego talent, a następnie go oszlifował.


Szewczenko dużo uwagi poświęca sprawom stricte piłkarskim. Pisze, jak wyglądała jego kariera w poszczególnych klubach, mówi o szczegółach gry dla Chelsea, ujawnia przyczyny swojego niepowodzenia w zachodnim Londynie. Brakuje jednak pikantnych anegdot, które dodałyby książce kolorytu. Momentami aż prosi się, by Szewczenko opisał jakąś ciekawą historię, gdyż można przypuszczać, że przez lata grając na najwyższym poziomie, ma ich wiele w zanadrzu, choćby z czasów pamiętnej nocy w Stambule. Szewa przyjął jednak inną taktykę i uznał, że czytelników zainteresują wyłącznie czysto piłkarskie aspekty jego kariery, co nie do końca było właściwe.


Andrij Szewczenko nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi, w przeszłości wielokrotnie je prezentował, jednak w swojej książce konsekwentnie pomija ten temat. Nie wypowiada się o relacjach swojego kraju z Rosją. Wojna na Ukrainie wybuchła co prawda pod koniec lutego, zaś książka została wydana na początku lutego, ale przecież już dużo wcześniej doszło do aneksji Krymu czy innych konflików między tymi państwami. Szewczenko w ogóle nie porusza tego tematu, nad czym można ubolewać. 45-latkowi można zarzucić także to, że bardzo mało uwagi poświęcił swojej przygodzie z reprezentacją Ukrainy w roli szkoleniowca.


Ogólnie książka jest ciekawa, przyjemnie się ją czyta, jednak momentami brakuje jej przysłowiowego pazura. Choćby kilka ciekawych anegdot zza kulis mogłoby dodatkowo wzbogacić tę książkę i sprawić, by stała się ona jeszcze ciekawsza. Zagorzali kibice Milanu, czy w ogóle pasjonaci futbolu, przeczytają ją z wielką przyjemnością i nie będą zawiedzeni, ale inaczej może być z osobami, które sięgają po książki sportowe głównie w poszukiwaniu pikantnych anegdot.

Andrij Szewczenko to bez wątpienia jedna z najwybitniejszych postaci w historii ukraińskiego i światowego futbolu. Był legendą Milanu, Dynama Kijów, reprezentacji Ukrainy. Wygrał Złotą Piłkę, przez kilka lat był uznawany za jednego z najlepszych napastników na świecie, a po zakończeniu piłkarskiej kariery nie porzucił futbolu – został trenerem. Na początku tego roku na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W połowie lutego 2022 roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka "Futbol w słońcu i w cieniu" autorstwa Eduardo Galeano. Jest to zapisany w ponad 150 krótkich historiach wyraz tęsknoty autora za minionymi czasami, w których futbol był bardziej szczery, nie był tak skomercjalizowany... był po prostu romantyczny.


Książka została pierwotnie wydana w 1995 roku, zaś w tym roku pojawiła się na polskim rynku wydawniczym zaktualizowana o mundiale z lat 1998-2010. Autor zaczyna od podstaw, czyli od wytłumaczenia podstawowych pojęć związanych z futbolem (kibic, sędzia, trener itd.). Nie robi tego jednak w sposób schematyczny. Podane opisy mogą intrygować, pokazywać inne spojrzenie, mimo, iż są bardzo krótkie i napisane prostym językiem.


W dalszej części Eduardo Galeano skupia się na opisie największych legend światowego futbolu oraz wspomina najważniejsze imprezy, głównie mundiale. Jako, iż autor jest Urugwajczykiem, większość historii związana jest z futbolem w Ameryce Południowej. Niektóre rozdziały dotyczą nie tylko konkretnych postaci czy wydarzeń, ale są poświęcone poszczególnym akcjom, bramkom, które padły w danym meczu.


Czytając tę książkę nietrudno wyczuć wyraz tęsknoty autora za dawnymi latami, latami, w których futbol pełnił funkcję przede wszystkim rozrywkową, dawał radość kibicom oraz piłkarzom. Ważniejsze było to, by cieszyć się grą, a nie to, by za wszelką cenę walczyć o jak najlepszy wynik. Wraz z biegiem lat i postępującą globalizacją futbol stracił swój pierwotny charakter, nad czym autor wprost ubolewa. Tęskni za minionymi czasami, boli go to, że pewne rzeczy minęły nieodwracalnie. Minęły lub też zostały wyparte przez człowieka na rzecz innych bardziej przyziemnych spraw.


Książka "Futbol w słońcu i w cieniu" nie jest książką historyczną. Osoby, które będą chciały poszerzyć dzięki niej swoją wiedzę dotyczącą historii futbolu zawiodą się, choć z pewnością i tak znajdą dla siebie kilka smakowitych kąsków. Ta książka jest dla wszystkich osób pasjonujących się futbolem, nie tylko jako dyscypliną sportu, ale jako zjawiskiem społecznym. Eduardo Galeano pozwala spojrzeć na futbol w inny sposób, odkryć jego prawdziwe piękno, które w ostatnich latach zostało nieco przykryte potęgą pieniądza. Pochodzący z Montevideo pisarz wykazuje się wielką inteligencją i niekiedy trzeba dłużej zatrzymać się przy poszczególnych rozdziałach, by zrozumieć ich głęboki sens zapisany między wierszami. Ta książka pozwala poszerzać horyzonty i pokazuje, jak można przeżywać futbol.

W połowie lutego 2022 roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka "Futbol w słońcu i w cieniu" autorstwa Eduardo Galeano. Jest to zapisany w ponad 150 krótkich historiach wyraz tęsknoty autora za minionymi czasami, w których futbol był bardziej szczery, nie był tak skomercjalizowany... był po prostu romantyczny.


Książka została pierwotnie wydana w 1995 roku, zaś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Peter Schmeichel. Numer jeden Jonathan Northcroft, Peter Schmeichel
Ocena 7,5
Peter Schmeich... Jonathan Northcroft...

Na półkach:

Zaczęło się od występów w Gladsaxe, następnie było Hvidovre IF, później wypłynięcie na szerokie wody w Brøndby IF, aż w końcu niezliczone sukcesy w barwach Manchesteru United. Peter Schmeichel to bez wątpienia jeden z najbardziej utytułowanych bramkarzy w historii futbolu. Jego sukcesy, a przede wszystkim znakomite występy na europejskich boiskach, do dzisiaj uznawane są za maestrię okraszoną nutą geniuszu. Pod koniec ubiegłego roku na polskim rynku wydawniczym ukazała się autobiografia legendy duńskiego i europejskiego futbolu.


W początkowych fragmentach swojej autobiografii Peter Schmeichel opowiada o swoim dzieciństwie, polskich korzeniach, pierwszych krokach w świecie piłki nożnej, czyli wszystkim tym, co ukształtowało jego osobowość. Czasem jest poważnie, a czasem zabawnie. Schmeichel w bardzo ciekawy sposób opisuje przebieg swojej zawodowej ścieżki oraz mówi o motywach, które nim kierowały.


Czytając autobiografię Duńczyka można dojść do wniosku, że widzimy w niej jednego człowieka w dwóch odsłonach. Jedna z nich to młody perspektywiczny bramkarz, który szuka swojej drogi, popełnia błędy, ale niezrażony prze naprzód, a druga to były piłkarz, z naciskiem na były. Schmeichel bardzo dokładnie opowiada o decyzjach, które podejmował, także o tych, które z perspektywy czasu ocenia źle. Nie żałuje ich jednak, ale można odczuć wrażenie, że gdyby dzisiaj miał dokonywać pewnych wyborów, to prawdopodobnie postąpiłby inaczej niż kilkadziesiąt lat temu. Ten dojrzały mężczyzna wie, że w życiu zdarzają się błędy, dlatego nie żałuje niczego, co kiedyś zrobił.


Peter Schmeichel wiele uwagi poświęci także swoim dzieciom, głównie, co oczywiste, synowi Kasprowi, który poszedł w jego ślady i również został bramkarzem. Mr Hectic unika poruszania trudnych tematów związanych z życiem prywatnym, skupia się raczej na swoich relacjach z dziećmi. Opowiada, jakie dylematy towarzyszyły mu, gdy Leicester City, z jego synem między słupkami, mierzyło się z Manchesterem United, z którym odniósł niezliczone sukcesy oraz jak poradził sobie z tymi rozterkami. Duńczyk pozwolił sobie także na dokonanie swoistej oceny stanu futbolu w obecnych czasach, powiedział, co mu się podoba, a co niekoniecznie. Wszystko jest napisane w bardzo rzeczowy sposób.


Autobiografia byłego bramkarza m.in. Manchesteru United wolna jest raczej od dziwacznych historii, co do wiarygodności których można mieć wątpliwości. Cała książka, choć nieco obszerna, jest napisana bardzo spójnie, nie odczuwa się, że poszczególne wątki, rozdziały, są pisane na siłę, z chęcią pokonuje się kolejne strony. Spośród wszystkich autobiografii dostępnych na polskim rynku wydawniczym, ta konkretna plasuje się na bardzo wysokim miejscu, głównie dlatego, że została napisana przez inteligentnego faceta, który wiedział, co chce opowiedzieć i wiedział, jak to zrobić, żeby zainteresować czytelników.

Zaczęło się od występów w Gladsaxe, następnie było Hvidovre IF, później wypłynięcie na szerokie wody w Brøndby IF, aż w końcu niezliczone sukcesy w barwach Manchesteru United. Peter Schmeichel to bez wątpienia jeden z najbardziej utytułowanych bramkarzy w historii futbolu. Jego sukcesy, a przede wszystkim znakomite występy na europejskich boiskach, do dzisiaj uznawane są za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jednym z nieodłącznych elementów piłki nożnej są plotki transferowe. Ich wysyp następuje w okresie wakacyjnym, a także, choć w nieco mniejszym stopniu, w styczniu. Większość z nich ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a inne faktycznie mogą zwiastować nadchodzący transfer. Dziennikarze mają świadomość, że podanie sensacyjnej, choć niekoniecznie zgodnej z prawdą informacji może dać im chwilowy rozgłos i w tym upatrują swojej szansy na zdobycie popularności. Są też tacy, którzy mogą pochwalić się naprawdę wiarygodnymi źródłami, dzięki czemu budują swoją pozycję na rynku medialnym. Jednym z takich dziennikarzy jest Ginaluca Di Marzio, którego książka "Grand Hotel Calciomercato" pojawiła się na polskim rynku wydawniczym w połowie ubiegłego roku.


Opatrzona przez wydawcę podtytułem "Kulisy transferów piłkarskich" pozycja jest opowieścią o najbardziej zaskakujących transferach piłkarskich, a także o tych, które nie doszły do skutku. Gianluca Di Marzio opisuje specyfikę negocjacji transferowych, ich specyficzny urok. Przedstawia nam, jak działa rynek transferowy. Schemat jego działania wydaje się prosty, ale w rzeczywistości tak nie jest. Niekiedy przejście danego zawodnika z jednego klubu do drugiego wiąże się z wieloma czynnikami, niekoniecznie związanymi z pieniędzmi i jest skomplikowaną operacją logistyczną.


Dziennikarz włoskiego oddziału telewizji Sky Sports wyjawia kulisy niektórych niedoszłych transferów. Jak się okazuje, np. Robert Lewandowski mógł przenieść się do Serie A, zaś Leo Messi w 2014 roku był dosłownie o krok od transferu do Chelsea, choć dzisiaj może się to wydawać wprost nierealne. Argentyńczyk, który borykał się wówczas ze sporymi problemami w Hiszpanii, chodzi o głośną aferę podatkową, był już nawet w Londynie, a Cesc Fàbregas miał pomagać mu w znalezieniu domu. Były kapitan Arsenalu w pewnym momencie sam z niedowierzaniem stwierdził, że Messi będzie występował na Stamford Bridge, ponownie będą grać w jednej drużynie. Ostatecznie jednak do transferu nie doszło z nie do końca jasnych przyczyn.


Gianluca Di Marzio opisuje także schemat działania poszczególnych klubów, osób odpowiedzialnych za transfery. Okazuje się, że np. we Włoszech są ludzie, którzy święcie wierzą w zabobony, nie kupują zawodników urodzonych w dacie z określonymi cyframi czy negocjują transfery w określonych godzinach. Analogicznie odnosi się to do trenerów. Specyfice zatrudnienia trenerów poświęcono odrębny rozdział.


Książka "Grand Hotel Calciomercato" to interesująca lektura dla kibiców piłki nożnej. Niekiedy historie w niej przedstawione mogą wydawać się niemożliwe, wręcz zmyślone, jednak Gianluca Di Marzio przez lata zapracował sobie na tak wysoką pozycję, że należy ufać, że to co pisze, jest prawdą.

Jednym z nieodłącznych elementów piłki nożnej są plotki transferowe. Ich wysyp następuje w okresie wakacyjnym, a także, choć w nieco mniejszym stopniu, w styczniu. Większość z nich ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, a inne faktycznie mogą zwiastować nadchodzący transfer. Dziennikarze mają świadomość, że podanie sensacyjnej, choć niekoniecznie zgodnej z prawdą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Włodzimierz Szaranowicz. Życie z pasją Włodzimierz Szaranowicz, Marta Szaranowicz-Kusz
Ocena 7,7
Włodzimierz Sz... Włodzimierz Szarano...

Na półkach:

Włodzimierz Szaranowicz to bez wątpienia jedna z największych legend polskiej telewizji i polskiego radia. Jego głos towarzyszył wielu pokoleniom Polaków, był godnym tłem dla największych sukcesów polskich sportowców. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić erę małyszomanii bez genialnego komentarza Włodzimierza Szaranowicza. Także osiągnięcia naszych lekkoatletów zyskały dzięki niemu dodatkowy wymiar. Dzisiaj legenda polskiego mikrofonu jest na zasłużonej emeryturze i po latach ciężkiej pracy miał trochę czasu, by udzielić swej córce wywiadu rzeka, w którym opowiedział o swoim życiu.


"Włodzimierz Szaranowicz. Życie z pasją" to piękna opowieść o życiu jednego z najbardziej znanych komentatorów sportowych w Polsce. Pierwsze rozdziały to powrót do przeszłości, do dzieciństwa, opowieść o początkach kariery zawodowej, swoich mistrzach i inspiracjach. Pan Włodzimierz opowiada także o swoich czarnogórskich korzeniach, związkach z tą kulturą, losach swojej rodziny w powojennej Polsce. Nie mogło zabraknąć także wspomnień związanych z życie zawodowym. Włodzimierz Szaranowicz brał udział w wielu igrzyskach olimpijskich (letnich i zimowych), dlatego mógł obserwować rozwój poszczególnych dyscyplin, a także towarzyszyć Polakom podczas zmagań podczas najważniejszych wydarzeń sportowych. W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o erze Adama Matysza, czyli słynnej małyszomanii. Dzięki fantastycznemu komentarzowi Włodzimierza Szaranowicza sukcesy Orła z Wisły nabrały dodatkowego wymiaru.


W końcowym etapie swojej kariery Włodzimierz Szaranowicz pełnił funkcję dyrektora sportowego TVP Sport. Obowiązki związane z tą funkcją sprawiły, że rzadziej zasiadał za mikrofonem, ale nadal był blisko polskiego sportu. Włodzimierz Szaranowicz podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi kontaktów komentatorów ze sportowcami oraz ocenił poziom obecnych komentatorów Polsce. Niestety, można odnieść wrażenie, że momentami jego słowa są nazbyt wyważone, brakuje wyrazistości, choć z pewnością jest to spowodowane ostrożnością, by nikogo nie urazić i nie wywołać zbędnych kontrowersji.


W związku z coraz bardziej zaawansowanym wiekiem oraz związanymi z tym faktem chorobami, w ostatnich latach komentatorskiej kariery Włodzimierz Szaranowicz nie zawsze nadążał za tempem rywalizacji sportowej, zdarzało mu się mylić fakty, jednak wielkim nadużyciem byłoby stwierdzenie, że rozmieniał się na drobne. Pan Szaranowicz to bez wątpienia jedna z największych legend mikrofonu, swoimi słowami potrafił budować niebywałe napięcie, trudno wskazać jego (godnych) następców. Przeczytanie wywiadu z nim było wielką przyjemnością.

Włodzimierz Szaranowicz to bez wątpienia jedna z największych legend polskiej telewizji i polskiego radia. Jego głos towarzyszył wielu pokoleniom Polaków, był godnym tłem dla największych sukcesów polskich sportowców. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić erę małyszomanii bez genialnego komentarza Włodzimierza Szaranowicza. Także osiągnięcia naszych lekkoatletów zyskały dzięki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O tym, że futbol pozwala przekraczać granice, wiadomo nie od dziś. Doskonałym potwierdzeniem tej tezy są zawodnicy amp futbolu, którzy wbrew przeciwnościom losu, uprawiają piłkę nożną i robią to z niezwykłym oddaniem. Ich heroizm, pasja, dążenie do realizacji marzeń i wola walki zasługują na najwyższe uznanie.


Temat amp futbolu, rozwoju tej dyscypliny w Polsce, został podjęty w wydanej przez wydawnictwo SQN w połowie września tego roku książce "Amp futbol. Jedną nogą w finale". Jest to dzieło zbiorowe, które przybliża nam ideę amp futoblu. Możemy bliżej poznać tę dynamicznie rozwijającą się dyscyplinę sportu, która mimo, iż jest uprawiana przez osoby niepełnosprawne, cieszy się coraz większym zainteresowaniem i skupia wokół siebie coraz większe rzesze kibiców. Amp futobl to dyscyplina ciekawa, widowiska, a nade wszystko tworzona przez ludzi, którzy naprawdę kochają futbol. Ich miłość jest tak wielka, że nie patrzą na korzyści finansowe, a nawet na to, że nie mają nogi. Po prostu grają i robią to w naprawdę widowiskowym stylu. Tę pasję widać na boisku, widać ich szczerą radość, euforię z pozoru błahych osiągnięć.


Amp futbol uczy rzeczy uniwersalnych. Czytając wyznania piłkarzy uprawiających tę dyscyplinę możemy dojść do wniosku, że nawet duże trudności można pokonać i wykorzystać je do zbudowania czegoś niesamowitego. Dla wielu ludzi gra w piłkę bez nogi wydaje się niemożliwa, a ci ludzie udowadniają, że rzeczy niemożliwe nie istnieją. Warte uwagi były wywiady z piłkarzami amp futbolu. Praktycznie wszyscy z nich zgodnie twierdzą, że brak nogi nie stanowi dla nich problemu. Oczywiście, wypadek lub choroba, w wyniku której stracili kończynę był dla nich trudnym doświadczeniem, ale dzięki piłce nożnej cieszą się życiem, realizują swoją pasję i nade wszystko są szczęśliwymi ludźmi. Ich słowa uczą pokory. Uczą wytrwałości oraz poczucia, że trudności, z którymi przychodzi zmagać nam się na co dzień, w zdecydowanej większości są do przezwyciężenia. W książce "Amp futbol. Jedną nogą w finale" przeczytamy także wywiady z osobami, które odpowiadają za rozwój tej dyscypliny w Polsce. Ci ludzie robią to z pasji i sprawia im to ogromną radość, mimo zerowych lub bardzo niskich profitów finansowych.


Ta zgrabnie napisana opowieść o amp futbolu stanowi dzieło motywacyjne, z pewnością pomagające w pobudzenia pragnienia do realizacji swoich marzeń.

O tym, że futbol pozwala przekraczać granice, wiadomo nie od dziś. Doskonałym potwierdzeniem tej tezy są zawodnicy amp futbolu, którzy wbrew przeciwnościom losu, uprawiają piłkę nożną i robią to z niezwykłym oddaniem. Ich heroizm, pasja, dążenie do realizacji marzeń i wola walki zasługują na najwyższe uznanie.


Temat amp futbolu, rozwoju tej dyscypliny w Polsce, został...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tomasz Hajto. Ostatnie rozdanie Tomasz Hajto, Cezary Kowalski
Ocena 5,8
Tomasz Hajto. ... Tomasz Hajto, Cezar...

Na półkach:

Tomasz Hajto to jedna z najbarwniejszych postaci polskiej piłki nożnej. Niegdyś solidny obrońca, były reprezentant Polski, a obecnie ceniony, choć nie powszechnie, ekspert. Jego wypowiedzi nie wszystkim przypadają do gustu i niejednokrotnie budzą kontrowersje, ale właśnie to pokazuje, że jest to człowiek z charakterem. W tym roku ukazała się autobiografia Tomasza Hajty. Jako fan książek piłkarskich z chęcią wziąłem ją do ręki i przeczytałem... jednym tchem!


Młodsi kibice kojarzą Tomasza Hajtę głównie z działalności w charakterze komentatora sportowego czy eksperta goszczącego w programach piłkarskich. Być może pamiętają jeszcze jego występy na mundialu w Korei i Japonii. Ale jego historia jest znacznie bardziej bogata.


Swoją spowiedź Tomasz Hajto zaczyna od piłkarskich początków w Makowie Podhalańskim oraz w Górniku Zabrze, a następnie szybko przechodzi do roku 1997, w którym przeszedł do Duisburga. To właśnie tam jego kariera nabrała rozpędu. 62-krotny reprezentant Polski opisuje, jakiego szoku doznał po przeprowadzce za zachodnią granicę. Musiał zmierzyć się z nową kulturą, o wiele wyższymi wymaganiami, a także trudnościami spowodowanymi swoją narodowością. Nowa rzeczywistość okazała się skokiem na głęboką wodę, ale Tomek Hajto ten skok zaliczył. Poradził sobie ze wszystkimi trudnościami i ze szczegółami opisywał, jak walczył o swoje.


Determinacja, ambicja i chęć osiągnięcia czegoś wielkiego sprawiły, że szybko ugruntował swoją pozycję w Duisburgu, czego efektem był transfer do Schalke 04, czyli mocnego jak na ówczesne czasy klubu. Tam też nie wiodło mu się najgorzej, mimo licznych przeciwności. Udało mu się je pokonać dzięki dystansowi do samego siebie oraz sile charakteru.


Tomasz Hajto porusza także kwestie finansowe. Wprost pisze o pieniądzach, jakie zarabiał w Niemczech i jakie w związku z tym miał problemy. Przez pewien czas miał problemy z hazardem, a w jego towarzystwie pojawili się ludzie, którzy chcieli go wykorzystać. Były reprezentant Polski poradził sobie z pozaboiskowymi problemami i w większości przypadków dokonał tego sam, nie potrzebował pomocy osób trzecich. To także pokazuje, jak silnym był i jest charakterem i że bardzo trudno było go złamać.


W "Ostatnim rozdaniu" nie mogło zabraknąć wątku związanego z grą w reprezentacji Polski. Tomasz Hajto zaliczył sporo występów w kadrze i miał okazję pracować z kilkoma selekcjonerami. Były obrońca wspomina także czasy mundialu w Korei i Japonii, gdzie nasza reprezentacja nie przebrnęła fazy grupowej. Najbardziej zapadające w pamięci były jednak fragmenty o Emanuelu Olisadebe oraz o obrazie polskiej reprezentacji w społeczeństwie. Tomasz Hajto odniósł się do postawy Olisadebe, pierwszego czarnoskórego piłkarza w historii reprezentacji Polski, a także do jego słów o rzekomym złym traktowaniu w kadrze. Makowianin w bardzo mocnych słowach pisze, że Olisadebe sam unikał integracji z resztą drużyny, a jego postawa na treningach nie zawsze była dowodem profesjonalnego podejścia do pracy. Tomek Hajto nie jednak bezwzględny dla urodzonego w Nigerii napastnika i pisze także o jego dobrych stronach.

Najbardziej wymowny, a co za tym idzie wciągający, był jednak fragment o postrzeganiu reprezentacji Polski przez społeczeństwo. Tomasz Hajto postawił tezę, że za jego czasów i obecnie polska reprezentacja prezentowała podobny poziom, co nie miało jednak przełożenia na jej ogólny obraz. Kiedyś krytyka była na porządku dziennym, a obecnie mało kto decyduje się na otwartą krytykę polskiej reprezentacji, co jest spowodowane m.in. działalnością Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w bardzo profesjonalny sposób prowadzi promocję kadry narodowej i dba o jej obraz. Nie jest to zarzutem ze strony Tomasza Hajty, ale jego zdaniem jego kadra nie mogła liczyć na pobłażliwość ze strony mediów czy kibiców i niejednokrotnie wieszano na niej psy.


W końcówce swojej autobiografii Tomasz Hajto podejmuje dwa trudne tematy. Najpierw pisze o tym, co futbol mu zabrał, jakie były konsekwencje bycia profesjonalnym piłkarzem. W tym kontekście poruszone zostają relacje rodzinne oraz zakończone przyjaźnie. Były reprezentant Polski pisze także o najtragiczniejszym wydarzeniu ze swojego życia. W 2007 roku potracił na pasach 74-letnią kobietę, która w wyniku tego zdarzenia poniosła śmierć. Były piłkarz składa relację z tego, co się wtedy wydarzyło i pisze, jak wielką jest to dla niego traumą do dziś.


Tomasz Hajto traktowany bywa z przymrużeniem oka. Nie zawsze na poważnie bierze się jego słowa, a zdecydowanie częściej powtarza się jego specyficzne komentarze. Nie można stwierdzić, że jest on szanowanym ekspertem piłkarskim. Niemniej nie można mu odmówić bycia jedną z najbarwniejszych postaci polskiej piłki nożnej, w rozwój której miał niemały wkład. W autobiografii Hajto odsłonił przed czytelnikami swoje wnętrze i szczerze napisał o tym, jakim jest człowiekiem.

Tomasz Hajto to jedna z najbarwniejszych postaci polskiej piłki nożnej. Niegdyś solidny obrońca, były reprezentant Polski, a obecnie ceniony, choć nie powszechnie, ekspert. Jego wypowiedzi nie wszystkim przypadają do gustu i niejednokrotnie budzą kontrowersje, ale właśnie to pokazuje, że jest to człowiek z charakterem. W tym roku ukazała się autobiografia Tomasza Hajty....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zbigniew Boniek. Mecze mojego życia Janusz Basałaj, Zbigniew Boniek
Ocena 6,2
Zbigniew Bonie... Janusz Basałaj, Zbi...

Na półkach:

Zbigniew Boniek to bez wątpienia jedna z ikon polskiej piłki nożnej. Przez lata był czołową postacią reprezentacji, a od kilku lat pełni bardzo ważną rolę prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Niedawno Zibi zdecydował się napisać książkę, w której opowiedział o dziesięciu meczach, które wywarły największy wpływ na jego życie.


"Zbigniew Boniek. Mecze mojego życia" to nic innego jak sentymentalny powrót do przeszłości. Zbigniew Boniek postanowił wybrać dziesięć meczów, które najbardziej utkwiły mu w pamięci. Nie są to spotkania, w których rodowity Bydgoszczanin zaprezentował się najlepiej lub w których zasłynął z wybitnych osiągnięć.


Ta książka to nie tylko opowieść o kilku meczach, ale także powrót do przeszłości w szerszym kontekście. Zbigniew Boniek opisał realia, które niegdyś funkcjonowały w polskiej piłce i porównał je z obecnymi. Obecny prezes PZPN opowiedział także o standardach panujących w naszej reprezentacji oraz o zmianach, które dokonały się na przestrzeni ostatnich lat. Kto jak kto, ale on dobrze o nich wie, ponieważ nieustannie jest związany z polską piłką, funkcjonuje w jej strukturach. Oprócz polskiej, Boniek jest znawcą także włoskiej piłki, gdyż spędził przecież aż sześć lat w Serie A. Najpierw przy trzy sezony grał dla Juventusu, a przez kolejne trzy dla Romy. Te epizody z jego kariery również zostały poruszone.


Po każdym rozdziale Zbigniew Boniek opisuje wybranych przez siebie kolegów i rywali z boiska. Niestety, niektóre opisy przypominają krótkie notki biograficzne zaczerpnięte z podrzędnej strony internetowej. Są też opisy, jak np. ten Józefa Młynarczyka, które zasługują na uwagę. Ponadto, książka została wzbogacona o fotografie z prywatnych zbiorów autora, które z pewnością są atrakcyjnym dodatkiem.


80-krotny reprezentant Polski w bardzo niewielkim stopniu opowiada o swoim życiu prywatnym i wprost przyznaje, że nie zamierza poruszać niektórych kwestii i nigdy tego nie zrobi. Starsi kibice lub dogłębni znawcy biografii legendy polskiej piłki nie znajdą tu więc sensacyjnych odkryć czy nieznanych sobie faktów. Będzie to dla nich raczej przypomnienie sylwetki tej barwnej postaci. Dla młodszych sympatyków futbolu może to być z kolei ciekawa lekcja oraz podróż w nieznaną sobie przeszłość. Najnowsza książka Zbigniewa Bońka z pewnością jest kolejną cenną pozycją w gronie pozycji poświęconych polskiej piłce nożnej i jej historii.

Zbigniew Boniek to bez wątpienia jedna z ikon polskiej piłki nożnej. Przez lata był czołową postacią reprezentacji, a od kilku lat pełni bardzo ważną rolę prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Niedawno Zibi zdecydował się napisać książkę, w której opowiedział o dziesięciu meczach, które wywarły największy wpływ na jego życie.


"Zbigniew Boniek. Mecze mojego życia" to nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie sportowca to nieustanne dążenie do doskonałości. Dieta, codzienne treningi, podejmowanie określonych aktywności i tryb życia są nastawione na osiąganie jak najlepszych rezultatów. Czasami można zadawać sobie pytania, jakie są bariery ludzkiego organizmu, kiedy dojdziemy do przysłowiowej ściany, jeśli chodzi o wyniki w poszczególnych dyscyplinach. Wydaje się, że taki stan, póki co, nam nie grozi, bowiem są na świecie pasjonaci, którzy poświęcili swoje życie dążeniu do perfekcji i każdy dzień swojego życia poświęcają na szukanie dróg rozwoju.


W połowie 2020 roku na rynku wydawniczym ukazała się książka Rossa Edgleya "Silniejszy każdego dnia. Droga do formy". Jest to nie tylko opowieść o dążeniu do perfekcji każdego dnia, ale przede wszystkim poradnik dotyczący aktywności fizycznej. Autor podkreśla, że każdy na swój sposób może budować swoją wytrzymałość, a najważniejsze są chęci oraz pragnienie zatroszczenia się o swój organizm.


Ross Edgley opisuje, w jaki sposób przygotowywał się do pokonania triathlonu z kłodą trzewa na plecach czy do przebiegnięcia maratonu po torze Silverstone w Wielkiej Brytanii ciągnąć za sobą samochód osobowy. Te i inne wyzwania wymagały od autora odpowiedniego przygotowania, nie tylko pod względem fizycznym, ale także psychicznym. Równie ważne było także ustalenie właściwej diety oraz jej przestrzeganie.


Autor stara się uświadomić czytelnikom, że każdy jest w stanie poprawić funkcjonowanie swojego organizmu poprzez wprowadzenie codziennej, choćby niewielkiej, ale regularnej, aktywności, a także przez spożywanie odpowiednich produktów. W książce znajdziemy przepisy na konkretne dania, które dostarczą nam mnóstwo energii i pomogą budować silny i zdrowy organizm. Wszystko to sprawia, że "Silniejszy każdego dnia" jest idealną pozycją dla wszystkich, którzy są pasjonatami swojego ciała i nie boją się wyzwań.

Życie sportowca to nieustanne dążenie do doskonałości. Dieta, codzienne treningi, podejmowanie określonych aktywności i tryb życia są nastawione na osiąganie jak najlepszych rezultatów. Czasami można zadawać sobie pytania, jakie są bariery ludzkiego organizmu, kiedy dojdziemy do przysłowiowej ściany, jeśli chodzi o wyniki w poszczególnych dyscyplinach. Wydaje się, że taki...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka Michał Kołodziejczyk, Anita Werner
Ocena 7,3
Mecz to pretek... Michał Kołodziejczy...

Na półkach:

Powszechnie uważa się, że jednym z celów futbolu, jako zjawiska socjologiczno-historycznego jest dawanie ludziom przyjemności. Ludzie jednoczą się wokół swoich ulubionych drużyn, wspierają je i wspólnie przeżywają z nimi dobre i złe momenty. Jednak nie zawsze tak jest. Na świecie są też miejsca, w których futbol "wyrwał się" z tradycyjnych ram i stał się dla ludzi jedną z najważniejszych rzeczy w życiu.


W październiku br. na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka "Mecz to pretekst" Anity Werner i Michała Kołodziejczyka. Autorzy postanowili udać się w kilka miejsc, gdzie futbol wygląda inaczej niż w pozostałej części świata i stanowi dla miejscowej ludności niezwykle ważną kwestię. Autorzy udali się m.in. do Izraela, Kosowa, Irlandii Północnej czy Kraju Basków.


Baskonia słynie z Athleticu Bilbao, czyli klubu, który w pełni składa się jedynie z miejscowych piłkarzy, a mimo to, jest jednym z niewielu klubów, który od dawna nie spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej. Kibice do tego stopnia są oddani zasadzie nie sprowadzania piłkarzy z zewnątrz, że woleliby, żeby ich klub spadł z La Liga, niż zatrudnił kogoś, kto nie jest wychowany na ich ziemi, zgodnie z ich wartościami. Autorzy książki spotkali się tamtejszymi mieszkańcami, przeprowadzili liczne wywiady, żeby dowiedzieć się, dlaczego Athletic Bilbao tak bardzo jest oddany swoim zasadom.


Każde z miejsc opisanych w "Mecz to pretekst" słynie z czegoś innego. Niestety, nierzadko futbol zamiast łączyć, dzieli i doprowadza do zaostrzania konfliktów. Należy mieć świadomość, że są miejsca, gdzie piłka nożna wychodzi poza mury stadiony i staje się jednym z ważniejszych czynników społeczno-gospodarczych, nierzadko wpływając na tożsamość danego regionu.

Powszechnie uważa się, że jednym z celów futbolu, jako zjawiska socjologiczno-historycznego jest dawanie ludziom przyjemności. Ludzie jednoczą się wokół swoich ulubionych drużyn, wspierają je i wspólnie przeżywają z nimi dobre i złe momenty. Jednak nie zawsze tak jest. Na świecie są też miejsca, w których futbol "wyrwał się" z tradycyjnych ram i stał się dla ludzi jedną z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Futbol to zjawisko, które zmienia się na naszych oczach

Futbol to dziedzina, która w ostatnim czasie staje się przedmiotem coraz szerszych badań naukowych. Ludzie skupiają się nie tylko na obserwowaniu bieżących wydarzeń, ale także na komentowaniu ich oraz szukaniu przyczyn zachodzących procesów. Tematem rozwoju piłki nożnej na przestrzeni ostatnich dwóch dekad postanowił zająć się Michael Cox, którego książka "Gegenpressing i tiki-taka. Jak rodził się nowoczesny europejski futbol" ukazała się pod koniec kwietnia bieżącego roku na polskim rynku wydawniczym.


Książka została podzielona na siedem części, każda z nich poprzedzona jest krótkim wstępem w postaci opisu meczu, który zmienił sposób myślenia o piłce nożnej i wywarł wpływ na przyszłość. Michael Cox skupił się na obserwacji największych imprez o charakterze międzynarodowym. Co istotne, poszczególne zmiany dokonujące się w futbolu są zasługą różnych nacji, ich podejścia i nowych koncepcji. By nie być gołosłownym, wystarczy przypomnieć choćby tytułowe tiki-takę i gegenpressing, które albo były stawiane za wzór "nowoczesnej piłki" albo właśnie za tak owe są uznawane.


Na przestrzeni lat futbol podlegał licznym modyfikacjom, na co wpływ miało wiele czynników. O piłce wiemy już praktycznie wszystko, poświęcono jej tysiące pozycji i rozpraw, niekiedy naukowych, a mimo to wciąż jesteśmy zaskakiwani nowymi rozwiązaniami, które pochodzą z genialnych umysłów nowych pokoleń trenerów.


Właśnie to sprawia, że futbol jest tak intrygujący. Pozwala stawiać sobie wiele pytań i szukać na nie odpowiedzi, wciąż pokazuje nowe ścieżki i udowadnia, że jest procesem, który zmienia się na naszych oczach i sami możemy być jego udziałem, daje nowe możliwości. Książka Michaela Coksa dedykowana jest wszystkim chcącym poznać historię futbolu na przestrzeni ostatnich dwóch dekad i uświadomić sobie, w jakim tempie zachodzą zmiany. Poza tym, lektura "Gegenpressingu i tiki-taki" może skłonić nas do refleksji, że za kilka lat futbol może pokazać zupełnie nieznane nam obecnie oblicze, a trenerzy wymyślą koncepcje, które wyznaczą trend kolejnym pokoleniom.

Futbol to zjawisko, które zmienia się na naszych oczach

Futbol to dziedzina, która w ostatnim czasie staje się przedmiotem coraz szerszych badań naukowych. Ludzie skupiają się nie tylko na obserwowaniu bieżących wydarzeń, ale także na komentowaniu ich oraz szukaniu przyczyn zachodzących procesów. Tematem rozwoju piłki nożnej na przestrzeni ostatnich dwóch dekad postanowił...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Football Manager to moje życie. Historia najpiękniejszej obsesji Iain Macintosh, Kenny Millar, Neil White
Ocena 5,6
Football Manag... Iain Macintosh, Ken...

Na półkach:

Fikcja, która zmienia rzeczywistość
Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku bracia Paul i Oliver Collyer tworzyli pierwszą wersję Championshp Managera, nikt nie podejrzewał, że niebawem na rynku pojawia się gra, która podbije europejski rynek na wiele lat. Z roku na rok CM, przemianowany następnie na Football Managera, stawał się coraz popularniejszy i cieszył się coraz większym zainteresowaniem wśród kibiców na całym świecie. Tak jest do dzisiaj i wydaje się, że FM nigdy nie straci swej popularności. Dlaczego?

W lutym tego roku, nakładem wydawnictwa SQN, na polskim rynku wydawniczym ukazała się książka "Football Manager to moje życie. Historia najpiękniejszej obsesji". Opisuje ona wypływ, jaki FM wywarł na rzesze kibiców na całym świecie czy jak odbił się na niektórych karierach. Pierwszy rozdział to rozmowa jednego z autorów i zarazem wiernego gracza Iaina Macintosha z psychiatrą. Macintosh pragnie dowiedzieć się, czy jego obsesja na punkcie FM-a nie przekroczyła przypadkiem granic zdrowego rozsądku i czy nie nadaje się do klinicznego leczenia.

Football Manager wykreował wiele "gwiazd". Wierni gracze kolejnych serii z pewnością kojarzą pewnych piłkarzy, od kupowania których rozpoczynali kolejne kariery, a którzy nie zaistnieli w realnym świecie. Autorzy postanowili odnaleźć m.in. Justina Georcelina, Marka Kerra, Cherno Sambę czy Freddy'ego Adu, którzy swoją popularność zawdzięczają grze i przepytać ich, jak FM wpłynął na ich kariery. Nie zabrakło także polskich wątków, z Marcinem Harasimowiczem na czele.

Autorzy wiele uwagi poświęcili technice tworzenia gry i opisali, jak powstają bazy poszczególnych lig, kto jest za nie odpowiedzialny i w jaki sposób ustalane są oceny bazowe poszczególnych piłkarzy. Każda kolejna edycja FM-a posiada coraz to nowe rozwiązania, które dodatkowo uatrakcyjniają grę.

Football Manager to bez wątpienia gra, która wywarła niebagatelny wpływ na postrzeganie futbolu przez kibiców. Dzięki niemu możliwe stało się wygranie Ligi Mistrzów polskim zespołem czy doprowadzenie naszej reprezentacji do zwycięstwa w mistrzostwach świata. Choć gra w FM-a jest niezwykle wciągająca i sprawia wiele radości, nie można zapomnieć, że jednocześnie wypacza realną ocenę wydarzeń piłkarskich. Część graczy nie potrafi odróżnić świata wirtualnego od rzeczywistości, przez co ich ogląd jest mylny.

Futbol od lat cieszy się niesłabnącą popularnością na całym świecie i jest nieodłącznym elementem wielu kultur. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł stworzenia gry, która da możliwość wcielenia się w menedżera jakieś drużyny i poprowadzenia jej do największych sukcesów. Włączając FM-a i zaczynając karierę stajemy się nie zwykłymi graczami, a kimś, od kogo zależą losy danego klubu. Można więc śmiało stwierdzić, że Football Manager będzie popularny tak długo, jak piłka nożna... czyli do końca świata i jeden dzień dłużej.

Fikcja, która zmienia rzeczywistość
Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku bracia Paul i Oliver Collyer tworzyli pierwszą wersję Championshp Managera, nikt nie podejrzewał, że niebawem na rynku pojawia się gra, która podbije europejski rynek na wiele lat. Z roku na rok CM, przemianowany następnie na Football Managera, stawał się coraz popularniejszy i cieszył się coraz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny Pol Ballús, Lu Martín
Ocena 6,7
Manchester Cit... Pol Ballús, Lu Mart...

Na półkach:

Nigdy nie przestawaj pragnąć
Rozwijająca się w coraz szybszym tempie piłka nożna pełna jest trenerów, którzy uważani są dobrych, a nawet bardzo dobrych. Tych uważanych za genialnych jest już znacznie mniej. Odnieść sukces, dotrzeć na szczyt to jedno, a czym innym jest na tym szczycie się utrzymać. Trenerzy, którzy nabyli tę powszechnie pożądaną umiejętność, są rozchwytywani przez włodarzy największych światowych marek, a piłkarze marzą, by móc z nimi pracować. Do tego ekskluzywnego grona zaliczany jest Pep Guardiola, obecny trener Manchesteru City. Losom katalońskiego geniusza w Premier League poświęcona jest książka Pola Ballusa i Lu Martina "Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny".

W ostatnich latach toczy się zacięty pojedynek o prym na trenerskim topie. Ceniony przez lata Jose Mourinho powoli ustępuje miejsca Jurgenowi Kloppowi czy Pepowi Guardioli. Niemałym uznaniem cieszą się także tacy menedżerowi jak Massimiliano Allegi, Zinedine Zidane czy Mauricio Pochettino. Wydaje się jednak, że największym szacunkiem cieszy się Gaurdiola, niegdyś twórca licznych sukcesów Barcelony, następnie Bayernu Monachium, a obecnie Manchesteru City.

Pep Guardiola ma za sobą piękną karierę piłkarską, podczas której święcił wielkie sukcesy w barwach Barcelony. Gdy zawiesił buty na kołku, postanowił kontynuować swoją przygodę z futbolem i został trenerem. Dzięki genialnym umiejętnościom i wiedzy szybko pokonywał kolejne szczeble, aż w końcu władze Barcelony dały mu duży kredyt zaufania i zaproponowały mu poprowadzenie pierwszej drużyny. Wiele osób sceptycznie podchodziło do Katalończyka jako trenera jednego z największych klubów świata – klubu, od którego co roku wymaga się walki o najwyższe cele, z mistrzostwem Hiszpanii i triumfem w Lidze Mistrzów na czele. Ci którzy nie potrafią sprostać tym wymaganiom, szybko żegnają się z posadą. Guardiola niewątpliwie został rzucony na bardzo głęboką wodę, ale poradził sobie lepiej, niż być może którykolwiek z menedżerów uważanych wówczas za trenerskiego geniusza.

Szybko zaczęły pojawiać się głosy, że co prawda Guardiola święci wielkie sukcesy, ale ma do dyspozycji być może najlepszą jedenastkę w historii klubu z Camp Nou. Warto jednak spojrzeć na statystyki, a te, bez względu na wszystko, są dla Guardioli największym sprzymierzeńcem. W ciągu czterech lat spędzonych na ławce trenerskiej Balugrany Katalończyk trzykrotnie sięgał po mistrzostwo Hiszpanii, dwa razy wygrał Puchar Hiszpanii, trzy razy Superpuchar Hiszpanii, dwa razy Ligę Mistrzów, dwa razy Superpuchar Europy i dwa razy Klubowe Mistrzostwo Świata. W dobie tak wielkiej konkurencji, na krajowym podwórku m.in. z Realem Madryt, a na europejskim z wieloma mocnymi drużynami, takie wyniki wydają się wręcz niemożliwe.

Po tak intensywnym okresie Guardiola odszedł z Barcelony i zrobił sobie rok przerwy, by wrócić na ławkę trenerską z jeszcze większym zapałem, wiedzą i pragnieniem wygrywania. Katalończyk objął Bayern Monachium i na trzy lata zdominował niemieckie boiska, co roku sięgając po tytuł mistrza Niemiec, dwukrotnie po Puchar Niemiec i po razie po Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Po raz kolejny przeciwnicy Guardioli zarzucali mu, że jedynie poukładał bawarską machinę, wykorzystał potencjał wszystkich zawodników i kontynuował dzieło, które stworzył jego wielki poprzednik Jupp Heynckness. Po raz kolejny zarzuty te nie były do końca uzasadnione.

Po zdominowaniu Hiszpanii i Niemiec przyszedł czas na Anglię. Pep Guardiola podjął się prawdopodobnie najtrudniejszego wyzwania w swojej dotychczasowej trenerskiej karierze, gdyż przyszło mu rywalizować w uznawanej za najbardziej konkurencyjną ligę na świecie Premier League. Walka z Manchesterem United, Liverpoolem, Chelsea, Arsenalem, Tottenhamem i innymi, mniej utytułowanymi, ale niekiedy równie trudnymi rywalami, jest z pewnością zupełnie innym wymiarem rywalizacji. W poprzednich klubach Guardiola nie musiał mierzyć się z tak wieloma wymagającymi przeciwnikami. Po raz kolejny udowodnił jednak, że przypisywanie mu genialnych zdolności nie jest nadużyciem. W książce "Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny" Pol Ballus i Lu Martin rozbierają na czynniki pierwsze podstawy sukcesu, jaki niewątpliwie Katalończyk odniósł na Etihad Stadium.

Pracę w Manchesterze Guardiola rozpoczął w połowie 2016 roku. Pierwszy sezon na Wyspach zakonczył się dla niego trzecim miejscem w Premier League, za Tottenhamem i genialną w tej kampanii Chelsea Antonio Conte. Wynik ten nie był co prawda szczytem marzeń urodzonego w Santpedor trenera, ale dał mu podstawy pod budowanie najsilniejszej w kraju drużyny. Już rok później Obywatele cieszyli się z mistrzostwa Anglii oraz Pucharu Ligi Angielskiej. Rok później powtórzyli ten wyczyn, dokładając do tego Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty. Zdobycie potrójnej korony na Wyspach jest nie lada wyzwaniem, ale dla Guardioli nie ma rzeczy niemożliwych. W książce Pola Ballusa i Lu Martina przeczytamy o sposobach Guardioli na jednoczenie drużyny wokół wspólnego celu, jakim jest wygrywanie pucharów. Na jego temat wypowiadają się piłkarze oraz osoby z jego najbliższego otoczenia, a to liczy wielu cenionych ekspertów. Zaczynając pracę w City Guardiola, zanim przystąpił do budowania drużyny, skupił się na budowaniu swojego sztabu. Zaufał ludziom, których już znał, pracował z nimi i cenił ich fachowość. Niektórych z nich śmiało można nazwać geniuszami w swoich fachach, tak jak Guardiolę nazywa się geniuszem trenerskim.
Współpracownicy to dopiero początek. Sukcesów nie byłoby, gdyby nie fantastyczni piłkarze. Guardiola zastał na Etihad mocną drużynę, ale postanowił sprowadzić do niej kilku wybitnych zawodników, żeby wyeliminować nieliczne słabe strony. Sprowadzenie Edersona, Bernardo Silvy czy Leroya Sane pomogło City w zdominowaniu krajowego podwórka. Wielcy piłkarze są koniecznym składnikiem odnoszenia sukcesów, ale wykorzystanie ich potencjału nie zawsze jest łatwe. W książce "Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny" przeczytamy liczne wypowiedzi piłkarzy City, którzy wychwalają kunszt trenerski Guardioli oraz jego niesamowitą umiejętność motywacji. Katalończyk potrafi przenieść na piłkarzy niesłabnącą żądzę wygrywania, która towarzyszy mu od początku kariery. Nieodłącznym elementem piłki nożnej są oczywiście porażki, ale i z nimi Guardiola potrafi sobie radzić, a wręcz wykorzystywać je do odnoszenia jeszcze lepszych wyników.

W 2020 roku Guardiola ma 49 lat więc jak na trenera jest jeszcze młody. Przed sobą ma wiele lat pracy i wiele meczów do rozegrania. Jeśli jego pragnienie zwyciężania nadal będzie tak rozbudzone, za kilka lat Guardiola może stać się najbardziej utytułowanym menedżerem w historii futbolu, a jego osiągnięcia będą trudne do przebicia. By poznać sposoby pracy, myślenia i podejścia do piłkarzy charyzmatycznego Katalończyka, warto sięgnąć po książkę "Manchester City Pepa Guardioli. Budowa superdrużyny".

Nigdy nie przestawaj pragnąć
Rozwijająca się w coraz szybszym tempie piłka nożna pełna jest trenerów, którzy uważani są dobrych, a nawet bardzo dobrych. Tych uważanych za genialnych jest już znacznie mniej. Odnieść sukces, dotrzeć na szczyt to jedno, a czym innym jest na tym szczycie się utrzymać. Trenerzy, którzy nabyli tę powszechnie pożądaną umiejętność, są rozchwytywani...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kapitan Paolo Condò, Francesco Totti
Ocena 7,8
Kapitan Paolo Condò, France...

Na półkach:

W piłce nożnej słowo "legenda" często bywa nadużywane. Bywa ono przypisywane zbyt pochopnie, być może z powodu tęsknoty za prawdziwymi klubowymi legendami. Prawdziwa legenda, z krwi i kości, to taka, która przez całą swoją karierę była wierna jednym barwom i zawsze była gotowa bronić ich do ostatniej kropli potu, a także wyrzec się własnych interesów. Tak postacią bez wątpienia był Francesco Totti, który swoją postawą zyskał olbrzymi szacunek nie tylko w całym Rzymie (także wśród fanów Lazio), ale w całych Włoszech.

W czerwcu tego roku na rynku wydawniczym pojawiła się autobiografia Francesco Tottiego – piłkarza, który całą swoją karierę poświęcił Romie. W niej zaczynał przygodę z piłką, z nią zdobył mistrzostwo Włoch, z nią przeżywał trudne momenty, w niej stał się jednym z najlepszych napastników na świecie i w niej zakończył karierę. Nie licząc występów reprezentacyjnych, nigdy nie przywdział innej koszulki. Gdy był na szczycie, usilnie zabiegał o niego Real, oferując mu olbrzymie pieniądze. Totti odrzucił tę ofertę, gdyż jak sam przyznał, wiele razy stawiał sobie pytanie "czy jest klub, w którym będę tak samo szczęśliwy jak w Romie?". Odpowiedź zawsze była negatywna.

W autobiografii Włoch opisuje początki swojej przygody z piłką. W dzieciństwie był bardzo nieśmiały, brakowało mu przebojowości, ale wszystko zmieniało się, gdy wchodził na boisko. Piłka dała mu możliwość pokazania swojej prawdziwej twarzy oraz otwarcia się na świat. Duży wpływ na jego życie ma także spotkanie z Janem Pawłem II, którego nie pamięta zbyt dobrze, ale które zostało utrwalone na fotografiach i w pamięci jego rodziny. Los chciał, że pewnego dnia Francesco trafił do Romy, co jak się później okazało, było kluczowym momentem w jego życiu. Kilkadziesiąt lat później stał się niekwestionowaną legendą tego klubu, a swoją postawą zapracował sobie na szacunek nie tylko rzymskich kibiców, ale także pozostałych włoskich drużyn. Gdy był u schyłku kariery, owacją na stojąco nagrodziło go nawet San Siro.

Obiektywnie patrząc, Francesco Totti nie miał kariery przepełnionej sukcesami, zwłaszcza drużynowymi. To prawda, że zdobył mistrzostwo Włoch i mistrzostwo świata, ale poza tym często musiał przełykać gorycz porażki. Indywidualnie zawsze utrzymywał się na wysokim poziomie, ale nie zawsze miał wokół siebie równie klasowych partnerów. Mimo to, Roma była jego życiem, nie wyobrażał sobie gry w innym miejscu i nawet gdy tracił miejsce w podstawowym składzie, co miało miejsce przede wszystkim pod koniec kariery, nie miał problemu z usunięciem się w cień i wspieraniem kolegów z drugiego szeregu. Totti jest doskonałym przykładem piłkarza, dla którego nadrzędną wartością jest dobro drużyny. Jego postawa jest na to najlepszym dowodem. Czy było mu łatwo, gdy nie grał? Z całą pewnością nie, a dobre wyniki drużyny tylko częściowo mu to rekompensowały, ale miał tę rzadką umiejętność schowania w pewnym momencie swojej dumy do kieszeni. Wiedział, że w pewnych sytuacjach należy ustąpić, bo wymaga tego dobro klubu.

W autobiografii Totti opisuje ostatnie dni swojej kariery. Gdy decydował się na odejście z Romy, nie był jej czołową postacią na boisku, ale w szatni miał niepodważalny status. Tak jest do dzisiaj. Totti to Roma, a Roma to Totti. Szkoda, że takich postaci jest już w futbolu coraz mniej...

W piłce nożnej słowo "legenda" często bywa nadużywane. Bywa ono przypisywane zbyt pochopnie, być może z powodu tęsknoty za prawdziwymi klubowymi legendami. Prawdziwa legenda, z krwi i kości, to taka, która przez całą swoją karierę była wierna jednym barwom i zawsze była gotowa bronić ich do ostatniej kropli potu, a także wyrzec się własnych interesów. Tak postacią bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Większość książek dostępnych na rynku wydawniczym to biografie i autobiografie piłkarzy. Jest ich bardzo wiele, a zapoznanie się ze wszystkimi jest zadaniem wręcz karkołomnym. Na szczęście są też książki, które wyróżniają się nowatorskim podejściem do tematu. Niektórzy autorzy, chcąc złamać pewne stereotypy, piszą o futbolu w sposób zaskakujący, interesujący nie tylko dla fanów piłki, a wręcz nowatorski.

Jedną z takich książek jest "Jak być piłkarzem. Dwa metry śmiechu" Petera Croucha. Angielski napastnik, mający na swoim koncie występy dla wielu angielskich klubów, napisał książkę, w której w bardzo ciekawy, a czasami wręcz zabawny, sposób opowiada o futbolu. Crouch zdradza tajniki funkcjonowania klubowych szatni oraz mówi o niektórych zjawiskach wśród piłkarzy. "Tatuaże", "Ciuchy", "Obelgi", "Główki" to tylko niektóre tytuły podrozdziałów.

Dla byłego reprezentanta Anglii futbol jest czymś naturalnym. Będąc dzieckiem był chłopcem do podawania piłek w Chelsea, której zagorzałym kibicem jest jego ojciec. Pierwszym klubem Croucha był z kolei lokalny rywal The Blues, Tottenham Hotspur. W kolejnych latach sympatyczny napastnik reprezentował takie kluby jak np. QPR, Aston Villa, Norwich czy Portsmouth. Dostał także możliwość gry dla Liverpoolu oraz rozegrał 42 spotkania w barwach reprezentacji Anglii.

Peter Crouch znany jest z dużego dystansu do siebie. Jego zdjęcia z żyrafą z podpisem "Wakacje to czas dla rodziny" sprzed dwóch lat wywołało falę pozytywnych komentarzy, a grono fanów rosłego napastnika znacznie się powiększyło. W swojej książce Crouch również nie szczędzi poczucia humoru i w wielu miejscach pisze o futbolu w sposób bardzo przystępny. Dużo rozdziałów zostało poświęconych luźniejszym tematom, które fani piłki nożnej przeczytają w ramach dobrej rozrywki, a dla osób niezwiązanych z futbolem będzie to równie dobra zabawa, a także okazja, żeby poznać piłkarski świat w sposób odmienny od tego prezentowanego w środkach masowego przekazu.

Książka Croucha doczekała się wielu pochlebnych recenzji ze strony brytyjskich portali. Przyznano jej nawet tytuł "Daily Mail Sports Book of the Year". Z całą pewnością wyróżnienie to jest jak najbardziej zasłużone. Peter Crouch napisał książkę, która może przypaść do gustu nawet tym, którym nie po drodze z futbolem. Poza tym, powinna ona doskonale trafić do najmłodszych czytelników, gdyż (1) jest napisana prostym, potocznym wręcz językiem i (2) porusza wiele "lżejszych" tematów, przez co naprawdę trudno się przy niej nudzić. W świecie pełnym negatywnych emocji, niepotrzebnych sensacji potrzeba czasem odrobiny dystansu. Najlepiej wie o tym Peter Crouch, który nieustannie zaraża wszystkich pozytywną energią i być może wyznacza nowe trendy w mówieniu o futbolu.

Większość książek dostępnych na rynku wydawniczym to biografie i autobiografie piłkarzy. Jest ich bardzo wiele, a zapoznanie się ze wszystkimi jest zadaniem wręcz karkołomnym. Na szczęście są też książki, które wyróżniają się nowatorskim podejściem do tematu. Niektórzy autorzy, chcąc złamać pewne stereotypy, piszą o futbolu w sposób zaskakujący, interesujący nie tylko dla...

więcej Pokaż mimo to