Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Najzwyczajniej w świecie ma ... urok. :)

Najzwyczajniej w świecie ma ... urok. :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę poleciła mi bliska osoba, która nie poznała się, że to romans z wątkiem wojennym a nie książka wojenna z wątkiem miłosnym (co czyni wielką różnice, zaprawdę!), zachęcony sięgnąłem po ten tytuł nie sprawdziwszy uprzednio faktycznego gatunku ... i już po pierwszych kilku stronach byłem tego pewien: wdepnąłem w romans... Będąc całkiem szczery: już po pierwszej scenie z zabarwieniem erotycznym dałem sobie spokój - pod żadnym pozorem nie dlatego, że poczułem wypieki na twarzy, ludzie! Zmiłujcie! Odłożyłem ją, bo to jest śmieszne :) Sceny są sztuczne, wplecione na siłę, nudne. Czyż romanse w książkach aż tak bardzo muszą być naiwne?

Faktycznie, książka może zachwycać, warsztat literacki jest na wysokim poziomie, umiejętne dobieranie słów i scen (oh, gdyby nie ociekały tak tym kiczowatym rodzajem książkowej miłości) to niewątpliwy plus tegoż tytułu. Nie da się "Jeźdźcowi" odmówić uroku niemniej jednak książka nie jest przeznaczona dla mnie, miejscami jest zbyt różowa a wręcz ociekająca kiczem a głównym jej motywem jest stereotypowy romans doświadczonego, silnego mężczyzny a na dodatek oficera (Boże, zmiłuj...) z nic nie wiedzącą o życiu młódką (błagam o litość...) a w tle wojna (czyż kontrast nie jest wspaniały?) zaprawdę: jednym słowem określając - książka traktuje o NAIWNOŚCI i to mnie tak bardzo w niej irytuje.

Książkę poleciła mi bliska osoba, która nie poznała się, że to romans z wątkiem wojennym a nie książka wojenna z wątkiem miłosnym (co czyni wielką różnice, zaprawdę!), zachęcony sięgnąłem po ten tytuł nie sprawdziwszy uprzednio faktycznego gatunku ... i już po pierwszych kilku stronach byłem tego pewien: wdepnąłem w romans... Będąc całkiem szczery: już po pierwszej scenie z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstyd mi się przyznać, gdyż do tej pory uważałem, iż mam całkiem bogaty słownik i potrafię się jasno wypowiedzieć. W sumie, może i mógłbym, ale próba opisania czegoś, co po prostu winno się przeczytać, może tylko odjąć tej pięknej księdze (i jej następczyniach) wiele należnego jej szacunku oraz niekwestionowanego uroku czy też klimatu ;)

Wstyd mi się przyznać, gdyż do tej pory uważałem, iż mam całkiem bogaty słownik i potrafię się jasno wypowiedzieć. W sumie, może i mógłbym, ale próba opisania czegoś, co po prostu winno się przeczytać, może tylko odjąć tej pięknej księdze (i jej następczyniach) wiele należnego jej szacunku oraz niekwestionowanego uroku czy też klimatu ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby nie opinie innych czytelników - przyznaję się bez bicia - nie sięgnąłbym po "Malowanego człowieka". Gdybym faktycznie jej nie ruszył moim udziałem stałby się ogromny błąd, mianowicie nie przeczytałbym tak dobrej, dopracowanej i inspirującej książki. "Malowany człowiek" (księga I jak i II) wprowadza w nietypowy, stabilny a mimo tego wciąż intrygujący klimat osadzony w świecie, który posiada do zaoferowania coś więcej, niż zakończenie fabuły już po kilku stronach przepotężnym zaklęciem: abrakadabra! Nie! Dostajemy ciekawych bohaterów odgrywających równie ciekawą historię, rozwijający się (w sposób nieirytujący, lecz miarowy) do odpowiedniego poziomu aż wreszcie autor oddaje nam do dyspozycji ukształtowanych w pełni protagonistów gotowych spędzić nam nocą sen z powiek. Nie będę streszczał fabuły ani jej w żaden sposób opisywał - zrobili to już inni a ja nie podejmuję się dokonania tego lepiej. Nie przesadzę jednak mówiąc, że książka potrafi zainspirować. No bo w końcu - każdy walczy z własnymi demonami i stawia swoje runy ochronne. Każdy również szuka swoich run wojennych. Niektórzy je znajdują.

Gdyby nie opinie innych czytelników - przyznaję się bez bicia - nie sięgnąłbym po "Malowanego człowieka". Gdybym faktycznie jej nie ruszył moim udziałem stałby się ogromny błąd, mianowicie nie przeczytałbym tak dobrej, dopracowanej i inspirującej książki. "Malowany człowiek" (księga I jak i II) wprowadza w nietypowy, stabilny a mimo tego wciąż intrygujący klimat osadzony w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest tak: paląc świece, rzucamy płomień. Pfu. Cień. Przepraszam - znajoma owa teoria? Takich wiele aforyzmów znajdziemy w niniejszej książce, nie - to nie ma nic wspólnego z dalszą częścią wypowiedzi To taka dygresja, nieplanowana, niepokorna. Chwila snobizmu, moment: podstawową informacją o mojej skromnej osobie jest fakt, iż nie lubię (eufemizm) przesłodzonej magią, naiwnej, nierealnej fantastyki (tak, nierealnej!). Pan Martin to nawet jakoś tak ładnie ujął, nie chce nikogo urazić ale to brzmiało mniej więcej: fantastyka musi mieć mocne podstawy, być mocno osadzona w rzeczywistości. Magia to tylko dodatek, przyprawa - coś takiego właśnie ów twórczy człowiek wypowiedział. Mimo, że zgadzam się z Panem Martinem, to MIMO, że Czarnoksiężnik jest wręcz przesycony ... mhm... "baśniowością" to jest to ta ostatnia niezwykle wyraźna, "osadzona", "doprawiona". Styl pisma lekki, przywodzący na myśl stąpnięcia kocich łapek na śniegu (miejscami koty wpadają w zaspę, ale to się w tej książce nie zdarza). Fabuła z początku brana przeze mnie za nudną okazała się wartka i pomysłowa, tryb pisma ustawiony jak wspomniałem z przymiotników został zoptymalizowany do trybu czasowników dając miłą dla oka, miłą dla miłośników fantastyki, miłą dla osób obdarzonych wyobraźnią, miłą dla każdego niemal, dla każdego w praktyce, książeczkę, której na szczęście mamy kolejne tomy, w które radze się zaopatrzyć!

To jest tak: paląc świece, rzucamy płomień. Pfu. Cień. Przepraszam - znajoma owa teoria? Takich wiele aforyzmów znajdziemy w niniejszej książce, nie - to nie ma nic wspólnego z dalszą częścią wypowiedzi To taka dygresja, nieplanowana, niepokorna. Chwila snobizmu, moment: podstawową informacją o mojej skromnej osobie jest fakt, iż nie lubię (eufemizm) przesłodzonej magią,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawiera esencje wiedzy podstawowej. Jest to coś, co uczy jak wierzyć i co sprawia, że chce się wierzyć. Niewierzącym pozwala poznać i zostawia wybór do Ich dyspozycji - wiara lub religioznawstwo. Dla każdego coś dobrego.

Zawiera esencje wiedzy podstawowej. Jest to coś, co uczy jak wierzyć i co sprawia, że chce się wierzyć. Niewierzącym pozwala poznać i zostawia wybór do Ich dyspozycji - wiara lub religioznawstwo. Dla każdego coś dobrego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dzieci Hurina" to według mnie lektura odbiegająca standardem od innych tytułów autora takich chociażby jak "Hobbit", "Władca Pierścieni". Spowodowane jest to sposobem, w jaki czyta się tą lekturę (patetyczna, podniosła konstrukcja tekstu sprawia wrażenie, że czujemy chłód mrocznych dni) - przechodząc niczym nocny złodziej od kartki do kartki, musimy ostrożnie stawiać każdy krok by nie wpaść w zasadzkę niezrozumienia, której ofiarą możemy się stać po przez zgubienie wątku w nawale genealogi wielkich rodów, zależności między miejscem a czasem wydarzeń czy też po prostu nieoczekiwaną zmianą motywu. Lektura przeznaczona dla doświadczonych czytelników, gotowych niczym stary mędrzec, zgłębić historie "Dzieci Hurina".

"Dzieci Hurina" to według mnie lektura odbiegająca standardem od innych tytułów autora takich chociażby jak "Hobbit", "Władca Pierścieni". Spowodowane jest to sposobem, w jaki czyta się tą lekturę (patetyczna, podniosła konstrukcja tekstu sprawia wrażenie, że czujemy chłód mrocznych dni) - przechodząc niczym nocny złodziej od kartki do kartki, musimy ostrożnie stawiać każdy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogólnie lubię, kocham pisać, ale nie mam odwagi podjąć się opisania "dlaczego tak bardzo kocham cykl wiedźmiński". Byłoby to przedsięwzięcie karkołomne z uwagi na warsztat pisarski (ciekawy język i zastosowanie archaizmów to jeden z najcelniej użytych narzędzi we twórczości Sapkowskiego), fabułę (która od pierwszego tomu nie pozwoliła mi spać po nocach do póki nie przeczytam ostatniego słowa, z ostatniej kartki, z ostatniego tomu tego cyklu. Były łzy gdy zorientowałem się, że to już koniec), postaci (doskonale przemyślane, rozbudowane, dorastające i zmieniające się wraz z postępem fabuły, po mistrzowsku wkomponowane w otaczający je świat), świat i jego historie, który idealnie pasuje do rozgrywanych w nim wydarzeń. Wielokrotnie do tego wracałem. Kilka razy po wielokroć. I wciąż będę to robił, bo warto. Nie mówię tu tylko o tym jednym tomie, tylko o wszystkich po kolei.
Warto.

Ogólnie lubię, kocham pisać, ale nie mam odwagi podjąć się opisania "dlaczego tak bardzo kocham cykl wiedźmiński". Byłoby to przedsięwzięcie karkołomne z uwagi na warsztat pisarski (ciekawy język i zastosowanie archaizmów to jeden z najcelniej użytych narzędzi we twórczości Sapkowskiego), fabułę (która od pierwszego tomu nie pozwoliła mi spać po nocach do póki nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest tu wszystko co lubię: rozbudowany charakter z dużą dawką wszystkiego co tak bardzo w nim cenie, czyli humoru, zdrowego cwaniactwa (cwaniactwa tego rodzaju, które sąsiaduje w bliskim stopniu z doświadczeniem starca i nonszalancją obieżyświata), ciekawych wartości, których brakuje ludziom. Urzekła mnie ta książka i do dnia dzisiejszego jest jedną z tych, które mają największy wpływ na mój charakter, a przynajmniej tą jego część, którą można kształtować za pomocą wybitnej literatury. Cały cykl Bożych Wojowników opowiada o życiowym pragmatyzmie stającym w opozycji do naiwnego idealizmu, o wojnie religii starej z nową, wojnie wartości konserwatywnych (nie znaczy, że we wszystkim uczciwych, zdrowych, moralnych i słusznych) z wartościami nowatorskimi, przyszłościowymi (nie znaczy, że poprawnymi, moralnymi, idealistycznymi). Tutaj poznasz różnice między owczym pędem idealistów a pragmatyzmem pasterzy napędzających te owieczki dla korzyści a to zamku, a to gminy, a to miasta, a to kraju, a to kościoła katolickiego a to dla Husytów, z historią o przyjaźni, miłości, zemście, wstydzie, nadziei i smutku, rozpaczy i nieodżałowanych stratach z którymi jakoś trzeba będzie się pogodzić, w tle. Bawi, intryguje, wzrusza. Narrenturm czegoś Was nauczy, jestem tego pewien, dostarczając przy tym wiele zabawy i przyjemności z najwyższej półki, polecam.

Jest tu wszystko co lubię: rozbudowany charakter z dużą dawką wszystkiego co tak bardzo w nim cenie, czyli humoru, zdrowego cwaniactwa (cwaniactwa tego rodzaju, które sąsiaduje w bliskim stopniu z doświadczeniem starca i nonszalancją obieżyświata), ciekawych wartości, których brakuje ludziom. Urzekła mnie ta książka i do dnia dzisiejszego jest jedną z tych, które mają...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dodałem "Młot na czarownice" na półkę o nazwie "Trzymasz moją duszę w dłoniach". A przynajmniej tą część mojej duszy, gdzie rozpoczęła się moja fascynacja opowieściami z wątkiem biblijnym, klasycznym, alegorycznym bądź jakimkolwiek innym. "Młot na czarownice" wraz z sagą "Krzyżowcy" Jana Guilou i "Medicus"em Noah'a Gordon'a odpowiadają za moją fascynacje religioznawstwem, biblistyką, filozofią i psychologią wymienionych. Ciężko mi opisać mechanizm na zasadzie którego moje szare komórki zakochały się w tej dziedzinie wiedzy i nie rozumiem, dlaczego odpowiada za to "Młot na czarownice". Wiem za to, że ta książka (nie licząc mojej prywatnej dharmy) jest stosunkowo dobrym fabularnie, polskim przykładem fantastyki z ciekawym pomysłem. Trochę bym się przyczepił do warsztatu, trochę do sposobu prowadzenia dialogów, trochę do sposobu w jaki przebiega fabuła, trochę do wątków. Bo pomysł bardzo ciekawy, tym ciekawszy, że polski. Warto przeczytać cały cykl, od tomu I do ostatniego i ocenić samemu. Może i w Was obudzi jakąś nutę, mimo, że książka Was nie zachwyci? Oceńcie sami.

Dodałem "Młot na czarownice" na półkę o nazwie "Trzymasz moją duszę w dłoniach". A przynajmniej tą część mojej duszy, gdzie rozpoczęła się moja fascynacja opowieściami z wątkiem biblijnym, klasycznym, alegorycznym bądź jakimkolwiek innym. "Młot na czarownice" wraz z sagą "Krzyżowcy" Jana Guilou i "Medicus"em Noah'a Gordon'a odpowiadają za moją fascynacje religioznawstwem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To jedna z tych książek, które klasyfikuje mianem "wachlarza odczuć". Co rozumiem przez taki termin? Mianowicie mam na myśli fakt, że nie absolutnie nic konkretnego na myśli. "Gra o tron" (jako tom i jako cykl) łączy w sobie ogromną ilość wątków, informacji, dialogów, ewenementów przyczynowo-skutkowych, słów, intryg czy też ogromu wyobraźni Martina, szerokości jego horyzontów umysłowych i filozoficznych pozwalających wykreować taką książkę, z taką historią i to tak kunsztownie jak tylko Tolkien umiałby to zrobić lepiej. Zestawienie Martina do prekursora klasycznej, pięknej i niemal doskonałej fantastyki - Tolkiena, jest jak najbardziej słuszne, gdyż, Panie Martin, jesteś pan następny w kolejce do uzyskania podobnych tytułów co Tolkien i stanięcia tylko jeden stopień niżej na podium razem z nim. Patrząc w dół będziecie spoglądać z dumą i zażenowaniem na niekończące się niższe szczeble tegoż podium, gdzie stojąc z goryczą i utęsknieniem spoglądają w górę autorzy lepsi, gorsi i tacy, których jedyną nadzieją jest opisanie gwiazdy, która spadając dała początek jakieś tam rasie wampirów, jakieś tam rasie wilkołaków i rzecz jasna wielkiej jakiejś tam międzygatunkowej miłości w tle z wojną klanów/rodów/gatunków; opowieść ta sprzeda się wśród dzieci, ale nie sprzeda się wśród fanów, znawców i smakoszy najlepszej fantastyki jakiej jednym z wybitnych przedstawicieli jest George R. R. Martin i jego kultowa "Gra o tron"! Serdecznie polecam!

To jedna z tych książek, które klasyfikuje mianem "wachlarza odczuć". Co rozumiem przez taki termin? Mianowicie mam na myśli fakt, że nie absolutnie nic konkretnego na myśli. "Gra o tron" (jako tom i jako cykl) łączy w sobie ogromną ilość wątków, informacji, dialogów, ewenementów przyczynowo-skutkowych, słów, intryg czy też ogromu wyobraźni Martina, szerokości jego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Może moja rzeczywistość jest inna. Może interpretuje "Medicus"a niewłaściwie. Może. Moja rzeczywistość jednak każe mi, jako osobie (w tym miejscu proszę osoby co bardziej wstydliwe o przeskoczenia akapitu w dół) z natury dość buntowniczej, dość ambitnej, ruszyć w końcu tyłek i zacząć działać. W tej książce jest wszystko co opisuje moje ambicje: sprawność fizyczna, charakter, wiedza i edukacja. Brakuje tu tylko dla mnie większej niż zaznaczona dawki romantyzmu (och, drogie Panie ;), miłości i rzecz jasna przyjaźni.
Chwila. Zaczynam pisać jak egoista? Tak trochę narcyzowato, nie? Zamiast o książce to tu sobie autobiografie piszę. Przepraszam za tą dygresje. Wracając do "Medicus"a, to dzieło literackie, pochodzące z tych gatunków, czy też hybryd i kooperacji odpowiednio dobranych tematów, motywów i wydarzeń, których tak bardzo brakuje literaturze, którą miałem przyjemność lub wątpliwą przyjemność przeczytać, z czego ta ostatnia opcja (całe szczęście) jest rzadkością.

Polecam zatem opowieści o przygodach sieroty, balwierza a następnie medyka jako punkt zwrotny dla waszej wyobraźni, dla waszej ambicji i zostawiam je do refleksji podczas długich wieczorów, gdzie poza kobietą, siłownią i przyjaciółmi, świetnie sprawdza się również i/lub przede wszystkim (w życiu ważna jest harmonia) - książka :)

Może moja rzeczywistość jest inna. Może interpretuje "Medicus"a niewłaściwie. Może. Moja rzeczywistość jednak każe mi, jako osobie (w tym miejscu proszę osoby co bardziej wstydliwe o przeskoczenia akapitu w dół) z natury dość buntowniczej, dość ambitnej, ruszyć w końcu tyłek i zacząć działać. W tej książce jest wszystko co opisuje moje ambicje: sprawność fizyczna,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każda historia, każdy świat, każdy bohater; wszystko ma swój początek, swoje fundamenty, swoich rodziców. "Silmarillion" jest dla mnie podręcznikiem, przewodnikiem, mitologią świata stworzonego, wykreowanego w sposób tak dokładny, tak kunsztowny przez Tolkiena. Książka ta przenosi nas w wymiar, gdzie ludzie przedkładający obraz i dźwięk nad wartość słowa i historii, nie mają nic do roboty. To nie ekranizacja "Władcy Pierścieni", tylko kamień, na którym mąż roztropny wybudował swój dom. Mężem tym był Tolkien, rzecz jasna, lecz alegoryzując możemy siebie postawić w roli tegoż męża zaraz po Tolkienie i uznać, iż zbudowaliśmy swój dom (czyli właściwy obraz uniwersum Tolkienowskiego) na skale (czyli na solidnej podstawie jaką jest książka; dzieło myśli, pracy i talentu wybitnego pisarza; nie sam jedynie niedokładny, mglisty obraz jakim są ekranizacje uniwersum tolkienowskiego).
Widziałem gdzieś idealne podsumowanie, właściwe słowa, które ktoś już użył. Dawno temu. Książka "tylko dla wytrwałych" - zatem życzę wytrwałości.

Każda historia, każdy świat, każdy bohater; wszystko ma swój początek, swoje fundamenty, swoich rodziców. "Silmarillion" jest dla mnie podręcznikiem, przewodnikiem, mitologią świata stworzonego, wykreowanego w sposób tak dokładny, tak kunsztowny przez Tolkiena. Książka ta przenosi nas w wymiar, gdzie ludzie przedkładający obraz i dźwięk nad wartość słowa i historii, nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Szelest liści pobliskiego lasu, zapach trawy skąpanej w złotym słońcu, ciepły wiatr podczas podróży. Podróż: stan zagrożenia, słodkiej i intrygującej niepewności, ciekawość pokonująca strach. Odkrycie. Coś nowego. Innego.

Trudno mi opisać skojarzenia przychodzące na myśl po lekturze "Hobbita". Tolkien to jeden z najwybitniejszych autorów fantastyki wszech czasów. Fantastyki, która porusza serca, umysły (w tym szczególnie wyobraźnie - coś, czego tak brakuje naszym czasom) i daje siłę by na nowo zacząć marzyć, choćby życiowy pragmatyzm był już w bardzo zaawansowanej formie.

Niestety, posłużę się utartym już schematem nazewnictwa dla pozycji, czy też "tytułu obowiązkowego dla każdego miłośnika fantastyki bądź po prostu dobrej książki", wybaczcie, ale brak mi oryginalności. Chcąc naprawić ten błąd dodam po prostu od siebie, że "Hobbit" to coś sędziwego, co zawszę znajdzie nową oprawę i nowych widzów. Poruszająca fabuła? Wybitny warsztat pisarski? Exodus kolejnych powieści osadzonych w Śródziemiu? Być może. Dla mnie to zapach trawy i ciepły wiatr kontrastujący z zimnym kamieniem i ciemnym lasem.

Szelest liści pobliskiego lasu, zapach trawy skąpanej w złotym słońcu, ciepły wiatr podczas podróży. Podróż: stan zagrożenia, słodkiej i intrygującej niepewności, ciekawość pokonująca strach. Odkrycie. Coś nowego. Innego.

Trudno mi opisać skojarzenia przychodzące na myśl po lekturze "Hobbita". Tolkien to jeden z najwybitniejszych autorów fantastyki wszech czasów....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tej książce oddałem część mojej własnej duszy bądź posiadała ona jej fragment już wcześniej, przed moim jej przeczytaniem. Do dnia dzisiejszego od którego to minęło już wiele innych dni; spędzonych dużo mnie ciekawie niż tego dnia, w którym miałem przyjemność po raz pierwszy poznawać tajemnicę Krzyżowców podczas przewracania kolejnych kartek; roztrząsam poszczególne myśli i cytaty z niej pochodzące. Nie rozumiem dokładnie mechanizmu działania, wpływu jaki ta książka na mnie wywarła, ale wiem jedno: jeszcze długo pozostanie w mojej pamięci. Pozostanie we mnie na przemian to coś burząc, to coś budując. Nie wiem jaki stan umysłu trzeba mieć, by odnieść podobne wrażenia co ja, możliwe, że są to tylko moje własne urojenia, subiektywny punkt widzenia. Coś w tej książce siedzi. Lepszy obraz człowieka? Być może.
Polecam.

Tej książce oddałem część mojej własnej duszy bądź posiadała ona jej fragment już wcześniej, przed moim jej przeczytaniem. Do dnia dzisiejszego od którego to minęło już wiele innych dni; spędzonych dużo mnie ciekawie niż tego dnia, w którym miałem przyjemność po raz pierwszy poznawać tajemnicę Krzyżowców podczas przewracania kolejnych kartek; roztrząsam poszczególne myśli i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to