-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2012-01-01
Andrzej Bursa jest poetą, który w pewnym momencie mojego żywota był dla mnie bardzo ważny. Jego wiersze wyrażały stan ducha młodego, zbuntowanego człowieka, który nie robi niczego na 50%. Kiedyś myślałem, że taki jestem. Obrazy z wierszy (które miałem podczas ich czytania) towarzyszą mi do dziś. Stary, "dobry" człowiek łowiący ryby, chory na raka podlewający pelergonie, pantofelek, pracownik banku liczący cudze pieniądze... Widzę to jak dziś. Tylko percepcja się zmieniła, przesłanie nie jest tak ostre jak kiedyś. Czy to upływ czasu, czy też doświadczenia sprawiły, że dziś na Bursę patrzę inaczej - z sympatią, uśmiechem - ale jego ostre jak brzytwa sądy odrzucam. To poezja dla odbiorców w przedziale 15-25 lat. Potem można ją analizować, rozbierać akademicko, ale jednak z dystansem. Świat nie jest taki czarno-biały. A powiem więcej: pewnie jest biało-czarny.
Andrzej Bursa jest poetą, który w pewnym momencie mojego żywota był dla mnie bardzo ważny. Jego wiersze wyrażały stan ducha młodego, zbuntowanego człowieka, który nie robi niczego na 50%. Kiedyś myślałem, że taki jestem. Obrazy z wierszy (które miałem podczas ich czytania) towarzyszą mi do dziś. Stary, "dobry" człowiek łowiący ryby, chory na raka podlewający pelergonie,...
więcej mniej Pokaż mimo to1985-01-01
Arcydzieło. Zabawna opowiastka, lekki wstęp do monumentalnego "Władcy Pierścieni". Pierwszy raz czytałem chyba w 8 klasie (to było jeszcze w tych prehistorycznych czasach, gdy podstawówka trwała 8 lat i absolwenci jeszcze trochę umieli czytać). Byłem z kolehgą i jego rodzicami w Sejnach (pamiętam jak dziś). W księgarni znaleźliśmy "Hobbita". Nie wiedziałem co to za książa. Kolega słyszał, że dobra. No to kupiliśmy. I potem wyrywaliśmy sobie książkę. Ponieważ czytanie na zasadzie "ja dwie strony, potem ty" się nie sprawdziło w praktyce, czytaliśmy to na głos. To był dla mnie szok. Zauroczyłem się Tolkienem. I tak mi zostało.
Arcydzieło. Zabawna opowiastka, lekki wstęp do monumentalnego "Władcy Pierścieni". Pierwszy raz czytałem chyba w 8 klasie (to było jeszcze w tych prehistorycznych czasach, gdy podstawówka trwała 8 lat i absolwenci jeszcze trochę umieli czytać). Byłem z kolehgą i jego rodzicami w Sejnach (pamiętam jak dziś). W księgarni znaleźliśmy "Hobbita". Nie wiedziałem co to za książa....
więcej mniej Pokaż mimo to
Oho, jeszcze jedna pozycja z mojego dzieciństwa. Nie mogłem się oderwać od tych krótkich, wtedy mnie przerażających opowiadań. Dziś patrzę na to inaczej: drażni mnie język, dawny styl klasycznej narracji. No i nie ma tego wrażenia świeżości, jak wtedy, gdy pierwszy raz jako czytelnik szukałem skarbu przy pomocy żuka.
Dla niewtajemniczonych - są różne żuki. Ten nie pachniał benzyną i nie otwierał drzwi na zakrętach.
Oho, jeszcze jedna pozycja z mojego dzieciństwa. Nie mogłem się oderwać od tych krótkich, wtedy mnie przerażających opowiadań. Dziś patrzę na to inaczej: drażni mnie język, dawny styl klasycznej narracji. No i nie ma tego wrażenia świeżości, jak wtedy, gdy pierwszy raz jako czytelnik szukałem skarbu przy pomocy żuka.
Dla niewtajemniczonych - są różne żuki. Ten nie pachniał...
Jedna z fundamentalnych książek opisujących psychikę i marzenia mężczyzn. Jest tam wszystko: siła fizyczna i hart ducha, słodycz miłości i jej gorycz oraz rozczarowanie. Marzenie o sukcesie i ciężka droga. Ciągła walka "w nieludzkich warunkach i nadludzkim wysiłkiem". A potem, kiedy świat leży u twych stóp, a skruszona zła kobieta szlocha u twych stóp, odchodzę z tego ziemskiego padołu ze wzruszeniem ramion...
Ile razy w myślach tak odchodziłem...
A oprócz tego, że Martin Eden jest uosobieniem wszystkich marzeń typowego faceta, to jest to świetna literatura. Więce, arcydzieło
Jedna z fundamentalnych książek opisujących psychikę i marzenia mężczyzn. Jest tam wszystko: siła fizyczna i hart ducha, słodycz miłości i jej gorycz oraz rozczarowanie. Marzenie o sukcesie i ciężka droga. Ciągła walka "w nieludzkich warunkach i nadludzkim wysiłkiem". A potem, kiedy świat leży u twych stóp, a skruszona zła kobieta szlocha u twych stóp, odchodzę z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-18
1983
Czytałem tę książkę w jakimś starym wydaniu i pod innym tytułem - "Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku?". No chyba, że się mylę i to nie jest ta książka. Ale jestem pewien, że to ta sama. Jeśli tam występuje starsza siostra Malin, a główna bohaterka to Brita, to na 100%. Bardzo lubię książki Lindgren. Nie czytałem oczywiście wszystkich, bo kiedy byłem odbiorcą docelowym, to w księgarniach nie było tak bogato, jak dziś. A potem jak już były książki, to mi się zmieniły preferencje. Ale tę książkę darzę wielkim sentymentem. Jak ja chciałem mieszkaćna takiej małej wyspie i przemieszczać się na inne wyspy łódką... I mieć tyle zwierząt. Ach, dawne czasy... Teraz nadal nie mieszkam na wyspie i nie mam łódki, ale chociaż mam psa.
Czytałem tę książkę w jakimś starym wydaniu i pod innym tytułem - "Dlaczego kąpiesz się w spodniach, wujku?". No chyba, że się mylę i to nie jest ta książka. Ale jestem pewien, że to ta sama. Jeśli tam występuje starsza siostra Malin, a główna bohaterka to Brita, to na 100%. Bardzo lubię książki Lindgren. Nie czytałem oczywiście wszystkich, bo kiedy byłem odbiorcą...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-03
Jastek Telica napisał bardzo solidną książkę. Jest w niej wszystko, co się powinno podobać czytelnikom fantasy: wartka akcja, interesujący główny bohater, trochę głębi przemyconej w inteligentny i nienachalny sposób. Centralna postać powieści, kreczownik Gryppin (kreczownik to taki rodzaj potworobójcy jak wiedźmin), ewoluuje - z próżniaka, łajdaka i drania pierwszej wody dorasta do poziomu bohatera. Nie jest to proces łatwy i trwa całe lata. Po drodze leje się wiele krwi oraz znacząco więcej alkoholu. Bohater dorasta do roli, do której szykowano go przez lata, a do której nie miał ochoty dorosnąć - bierze na siebie odpowiedzialność za innych. W końcu miał ich bronić - taka jest rola kreczowników. Ale zanim Gryppin dorośnie, po drodze spotka go wiele przygód i uciech. Bo na uciechach głównie mu zależy. A że piękny jest i dzielny, będzie miał co wspominać na starość. Powieść kończy się tak intrygująco, że oczekuję od autora kolejnego tomu przygód Gryppina i Zuranki. A jeśli ktoś mnie zapyta kto ma zagrać w ewentualnej ekranizacji, to zdradzę swoje preferencje: proszę o Brada Pitta i Angelinę. A ścieżkę dźwiękową powinna zrobić Enya.
Jastek Telica napisał bardzo solidną książkę. Jest w niej wszystko, co się powinno podobać czytelnikom fantasy: wartka akcja, interesujący główny bohater, trochę głębi przemyconej w inteligentny i nienachalny sposób. Centralna postać powieści, kreczownik Gryppin (kreczownik to taki rodzaj potworobójcy jak wiedźmin), ewoluuje - z próżniaka, łajdaka i drania pierwszej wody...
więcej mniej Pokaż mimo toUwielbiam Kinga od wielu, wielu kat. Zapracował na to. "Carrie" to jego wczesna książka, od nie tak naprawdę rozpoczęło się szaleństwo popularności. Oczywiście w dużej mierze za sprawą ekranizacji. Z czym mi się kojarzy przede wszystkim? Kiedy czytałem książkę po raz pierwszy, w Polsce zaczynała się transformacja. Byłem biednym studentem. Kiedy czytałem o tym, że amerykańska młodzież ma swoje samochody (niektóre pachnące nowością), myślałem, że to taka figura retoryczna. Dziś już uwierzyłem, że tak było naprawdę.
Uwielbiam Kinga od wielu, wielu kat. Zapracował na to. "Carrie" to jego wczesna książka, od nie tak naprawdę rozpoczęło się szaleństwo popularności. Oczywiście w dużej mierze za sprawą ekranizacji. Z czym mi się kojarzy przede wszystkim? Kiedy czytałem książkę po raz pierwszy, w Polsce zaczynała się transformacja. Byłem biednym studentem. Kiedy czytałem o tym, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-19
Świeża, nowatorska literatura popularna. Świetny warsztat, niezwykłe pomysły, a jednocześnie fascynujące realia - współczesna Rosja:zapita, zepsuta, ale też z fantazją i rozmachem. Świetne. Świat, jakiego autor znikąd nie "zaczerpnął", stworzony od podstaw. Dla mnie bomba.
Świeża, nowatorska literatura popularna. Świetny warsztat, niezwykłe pomysły, a jednocześnie fascynujące realia - współczesna Rosja:zapita, zepsuta, ale też z fantazją i rozmachem. Świetne. Świat, jakiego autor znikąd nie "zaczerpnął", stworzony od podstaw. Dla mnie bomba.
Pokaż mimo to2010
Uwielbiam autobiografie, a tak ciekawych ludzi w szczególności. Dystans do świata i do siebie samego - chciałbym tak potrafić. Kto lubi świat Tomka Sawyera - zakocha się w tej książce. Jest po prostu REWELACYJNA.
Uwielbiam autobiografie, a tak ciekawych ludzi w szczególności. Dystans do świata i do siebie samego - chciałbym tak potrafić. Kto lubi świat Tomka Sawyera - zakocha się w tej książce. Jest po prostu REWELACYJNA.
Pokaż mimo to
U2... Po raz pierwszy usłyszałem w ogólniaku, to był "Pride (in the name...)". No i oczywiście mnie to powaliło. Pamiętam godzinne dyskusje, kto "jest lepszy": U2 czy Marillion? Ja inwestowałem w U2 i jak się okazało miałem rację.
Książka jest bardzo dobra. Opowiedziana własnymi słowami przez samych muzyków, czasem te same historie opowiadane przez różnych członków kapeli są różne. To fajnie, ja też często pamiętam coś zupełnie innego, niż inni, którzy w czymś tam uczestniczyli. Każdy zwraca uagę na inny drobiazg (albo i nie drobiazg) i potem ...jakbyśmy byli na różnych imprezach.
A książka jest napisana sprawnym językiem, co cenię. Czytam dużo książek mówiących o moich ulubionych wykonawcach i mam wrażenie, że większość z nich jest napisana bardzo pobieżnie i w złym stylu. A po dołożeniu do tego niechlujnej i pośpiesznej pracy tłumaczy-wyrobników - efekty są czasem smutne. Ale w tym przypadku jest ok.
Polecam.
U2... Po raz pierwszy usłyszałem w ogólniaku, to był "Pride (in the name...)". No i oczywiście mnie to powaliło. Pamiętam godzinne dyskusje, kto "jest lepszy": U2 czy Marillion? Ja inwestowałem w U2 i jak się okazało miałem rację.
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest bardzo dobra. Opowiedziana własnymi słowami przez samych muzyków, czasem te same historie opowiadane przez różnych członków kapeli...