rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Już po kilkunastu stronach „Czerwonej Królowej” całkowicie zanurzyłam się w fikcyjnym świecie. To właśnie kocham w czytaniu – gdy wypełniają mnie emocje bohaterów, gdy nie mogę się oderwać nawet na chwilę, bo muszę wiedzieć, co będzie dalej, a po skończonej lekturze jeszcze długo nie potrafię (i nie chcę) zejść na ziemię.

W świecie "Czerwonej Królowej" są dwie grupy społeczne. Srebrni posiadają wrodzoną, charakterystyczną dla swojego rodu moc, jak panowanie nad ogniem czy wodą. Podoba mi się taka wizja magii – każdy ma mocne strony i każdy ma ograniczenia, a czytelnik może identyfikować się z którymś z rodów.
Srebrni wyzyskują i uciskają Czerwonych, do których należy bohaterka książki. Żyją oni w skrajnym ubóstwie, są przymusowo wcielani do wojska i zmuszani do ciężkiej pracy.
Mare Barrow trafia w sam środek wydarzeń, a dokładnie buntu przeciw Srebrnym. Oczywiście zostaje w to wplątana przez przypadek. Niemniej oczywiste jest, że okaże się kimś wyjątkowym. A już największą oczywistość stanowi fakt, że wszyscy chłopcy będą za nią szaleć.

Książka już po kilkudziesięciu stronach mocno trzyma w napięciu i tak jest do końca. Wciąż coś się dzieje – giną ludzie, wychodzą na jaw zdrady i spiski. A co najważniejsze – rozwijają się wątki miłosne. Nie oszukujmy się – wszystkie to kochamy.
Wielki ukłon za język powieści – bardzo przyjazny czytelnikowi, choć nie za prosty. Autorka namalowała świat z niezwykłą precyzją – sama przyznała, że pisała książkę z nadzieją na ekranizację. Bardzo chętnie ją zobaczę – wyobrażenie sobie tak złożonego magicznego świata przerasta moją wyobraźnię. Swoją drogą ogromnie zazdroszczę autorce – któż nie marzy o tak udanym debiucie niedługo po przekroczeniu dwudziestki?

Zarówno fabuła, jak i koncepcja świata są logiczne, nie pojawia się irytujący mnie ratunek z nieba.
Przeszkadzało mi, że „Czerwona Królowa” łudząco przypomina "Igrzyska Śmierci", nie zabrakło też podobieństw do "Niezgodnej" czy "Rywalek". Cóż, może żyjemy w czasach, gdy wszystko już kiedyś było. A przynajmniej wszystko, co nas porywa.
Główna bohaterka irytowała mnie tylko czasami, co jest ogromnym sukcesem.

Za chwilę stuknie mi dwudziestka i tak sobie myślę, że ja to się dziwna na starość zrobiłam – porzuciłam dawne zainteresowanie filozofią i klasyką literatury na rzecz młodzieżówek.
Tymczasem zabieram się do czytania - kolejna część właśnie przyszła.

Już po kilkunastu stronach „Czerwonej Królowej” całkowicie zanurzyłam się w fikcyjnym świecie. To właśnie kocham w czytaniu – gdy wypełniają mnie emocje bohaterów, gdy nie mogę się oderwać nawet na chwilę, bo muszę wiedzieć, co będzie dalej, a po skończonej lekturze jeszcze długo nie potrafię (i nie chcę) zejść na ziemię.

W świecie "Czerwonej Królowej" są dwie grupy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy przeczytałam, że główna bohaterka choruje na raka, oczami wyobraźni widziałam już ckliwą historyjkę o umieraniu - a przez takie ciężko mi przebrnąć. Spodziewałam się, że wszystko w tej książce będzie mi mówiło, jaka to Hazel jest dzielna i szlachetna, jak pięknie walczy i pięknie żyje, a ja mam jej głęboko współczuć i co najważniejsze - dziękować światu, że nie mam raka i nie brakuje mi kończyn.

Okazało się, że ta książka to zupełnie inna bajka. Autor nie tworzy patetycznego nastroju i nie wywołuje w nas współczucia na siłę, co więcej – główna bohaterka sama protestuje przeciw takiemu podejściu do chorych. Historia Hazel to przede wszystkim opowieść o szczęściu i czerpaniu radości z każdej chwili, inspirująca również dla zdrowych ludzi. Mimo że śmierć wciąż wisi nad bohaterami, nie poświęcają jej zbyt wiele uwagi i nie rozczulają się nad sobą. Choroba jest pretekstem do wyjątkowo dojrzałych jak na szesnastolatkę rozmyślań – o tym, po co żyjemy i czy zostaniemy zapomniani.

Siłą powieści są bohaterowie – nastolatkowie, którymi sami chcemy być – pełni energii, spontaniczności i optymizmu. Czerpią radość z bycia ze sobą. Tak po prostu.
Ogromnym plusem są też rozmowy o literaturze i wątek książki o nieznanym zakończeniu.
Choroba opisana jest z przejmującą szczerością, nie pomijając jej wstydliwych fizycznych aspektów. Główna bohaterka pokazuje, że chorzy chcą tylko być normalni. I tacy naprawdę są.

Nie mam pojęcia, jak tę książkę ocenić i pewnie przesadziłam z ilością gwiazdek - to jest bardzo dobra powieść, ale nie arcydzieło.
Oceniam ją tak wysoko, bo pokazuje zupełnie inny obraz chorych – nie płaczących i cierpiących, ale żyjących.

Kiedy przeczytałam, że główna bohaterka choruje na raka, oczami wyobraźni widziałam już ckliwą historyjkę o umieraniu - a przez takie ciężko mi przebrnąć. Spodziewałam się, że wszystko w tej książce będzie mi mówiło, jaka to Hazel jest dzielna i szlachetna, jak pięknie walczy i pięknie żyje, a ja mam jej głęboko współczuć i co najważniejsze - dziękować światu, że nie mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podchodziłam do tej książki jak pies do jeża (Toż to bestseller! Uciekaj, gdzie pieprz rośnie!), aż w końcu uznałam, że zaryzykuję, a czemu by nie. W końcu co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, a książki nie miewają morderczych zamiarów (Potworna księga potworów się nie liczy, moi drodzy potteromaniacy). Niestety, pierwsze podejście zakończyło się niepowodzeniem - zamknęłam ten romans już po kilku stronach.
Musiały minąć dwa lata, nim liczba moich komórek mózgowych zmalała wystarczająco, żeby przeczytać całą książkę. Zajęło mi to kilka godzin – głównie dlatego, że język jest niewymagający, a właściwie – bardzo słaby. Po kilkudziesięciu stronach wpadłam w rytm – prześlizgiwałam się między opisami i koziołkowałam przez kolejne strony tak zwinnie jak wewnętrzna bogini Any. Nawiasem mówiąc, to właśnie ona sprawiała, że przystawałam, brałam głęboki wdech i dumałam nad geniuszem tej książki. Nie mniej wbijające w fotel okazały się niespotykane metafory i porównania (jak często myślicie o seksie jako o programie wirującym w pralce?). Bezlitośnie oceniałam też wybory głównej bohaterki („Uciekasz z pierwszej randki z demonem seksu, bo musisz się uczyć?!?”) i przewidywałam jej dalsze posunięcia („Potknie się za 3…2…1…”). Więcej nie zdradzam, bo odbiorę wam zabawę – ja od bardzo, bardzo dawna nie uśmiałam się tak podczas czytania.
Co więcej, książka jest nie mniej fantastyczna niż „Zmierzch” (Grey przemieszcza się szybciej niż Edward, zobaczycie, jeszcze okaże się, że to wampir!).

(Tymczasem zdejmuję różowe okulary i staję się poważnym człowiekiem.)
Niemiłosiernie się irytuję, gdy czytam o niedowartościowanych pięknościach, które wiecznie się jąkają, potykają i szukają dziury w całym czyli wypisz wymaluj Anastasia. Opisy seksu nie tylko nie szokowały, ale wręcz nudziły. Ciężko mówić tu o jakiejkolwiek fabule, a szkoda, bo jakby dodać realizmu i odjąć sztampowości to mogłoby wyjść coś niezłego.
Polecam podejść do książki na luzie - nie skupiać się za bardzo na logice postaci, logice fabuły, no, logice w ogóle i dać się porwać. Można też pokrzepić się myślą, że książka jest bestsellerem (Ha, jak ona może pisać, to i ja!)
Co tu dużo mówić - ja naprawdę darzę tę książkę sympatią. Może dlatego, że zbiera tak negatywne opinie w oświeconych kręgach, a gdy ją czytałam, moja wewnętrzna przekora fikała koziołki z radości.

Podchodziłam do tej książki jak pies do jeża (Toż to bestseller! Uciekaj, gdzie pieprz rośnie!), aż w końcu uznałam, że zaryzykuję, a czemu by nie. W końcu co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, a książki nie miewają morderczych zamiarów (Potworna księga potworów się nie liczy, moi drodzy potteromaniacy). Niestety, pierwsze podejście zakończyło się niepowodzeniem - zamknęłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Włodka odkryłam dzięki słynnemu filmowi o introwertykach i od razu stwierdziłam, że to mądry facet. Później obejrzałam jeszcze kilka "bardziej życiowych" wystąpień i pomaszerowałam na spotkanie autorskie - tutaj też się nie zawiodłam.
Niestety książka nieszczególnie przypadła mi do gustu. Jest to luźny potok myśli, w dodatku dość patetyczny, a stąd już bardzo blisko do banału. W gąszczu słów zagubił się sens, przekaz i mądrość, której autorowi zdecydowanie nie brakuje.
Może młodsi coś tam znajdą, ale dla dwudziestolatki nie ma w książce nic odkrywczego.
Czekam na książkę pokroju "Rozmowy z Włodkiem Markowiczem", stworzoną przez kogoś, kto potrafi przeprowadzać wywiady. Bo zazwyczaj kiedy Włodek dostaje konkretne, przemyślane pytanie, wypada znakomicie.

Włodka odkryłam dzięki słynnemu filmowi o introwertykach i od razu stwierdziłam, że to mądry facet. Później obejrzałam jeszcze kilka "bardziej życiowych" wystąpień i pomaszerowałam na spotkanie autorskie - tutaj też się nie zawiodłam.
Niestety książka nieszczególnie przypadła mi do gustu. Jest to luźny potok myśli, w dodatku dość patetyczny, a stąd już bardzo blisko do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę określiłabym sformułowaniem: "Typowy Sapkowski".

Świetna odskocznia od "głębokich" fantasy. Nie ma tu wielkich walk dobra ze złem, patosu, ckliwości, poświęceń i wszelakich wzniosłych wartości. Nie brakuje zaś - jak to zazwyczaj u tegoż autora - intrygi, dobrego humoru i kunsztownych dialogów, w dodatku przemycających mnóstwo mądrości. Plus mnóstwo gry z czytelnikiem.

I najważniejsze - jest Jaskier. Czy ktoś nie kocha Jaskra?

Idealnie jednak nie jest. Nie zaszkodziłoby, gdyby jednak o coś w tej książce chodziło.

Książkę określiłabym sformułowaniem: "Typowy Sapkowski".

Świetna odskocznia od "głębokich" fantasy. Nie ma tu wielkich walk dobra ze złem, patosu, ckliwości, poświęceń i wszelakich wzniosłych wartości. Nie brakuje zaś - jak to zazwyczaj u tegoż autora - intrygi, dobrego humoru i kunsztownych dialogów, w dodatku przemycających mnóstwo mądrości. Plus mnóstwo gry z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Plusy za:
+ Autentyzm z jakim odwzorowany jest tok myślowy Carrie, jej emocje i zmiany w psychice. Doskonale (i przerażająco) pokazane, jak wygląda niszczenie człowieka poprzez "niewinne" szkolne żarty.
+ Motyw zemsty.
+ Brak rozwlekłych opisów; książkę szybko się czyta.

Minusy:
- Ciężko się wczuć; brak klimatu i napięcia (może dlatego, że streszczenie na okładce zdradza całą fabułę).
- Wstawki z artykułów - nie, nie i jeszcze raz nie! Psuły klimat.
- Główna bohaterka momentami irytująca - taki trochę typ niedorajdy z własnej winy.

Kilka minusów się znalazło, ale i tak mi się podobało. Pierwsze spotkanie z horrorem i pierwsze z Kingiem zaliczam do udanych.

Plusy za:
+ Autentyzm z jakim odwzorowany jest tok myślowy Carrie, jej emocje i zmiany w psychice. Doskonale (i przerażająco) pokazane, jak wygląda niszczenie człowieka poprzez "niewinne" szkolne żarty.
+ Motyw zemsty.
+ Brak rozwlekłych opisów; książkę szybko się czyta.

Minusy:
- Ciężko się wczuć; brak klimatu i napięcia (może dlatego, że streszczenie na okładce zdradza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gorzka.
Tytułowe „Ono” nie jest najważniejsze. Powieść skupia się na toksycznych relacjach w rodzinie Ewy. Są to ludzie sfrustrowani, mający pretensje do siebie nawzajem. Ich główną rozrywką jest gapienie się w telewizor, szczególnie na życie tych „z wyższych sfer”. Nie potrafią się porozumieć, a tytułowa bohaterka nie odnajduje w nich wsparcia. Dziewczyna próbuje sama zrozumieć, o co właściwie chodzi w życiu.
Każdy bohater ma swoją historię, jest wiarygodnie opisany i ma coś, co sprawia, że widzimy w nim człowieka - tym ludzkim pierwiastkiem jest rozczarowanie życiem.
Nie udało mi się polubić żadnej postaci, nikomu więc nie kibicowałam, co trochę psuło lekturę. Denerwowała mnie też przesadzona krytyka konsumpcjonizmu. Czy to naprawdę najgorsze zło świata?
Czytanie tej powieści momentami może być bolesne. Zapewne dlatego, że niektórzy znajdą opisany świat tuż za rogiem, a jeszcze inni nie muszą nawet wychodzić z domu.

Gorzka.
Tytułowe „Ono” nie jest najważniejsze. Powieść skupia się na toksycznych relacjach w rodzinie Ewy. Są to ludzie sfrustrowani, mający pretensje do siebie nawzajem. Ich główną rozrywką jest gapienie się w telewizor, szczególnie na życie tych „z wyższych sfer”. Nie potrafią się porozumieć, a tytułowa bohaterka nie odnajduje w nich wsparcia. Dziewczyna próbuje sama...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko mi ocenić ten utwór.
Jak to często bywa w "klasykach", brak mi w tej historii prawdy, brak człowieka. Bohater wydaje się zbyt zdystansowany i spokojny, myśli w obliczu śmierci zbyt uporządkowane, a emocje nieautentyczne. W dodatku ciężko go polubić, a tym bardziej wczuć się w jego sytuację i zrozumieć myśli.
Styl godny podziwu, ale nie pasujący do opowiadania.

Ciężko mi ocenić ten utwór.
Jak to często bywa w "klasykach", brak mi w tej historii prawdy, brak człowieka. Bohater wydaje się zbyt zdystansowany i spokojny, myśli w obliczu śmierci zbyt uporządkowane, a emocje nieautentyczne. W dodatku ciężko go polubić, a tym bardziej wczuć się w jego sytuację i zrozumieć myśli.
Styl godny podziwu, ale nie pasujący do opowiadania.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak zwykle inaczej. Jak zwykle klasyk mnie nie poruszył, nie urzekł, nie wzruszył ani nic z tych rzeczy.
Jeden wielki gąszcz porównań i metafor, próżno szukać związku i sensu. Zachwycam się stylem Mickiewicza, zachwycam innymi literatami, proza Schulza brzmi mi źle. Nie ma tej nastrojowości, nie wywołuje dreszczy. Brak autentyzmu, brak życia i brak ludzi z krwi i kości. Postaci niemiłosiernie mnie irytowały. Po drodze wplecione abstrakcyjne rozważania filozoficzne. O niczym. Tak jak całe opowiadanie.

Jak zwykle inaczej. Jak zwykle klasyk mnie nie poruszył, nie urzekł, nie wzruszył ani nic z tych rzeczy.
Jeden wielki gąszcz porównań i metafor, próżno szukać związku i sensu. Zachwycam się stylem Mickiewicza, zachwycam innymi literatami, proza Schulza brzmi mi źle. Nie ma tej nastrojowości, nie wywołuje dreszczy. Brak autentyzmu, brak życia i brak ludzi z krwi i kości....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Proza Pilcha to swego rodzaju uczta, głównie ze względu na lekkość z jaką operuje on słowem.
Gwiazdki odjęte, bo nieraz wiało nudą; historie rodzinne z czasów dla mnie dziwnych, dziwne problemy, dziwni ludzie. Za mało samego Pilcha. Im mniej jego przemyśleń i rozmów, tym zazwyczaj gorzej wychodzi.
Momentami książka napisana jest ze zbyt dużym dystansem, zbyt mało uczuć i emocji; chciałoby się chociaż raz przeczytać, że jest zwyczajnie źle i że to wszystko jest bez sensu. Bo to nie jest książka o szczęściu.

Proza Pilcha to swego rodzaju uczta, głównie ze względu na lekkość z jaką operuje on słowem.
Gwiazdki odjęte, bo nieraz wiało nudą; historie rodzinne z czasów dla mnie dziwnych, dziwne problemy, dziwni ludzie. Za mało samego Pilcha. Im mniej jego przemyśleń i rozmów, tym zazwyczaj gorzej wychodzi.
Momentami książka napisana jest ze zbyt dużym dystansem, zbyt mało uczuć i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Za co podziękowałabym Sapkowskiemu, gdybym wpadła na niego w spożywczym:
za osadzenie akcji w - jak to ujęto w książce - czasie historycznym, gdy dzieje się dużo i szybko (ten klimat średniowiecza!),
za nienatarczywe ciekawostki historyczne,
za husytów (w końcu coś porządnego o nich!),
za magię,
za niewybielanie nikogo i niczego,
za przemycenie inteligentnych myśli,
za Szarleja,
za grę z czytelnikiem,
i oczywiście za ten genialny humor.

Jedynem minusem jest brak porywającej fabuły (Ktoś Reynevana goni i łapie, ktoś inny uwalnia, a następny atakuje, żeby kolejny mógł obronić. I tak w kółko.)

Za co podziękowałabym Sapkowskiemu, gdybym wpadła na niego w spożywczym:
za osadzenie akcji w - jak to ujęto w książce - czasie historycznym, gdy dzieje się dużo i szybko (ten klimat średniowiecza!),
za nienatarczywe ciekawostki historyczne,
za husytów (w końcu coś porządnego o nich!),
za magię,
za niewybielanie nikogo i niczego,
za przemycenie inteligentnych myśli,
za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

- Kto, kiedy i gdzie powiedział - jadowitość pojawiła się i rosła w moim glosie - kto, kiedy i gdzie powiedział, kto, kiedy i gdzie napisał, ze ja jestem od normalnego życia?
- A od jakiego życia jesteś? Nienormalnego? Wyjątkowego? Genialnego? Chorego?
- Ja jestem, Alu, od życia wyjątkowo nieszczęśliwego.

- Kto, kiedy i gdzie powiedział - jadowitość pojawiła się i rosła w moim glosie - kto, kiedy i gdzie powiedział, kto, kiedy i gdzie napisał, ze ja jestem od normalnego życia?
- A od jakiego życia jesteś? Nienormalnego? Wyjątkowego? Genialnego? Chorego?
- Ja jestem, Alu, od życia wyjątkowo nieszczęśliwego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Lalka" nieco mnie do Prusa zniechęciła. Spodziewałam się, że i tu znajdę rozwlekłe opisy, denerwujących bohaterów i niezbyt porywający wątek. Jedyne co wydawało się zachęcające, to niewielka objętość (jak przystało na opowiadanie).
Na szczęście się pomyliłam.
Prusowi wystarczyło kilkadziesiąt stron, żeby stworzyć wyrazistych, a do tego wyjątkowo realistycznych bohaterów. Wspaniale przedstawił historie i charaktery, skonfrontował pokorę z pychą, i przede wszystkim - pokazał prawdziwą odwagę i prawdziwe poświęcenie.
Akcja rozgrywa się w czasie powstania, świetnie pokazuje ówczesne nastroje społeczne.
Zakończenie zaskakuje. I być może wzrusza.
Minusy? Pozostaje niedosyt.

"Lalka" nieco mnie do Prusa zniechęciła. Spodziewałam się, że i tu znajdę rozwlekłe opisy, denerwujących bohaterów i niezbyt porywający wątek. Jedyne co wydawało się zachęcające, to niewielka objętość (jak przystało na opowiadanie).
Na szczęście się pomyliłam.
Prusowi wystarczyło kilkadziesiąt stron, żeby stworzyć wyrazistych, a do tego wyjątkowo realistycznych bohaterów....

więcej Pokaż mimo to