Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardziej nużącej lektury już dawno nie czytałem. Mimo miejscami udanych poetyckich opisów, książka jest doskonałym przykładem tego, że dotykanie, lekko mówiąc, stref erogennych na papierze, jeszcze nie czyni z książki wciągającego i wiekopomnego rewolucyjnego dzieła. Bohaterowie są w dodatku niepokojąco intelektualni i obyci z wysoką kulturą. Niczym z rękawa sypią cytatami to z Szekspira, to z Keatsa i jeszcze wielu innych. I to w sumie ładne i szlachetne, aczkolwiek jakieś takie nienaturalne, sztuczne i mocno wydumane.

Bardziej nużącej lektury już dawno nie czytałem. Mimo miejscami udanych poetyckich opisów, książka jest doskonałym przykładem tego, że dotykanie, lekko mówiąc, stref erogennych na papierze, jeszcze nie czyni z książki wciągającego i wiekopomnego rewolucyjnego dzieła. Bohaterowie są w dodatku niepokojąco intelektualni i obyci z wysoką kulturą. Niczym z rękawa sypią cytatami...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pendereccy - saga rodzinna Katarzyna Janowska, Piotr Mucharski, Krzysztof Penderecki
Ocena 6,7
Pendereccy - s... Katarzyna Janowska,...

Na półkach:

Saga rodzinna państwa Pendereckich to trochę saga, trochę wywiad rzeka i trochę biografia. W sumie sporo, toteż i sporo można oczekiwać. Ot... chociażby taki dłuższy wywiad. Spodziewamy się, że bohater opowie nam o swoim życiu zawodowym, prywatnym, ale też wtajemniczy nas w inne sprawy, zajmujące go na co dzień, podzieli się z czytelnikiem swoim spojrzeniem na sprawy niezwiązane z jego branżą, uargumentuje swój światopogląd, będzie wyrażać głębokie, dosadne, przemyślane opinie. Ta książka z pewnością rozczaruje tego, kto w osobę kompozytora będzie chciał spojrzeć głębiej. Sam bohater wypowiada się o świecie dość powierzchownie. Skupiony jest raczej na własnych kompozycjach, ich premierach, kontekście (o ile mowa o powstaniu dzieła przy okazji czyjejś śmierci bądź jakiejś katastrofy). Sam kompozytor jest bardzo powściągliwy, natomiast cieszę się, że opowiedział cokolwiek o drzewach...
I nie do końca wiadomo, czy ta powierzchowność została jak gdyby założona z góry, czy też oddaje osobę twórcy, a może jest swoistą nieudolnością bądź powściągliwością dziennikarzy, którzy wywiad ten przeprowadzili. Plusem książki jest to, że łatwo się czyta, a nawet mniej uwagi poświęca się tekstowi, niźli zamieszczonym w sadze zdjęciom. Nie wiem jednak, czy chodzi o to, żeby było łatwo...
Bardzo pozytywnie wypada natomiast ostatni rozdział, który jest rozmową z panią Elżbietą, żoną kompozytora, która swoją "opowieść" snuje w sposób żywy, nawet emocjonalny, dynamiczny, nie stroni od szczegółów i najzwyczajniej wciąga i jest to wszystko o niebo ciekawsze. Można się zastanowić, czy nie należałoby oddać pani Elżbiecie głosu na całe ileśset stron tejże sagi, niechaj mówi i niechaj czytelnik ma się czym pożywić! Ktoś inny może zarzucić, że to tylko słowa. Ale jeśli nie o słowa się rozchodzi, to po co książka?

Saga rodzinna państwa Pendereckich to trochę saga, trochę wywiad rzeka i trochę biografia. W sumie sporo, toteż i sporo można oczekiwać. Ot... chociażby taki dłuższy wywiad. Spodziewamy się, że bohater opowie nam o swoim życiu zawodowym, prywatnym, ale też wtajemniczy nas w inne sprawy, zajmujące go na co dzień, podzieli się z czytelnikiem swoim spojrzeniem na sprawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiamy rocznice! Uwielbiamy rocznice, jubileusze, inne okrągłości i dobrze się bawimy, bo wiadomo, obchody, zabawa, sztuczne ognie, uśmiechy, gratisy i tak dalej. Tak się też składa, że do obchodów różnego rodzaju rocznic zwykło się dodawać różnego rodzaju książki, zbiory, antologie, żeby tylko było o tym co było, żeby podsumowało, przypomniało jak to było i mile połechtało.
Książka Pauliny Wilk to właśnie taka podsumowująca książka, w której jest wszystko od starej złotówki przez magnetofon Kasprzaka, pierwsze komórki, SMS-y, Internet, aż po wolne wybory i Jana Pawła II. W takim kontekście grupa dzieciaków z podwórka przeżywa przemiany i dziwnym bądź nie sposobem nosi te same znaki, z których najszczególniejszym znakiem wydaje się umiłowanie tego co było i rozczarowanie tym co było potem i co jest. Dziwi też zabieg, kiedy czytelnik odnosi wrażenie, iż oto sam został wciągnięty do grupy smutnych i rozczarowanych przemianami - pierwsza osoba liczby mnogiej stara się nas pozyskać dla swojej racji. Czytając "Znaki szczególne" można odnieść wrażenie, że autorka wrzuca wszystkich do jednego worka. W dodatku banalizuje sprawy i przelatuje nad każdym zdarzeniem z budzącą grozę lekkością. Refleksje wypływające z lektury mogłyby się równie dobrze znaleźć w licealnym wypracowaniu zadanym na zajęcia z Wiedzy o Społeczeństwie.
Trudno pojąć dlaczego książka, która mogłaby przeciwstawić się stereotypom narodowym, sama staje się zrzędzącą, narzekająca i jakoś tak niezbyt zadowoloną z życia.
A zapowiadało się ciekawie. Urzeka motyw kolejowy pojawiający się co jakiś czas. Tymczasem te białe łuki, te schowki awaryjne w tunelu średnicowym nie są wcale takie małe, żeby trzeba się było bardzo w nich kulić i zmieszczą się w każdym z nich co najmniej dwie, trzy osoby. Podobnie pokolenie urodzone około 1980 roku to wcale nie taka wąska, jednolita grupka, a i z pewnością znajdzie się w niej sporo istot, które nie noszą na sobie tytułowych znaków szczególnych. Albo też noszą je godnie i mężnie. Albo noszą je sporadycznie i od przypadku do przypadku. Albo noszą w jeszcze inny sposób...
W każdym razie znaki są szczególne, książka jest nieszczególna, ale nie ma się co mazgaić.

Uwielbiamy rocznice! Uwielbiamy rocznice, jubileusze, inne okrągłości i dobrze się bawimy, bo wiadomo, obchody, zabawa, sztuczne ognie, uśmiechy, gratisy i tak dalej. Tak się też składa, że do obchodów różnego rodzaju rocznic zwykło się dodawać różnego rodzaju książki, zbiory, antologie, żeby tylko było o tym co było, żeby podsumowało, przypomniało jak to było i mile...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"(...) dopóki nie znajdzie się taki komputer, co potrafi wypić więcej od człowieka, ludzkość nie powinna czuć się w swych pryncypiach zagrożona".
Wyglądało na smutną lekturę o smutnej przypadłości, jednak przeczytawszy powyższą kwestię, zdałem sobie sprawę z optymizmu jaki bije z całej tej powieści. Optymizm ten jest oczywiście lekko wcięty i rozglądający się gdzie by tu coś...

"(...) dopóki nie znajdzie się taki komputer, co potrafi wypić więcej od człowieka, ludzkość nie powinna czuć się w swych pryncypiach zagrożona".
Wyglądało na smutną lekturę o smutnej przypadłości, jednak przeczytawszy powyższą kwestię, zdałem sobie sprawę z optymizmu jaki bije z całej tej powieści. Optymizm ten jest oczywiście lekko wcięty i rozglądający się gdzie by tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy usłyszałem o obsypaniu tejże książki nagrodami, pochwałami, zaszczytami, pytałem siebie co ta biografia ma takiego w sobie, iż wzbudza powszechny zachwyt. Z pewnością była to osoba jej bohatera, bo jakżeby inaczej. Ale co poza tym? Nic. I to właśnie nic jest wielkim walorem tej książki, gdyż autorka biografii zdała się ociosać życie Janusza Gajosa z różnych dodatków, z nieznaczących aspektów jego życia, czy wręcz może skandalizujących momentów nadających się na okładki brukowych czasopism, które tak "podnoszą atrakcyjność" tego typu książek, i skupić się na najważniejszym, na tworzywie, na tym co ukonstytuowało Gajosa jako wielkiego aktora, jako wielkiego (od)twórcę postaci scenicznych.
Tak Elżbieta Baniewicz śledzi artystyczne życie Janusza Gajosa, pokazując jak w trakcie wcielania się, jak w trakcie odgrywania poszczególnych ról objawiał się geniusz bohatera. Widzimy jak duży był to wachlarz kreacji scenicznych, ale obserwujemy również z jakimi trudnościami zmagał się aktor w swojej wieloletniej pracy.
Książka Baniewicz komentuje także stan polskiej kultury na przestrzeni ostatniego pięćdziesięciolecia - prezentuje stan teatru, intelektualny upadek mediów publicznych i zanikające zapotrzebowanie na ambitną sztukę.
Wreszcie "Gajos" Baniewicz to doskonałe kompendium rodzimego teatru, teatru telewizji oraz kina. Autorka bardzo umiejętnie prześlizguje się przez treści poszczególnych pozycji, ukazując ich walor i miejsce w nich tytułowego bohatera. W dodatku nie robi tego w sposób nużący, co jest sporym niebezpieczeństwem tego gatunku. Wręcz przeciwnie. Sposób prowadzenia opowieści o twórczości i życiu Janusza Gajosa, o jego dokonaniach, a także samo wydanie i opatrzenie książki materiałami graficznymi, pozwalają się domyślać skąd cały ten sukces owego wydania. Gorąco polecam!

Kiedy usłyszałem o obsypaniu tejże książki nagrodami, pochwałami, zaszczytami, pytałem siebie co ta biografia ma takiego w sobie, iż wzbudza powszechny zachwyt. Z pewnością była to osoba jej bohatera, bo jakżeby inaczej. Ale co poza tym? Nic. I to właśnie nic jest wielkim walorem tej książki, gdyż autorka biografii zdała się ociosać życie Janusza Gajosa z różnych dodatków,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poezja najwyższych lotów, toteż dobrze, że zostały zamieszczone wiersze w oryginale i jeśli potrafi się czytać całą tę cyrylicę nie wszystko nawet rozumiejąc, można dostrzec, czego nie oddaje przynajmniej część zamieszczonych w zbiorze przekładów.
Na szczęście są także dobre przekłady, mocne. Cieszy też, że wydawca nie zaniechał publikacji dwóch różnych tłumaczeń tego samego wiersza/tej samej piosenki.
Największą radość przynosi oczywiście lektura oryginału. Tam czuje się to niezwykłe w tej poezji pulsowanie, rytm, brzmienie, które chciałoby się mieć także w swoim języku rodzimym.

Poezja najwyższych lotów, toteż dobrze, że zostały zamieszczone wiersze w oryginale i jeśli potrafi się czytać całą tę cyrylicę nie wszystko nawet rozumiejąc, można dostrzec, czego nie oddaje przynajmniej część zamieszczonych w zbiorze przekładów.
Na szczęście są także dobre przekłady, mocne. Cieszy też, że wydawca nie zaniechał publikacji dwóch różnych tłumaczeń tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jak być leniwym" to książka będąca zbiorem w miarę błyskotliwych rad jak przez wyłączenie się z globalnego wyścigu, jak przez wrzucenie na zupełny luz, jak przez zrzucenie z siebie zbędnych obowiązków, osiągnąć, powiedzmy, szczęście. Czyli podręcznik-antypodręcznik jak osiągnąć sukces-nie sukces. A zatem wysypiamy się do oporu, następnie długo zostajemy w łóżku, gdzie rodzą nam się najbłyskotliwsze myśli, bo tym którzy spali do późna i zostawali długo w łóżku takie się rodziły i świat zapamiętał ich jako wybitnych. Umiemy już poskromić kaca, a raczej nauczyliśmy się z nim żyć. Pijmy piwo do rana, ograniczmy kawę, a i spokojnie sobie czasem pochorujmy. Włóczmy się po mieście, medytujmy, gapmy się na gwiazdy i tak dalej. I to wszystko przy akompaniamencie ponętnych tekstów poetyckich i pełnej aprobacie ich twórców. Fajnie brzmi? No to do roboty!

"Jak być leniwym" to książka będąca zbiorem w miarę błyskotliwych rad jak przez wyłączenie się z globalnego wyścigu, jak przez wrzucenie na zupełny luz, jak przez zrzucenie z siebie zbędnych obowiązków, osiągnąć, powiedzmy, szczęście. Czyli podręcznik-antypodręcznik jak osiągnąć sukces-nie sukces. A zatem wysypiamy się do oporu, następnie długo zostajemy w łóżku, gdzie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niebo dla średnio zaawansowanych Szymon Hołownia, Grzegorz Strzelczyk
Ocena 6,7
Niebo dla śred... Szymon Hołownia, Gr...

Na półkach: ,

Napisana na sporym luzie książka o sprawach najpoważniejszych. Czym jest śmierć, czym stanie się człowiek po śmierci, co może stanąć na przeszkodzie w drodze do nieba, czym jest świętych obcowanie to tylko z nielicznych pytań na jakie odpowiada ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Szymonem Hołownią. Oczywiście naiwnym jest ten, kto uważa, że po lekturze rozmowy, życie pośmiertne, niebo i piekło, objawią mu się w każdym szczególe. Ks. Strzelczyk nie boi się z resztą mówić "nie wiem", tam gdzie nie wie on, tam gdzie w sumie nie wie nikt. A więc pokora i żadnych prób podkręcania atrakcyjności religii jakimiś czarującymi, fantastycznymi wizjami.
Książka dzięki umieszczeniu w niej szarych tabelek podających definicje terminów z zakresu teologii jest także trochę takim suplementem do katechizmu dla szkół. Czytając owe tabelki możemy też zweryfikować co już wiemy z lekcji religii, a czego dowiedzieliśmy się dzięki lekturze książki. W każdym razie książkę czyta się bardzo lekko i dosyć szybko.
Ale są też minusy. Czasem miewa się niedosyt, iż temat jakiś nie został dość dogłębnie omówiony, zbadany.
Druga sprawa, to widoczne silenie się bohatera wypowiadającego się "pochyłą czcionką" na totalnego luzaka, co jednak przydaje stylowi nieco sztuczności. Niektóre zwroty jak "po jaką choinkę" powtarzają się nagminnie i widać, że bohater bardzo to lubi, nie wiem natomiast jak czytelnik i po kiego wała jest tego tyle. Szczęśliwie jednak język książki nie stoi w sprzeczności z nauką Kościoła, a lekturę jak najbardziej warto przeczytać.

Napisana na sporym luzie książka o sprawach najpoważniejszych. Czym jest śmierć, czym stanie się człowiek po śmierci, co może stanąć na przeszkodzie w drodze do nieba, czym jest świętych obcowanie to tylko z nielicznych pytań na jakie odpowiada ks. Grzegorz Strzelczyk w rozmowie z Szymonem Hołownią. Oczywiście naiwnym jest ten, kto uważa, że po lekturze rozmowy, życie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niby wszyscy wiedzą, że bohaterowie tej książki pili i to nie mało, a jednak kwestia co, gdzie, kiedy i jak nie jest już taka oczywista. Toteż pan Sławomir Koper zanurza nas w te nie tak odległe i mocno zakrapiane czasy i przybliża oblicze tytułowego demona, którym opętane były wybitne jednostki epoki.
A mocno zakrapiana epoka była niezwykle barwna. Urzekają opisy technik jak pozbawieni dostępu do alkoholu twórcy, radzili sobie z "dostawami" jak również przykłady siły woli jaką wykazywali niektórzy w walce z nałogiem.
Autor unika komentowania postaw, jednak książka ta wciąga przez nagromadzenie barwnych historii niekiedy smutnych, a zabawnych jednocześnie, których podłożem są oczywiście litry wypitej wódki. Także trafny to komentarz społeczny, ot choćby przytyk Szymanowskiego, że Polacy lubią trupy, czyż nie?
No i duży plus dla autora za pomysł, który objawia we wstępie, by tworzyć pełne obrazy biograficzne postaci wybitnych, zawierające także ciemne strony ich życiorysów, tak niezbędne, by móc precyzyjnie prześledzić proces kształtowania się geniuszu.
I jeszcze jeden duży plus za, rzecz jasna, dobór tematu!

Niby wszyscy wiedzą, że bohaterowie tej książki pili i to nie mało, a jednak kwestia co, gdzie, kiedy i jak nie jest już taka oczywista. Toteż pan Sławomir Koper zanurza nas w te nie tak odległe i mocno zakrapiane czasy i przybliża oblicze tytułowego demona, którym opętane były wybitne jednostki epoki.
A mocno zakrapiana epoka była niezwykle barwna. Urzekają opisy technik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To nie jest dziennik" to jednak dziennik. Dziennik nietypowy, dziennik, w którym autor nie sięga, jak by się można było spodziewać, wgłąb siebie i nie rejestruje zdarzeń ze swojego najbliższego otoczenia, ale skupia się na problemach całego globu, na tym czym żyje dzisiejszy świat.
W swoich komentarzach do rzeczywistości popartych dogłębną lekturą największych światowych gazet, Bauman nie tyle ocenia, co diagnozuje zachowania, postawy społeczeństwa, rozgryza mechanizmy nim rządzące.
Bauman w swoim dzienniku stawia też wiele pytań o sprawy podstawowe - o to na ile technologia służy ludzkości, o tym jak narody uczą się na własnych błędach i czy w ogóle, wreszcie o obecność kłamstwa w dyskursie politycznym, a także ukazuje czytelnikowi istotę szacunku i jego wagę w życiu codziennym. To tylko niektóre z kwestii roztrząsanych na łamach dziennika. Autor niejednokrotnie podpiera swoje wywody myślami zaczerpniętymi od innych twórców (Camus, Saramago, Arendt i inni), co pokazuje, że poruszane przez niego kwestie, są kwestiami, z którymi społeczeństwo boryka się nie od wczoraj.
Wyzysk, przeludnienie na świecie, zwiększający się odsetek ludzi biednych, a także o niepozornych mordercach, prywatnym Bogu, o serwisach społecznościowych i o już nie prywatnych sprawach zwykłych ludzi - to wszystko w nietypowym, bardzo przenikliwym i dogłębnym (nie)dzienniku.

"To nie jest dziennik" to jednak dziennik. Dziennik nietypowy, dziennik, w którym autor nie sięga, jak by się można było spodziewać, wgłąb siebie i nie rejestruje zdarzeń ze swojego najbliższego otoczenia, ale skupia się na problemach całego globu, na tym czym żyje dzisiejszy świat.
W swoich komentarzach do rzeczywistości popartych dogłębną lekturą największych światowych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rasizm, faszystowskie nastroje, polityczna nieudolność i jeszcze parę innych. To wszystko w kolejnej książce burzącej myślenie o życiu naszych północnych sąsiadów jako o wyśnionym, idealnym, beztroskim. Bo oto i bohater książki Gellerta Tamasa - John Ausonius, jego "konstrukcja" która nie jest przecież z kosmosu, wyrasta wśród panujących w Szwecji, podsycanych przez skrajną prawicę, nastrojów społecznych związanych z kwestią imigrantów. Sam autor sięga głęboko, bo nawet nie do dzieciństwa samego bohatera, a do lat młodości jego matki, by zilustrować "uformowanie" dorosłego bohatera. Jednocześnie ukazuje bezstronnie obie strony konfliktu, choć dzieje się i tak, że współczujemy ofiarom Ausoniusa.
Książkę czyta się przez jakiś czas jak kryminał, choć dosyć szybko zdajemy sobie sprawę, kto stoi za całą sprawą. Mogą zarazem nużyć opisy politycznej rzeczywistości, co wydaje się jednak niezbędne do zrozumienia ówczesnej sytuacji w kraju, o którym wciąż mało wiemy.

Rasizm, faszystowskie nastroje, polityczna nieudolność i jeszcze parę innych. To wszystko w kolejnej książce burzącej myślenie o życiu naszych północnych sąsiadów jako o wyśnionym, idealnym, beztroskim. Bo oto i bohater książki Gellerta Tamasa - John Ausonius, jego "konstrukcja" która nie jest przecież z kosmosu, wyrasta wśród panujących w Szwecji, podsycanych przez skrajną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra książka, choć kwestia tego czy Bóg je czy nie pozostaje nierozwiązana.

Dobra książka, choć kwestia tego czy Bóg je czy nie pozostaje nierozwiązana.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sens jest. To dobrze.

Sens jest. To dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wizja piekła, którą Ilja roztacza przed Pijanicą, nie jednego mogłaby wyswobodzić z nałogu. O tak...

Wizja piekła, którą Ilja roztacza przed Pijanicą, nie jednego mogłaby wyswobodzić z nałogu. O tak...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całkiem przyjemna książka o dłuższym spacerze z krową po francuskiej wsi. Niepokój budzi osławienie medialne wyprawy jeszcze przed jej rozpoczęciem. Na ile przyjazne byłoby nastawienie ludzi do gościa z nietypowym towarzyszem podróży, gdyby nie dowiedzieli się o nim z telewizji? - tego z dziennika Hadriena i Rumianki niestety się nie dowiemy.

Całkiem przyjemna książka o dłuższym spacerze z krową po francuskiej wsi. Niepokój budzi osławienie medialne wyprawy jeszcze przed jej rozpoczęciem. Na ile przyjazne byłoby nastawienie ludzi do gościa z nietypowym towarzyszem podróży, gdyby nie dowiedzieli się o nim z telewizji? - tego z dziennika Hadriena i Rumianki niestety się nie dowiemy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Budzić się znaczy asystować przy nie kończącym się pogrzebie"

"Budzić się znaczy asystować przy nie kończącym się pogrzebie"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka, w której radosne opowieści z doliny Muminków przeplatają się z małymi prawdami o życiu. Melancholia w sercu Muminka czy słowa Włóczykija, że oto "życie nie jest czymś spokojnym" sprawiają, że czytelnik przenosi się na chwilę do świata niepokoju przeżywanego na sposób przeciętnego mieszkańca północy. Urzeka lekka narkotyczność w opowiadaniach, gdzie m.in. królowa bez pleców czy wysypujące się ze słownika obce wyrazy silnie pobudzają wyobraźnię. Książka warta polubienia.

Świetna książka, w której radosne opowieści z doliny Muminków przeplatają się z małymi prawdami o życiu. Melancholia w sercu Muminka czy słowa Włóczykija, że oto "życie nie jest czymś spokojnym" sprawiają, że czytelnik przenosi się na chwilę do świata niepokoju przeżywanego na sposób przeciętnego mieszkańca północy. Urzeka lekka narkotyczność w opowiadaniach, gdzie m.in....

więcej Pokaż mimo to