-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2013-07-12
2011-08-08
2011-06-27
Nawet nie wiesz kiedy się zakochasz. Takie zdanie widnieje na okładce książki jednej z moich ulubionych polskich autorek. Marek czy Wiktor? Obaj przystojni, ale czy uczciwi? Czy są tymi, za których się podają? Zabawię się więc w "Matkę Swatkę" (jak na matkę jestem może jeszcze za młoda, chociaż z tym można polemizować) i porównam obu kandydatów.
KANDYDAT NR 1
imię: Marek
nazwisko: Kochanowski
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: policjant (oficjalnie)
miejsce zamieszkania: Kraków (oficjalnie), dokładny adres nieznany
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolny (póki co)
rodzina: babcia Genowefa Grzyb, Gienia (jak kto woli)
przyjaciele: brak danych
KANDYDAT NR 2
imię: Wiktor
nazwisko: Małaszyński (jak ten znany aktor, ale nie są spokrewnieni)
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: malarz pokojowy(oficjalnie)
miejsce zamieszkania: Kraków (oficjalnie), dokładny adres nieznany
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolny (póki co)
rodzina: brak danych
przyjaciele: Bodzio
Kwestionariusz osoby najbardziej zainteresowanej, swatanej
imię: Anna
nazwisko: Romantowska
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: nauczycielka (na celowniku dyrektora szkoły)
miejsce zamieszkania: Kraków (gdyby ktoś chciał ją odwiedzić - mieszkanie z drzwiami "zwyczajnej urody, pozbawionymi cech szczególnych, z gdzieniegdzie łuszczącym się lakierem"
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolna (póki co)
rodzina: Beata (matka swatka, należąca do KMS*), Michał (brat opętany gorączką przygotowań do ślubu), dziadek Franek, babcia sklerotyczka
przyjaciele: Matylda (Afropolka, psycholog), Fryderyk Szopa (pianista, nauczyciel muzyki)
*KMS - Klub Matek Swatek (a nie Konsulting Management Szkolenia, jak na początku myślała Beata), kwatera główna w Krakowie
Członkowie KMS
Beata - matka Anki
Danuta - nałogowa palaczka
Jadwiga - była pracownica wywiadu, przyjaciółka bezdomnego Mariana
Krystyna - spóźnialska, która pisze artykuł o elementach podobnych do Jadwigi
Jolka - sekretarka, tleniona blondynka
To już prawie wszyscy bohaterowie. A przepraszam, jeszcze Sowa. Ale o tym, kto to jest, dowiecie się z książki. A ja w tym czasie będę czekać na kolejną część, mam nadzieję, że równie wspaniałą jak pierwsza :)
Nawet nie wiesz kiedy się zakochasz. Takie zdanie widnieje na okładce książki jednej z moich ulubionych polskich autorek. Marek czy Wiktor? Obaj przystojni, ale czy uczciwi? Czy są tymi, za których się podają? Zabawię się więc w "Matkę Swatkę" (jak na matkę jestem może jeszcze za młoda, chociaż z tym można polemizować) i porównam obu kandydatów.
KANDYDAT NR 1
imię:...
2011-04-18
2011-05-01
2010-07-01
Jak do tej pory najlepsza książka Christie, którą przeczytałam. Jak dla mnie bardzo ciekawe, nieprzewidywalne zakończenie. No i Poirot, któremu jak zawsze udaje się rozwiązać zagadkę zagadkowego morderstwa (może nawet nie jednego!!). Polecam serdecznie :):):)
Czy ja nie za często używam słowa "jak"???
Jak do tej pory najlepsza książka Christie, którą przeczytałam. Jak dla mnie bardzo ciekawe, nieprzewidywalne zakończenie. No i Poirot, któremu jak zawsze udaje się rozwiązać zagadkę zagadkowego morderstwa (może nawet nie jednego!!). Polecam serdecznie :):):)
Czy ja nie za często używam słowa "jak"???
2011-01-30
Książka już od samego początku mnie wciągnęła. Jest to opowieść o przyjaźni i sile wspomnień przeplatana opisami przepięknych Włoch. Nie brakuje również wątków miłosnych, choć nie one są najważniejsze. Serdecznie polecam :)
Książka już od samego początku mnie wciągnęła. Jest to opowieść o przyjaźni i sile wspomnień przeplatana opisami przepięknych Włoch. Nie brakuje również wątków miłosnych, choć nie one są najważniejsze. Serdecznie polecam :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jeden dzień - 15 lipca. Em i Dex.
Dexter i Emma spotykają się 15 lipca 1988 - w dzień św. Swithina. Rzadko zdarza się, że dwoje ludzi, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, są tak dobrze dopasowani.
Na okładce znajduje się zdanie JEDNEGO człowieka - "Odkaładając tę książkę masz niesamowite wrażenie, że znasz jej bohaterów jak najlepszych przyjaciół". Autorem tych słów jest Jonathan Coe (tak na marginesie, urodził się on tego samego JEDNEGO DNIA, 19 sierpnia, co ja:)). Zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Tych bohaterów nie da się zapomnieć. Wiele jest książek, których bohateroów po prostu po kilku dniach nie pamiętamy, jedynie kojarzymy. Czytając "Jeden dzień" wydaje nam się, jakbyśmy znali Emmę i Dextera od 20 lat...
Książka składa się z pięciu części, każda zawiera kilka rozdziałów, czyli kilka lat z życia głównych bohaterów. Po przeczytaniu trzech części miałam wiele pomysłów na ciekawą recenzję. Chciałam napisać o tym, jak bardzo denerwował mnie Ian (były chłopak Emmy). Czytając dialogi z nim w roli głównej miałam ochotę wyrzucić książkę za okno. Nie wiem dlaczego Emma związała się z tym pseudośmiesznym typem. Nigdy go nie kochała. Myślała, że może kiedyś pokocha, ale to oczywiste, że nigdy by go nie pokochała. Albo Suki (była dziewczyna Dextera). Równie wkurzająca jak Ian. Sylvie (była żona Dextera), jej rodzinka i ich, no cóż, mało inteligentne zabawy, które stały sie już tradycją. Jedną z nich było rzucanie w siebie nawzajem zwiniętą gazetą. Momentami nawet główni bohaterowie mnie denerwowali. Chciałam o tym wszystkim napisać, ale zmieniłam zdanie po przeczytaniu czwartej części. To wszystko nie miało już po prostu znaczenia. I to właśnie przez tą czwartą część wszystkie moje błyskotliwe pomysły na recenzję wylądowały w koszu na śmieci.
Nie chcę spoilerować, dlatego nie napiszę, co się wydarzyło, gdyż nie chcę nikomu odbierać przyjemności czytania. Kiedy doszłam do strony, na której było JEDNO zdanie przesądzające o dalszym życiu bohaterów, myślałam, że to żart. W miarę dalszego czytania, coraz bardziej cieszyłam się, że autor poprowadził akcję właśnie w taki sposób. Gdyby nie to wydarzenie, Emma i Dexter prawdopodobnie rozstaliby się, a tego bym nie zniosła. A poza tym nie jest to kolejna książka z cyklu "I żyli długo i szczęśliwie". A propos 15 lipca - "Jak Święty Swithin rozchlapany, czterdzieści dni zapłakanych". W ten właśnie, moim zdaniem najważniejszy w życiu Emmy i Dextera JEDEN DZIEŃ 15 lipca 2004 padało...
Książka bardzo mi się podobała. Mimo że nie była to komedia romantyczna, a raczej dramat, zakończenie było szczęśliwe. Główni bohaterowie na pewno na długo pozostaną w mojej pamięci.
A na koniec jeszcze dodam, że moje ulubione postaci (zaraz po Dexterze i Emmie oczywiście) to Lech i Jerzy, jak można się domyślić - Polacy. Mimo że wystąpili w dwóch scenach, zdobyli moją sympatię :)
Jeden dzień - 15 lipca. Em i Dex.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDexter i Emma spotykają się 15 lipca 1988 - w dzień św. Swithina. Rzadko zdarza się, że dwoje ludzi, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, są tak dobrze dopasowani.
Na okładce znajduje się zdanie JEDNEGO człowieka - "Odkaładając tę książkę masz niesamowite wrażenie, że znasz jej bohaterów jak najlepszych przyjaciół". Autorem tych słów...