rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To byłoby zupełnie przeciętne sci-fi. Korporacje poświęcają ludzi w imię zysku, coś wybucha, w oczekiwaniu na wyjście z nadprzestrzeni strzelamy do siebie z laserków.
Ale jest jeszcze główy bohater. A w zasadzie główne. Mordbot, z jednej strony doskonale analizuje zagrożenia i im przeciwdziała (z reguły je zabijając). Z drugiej- przeraża go myśl o przytuleniu się do kogoś, a na trudne sytuacje reaguje bindżując telenowele.
Pod cudną językowo niebinarnością (zapewne mocno wkurzającą dla wszystkim strażników wartości) kryje się ciekawe lustro, w którym przynajmniej ja zobaczyłem samego siebie z nieco innej perspektywy.

To byłoby zupełnie przeciętne sci-fi. Korporacje poświęcają ludzi w imię zysku, coś wybucha, w oczekiwaniu na wyjście z nadprzestrzeni strzelamy do siebie z laserków.
Ale jest jeszcze główy bohater. A w zasadzie główne. Mordbot, z jednej strony doskonale analizuje zagrożenia i im przeciwdziała (z reguły je zabijając). Z drugiej- przeraża go myśl o przytuleniu się do kogoś,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zapowiada się nieźle. Krótkie, problemowe rozdziały, napisane przystępnym językiem, odpowiadające na najczęściej zadawane pytania.
Ale niestety, około połowy, poczułem się jak na lekcji w podstawówce. Bo autorki i autorzy faktycznie, rzetelnie podają dane obalające najczęstsze stereotypy. Ale kiedy przechodzą do przykładów pozytywnych- jak pewne rzeczy wyglądają, albo będą wyglądać w przyszłości- już nie opierają się na danych, a raczej snują swoje wizje z absolutną pewnością co do ich słuszności.
Również forma wzmacnia to poczucie- zamiast dłuższego wywodu dostajemy krótkie, zamknięte odpowiedzi, niezostawiające zbyt wiele miejsca na dyskusje czy rozważania.

Zapowiada się nieźle. Krótkie, problemowe rozdziały, napisane przystępnym językiem, odpowiadające na najczęściej zadawane pytania.
Ale niestety, około połowy, poczułem się jak na lekcji w podstawówce. Bo autorki i autorzy faktycznie, rzetelnie podają dane obalające najczęstsze stereotypy. Ale kiedy przechodzą do przykładów pozytywnych- jak pewne rzeczy wyglądają, albo będą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowicie napisana, bardzo intymna, osobista i szczegółowa relacja dziecka, dorastającego na zapadłej wsi, na południu Georgii.

Niesamowicie napisana, bardzo intymna, osobista i szczegółowa relacja dziecka, dorastającego na zapadłej wsi, na południu Georgii.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wszystkie porady Wujka Boba, bo pod takim pseudonimem znany jest autor, przetrwały próbę czasu. Ale to i tak lektura obowiązkowa.

Nie wszystkie porady Wujka Boba, bo pod takim pseudonimem znany jest autor, przetrwały próbę czasu. Ale to i tak lektura obowiązkowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z dwóch najlepszych książek na początek przygody z Pythonem (druga to "Automatyzacja Nudnych Zadań" Sweigarta)

Jedna z dwóch najlepszych książek na początek przygody z Pythonem (druga to "Automatyzacja Nudnych Zadań" Sweigarta)

Pokaż mimo to

Okładka książki Dobry gliniarz Charles Campisi, Gordon L. Dillon
Ocena 7,0
Dobry gliniarz Charles Campisi, Go...

Na półkach:

Na Campisiego trafiłem zupełnym przypadkiem- brakowało mi jednej książki do darmowej wysyłki, więc z ciekawości i "Dobrego Gliniarza" wrzuciłem do koszyka.
A tu się okazuje, że to jedna z lepszych książek w temacie. Niby kontrowersyjny temat- bo to opowieść szefa takiego nowojorskiego BSW, to jednak opowiedziany bez sztucznego dramatyzowania, ale też i wybielania. Z dużym naciskiem na to, ile czynników może wpłynąć na wynik sprawy- od pierwszych czynności na ulicy, po mowy końcowe na sali sądowej.
No i pokazuje policję w szerszym kontekście- władz lokalnych, agencji federalnych, wymiaru sprawiedliwości. Mimo, że to opowieść o Nowym Jorku, mam wrażenie, że sporo z tych rzeczy się przekłada - jak np. media, non stop upolityczniające policję, czy próby wykorzystywania funkcjonariuszy dla własnej wygody, przez polityków.

Na Campisiego trafiłem zupełnym przypadkiem- brakowało mi jednej książki do darmowej wysyłki, więc z ciekawości i "Dobrego Gliniarza" wrzuciłem do koszyka.
A tu się okazuje, że to jedna z lepszych książek w temacie. Niby kontrowersyjny temat- bo to opowieść szefa takiego nowojorskiego BSW, to jednak opowiedziany bez sztucznego dramatyzowania, ale też i wybielania. Z dużym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dobra, choć może nie na pierwszy kontakt ze Scalą. Wydaje się nieco chaotyczna, a tłumaczenie nie pomaga. Rozumiem dbałość o język ojczysty, ale tłumaczenie słów kluczowych języka ("sealed trait" staje się "zapieczętowaną cechą") wydaje się zbędną komplikacją, skoro kompilator i tak oczekuje, że pisać będziemy po angielsku.

Książka dobra, choć może nie na pierwszy kontakt ze Scalą. Wydaje się nieco chaotyczna, a tłumaczenie nie pomaga. Rozumiem dbałość o język ojczysty, ale tłumaczenie słów kluczowych języka ("sealed trait" staje się "zapieczętowaną cechą") wydaje się zbędną komplikacją, skoro kompilator i tak oczekuje, że pisać będziemy po angielsku.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągająca, świetnie napisana opowieść o komunistycznej Albanii. Państwie, które stało samotnie przeciw wszystkim, a najbardziej przeciwko swoim obywatelom.
Jedyny zarzut jaki mam, wynika po trosze z mojego nastawienia. Czytałem "Błoto.." przed wyjazdem do Albanii, chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o XX-wiecznej historii tego kraju. Dostałem zaś jedynie drobny wycinek jej powojennej rzeczywistości.

Wciągająca, świetnie napisana opowieść o komunistycznej Albanii. Państwie, które stało samotnie przeciw wszystkim, a najbardziej przeciwko swoim obywatelom.
Jedyny zarzut jaki mam, wynika po trosze z mojego nastawienia. Czytałem "Błoto.." przed wyjazdem do Albanii, chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o XX-wiecznej historii tego kraju. Dostałem zaś jedynie drobny wycinek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor na pewno kocha swoje miasto. Stąd skrupulatne opisy ulic, knajpek, portu. Na pewno miłośnicy podróży, zwłaszcza kulinarnych, docenią informacje, gdzie można w Marsylii dobrze zjeść, a gdzie wypić (choć za aktualność nie ręczę).
Natomiast intryga zupełnie nie wciąga. Ot kolejny zmęczony życiem, zapijaczony, ledwo ruszający się stary glina, któremu kobiety same wskakują do łóżka, a gangsterzy kłaniają się w pas.
Nie zmęczyłem do końca.

Autor na pewno kocha swoje miasto. Stąd skrupulatne opisy ulic, knajpek, portu. Na pewno miłośnicy podróży, zwłaszcza kulinarnych, docenią informacje, gdzie można w Marsylii dobrze zjeść, a gdzie wypić (choć za aktualność nie ręczę).
Natomiast intryga zupełnie nie wciąga. Ot kolejny zmęczony życiem, zapijaczony, ledwo ruszający się stary glina, któremu kobiety same wskakują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miała być frapująca opowieść o mieście, oglądanym z różnych perspektyw. Jest, co prawda ciekawa opowieść, ale jakoś zupełnie bez puenty. Czuję, że z tej książki dowiedziałem się masy ciekawostek, dopisałem parę miejsc do listy "chcę zobaczyć", ale jeśli miałbym powiedzieć, o czym jest ta opowieść, jakie wnioski wysnuwa autor- niestety nie mam pojęcia.

Miała być frapująca opowieść o mieście, oglądanym z różnych perspektyw. Jest, co prawda ciekawa opowieść, ale jakoś zupełnie bez puenty. Czuję, że z tej książki dowiedziałem się masy ciekawostek, dopisałem parę miejsc do listy "chcę zobaczyć", ale jeśli miałbym powiedzieć, o czym jest ta opowieść, jakie wnioski wysnuwa autor- niestety nie mam pojęcia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się lekko i przyjemnie. Dużo anegdotek i czuć, że Bagiet wciągnął się w studia z ratownictwa, bo niektóre interwencje opisano bardziej z punktu widzenia medycznego.
Jedno, czego w książce zabrakło, to pomysł. To raczej takie luźne bajanie, opisy interwencji przemieszane z przemyśleniami autora o posiadaniu broni, bezpieczeństwie publicznym czy historii policji.
Ale zupełnie nie czuję, żebym się czegoś konkretnego dowiedział o pracy kolegów z patrolu. A dla osoby, która w ogóle nie ma styku z Policją, tych konkretów może być jeszcze mniej.

Czyta się lekko i przyjemnie. Dużo anegdotek i czuć, że Bagiet wciągnął się w studia z ratownictwa, bo niektóre interwencje opisano bardziej z punktu widzenia medycznego.
Jedno, czego w książce zabrakło, to pomysł. To raczej takie luźne bajanie, opisy interwencji przemieszane z przemyśleniami autora o posiadaniu broni, bezpieczeństwie publicznym czy historii policji.
Ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno czytanie żadnej książki mnie tak nie zmęczyło. Początek jest znakomity, zwłaszcza przedstawienie dalszych losów Jacka - chwilę po zakończeniu "Ślepnąc.." - wyjście z całej sytuacji, powrót do domu, symboliczne "stanięcie w prawdzie" wobec siostry - to są świetne sceny.
Ale potem zaczyna się robić dużo gorzej. Wraz z kolejnymi scenami, coraz bardziej miałem wrażenie, że autor zamierza konkurować z Patrykiem Vegą - pełno jest tu bardzo efektownych sytuacji, miejsc, bohaterów drugoplanowych. Trup ściele się gęsto, padają wielkie słowa, ale sensu i logiki w tym brakuje. Sama fabuła wydaje się być bezładnym zlepkiem najgłośniejszych tematów medialnych, poskładanych w bezkształtny patchwork.
Do tego dochodzi Dario, który w pierwszej części przemykał w tle. Ale kiedy wysuwa się na pierwszy plan - staje się postacią absurdalną. Niczym złowieszczy przeciwnik Jamesa Bonda, przebrany w stary dres i skarpety do sandałów(choć z pewnością Jan Frycz będzie miał używanie - bo wierzę, że ktoś to dzieło zekranizuje).
Ale najgorsze jest to, że Żulczyk jest naprawdę świetnym pisarzem. Opisy są oszczędne, ale trafiają w punkt. Zdania trzymają rytm. Więc mimo całego bezsensu, jakoś nadal chce się te prawie 800 stron przemęczyć.

Dawno czytanie żadnej książki mnie tak nie zmęczyło. Początek jest znakomity, zwłaszcza przedstawienie dalszych losów Jacka - chwilę po zakończeniu "Ślepnąc.." - wyjście z całej sytuacji, powrót do domu, symboliczne "stanięcie w prawdzie" wobec siostry - to są świetne sceny.
Ale potem zaczyna się robić dużo gorzej. Wraz z kolejnymi scenami, coraz bardziej miałem wrażenie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To byłby dobry kryminał. Jest ciekawe miejsce - Lipowo (co potwierdza długość serii) to nośna lokacja, pełna ciekawych bohaterów (choć niektórzy pokazani są na granicy parodii, to jednak nie sposób ich nie lubić). Tyle że zagadka jest przekombinowana zupełnie na siłę - gdyby zamiast silić się na "mroczną historię sprzed lat", autorka zadbała o podstawową logikę zdarzeń - było by znakomicie.
Ale czyta się bardzo przyjemnie.

To byłby dobry kryminał. Jest ciekawe miejsce - Lipowo (co potwierdza długość serii) to nośna lokacja, pełna ciekawych bohaterów (choć niektórzy pokazani są na granicy parodii, to jednak nie sposób ich nie lubić). Tyle że zagadka jest przekombinowana zupełnie na siłę - gdyby zamiast silić się na "mroczną historię sprzed lat", autorka zadbała o podstawową logikę zdarzeń -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest łatwa książka, i nie ma w niej porywającej akcji. Narracja jest bardzo oniryczna, zdarzenia przedstawiane są jakby z prawie zapomnianego snu, po którym zostaje bardziej wrażenie, niż ciąg przyczynowo-skutkowy. Czytelnik musi wielu rzeczy się domyślać, dopowiadać, albo po prostu zaakceptować swoje zagubienie.
Ale ta akceptacja daje w końcu szaloną przyjemność. Można się w tej książce zanurzyć, jak w nieco mętnej wodzie jeziora, i odkrywać jej niesamowitość.

To nie jest łatwa książka, i nie ma w niej porywającej akcji. Narracja jest bardzo oniryczna, zdarzenia przedstawiane są jakby z prawie zapomnianego snu, po którym zostaje bardziej wrażenie, niż ciąg przyczynowo-skutkowy. Czytelnik musi wielu rzeczy się domyślać, dopowiadać, albo po prostu zaakceptować swoje zagubienie.
Ale ta akceptacja daje w końcu szaloną przyjemność....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z początku byłem nastawiony sceptycznie. Ale prawie do końca, moja ocena się polepszała. Gardner kreuje na tyle żywych i ciekawych bohaterów, że można jej nawet wybaczyć drobne logiczne potknięcia i lekkie absurdy.
Jako eksbarman i alkoholik, nie mogę nie czuć sympatii do Frankie. W przypadku policjantów, którzy tu są bardziej tłem dla głównej bohaterki, udało się uniknąć absurdalnego przedstawienia ich, jako nieudaczników. Wręcz przeciwnie-dobrze pokazuje różnice w podejściu służb i cywilów.
Koniec końców, mamy kawał porządnego kryminału, który odkładam na półkę może bez poczucia, że zmienił moje życie, ale w poczuciu bardzo miło spędzonego czasu.

Z początku byłem nastawiony sceptycznie. Ale prawie do końca, moja ocena się polepszała. Gardner kreuje na tyle żywych i ciekawych bohaterów, że można jej nawet wybaczyć drobne logiczne potknięcia i lekkie absurdy.
Jako eksbarman i alkoholik, nie mogę nie czuć sympatii do Frankie. W przypadku policjantów, którzy tu są bardziej tłem dla głównej bohaterki, udało się uniknąć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie czytałem pierwszej części cyklu gotlandzkiego, ale druga sprawia wrażenie, jakby ktoś na szybko chciał powtórzyć sukces.
Niestety, nie wyszło.
Na plus trzeba zaliczyć ciekawie zarysowane postacie, dobrą dynamikę scen i sprawność w opisach sytuacji. Zwłaszcza w przypadku Fanny, autorka sprawnie pokazuje przeżycia wewnętrzne, na tyle, na ile wymagalibyśmy tego od kryminału. Podobnie z Emmą, choć jej wątek wydaje się doklejony nieco na siłę - mimo ani nie dodaje dynamiki całości, ani nie kończy się w żaden spektakularny sposób i pozostawia wrażenie raczej wypełniacza.
Na minus natomiast wypada całe śledztwo - czyli to, po co sięgamy po kryminały. Największy zarzut, jaki mam do konstrukcji intrygi, to absolutny brak sprawczości śledczych. Wszystkie tropy urywają się gdzies w połowie, jakby Knuti i jego zespół po prostu się nimi nudzili. Natomiast wszystko, co przybliża ich do rozwiązania, dzieje się przypadkiem - ukryte w ciemni odbitki znajduje przypadkiem kto inny, obraz w salonie domku letniskowego, Anders zauważa po dwóch dniach pobytu. Nawet czerwony śledź w postaci kuzyna Fanny podany jest zupełnie od czapy - nagle Knuti dostaje telefon, że ktoś taki istnieje. Jak ustalono, że ma powiązania z oboma ofiarami? Nie wiadomo.
I to chyba największy zarzut. Książka wygląda raczej na szkic, w którym zarysowano ciekawy kształt fabuły, ale zabrakło czasu, albo woli, by wypełnić go sensowną treścią.

Nie czytałem pierwszej części cyklu gotlandzkiego, ale druga sprawia wrażenie, jakby ktoś na szybko chciał powtórzyć sukces.
Niestety, nie wyszło.
Na plus trzeba zaliczyć ciekawie zarysowane postacie, dobrą dynamikę scen i sprawność w opisach sytuacji. Zwłaszcza w przypadku Fanny, autorka sprawnie pokazuje przeżycia wewnętrzne, na tyle, na ile wymagalibyśmy tego od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczyna się nawet nieźle. Dialogi nieco drętwe, ale świat przedstawiony - zarówno ten z 1939, jak i 2015, ciekawią. Skąpe opisy i prosty język zdecydowanie nie są wadą, tylko pchają akcję do przodu
Niestety - im dalej, tym gorzej. Każda kolejna postać jest coraz grubiej ciosana - tu nie ma miejsca na żadne odcienie szarości.
Sama intryga szybko rozmija się z jakąkolwiek logiką, a autor musi ratować się kolejnymi Deus ex machina, było ratować co się da.
Szybko przeczytałem, zapomnę jeszcze szybciej - przynajmniej taką mam nadzieję.

Zaczyna się nawet nieźle. Dialogi nieco drętwe, ale świat przedstawiony - zarówno ten z 1939, jak i 2015, ciekawią. Skąpe opisy i prosty język zdecydowanie nie są wadą, tylko pchają akcję do przodu
Niestety - im dalej, tym gorzej. Każda kolejna postać jest coraz grubiej ciosana - tu nie ma miejsca na żadne odcienie szarości.
Sama intryga szybko rozmija się z jakąkolwiek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest książka szpiegowska. Ale raczej w stylu Le Carre, niż Ludluma. Próżno szukać tu wartkiej akcji, technologicznych gadżetów, czy wszechświatowych spisków. Owszem, jest tu wielka historia - przemiany w Indonezji okupione śmiercią tysięcy ludzi. A na jej tle - zwykli ludzie, którzy powoli odsłaniają swoje mroczne strony.
I to w zrozumieniu tego człowieka tkwi siła "Black Water". Jedyny spisek, jedyna tajemnica tej książki, to to, czy Nicolaas Altink jest dobrym człowiekiem. A jeśli nie - to czy nadal zasługuje na szczęście.

To jest książka szpiegowska. Ale raczej w stylu Le Carre, niż Ludluma. Próżno szukać tu wartkiej akcji, technologicznych gadżetów, czy wszechświatowych spisków. Owszem, jest tu wielka historia - przemiany w Indonezji okupione śmiercią tysięcy ludzi. A na jej tle - zwykli ludzie, którzy powoli odsłaniają swoje mroczne strony.
I to w zrozumieniu tego człowieka tkwi siła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłosz Fryzeł swój debiut powieściowy konstruuje z dobrze znanych klisz. Mamy psychopatę z misją, policjantkę z mroczną przeszłością, policjanta z mroczną teraźniejszością. Przełożeni na przemian - grożą zawieszeniem albo każą pracować 24 godziny na dobę.
Samo śledztwo w zasadzie śledztwem nie jest - detektywi gubią wątki, biegają w ekscytacji z miejsca na miejsce, niewiele odkrywając.
Jednak czyta się to zaskakująco dobrze. Autor jest porządnym rzemieślnikiem i nawet, mało ekscytującą fabułę przedstawia we wciągający sposób.

Miłosz Fryzeł swój debiut powieściowy konstruuje z dobrze znanych klisz. Mamy psychopatę z misją, policjantkę z mroczną przeszłością, policjanta z mroczną teraźniejszością. Przełożeni na przemian - grożą zawieszeniem albo każą pracować 24 godziny na dobę.
Samo śledztwo w zasadzie śledztwem nie jest - detektywi gubią wątki, biegają w ekscytacji z miejsca na miejsce, niewiele...

więcej Pokaż mimo to