-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2022-04-29
2022-12-15
2019-12-21
2010-10-01
2010-09-16
Ciekawa, świeża, doskonała lektura.
Brawa należą się autorowi już za stworzenie świata, tak innego i tak podobnego, za bohaterów, którzy od początku wzbudzają sympatię, mimo iż są najwyższej klasy złodziejami (czasem mordercami), za te doskonałe opisy pojedynków, strojów, widoków, zapachów, itd., za świetny, cierpki humor, za te wstawki nawiązujące do przeszłości... można by tak jeszcze wymieniać, ale lepiej usiąść i samemu przeczytać :)
Ciekawa, świeża, doskonała lektura.
Brawa należą się autorowi już za stworzenie świata, tak innego i tak podobnego, za bohaterów, którzy od początku wzbudzają sympatię, mimo iż są najwyższej klasy złodziejami (czasem mordercami), za te doskonałe opisy pojedynków, strojów, widoków, zapachów, itd., za świetny, cierpki humor, za te wstawki nawiązujące do przeszłości... można...
2015-11-25
Ci co mnie znają, wiedzą doskonale, że uwielbiam gotować. Moja pasja do gotowania, w połączeniu z tą do książek owocuje tym, że na półce dosłownie mnożą mi się książki kucharskie i nie mam ich nigdy dość. Kocham je wszystkie, ale najbardziej cenię te, gdzie oprócz przepisów znajdę "coś extra", na przykład historię jakiegoś dania, wskazówkę szefa kuchni, czy porady dotyczące zdrowia. Tak, żeby w ostatecznym rozrachunku było co zjeść i co poczytać :)
Autorów "Ekonomii gastronomii" poznać można było w programie telewizyjnym o tym samym tytule. Mimo, że obejrzałam kiedyś kilka odcinków i mi się spodobały, lektura wersji papierowej bardziej trafiła w mój gust (jak na mola przystało). I żeby było śmiesznie- przepisy są tylko dodatkiem do tej książki kucharskiej. Najważniejsze jest to, co jest między nimi...
"Ekonomia gastronomia" to nie jest typowa książka kucharska. W moim odczuciu jest to cała filozofia poparta jedynie kilkoma przykładowymi przepisami ukazującymi od czego zacząć i jak to ma wyglądać. Autorzy starają się nauczyć czytelnika świadomego podejścia do gotowania, tak aby ten mógł zdrowo i smacznie zjeść jednocześnie oszczędzając czas, pieniądze i środowisko. Prowadzą nas przez całą drogę związaną z prowadzeniem kuchni: rozpoczynając od jej niezbędnego wyposażenia, poprzez planowanie posiłków, zakupy, zarządzanie czasem, kończąc na przepisach i poradach co zrobić z resztkami. Uczą dlaczego nie warto kupować produktów wysoko przetworzonych; przekonują, że w ekonomicznym gotowaniu nie chodzi o kupowanie jak najtańszych produktów wątpliwego pochodzenia. Wręcz przeciwnie. Autorzy nakłaniają nas do zaopatrywania się w możliwie najlepszej jakości składniki na jakie nas stać i wykorzystywanie ich w pełni.
Jeśli chodzi o przepisy, książka podzielona jest na kilka rozdziałów powiedziałabym- praktycznych. Nie znajdziemy w niej kategorii typu: zupy, mięsa, ryby, ciasta. Jeśli natomiast jesteśmy bardzo głodni i chcemy ugotować coś szybko, zaglądamy do rozdziału "Kolacje w środku tygodnia"; jeśli urządzamy spotkanie w gronie znajomych sięgamy do "Kolacje dla przyjaciół"; a jak już teściowa ma wpaść na obiad, to koniecznie korzystamy z kategorii "Restauracyjne dania w domu".
Moja ulubiona część książki to "Przepisy podstawowe", gdzie autorzy pokazują jak z jednego dania można przyrządzić trzy inne, albo z jednego, głównego składnika- trzy różne dania. Trzeba jednak pamiętać, że jest to książka napisana przez rodowitych Anglików, więc i dania będą typowo angielskie. Dużo tu składników mało u nas popularnych, jednak w dzisiejszych czasach nie stanowi to już dużego problemu.
Nie ukrywam, że w ostatnim czasie jest to jedna z moich ulubionych książek kucharskich z kolekcji. Za każdym razem znajduję w niej coś ciekawego. Każdy przepis poprzedzony jest wstępem o pochodzeniu dania, wytłumaczeniem dlaczego znalazł się w książce. Jednym słowem jest tu wszystko to, co lubię najbardziej: coś do zjedzenia i do poczytania :)
Ci co mnie znają, wiedzą doskonale, że uwielbiam gotować. Moja pasja do gotowania, w połączeniu z tą do książek owocuje tym, że na półce dosłownie mnożą mi się książki kucharskie i nie mam ich nigdy dość. Kocham je wszystkie, ale najbardziej cenię te, gdzie oprócz przepisów znajdę "coś extra", na przykład historię jakiegoś dania, wskazówkę szefa kuchni, czy porady dotyczące...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-28
2015-04-20
2014-11-25
O każdej książce z tej serii można powiedzieć to samo: świetna, ciekawa, wciągająca, lekka do czytania i łatwa w odbiorze.
W poprzedniej części serii ("Malowany człowiek") akcja skupia się głównie na demonach. W "Pustynnej włóczni" natomiast zaczyna się dziać prawie jak w telenoweli. Królują intrygi, romanse, ktoś zawsze komuś życie ratuje obowiązkowo w ostatnim momencie. Autor splata losy wielu bohaterów, nawet tych z pierwszej części, co- jak dla mnie- jest już trochę przesadą.
Niemniej jednak nie zamierzam poprzestać na tej części i z pewnością sięgnę po kolejne tomy gdy tylko się ukażą, choć zdaje się, że będę musiała trochę na nie poczekać.
O każdej książce z tej serii można powiedzieć to samo: świetna, ciekawa, wciągająca, lekka do czytania i łatwa w odbiorze.
W poprzedniej części serii ("Malowany człowiek") akcja skupia się głównie na demonach. W "Pustynnej włóczni" natomiast zaczyna się dziać prawie jak w telenoweli. Królują intrygi, romanse, ktoś zawsze komuś życie ratuje obowiązkowo w ostatnim momencie....
2014-11-11
W tej części bliżej poznajemy historię Jardira, który w "Malowanym człowieku" pojawił się na chwilę i z pewnością nie zyskał mojej sympatii. Po "Pustynnej włóczni" da się go już choć trochę rozgrzeszyć i polubić, mimo że nadal nie jest bohaterem nazwijmy to - do końca pozytywnym.
Tak jak poprzednie części serii i ta wciąga w swoje szpony, trzyma mocno i nie puszcza do ostatniej strony. Czyta się ją szybko, lekko i bardzo przyjemnie :)
W tej części bliżej poznajemy historię Jardira, który w "Malowanym człowieku" pojawił się na chwilę i z pewnością nie zyskał mojej sympatii. Po "Pustynnej włóczni" da się go już choć trochę rozgrzeszyć i polubić, mimo że nadal nie jest bohaterem nazwijmy to - do końca pozytywnym.
Tak jak poprzednie części serii i ta wciąga w swoje szpony, trzyma mocno i nie puszcza do...
2014-10-15
Powinni wprowadzić zakaz sprzedaży takich książek, bo jak się zacznie czytać, to nie ma szans się oderwać ;) Po co jeść, po co spać, nie mówiąc już o obowiązkach, kiedy ma się w ręku taką lekturę ;)
Pierwszej części ustępuje jedynie objętością, za to więcej jest akcji, scen walki i odwagi. Wciąga od pierwszej strony i mocno trzyma, aż do ostatniej. Nie pozostało nic innego jak lecieć do księgarni po "Pustynną włócznię" :)
Powinni wprowadzić zakaz sprzedaży takich książek, bo jak się zacznie czytać, to nie ma szans się oderwać ;) Po co jeść, po co spać, nie mówiąc już o obowiązkach, kiedy ma się w ręku taką lekturę ;)
Pierwszej części ustępuje jedynie objętością, za to więcej jest akcji, scen walki i odwagi. Wciąga od pierwszej strony i mocno trzyma, aż do ostatniej. Nie pozostało nic innego...
2014-10-13
Po elfach, smokach, magach, wampirach i aniołach przyszedł w końcu czas na demony. Coś nowego, świeżego i interesującego. Coś czego nie da się odłożyć na półkę i zapomnieć, ale trzeba od razu sięgnąć po kolejny tom :)
Po elfach, smokach, magach, wampirach i aniołach przyszedł w końcu czas na demony. Coś nowego, świeżego i interesującego. Coś czego nie da się odłożyć na półkę i zapomnieć, ale trzeba od razu sięgnąć po kolejny tom :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wydawało się to niemożliwe po doskonałej pierwszej części cyklu a tu proszę- "Na szkarłatnych morzach" jest jeszcze lepsza. Jest bardziej zawiła, bardziej wciągająca, bardziej zaskakująca, no i wszystko "bardziej" :) Nawet sympatia do bohaterów jest większa.
Lynch nie stroni od dokładnych opisów, na końcu umieszczone są mapy, jest tak żeby czytelnik dokładnie wiedział (i widział oczami wyobraźni) gdzie, co i jak.
Fakt, sporo jest w niej terminologii żeglarskiej, dlatego polecam w trakcie czytania odrobinkę się w niej podszkolić, wtedy przyjemność czytania i satysfakcja jest dużo dużo większa.
Wydawało się to niemożliwe po doskonałej pierwszej części cyklu a tu proszę- "Na szkarłatnych morzach" jest jeszcze lepsza. Jest bardziej zawiła, bardziej wciągająca, bardziej zaskakująca, no i wszystko "bardziej" :) Nawet sympatia do bohaterów jest większa.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLynch nie stroni od dokładnych opisów, na końcu umieszczone są mapy, jest tak żeby czytelnik dokładnie wiedział (i...