Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Przedstawię się. Mam na imię Jarogniewa.

Albo nie. Gosława. A może Żywia? Sława? Baba Jaga?!

A imię takie jak… Mieszko! Dagome?

Hm.. śmierdzi już historią w szkolnych ławkach… Polanami, Piastami itp. A wiesz co to żerca? Ktoś bardzo głodny? Może zombie?

Dobra…Czas na recenzję.

Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z polskich autorek, po których książki sięgam z przyjemnością, oczekując atrakcyjnej lektury rozrywkowej. I jak zawsze, nie zawiodłam się na tym nazwisku.

Tak dobrze nie czytać już o amerykańskich wampirach grasujących w szkołach, internatach czy nocnych klubach. Przyszedł czas na szeptuchy, płanetników, rusałki, wąpierze, prasłowiańskie bóstwa i klątwy.

Głowna bohaterka, Gosia jest u progu medycznej kariery, kończy studia, ale aby zdobyć tytuł lekarza musi odbyć praktyki u wiejskiej, mądrej babki – zielarki lub jak kto woli, czarownicy. Co to za uniwersytet, który serwuje niekonwencjonalną medycynę? A polski, w dwudziestym pierwszym wieku. W kraju, który w dziesiątym stuleciu wcale nie stał się przedmurzem chrześcijaństwa a pozostał przy lokalnych wierzeniach. W kraju, który nie kopiuje kulturowo zachodu a sam jest dla niego wzorem. Walentynki? Co to? Nuda. Noc Kupały, to jest to!

Katarzyna Miszczuk pełnymi garściami czerpie ze słowiańskiej mitologii i piastowskiej Polski i zręcznie mieszając legendy i fakty, tworzy zajmująca fabułę z żywa akcją, humorem i wątkiem romansowym. Kwiat paproci, ubożęta, wąpierz na usługach mrocznego bóstwa, przekonana o swojej nieomylności, odbębniająca praktyki miastowa panicznie obawiająca się robactwa i… tak, tak – Mieszko I, tworzą zaskakujący i bardzo przyjemny, fantastyczny obrazek.

Czekam na tom drugi.

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Przedstawię się. Mam na imię Jarogniewa.

Albo nie. Gosława. A może Żywia? Sława? Baba Jaga?!

A imię takie jak… Mieszko! Dagome?

Hm.. śmierdzi już historią w szkolnych ławkach… Polanami, Piastami itp. A wiesz co to żerca? Ktoś bardzo głodny? Może zombie?

Dobra…Czas na recenzję.

Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z polskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest lektura dla wszystkich. To znaczy nikomu jej nie zabraniam, ale żeby całkowicie chłonąć tę literacką wersję Polskiej Kroniki Filmowej, trzeba zebrać troszkę życiowego bagażu. Lekkie jeszcze dość te bambetle bo plus minus czterdziestoletnie…

W tle fabuły PRL, ten od połowy lat siedemdziesiątych i po przełomie roku 1989. A na pierwszym planie niełatwy temat. Macierzyństwo i trudna miłość do syna, zatracone nadzieje, szarość, poczucie przegranej.

Podzielona między kilka osób narracja opowiada o życiu Śpika, chłopca który miał być kimś. Takie były marzenia matki. Wszechogarniająca, chociaż pełna zawodów i zwątpień miłość pozwala jej przetrwać lata szkoły syna – klasowej ofiary, oskarżanego o wszelkie możliwe występki klasowego, bezwiednego błazna i nieuka, którego interesują tylko tramwaje. Przezwisko zdobył już w pierwszym dniu szkoły, zgubiony, zasmarkany i powolny. Całkowite zaprzeczenie wyobrażeń rodzicielki, sfrustrowanej i obojętnej mężowi „co robił w hucie”.

To, co najbardziej cenne i interesujące w powieści to niezwykle sugestywnie, z gorzką satyrą oddane realia PRL, ale nie te znane ze świata dorosłych, tylko zza szkolnej ławki. Relaksy, worki na kapcie, Wigry 3 na komunię, korespondencja z dziećmi z zaprzyjaźnionego narodu radzieckiego, Niewolnica Isaura, zmuszający do wymiotów płyn Lugola, zaduch sali gimnastycznej, kartkówki, łabędzie w dzienniku, latanie samopas po szkole…

Te obrazy będące udziałem pamięci dzisiejszych „szpetnych czterdziestoletnich” to celne strzały, odsyłające w tamtą, mimo wszystko kolorową przeszłość.

I chociaż historia życia Śpika, losy jego matki i towarzyszy szkolnej mordęgi są niewesołe, to wielokrotnie przy lekturze na usta powróci nostalgiczny uśmiech.

Mistrzowska, gęsta narracja z elementem surrealizmu, nie pozwoli na chwilę oddechu, wciągnie i znów dotkniesz tamtego czasu czterdziestolatku :)

To nie jest lektura dla wszystkich. To znaczy nikomu jej nie zabraniam, ale żeby całkowicie chłonąć tę literacką wersję Polskiej Kroniki Filmowej, trzeba zebrać troszkę życiowego bagażu. Lekkie jeszcze dość te bambetle bo plus minus czterdziestoletnie…

W tle fabuły PRL, ten od połowy lat siedemdziesiątych i po przełomie roku 1989. A na pierwszym planie niełatwy temat....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Pierwodruk rasowego kryminału skandynawskiego w języku polskim. Jakim cudem?

Autor jest pół Polakiem, pół Farerem. Wychował się na Wyspach Owczych i znakomicie posługuje językiem matki, polskim (tu wywiad z autorem https://bookeriada.pl/wywiad-zbrodnia-na-wulkanicznym-archipelagu-rozmowa-z-ove-logmansbo/ ).

Wyspy Owcze. Zamknięta, wyspiarska społeczność. Przestępczość według oficjalnych danych bliska zeru. W kronice policyjnej odnotowywane są co najwyżej zdarzenia takie jak potrącenie owcy. Idylliczne, chociaż surowe krajobrazy. Nuda. Do czasu, gdy sielski spokój burzy tragedia.

Ktoś odnajduje na wodnej farmie ciało zaginionej nastolatki. Lokalna policja zostaje odsunięta od śledztwa a na archipelag przybywa duńska inspektor Katrine Ellegaard, budząc dodatkowe kontrowersje natury politycznej w niechętnej Danii społeczności. W zamkniętej, nieprzychylnej obcym wspólnocie porusza się po omacku. Farerscy funkcjonariusze nie ukrywają pogardy wobec niej, wręcz spowalniają bieg śledztwa. Katherine udaje się jednak przebić przez mur niechęci i znaleźć jedną osobę, która staje się dla niej przewodnikiem i tłumaczem w tym hermetycznym środowisku. To Hallbjørn Olsen, były żołnierz, zabijający alkoholem traumę po misji pokojowej na Bałkanach. Na początku podejrzany, później niezwykle pomocny i coraz bliższy Katherine sprawia, że śledztwo w końcu rusza do przodu i kobieta może zadać kłam zarzutom lokalnych polityków, że sprawę na prowincji ma prowadzić niedoświadczona stażystka. Mężczyzna od kilku lat samotnie wychowuje córkę a właściwie daje jej dach nad głową bo domem zajmuje się nastolatka. Obawiając się, że dziewczyna coś ukrywa, stara się na własną rękę dojść prawdy o zamordowanej licealistce…

Więcej nie napiszę, by nie odkryć fabuły, która naprawdę wciąga a jej puenta zaskakuje.

Ove Løgmansbø znakomicie odmalował hermetyczną społeczność ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Szczególnie tymi ostatnimi. To nie tylko wyspiarska właściwość. Małe społeczności nie „piorą brudów” publicznie. Tak jest też i w Vestamnnie, gdzie ulokowana jest akcja powieści.

Intrygujący obraz zbiorowości żyjącej w tytułowej enklawie dopełniony jest szczegółami lokującymi ją w szerszej perspektywie współczesnych realiów kultury mediów społecznościowych, z ich destrukcyjnym wpływem na młodych, powiększającym pokoleniową przepaść.

Udany, budzący apetyt czytelniczy debiut, zwłaszcza, że to tom inaugurujący cykl.

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Pierwodruk rasowego kryminału skandynawskiego w języku polskim. Jakim cudem?

Autor jest pół Polakiem, pół Farerem. Wychował się na Wyspach Owczych i znakomicie posługuje językiem matki, polskim (tu wywiad z autorem https://bookeriada.pl/wywiad-zbrodnia-na-wulkanicznym-archipelagu-rozmowa-z-ove-logmansbo/ ).

Wyspy Owcze. Zamknięta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Dynamiczna, zaskakująco prawdopodobna political fiction.

Czy pokój na Bliskim Wschodzie jest możliwy? Littell, były korespondent zagraniczny Newsweeka z okresu zimnej wojny, znawca tematyki bliskowschodniej, proponuje porywający scenariusz wydarzeń.

Akcję powieści umieścił w nieodległej przyszłości, tuż przed historycznym aktem zawarcia porozumienia pokojowego z podziałem ziem między Izrael a Autonomię Palestyńską. Rozwój wydarzeń relacjonowany jest wielopłaszczyznowo. Autor daje wgląd w zakulisowe działania dyplomacji amerykańskiej sterującej biegiem zdarzeń, nie przebierającej w narzędziach i w partnerach strategii politycznej. Odkrywa też tajne akcje sił specjalnych USA i Izraela. Kluczowe dla rokowań pokojowych stają się losy pewnego, mało znaczącego, ale bardzo medialnego, fundamentalistycznego rabina, nawołującego do zerwania rozmów między Żydami i Arabami. Uprowadzony przez legendarnego ekstremistę islamskiego, którego tożsamości od lat nikt nie jest w stanie ustalić, okazuje się być kluczem do powodzenia pertraktacji. Spotkanie tych dwóch osobowości przyniesie zaskakujący finał. Oczekując na wypełnienie terminu, jaki porywacz wyznaczył władzom Izraela, chcąc wymienić niepokornego rabina na więźniów politycznych, wdają się w dysputę religijną, której efekt doprowadza do zaskakującej puenty.

Elektryzująca, brutalna, szokująca mocnymi obrazami fabuła trzyma w napięciu. Świetnie ukazane drugie dno wydarzeń znanych z czołówek wiadomości telewizyjnych, którymi epatują media ukazując ofiary zamachów, tortur i wojen.

Świat chce porozumienia na Bliskim Wschodzie i powieściowa fabuła dała taką możliwość po mistrzowsku unikając banalnych rozwiązań.

Powieść dla wszystkich ciekawych tego, co za zasłoną oficjalnej, eleganckiej dyplomacji czyli brudna, międzynarodowa gra polityczna.

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Dynamiczna, zaskakująco prawdopodobna political fiction.

Czy pokój na Bliskim Wschodzie jest możliwy? Littell, były korespondent zagraniczny Newsweeka z okresu zimnej wojny, znawca tematyki bliskowschodniej, proponuje porywający scenariusz wydarzeń.

Akcję powieści umieścił w nieodległej przyszłości, tuż przed historycznym aktem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

więcej na: http://wyczytanezapisane.wordpress.com/

Pierwsza, przetłumaczona na język polski powieść holenderskiego pisarza, aktora i producenta telewizyjnego a szósta w jego dorobku literackim i... przełomowa w karierze. Nakład na świecie przekroczył milion egzemplarzy. Tę książkę przetłumaczono na trzydzieści trzy języki. Została zekranizowana. Na jej podstawie powstały także sztuki teatralne.
Jeśli sięgasz po powieści psychologiczne, lubisz dociekać motywacji bohaterów, nie interesują cię jednobarwne, łatwe do rozszyfrowania charaktery, to propozycja dla Ciebie.

Główny bohater to irytująca postać. Malkontent, którego drażni wszystko i wszyscy, nawet to, że publiczną toaletę musi dzielić z nieznajomym, na którego temat zrzęda tworzy wręcz elaborat. Kochający mąż idealnej żony, dobroduszny krytykant, wspaniały ojciec o mocnym kręgosłupie moralnym, przeciwieństwo jego zadufanego w sobie, zakłamanego brata, ma jednak wstydliwą tajemnicę... Pewne wydarzenie złamało jego karierę zawodową.

Tytułowa kolacja to rodzinne spotkanie w ekskluzywnej restauracji, na które bohater został zaproszony z żoną przez brata, senatora celebrytę.
Niespieszna akcja w miarę degustowania kolejnych, wyszukanych potraw powoli odkrywa przed czytelnikiem powód, dla którego niedarzący się zbytnią sympatią krewni przystali na spotkanie.
Obie rodziny zaniepokojone są o synów i początkowo wydaje się, że to zwykły zatarg między rodzicami oskarżającymi bratanków o wzajemny zły wpływ, podsycany zawiścią biedniejszych, zazdroszczących dostatniego życia politykowi małżonków. Prawdziwy powód okazuje się być znacznie poważniejszy...
Znakomita lektura. Porusza. Można śmiało postawić ją obok „Boga mordu” Jasminy Rezy. Na myśl przychodzą także „Funny Games” Michaela Haneke i „Upadek” Joela Schumachera.

więcej na: http://wyczytanezapisane.wordpress.com/

Pierwsza, przetłumaczona na język polski powieść holenderskiego pisarza, aktora i producenta telewizyjnego a szósta w jego dorobku literackim i... przełomowa w karierze. Nakład na świecie przekroczył milion egzemplarzy. Tę książkę przetłumaczono na trzydzieści trzy języki. Została zekranizowana. Na jej podstawie powstały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Anna Nowakowska to psychoterapeutka, dziennikarka i pisarka, autorka książki „Przeklęte” (2002). Powieść „Dziunia” powstawała na oczach czytelników, na bieżąco komentowana, na blogu autorki. To historia dziewczynki z patologicznej rodziny, urodzonej przedwcześnie przez nastoletnią uczennicę, ukrywającą ciążę pod bandażami, i która… przychodzi na świat w szkolnej toalecie. To miejsce wydaje się określać jej przyszłe życie. Niechciana, bita, traktowana jak zło konieczne i dziwadło, tak w rodzinie, jaki i przez sąsiadów, wykorzystana seksualnie jako kilkulatka wyrasta na potulne popychadło, „dziunię” – ofiarę, zawsze gotową do poświęceń, ale bardzo inteligentną a przy tym cyniczną i wnikliwie obserwującą otoczenie. To poruszająca lektura, daleka od jednak od typowej literatury z tezą, mającej wywołać konkretne uczucia, wzbudzić litość i oburzenie. Sama narratorka ma do swojej bohaterki specyficzny stosunek. Przedstawia jej życie w sposób będący mieszanką zimnej obserwacji, dobrodusznego politowania, sympatii, ale zabarwionych lekceważeniem graniczącym z szyderstwem. Ten zabieg sprawia, ze nie sposób przejść obok powieści obojętnie. Wzbudza emocje podobne tym, jakie prowokują historie z kolorowych brukowców, komentowane przez postronnych obserwatorów i domorosłych psychologów z internetu. Ciekawa, napisana z dbałością o sferę językową, z doskonale zarysowanymi portretami psychologicznymi bohaterów, poruszająca kontrowersyjne wątki lektura, która mimo ciężkiej tematyki szybko wciągnie w świat Dziuni.

Autorka zapowiedziała kontynuację powieści, tym razem pisaną już bez udziału czytelników.

wyczytanezapisane.wordpress.com
"cytaty i recenzje"

Anna Nowakowska to psychoterapeutka, dziennikarka i pisarka, autorka książki „Przeklęte” (2002). Powieść „Dziunia” powstawała na oczach czytelników, na bieżąco komentowana, na blogu autorki. To historia dziewczynki z patologicznej rodziny, urodzonej przedwcześnie przez nastoletnią uczennicę, ukrywającą ciążę pod bandażami, i która… przychodzi na świat w szkolnej toalecie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerek pisze jędrnym, soczystym językiem, potoczną polszczyzną (nierzadko jej uliczną odmianą), z łatwością buduje klimat alkoholowo-narkotycznego tripu, przerywanego polsko-ukraińskim dialogiem, świadectwem stereotypów o Mordorze Europy, którego częścią są również i Polacy traktujący wschodnich sąsiadów z sentymentem, mieszanką fascynacji, niechęci i wyższości, nie widzący tego, co Polskę z nimi łączy. „Przyjdzie Mordor…” to książka wyrażająca kontrowersyjną tezę autora o nieuchronnym kryzysie słowiańskości, chociaż cytując jego bohatera sprawa może mieć się zgoła inaczej: „No i tak się porobiło, że zawodowo zacząłem się zajmować ściemnianiem. Łganiem. (…) Opłaca się. Bo nic się lepiej w Polsce nie sprzedaje nic niż Schadenfreude” (s. 99).
więcej na: wyczytanezapisane.wordpress.com

Szczerek pisze jędrnym, soczystym językiem, potoczną polszczyzną (nierzadko jej uliczną odmianą), z łatwością buduje klimat alkoholowo-narkotycznego tripu, przerywanego polsko-ukraińskim dialogiem, świadectwem stereotypów o Mordorze Europy, którego częścią są również i Polacy traktujący wschodnich sąsiadów z sentymentem, mieszanką fascynacji, niechęci i wyższości, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Horror? Nie. Thriller polityczny! I to jaki! No, a zombie? Są! Jako dekoracja, egzotyczne tło. A polityka? Też jest, bo to historia zza kulis kampanii prezydenckiej.

Na początku wydawało mi się, że to będzie taka tam, kolejna opowiastka typu teksańska masakra. Co w tym ciekawego, że jakiś koleś dziuga zombiaka pozując na bohatera. A dziuga pod publiczkę. Bo publiczka końca XXI wieku rządzi. W tym świecie najważniejsze są statystyki i blogosfera. Wszystkie chwyty dozwolone, nawet jeśli ma to być adopcja na pokaz.

Tradycyjne media utraciły wiarygodność po tym, jak obliczony na tanią sensację artykuł doprowadził świat na skraj przepaści. A miało być tak pięknie. Naukowcy wynaleźli skuteczny lek na raka. Wynaleźli też szczepionkę na bakcyla towarzyszącego ludzkości od wieków. Koniec z przeziębieniem, grypą i podobnymi zarazami. Wspaniała wiadomość! Ale, ale… Statystyki. Milutki news po krótkim czasie to zwykły, odgrzewany kotlet. Jak się wyróżnić? Sprzedając plotę. A że później ktoś włamał się do laboratorium i rozpylił szczepionkę z samolotu, obdarowując ludzkość odpornością za friko, w ramach walki o prawa człowieka, na pohybel pijawkom kapitalistom? Znakomity news. I jak podniósł statystyki!

Podniósł. I nie tylko jakieś tam słupki, wykresy i dochody. Zwłoki też podniósł. Z martwych. Ci szczęśliwcy, którzy wywinęli się kostusze unikając raka, łyknęli rozpylonego panaceum i podziałało ono na nich tak ożywczo, że gdy im się zmarło nie kładli się grzecznie do grobu. Tylko… Chrup, chrup…

Spokojnie. To żaden spoiler. Informacja z pierwszych stron powieści.

Zombie to tylko tło dla bezpardonowej walki o Biały Dom. Kto jest w grze? Między innymi striptizerka z wielkim biustem obiecująca, że „pokaże więcej”. Jeden z kandydatów na prezydenta chcąc przekonać opinię publiczną o przejrzystości przyszłej władzy zaprasza do relacjonowania kampanii blogerów. To dwójka bohaterów powieści. Przyszywane, adoptowane rodzeństwo dwudziestolatków, celebrytów blogosfery. Wyruszają ze sztabem wyborczym w trasę by relacjonować oficjalne spotkania z wyborcami i wydarzenia zza kulis – wszystko live, bezstronnie i bez kompromisu.

więcej informacji: wyczytanezapisane.wordpress.com

Horror? Nie. Thriller polityczny! I to jaki! No, a zombie? Są! Jako dekoracja, egzotyczne tło. A polityka? Też jest, bo to historia zza kulis kampanii prezydenckiej.

Na początku wydawało mi się, że to będzie taka tam, kolejna opowiastka typu teksańska masakra. Co w tym ciekawego, że jakiś koleś dziuga zombiaka pozując na bohatera. A dziuga pod publiczkę. Bo publiczka końca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pewnego dnia piękna, zmysłowa kobieta wchodzi do księgarni, zamienia parę słów z jej właścicielem, kradnie książkę i wychodzi nie niepokojona, mimo iż księgarz widział jak ją wynosiła. Sytuacja powtarza się kilkakrotnie. Tylko raz dochodzi do szczerej rozmowy i bliższego niż parę zdawkowych słów kontaktu. Kobiecie towarzyszy często starszy mężczyzna. Dziadek? Ojciec? A może kochanek? Fascynacja i niepewność niemal doprowadzają księgarza do szaleństwa. Nie jest w stanie powstrzymać się od szpiegowania nieznajomej i nadal nie zna imienia tajemniczej klientki. Wreszcie, gdy udaje mu się do niej zbliżyć, na drodze do szczęścia staje przyjaciel…

więcej o książce na wyczytanezapisane.wordpress.com

Pewnego dnia piękna, zmysłowa kobieta wchodzi do księgarni, zamienia parę słów z jej właścicielem, kradnie książkę i wychodzi nie niepokojona, mimo iż księgarz widział jak ją wynosiła. Sytuacja powtarza się kilkakrotnie. Tylko raz dochodzi do szczerej rozmowy i bliższego niż parę zdawkowych słów kontaktu. Kobiecie towarzyszy często starszy mężczyzna. Dziadek? Ojciec? A może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adam Johnson to amerykański pisarz, znany przede wszystkim z krótkich form prozatorskich. Ma w dorobku zaledwie dwie powieści, a poznanie jednej z nich umożliwił polskim czytelnikom Świat Książki. Mam nadzieję, że wyda także jego pozostałe utwory. „Syn zarządcy sierocińca” to znakomicie napisana historia i co ważne, świetnie przetłumaczona powieść. Ciekawi mnie, jak odbierają ją czytelnicy, którzy na własnej skórze odczuli, jak to jest żyć pod rządami reżimu, a jak ci urodzeni po roku 1989. Wydaje mi się, że tę lekturę docenią przede wszystkim starsi.

To chyba pierwsza powieść w mojej, czytelniczej karierze opisująca realia życia w Korei Północnej. Dotychczas tematyka dalekowschodnia znana mi była przede wszystkim z książek Amelie Nothomb, ale ta lektura ma zupełnie inny ciężar gatunkowy.

Chciałoby się napisać, że jej bohaterem jest tytułowy chłopak z sierocińca, któremu los a może jeden z umundurowanych panów życia i śmierci daje szansę. Na co? Na karierę? Dostatek? Realizację marzenia o miłości? A może czyjegoś planu? Ta powieść ma wielu bohaterów. Na pierwszy rzut oka negatywnych. W tym schizofrenicznym, powieściowym świecie nie ma prawie nikogo, o kim można by powiedzieć, że jest do gruntu zły. Oczywiście oprócz głównego demiurga i może mężczyzny, który paradoksalnie umożliwił bohaterowi, chłopakowi z sierocińca dotarcie do wymarzonej kobiety – jego fatum. Kim jest? Sierotą z obozu pracy, szczurem tunelowym szkolonym do walki w ciemności, oficerem wywiadu, porywaczem japońskich cywili, mężem i ojcem rodziny, zdrajcą państwa i bohaterem narodowym. Okazuje się, że te dwa ostatnie miana wcale się nie wykluczają…

Adam Johnson sprawił, że uwierzyłam w przedstawiony przez niego świat. Uważam, że jeśli się pomylił, to niewiele minął się z prawdą. Zresztą brak obiektywnych źródeł, które opisałyby życie w kraju Kim Ir Sena.

Powieść dzieli się na dwie części. Pierwsza to utrzymana w tradycyjnej konwencji historia syna zarządcy sierocińca. W drugiej pojawia się narracja w stylu radiowej, propagandowej pogadanki, relacjonująca jego losy jako zdrajcy, amerykańskiego pachołka, który okazuje się w karkołomny, ale nie niemożliwy dla komunistycznej tuby sposób, obrońcą i wiernym synem Korei Północnej. Ten zabieg przedstawiający bohatera z dystansu i w relacji do pozostałych postaci dramatu dodatkowo uwypukla terror, fanatyzm i schizofreniczny charakter systemu, zmuszającego rodziców i małżonków do podejrzewania się nawzajem o szpiegostwo i donosicielstwo.

W powieści nie brak drastycznych scen, ilustrujących brutalność systemu i do bólu realistycznych. Głód, obozy pracy, śmierć z wycieńczenia przyspieszana przez upust krwi dla „potrzebujących w Pjongjangu”, porwania kobiet, zastępczy rodzice, małżonkowie przydzielani przez partię, inwigilacja, tortury – te obrazy nasuwają się na myśl, gdy wspomina się lekturę „Syna zarządcy sierocińca”. A może to tylko opowieść o miłości w trudnych czasach? O walce o ukochaną, nawet za cenę życia? O tym, że nawet misterny, przygotowany z wyrachowaniem plan zburzy uczucie? A może o walce z bezlitosnym systemem, złamaniu pieczołowicie układanego światopoglądu, w myśl którego Korea Północna to zbawiciel świata i ludów udręczonych przez krwiożerczych kapitalistów?

Powieść mimo ciężkiej tematyki, napisana jest potoczyście i nie sposób się od niej oderwać. Zostaje w pamięci na długo.

wyczytanezapisane.wordpress.com

Adam Johnson to amerykański pisarz, znany przede wszystkim z krótkich form prozatorskich. Ma w dorobku zaledwie dwie powieści, a poznanie jednej z nich umożliwił polskim czytelnikom Świat Książki. Mam nadzieję, że wyda także jego pozostałe utwory. „Syn zarządcy sierocińca” to znakomicie napisana historia i co ważne, świetnie przetłumaczona powieść. Ciekawi mnie, jak...

więcej Pokaż mimo to