rozwiń zwiń
WyczytaneZapisane

Profil użytkownika: WyczytaneZapisane

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
10
Przeczytanych
książek
10
Książek
w biblioteczce
10
Opinii
49
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Przedstawię się. Mam na imię Jarogniewa.

Albo nie. Gosława. A może Żywia? Sława? Baba Jaga?!

A imię takie jak… Mieszko! Dagome?

Hm.. śmierdzi już historią w szkolnych ławkach… Polanami, Piastami itp. A wiesz co to żerca? Ktoś bardzo głodny? Może zombie?

Dobra…Czas na recenzję.

Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z polskich autorek, po których książki sięgam z przyjemnością, oczekując atrakcyjnej lektury rozrywkowej. I jak zawsze, nie zawiodłam się na tym nazwisku.

Tak dobrze nie czytać już o amerykańskich wampirach grasujących w szkołach, internatach czy nocnych klubach. Przyszedł czas na szeptuchy, płanetników, rusałki, wąpierze, prasłowiańskie bóstwa i klątwy.

Głowna bohaterka, Gosia jest u progu medycznej kariery, kończy studia, ale aby zdobyć tytuł lekarza musi odbyć praktyki u wiejskiej, mądrej babki – zielarki lub jak kto woli, czarownicy. Co to za uniwersytet, który serwuje niekonwencjonalną medycynę? A polski, w dwudziestym pierwszym wieku. W kraju, który w dziesiątym stuleciu wcale nie stał się przedmurzem chrześcijaństwa a pozostał przy lokalnych wierzeniach. W kraju, który nie kopiuje kulturowo zachodu a sam jest dla niego wzorem. Walentynki? Co to? Nuda. Noc Kupały, to jest to!

Katarzyna Miszczuk pełnymi garściami czerpie ze słowiańskiej mitologii i piastowskiej Polski i zręcznie mieszając legendy i fakty, tworzy zajmująca fabułę z żywa akcją, humorem i wątkiem romansowym. Kwiat paproci, ubożęta, wąpierz na usługach mrocznego bóstwa, przekonana o swojej nieomylności, odbębniająca praktyki miastowa panicznie obawiająca się robactwa i… tak, tak – Mieszko I, tworzą zaskakujący i bardzo przyjemny, fantastyczny obrazek.

Czekam na tom drugi.

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Przedstawię się. Mam na imię Jarogniewa.

Albo nie. Gosława. A może Żywia? Sława? Baba Jaga?!

A imię takie jak… Mieszko! Dagome?

Hm.. śmierdzi już historią w szkolnych ławkach… Polanami, Piastami itp. A wiesz co to żerca? Ktoś bardzo głodny? Może zombie?

Dobra…Czas na recenzję.

Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z polskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest lektura dla wszystkich. To znaczy nikomu jej nie zabraniam, ale żeby całkowicie chłonąć tę literacką wersję Polskiej Kroniki Filmowej, trzeba zebrać troszkę życiowego bagażu. Lekkie jeszcze dość te bambetle bo plus minus czterdziestoletnie…

W tle fabuły PRL, ten od połowy lat siedemdziesiątych i po przełomie roku 1989. A na pierwszym planie niełatwy temat. Macierzyństwo i trudna miłość do syna, zatracone nadzieje, szarość, poczucie przegranej.

Podzielona między kilka osób narracja opowiada o życiu Śpika, chłopca który miał być kimś. Takie były marzenia matki. Wszechogarniająca, chociaż pełna zawodów i zwątpień miłość pozwala jej przetrwać lata szkoły syna – klasowej ofiary, oskarżanego o wszelkie możliwe występki klasowego, bezwiednego błazna i nieuka, którego interesują tylko tramwaje. Przezwisko zdobył już w pierwszym dniu szkoły, zgubiony, zasmarkany i powolny. Całkowite zaprzeczenie wyobrażeń rodzicielki, sfrustrowanej i obojętnej mężowi „co robił w hucie”.

To, co najbardziej cenne i interesujące w powieści to niezwykle sugestywnie, z gorzką satyrą oddane realia PRL, ale nie te znane ze świata dorosłych, tylko zza szkolnej ławki. Relaksy, worki na kapcie, Wigry 3 na komunię, korespondencja z dziećmi z zaprzyjaźnionego narodu radzieckiego, Niewolnica Isaura, zmuszający do wymiotów płyn Lugola, zaduch sali gimnastycznej, kartkówki, łabędzie w dzienniku, latanie samopas po szkole…

Te obrazy będące udziałem pamięci dzisiejszych „szpetnych czterdziestoletnich” to celne strzały, odsyłające w tamtą, mimo wszystko kolorową przeszłość.

I chociaż historia życia Śpika, losy jego matki i towarzyszy szkolnej mordęgi są niewesołe, to wielokrotnie przy lekturze na usta powróci nostalgiczny uśmiech.

Mistrzowska, gęsta narracja z elementem surrealizmu, nie pozwoli na chwilę oddechu, wciągnie i znów dotkniesz tamtego czasu czterdziestolatku :)

To nie jest lektura dla wszystkich. To znaczy nikomu jej nie zabraniam, ale żeby całkowicie chłonąć tę literacką wersję Polskiej Kroniki Filmowej, trzeba zebrać troszkę życiowego bagażu. Lekkie jeszcze dość te bambetle bo plus minus czterdziestoletnie…

W tle fabuły PRL, ten od połowy lat siedemdziesiątych i po przełomie roku 1989. A na pierwszym planie niełatwy temat....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Pierwodruk rasowego kryminału skandynawskiego w języku polskim. Jakim cudem?

Autor jest pół Polakiem, pół Farerem. Wychował się na Wyspach Owczych i znakomicie posługuje językiem matki, polskim (tu wywiad z autorem https://bookeriada.pl/wywiad-zbrodnia-na-wulkanicznym-archipelagu-rozmowa-z-ove-logmansbo/ ).

Wyspy Owcze. Zamknięta, wyspiarska społeczność. Przestępczość według oficjalnych danych bliska zeru. W kronice policyjnej odnotowywane są co najwyżej zdarzenia takie jak potrącenie owcy. Idylliczne, chociaż surowe krajobrazy. Nuda. Do czasu, gdy sielski spokój burzy tragedia.

Ktoś odnajduje na wodnej farmie ciało zaginionej nastolatki. Lokalna policja zostaje odsunięta od śledztwa a na archipelag przybywa duńska inspektor Katrine Ellegaard, budząc dodatkowe kontrowersje natury politycznej w niechętnej Danii społeczności. W zamkniętej, nieprzychylnej obcym wspólnocie porusza się po omacku. Farerscy funkcjonariusze nie ukrywają pogardy wobec niej, wręcz spowalniają bieg śledztwa. Katherine udaje się jednak przebić przez mur niechęci i znaleźć jedną osobę, która staje się dla niej przewodnikiem i tłumaczem w tym hermetycznym środowisku. To Hallbjørn Olsen, były żołnierz, zabijający alkoholem traumę po misji pokojowej na Bałkanach. Na początku podejrzany, później niezwykle pomocny i coraz bliższy Katherine sprawia, że śledztwo w końcu rusza do przodu i kobieta może zadać kłam zarzutom lokalnych polityków, że sprawę na prowincji ma prowadzić niedoświadczona stażystka. Mężczyzna od kilku lat samotnie wychowuje córkę a właściwie daje jej dach nad głową bo domem zajmuje się nastolatka. Obawiając się, że dziewczyna coś ukrywa, stara się na własną rękę dojść prawdy o zamordowanej licealistce…

Więcej nie napiszę, by nie odkryć fabuły, która naprawdę wciąga a jej puenta zaskakuje.

Ove Løgmansbø znakomicie odmalował hermetyczną społeczność ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Szczególnie tymi ostatnimi. To nie tylko wyspiarska właściwość. Małe społeczności nie „piorą brudów” publicznie. Tak jest też i w Vestamnnie, gdzie ulokowana jest akcja powieści.

Intrygujący obraz zbiorowości żyjącej w tytułowej enklawie dopełniony jest szczegółami lokującymi ją w szerszej perspektywie współczesnych realiów kultury mediów społecznościowych, z ich destrukcyjnym wpływem na młodych, powiększającym pokoleniową przepaść.

Udany, budzący apetyt czytelniczy debiut, zwłaszcza, że to tom inaugurujący cykl.

https://wyczytanezapisane.wordpress.com

Pierwodruk rasowego kryminału skandynawskiego w języku polskim. Jakim cudem?

Autor jest pół Polakiem, pół Farerem. Wychował się na Wyspach Owczych i znakomicie posługuje językiem matki, polskim (tu wywiad z autorem https://bookeriada.pl/wywiad-zbrodnia-na-wulkanicznym-archipelagu-rozmowa-z-ove-logmansbo/ ).

Wyspy Owcze. Zamknięta,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika WyczytaneZapisane

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
10
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
49
razy
W sumie
wystawione
10
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
57
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]