Kiedy książkę uważam za doskonałą? Ano wtedy, kiedy w jej recenzji chcę pisać wyłącznie o emocjach, które we mnie wzbudziła. To właśnie taka historia.
Będę szukać odpowiedzi na pytanie: co wydarzyło się ponad dwie dekady temu, kiedy grupa nastolatków wybrała się na biwak w środku lasu? Jaką prawdę opowiedzą mi znalezione na mokradłach kości? Jak wiele tajemnic będę musiała odkryć? Towarzyszyć mi w tej drodze będą osoby, które chowają wiele trudnych emocji pod policyjnym mundurem.
"Każdy z nas na dwa oblicza: to, w którym wychodzimy do ludzi, przylegające do skóry ciasno niczym frak, i drugie, które staramy się przed światem ukryć".
Niestety, za sprawą odkrytych kości przeszłość przypomni o sobie w najmniej spodziewanym momencie, koszmar powróci i otworzy wciąż jątrzące się rany.
"Czas nie leczy ran. Prawda knebluje usta fałszywym podszeptom, które karmią nas złudną nadzieją. To krok naprzód zamiast spadania w przepaść zaprzeczenia".
Wciągnęła mnie jak bagno, pochłonęła niczym tytułowe "Grzęzawisko" ta, osadzona w latach 90 - tych opowieść, a kolejno przewracane strony, układają się w obraz dzieciństwa naznaczonego traumą, pełnego bólu, tęsknoty, samotności, złudzeń, trudnych relacji i bolesnych wspomnień, pogrzebanych nadziei, marzeń i planów. To fabuła pełna mroku, beznadziei codzienności i braku perspektyw na przyszłość. O trudnym dorastaniu i braku stabilizacji, która już na zawsze potrafi odebrać poczucie bezpieczeństwa i zakorzenić w psychice nieustanny lęk.
"Szczęście było wówczas, gdy miałeś co włożyć do garnka i gdzie się przespać".
Nie chcę niczego odbierać zagadce kryminalnej, bo przecież mamy tu znakomitą umiejętność stopniowego budowania napięcia, o dziwo bez brutalności, ale za to z niezwykłą wrażliwością i bardzo wnikliwie, małomiasteczkowy klimat, duszną, pełną niewiadomych atmosferę oraz dwie perspektywy czasowe, obie równie intrygujące, natomiast dla mnie w tej historii zdecydowanie pierwsze skrzypce grają emocje. Jestem przekonana, że Przemysław Żarski jest człowiekiem, dla którego zarówno emocje, jak i słowa ( bez względu na to, czy wypowiedziane, czy na papier przelane), są szczególnie ważne i przykłada do nich ogromną wagę. Każde słowo ma znaczenie, jest przemyślane, wyważone, właściwe. Ten brak jakiegokolwiek przypadku w ich doborze, ta niezwykła staranność, wręcz elegancja językowa, przekłada się na niezwykły w odbiorze warsztat Autora. Żeby potrafić na takim poziomie pisać o emocjach, trzeba nosić je w sobie. Jest dojrzale, z wrażliwością i empatią. Pięknie. To wszystko sprawia, że w moje ręce trafia niezwykle przejmująca opowieść, dotykająca najgłębszych zakamarków duszy i mam takie wrażenie, a nawet pewność, że nie tylko mojej, ale również Autora, który potrafi słowami kreślić naprawdę przejmujący i wnikający głęboko w psychikę czytelnika obraz. To, co dla mnie wyjątkowo przykre to przeświadczenie bohaterów, że są przeźroczyści, niewidzialni, emocjonalnie każdemu obojętni, bez znaczenia.
"Czasem wygodniej odwrócić wzrok i uciec od odpowiedzialności, niż stanąć twarzą w twarz z prawdą".
Fabuła książki, choć trudna, mnie oczarowała, jest przemyślana, dopracowana, z pewnością nie pozostawia obojętnym i czyni wrażliwym na ludzką krzywdę. Przestrzega przed wydawaniem pochopnych wyroków, a wielowymiarowość tytułu pozwala na osobistą interpretację. Jedno jest pewne, każdy z nas nosi w sobie swoje prywatne Grzęzawisko.
Autor oddaje w ręce czytelnika opowieść kompletną pod każdym względem i w moim odczuciu zostawia tu część siebie, a ja odnoszę wrażenie, że podczas lektury, cały czas towarzyszy mi za plecami, niczym niemy, niezwykle wnikliwy i wrażliwy obserwator rozgrywających się na kartach książki wydarzeń, który staje się uczestnikiem mojej czytelniczej wyprawy i jest świadkiem wszystkich targających mną emocji. To, co mnie najbardziej boli, to fakt, że za szeroko pojętą niewydolność dorosłego, prawie zawsze największą cenę ponosi dziecko. Tak było, jest i pewnie długo ( jeśli nie zawsze) będzie. Ta historia już na zawsze pozostawi we mnie ślad i tkwić będzie w moim sercu niczym cierń, bo otworzyła na nowo coś, co jednak nie jest tylko blizną, a wciąż niezagojoną raną.
Dla mnie pióro Autora jest tożsame z gwarancją jakości. Jeśli macie ochotę sięgnąć po niezwykle prawdziwą, angażującą i poruszającą historię, z genialną warstwą psychologiczną i ogromem materiału do refleksji, nie zastanawiajcie się ani chwili dłużej. Ja czekam na kontynuację tej historii niecierpliwie bardzo i biorę w ciemno. Wy też się nie wahajcie.
Jak bardzo nasze "kiedyś" ma wpływ na nasze "dziś"? Sprawdźcie koniecznie!
Kiedy książkę uważam za doskonałą? Ano wtedy, kiedy w jej recenzji chcę pisać wyłącznie o emocjach, które we mnie wzbudziła. To właśnie taka historia.
Będę szukać odpowiedzi na pytanie: co wydarzyło się ponad dwie dekady temu, kiedy grupa nastolatków wybrała się na biwak w środku lasu? Jak...
Rozwiń
Zwiń