-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Biblioteczka
2024
2024
Dobrze zorganizowany poradnik. Kompletny przegląd podstawowych elementów tworzenia poezji istotnie wpływających na jakość wiersza. Wprowadza minimum teoretyczne, zachęcając jednak przede wszystkim do praktyki. Proponuje i omawia użyteczne ćwiczenia. Klasyczność przykładów jest według mnie edukacyjną zaletą. Elementy „polonizacji” rozważań wziął na siebie Andrzej Grabowski, tworząc osobną wartość dodaną. W opozycji do szkolnych „analiz” wierszy proponuje podejście dużo bardziej twórcze, praktycznie dla każdego. Warto przeczytać by rozpoznać i unikać grafomaństwa.
Dobrze zorganizowany poradnik. Kompletny przegląd podstawowych elementów tworzenia poezji istotnie wpływających na jakość wiersza. Wprowadza minimum teoretyczne, zachęcając jednak przede wszystkim do praktyki. Proponuje i omawia użyteczne ćwiczenia. Klasyczność przykładów jest według mnie edukacyjną zaletą. Elementy „polonizacji” rozważań wziął na siebie Andrzej...
więcej mniej Pokaż mimo toDajcie książce szansę. Pamiętajcie, że ma prawie 100 lat. Pierwsza połowa jest dla dzisiejszego czytelnika koszmarna. Kaznodziejstwo, ku pokrzepieniu serc i zbudowaniu poczucia wartości zdominowanych społecznie, często biednych, niewyedukowanych kobiet. Dziś byłyby to memy z kategorii „Jesteś zwycięzcą”. Ale po tym mocno przydługim rozbiegu, kaznodziejka stopniowo zamienia się we wrażliwą, przenikliwą pisarkę. Zgodnie z głoszonymi zasadami zaczyna operować konkretem i szczegółem. I wtedy nieoczekiwanie staje się przekonująca, momentami odkrywcza. Stuletni dystans przestaje mieć znaczenie. Uwodzi czytelnika bezpretensjonalnością, szczerością i żarliwością połączoną z głębią. Dlatego warto dać jej szansę.
Dajcie książce szansę. Pamiętajcie, że ma prawie 100 lat. Pierwsza połowa jest dla dzisiejszego czytelnika koszmarna. Kaznodziejstwo, ku pokrzepieniu serc i zbudowaniu poczucia wartości zdominowanych społecznie, często biednych, niewyedukowanych kobiet. Dziś byłyby to memy z kategorii „Jesteś zwycięzcą”. Ale po tym mocno przydługim rozbiegu, kaznodziejka stopniowo ...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kształtująca się synteza „dobrych praktyk”, praktycznego i wspieranego naukowo usystematyzowania (stąd inżynieria) podejścia do utrzymania systemów złożonych w obszarze IT. Chodzi o radzenie sobie/zarządzanie złożonością więc lepszą nazwą wydaje się inżynieria złożoności. Określa jakościową zmianę pomiędzy „klasycznym” podejściem inżynierskim w procesie wytwórczym (rozumianym jako implementacja projektu systemu) a utrzymaniem systemu. Powstaje złożoność, która jest efektem oddziaływania wielu różnorodnych, współzależnych i współpracujących elementów. Dlatego system zaczyna żyć własnym życiem i wymaga zmiany tradycyjnego podejścia (koncepcja/projekt/implementacja). Zaczynamy go traktować bardziej jako system naturalny niż zaprojektowany. Weryfikujemy niekoniecznie szczegółowo walidując, eksperymentujemy a nie testujemy. Przestajemy kompulsywnie poprawiać projekt/kod szukając niespójności czy „redukując” złożoność. Często redukcja złożoności jest pozorna a pracochłonne poszukiwanie luk w projekcie pozostaje w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem (nazywanym w celach naukowych 😊zasadą 80/20). Warto zauważyć, że Inżynieria chaosu jest praktycznym wariantem odpowiedzi na złożoność systemów istotnie odmiennym niż „filozofująca” i słabo zoperacjonalizowana „antykruchość”😊. (Przepraszam za eufemistyczny bełkot, ale w ten sposób powstrzymuję się od antytalebistycznych dygresji). Jeśli uznacie mój wywód za ogólnikową, wręcz pozbawioną sensu, systemową „pierdologię” 😊, to tym bardziej - zajrzyjcie do książki. Relacjonując w duuuużym uproszczeniu przyjmujemy, że kluczem do stabilnego funkcjonowania systemu jest umiejętne reagowanie na zdarzenia zakłócające. Budujemy więc sprawny, skalowalny zespól utrzymaniowy. Zdobywa on doświadczenia w reagowaniu na zakłócenia, które często sami automatycznie generujemy na produkcji!!!. Produktem jest doświadczenie indywidualne i zespołowe oraz tworzone scenariusze ograniczania szkód i sprawnego przywracania działania. Warto zauważyć, że tak tworzony system techniczno-społeczny działa jak specyficzny złożony układ adaptacyjny i wyraźnie nawiązuje do idei DevOps. Oczywiście, jak na „inżynierskość” przystało (rozumianą w opozycji do jałowego teoretyzowania), książka zawiera część praktyczną w formie kilku pogłębionych studiów przypadków.
Niestety istotną wadą książki jest jakość tłumaczenia. Tłumaczka przepuściła tekst przez lingwistyczny translator ale niestety go nie zredagowała. To spory kłopot dla czytelnika, bo opisywana dyscyplina dopiero się kształtuje. Niekiedy wpadki translacyjne to tylko humorystyczny przerywnik, ale kilka razy musiałem zajrzeć do oryginału, żeby zrozumieć opisywane zagadnienia. Jedna z najgorzej przetłumaczonych książek jakie znam ale nie obniżyłem za to oceny.
Kształtująca się synteza „dobrych praktyk”, praktycznego i wspieranego naukowo usystematyzowania (stąd inżynieria) podejścia do utrzymania systemów złożonych w obszarze IT. Chodzi o radzenie sobie/zarządzanie złożonością więc lepszą nazwą wydaje się inżynieria złożoności. Określa jakościową zmianę pomiędzy „klasycznym” podejściem inżynierskim w procesie wytwórczym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Agnieszka to człowieki-instytucja, robi w kulturze😊. Jest jednocześnie partyturą, dyrygentem, orkiestrą, publicznością i Bóg wie czym jeszcze. Jednym słowem robi wszystko i nigdy gorzej niż dobrze. W książce jest zamysł dający czytelnikowi przestrzeń interpretacyjną, przemyślany „poetycki” język, przekonujący opis fragmentów rzeczywistości. Zarysowane, skondensowane migawki, mogłyby zarezonować w umyśle i emocjach czytelnika. Może gonimy za nieuchwytną Adelą, może poznajemy tych, których wkręcała w swój świat. „Agnieszka Wolny-Hamkało uwodzi językiem” – fakt, można czytać zachwycając się sformułowaniami. „Zapewnia obcowanie z dobrą literaturą”- cokolwiek by to znaczyło, potwierdzam. Ale potencjalnie dobre składniki nie stworzyły smacznej potrawy. Co najwyżej jadalną, strawną, nieszkodliwą. Chyba, że pisżącemu to czytelnikowi zabrakło wyrafinowania, wrażliwości czy wyobraźni. Znaczy nie dorósł. Dlatego nie zniechęcam.
Agnieszka to człowieki-instytucja, robi w kulturze😊. Jest jednocześnie partyturą, dyrygentem, orkiestrą, publicznością i Bóg wie czym jeszcze. Jednym słowem robi wszystko i nigdy gorzej niż dobrze. W książce jest zamysł dający czytelnikowi przestrzeń interpretacyjną, przemyślany „poetycki” język, przekonujący opis fragmentów rzeczywistości. Zarysowane, skondensowane...
więcej Pokaż mimo to