-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-10
2024-05-05
2024-05-05
2024-05-04
2024-05-04
Klasyczny Sandoval. Czyli: przepiękne rysunki (i malunki), młodzieżowa historia o małym sennym miasteczku, piękne młode dziewczyny, demony, dużo erotyki (i porno), kompletna rozwałka na koniec. Schemat grany od lat. I od lat poszukiwany dobry scenarzysta, który wyciągnę tego wspaniałego rysownika i malarza z tego okręgu, po którym podróżują jego komiksy.
Klasyczny Sandoval. Czyli: przepiękne rysunki (i malunki), młodzieżowa historia o małym sennym miasteczku, piękne młode dziewczyny, demony, dużo erotyki (i porno), kompletna rozwałka na koniec. Schemat grany od lat. I od lat poszukiwany dobry scenarzysta, który wyciągnę tego wspaniałego rysownika i malarza z tego okręgu, po którym podróżują jego komiksy.
Pokaż mimo to2024-05-03
2024-05-03
Kolejny bardzo dobry komiks napisany przez Wilfrida Lupano. Polecam wszystkie jego dzieła wydane w Polsce (Azymut, Stare Zgredy, Ocean miłości...). Bibliomulica to oda do wiedzy, komiks podróżniczy, przygodowy, ale również pouczający, zabawny i do tego świetnie narysowany. Wielka pochwała czytelnictwa odziana w podróżną szatę.
Kolejny bardzo dobry komiks napisany przez Wilfrida Lupano. Polecam wszystkie jego dzieła wydane w Polsce (Azymut, Stare Zgredy, Ocean miłości...). Bibliomulica to oda do wiedzy, komiks podróżniczy, przygodowy, ale również pouczający, zabawny i do tego świetnie narysowany. Wielka pochwała czytelnictwa odziana w podróżną szatę.
Pokaż mimo to2024-04-12
2024-04-09
2017-11-10
2024-04-01
Jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy komiks Peetersa. Fabularnie przypadł mi do gustu i w wielu sytuacjach utożsamiałem się z głównym bohaterem, czyli de facto samym autorem. A rysunkowo Frederik Peeters wszedł na poziom Craiga Thompsona, czyli na sam szczyt tego typu kreski. Rzecz wysoce nieprzeciętna.
Jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy komiks Peetersa. Fabularnie przypadł mi do gustu i w wielu sytuacjach utożsamiałem się z głównym bohaterem, czyli de facto samym autorem. A rysunkowo Frederik Peeters wszedł na poziom Craiga Thompsona, czyli na sam szczyt tego typu kreski. Rzecz wysoce nieprzeciętna.
Pokaż mimo to2024-02-21
2024-02-20
Dużo lepsze niż myślałem, że będzie. Inteligentne science-fiction, napisane z klasą, z dużą ilością tajemnic, ciekawych pomysłów, fantastycznie narysowane i z tymi peetersowymi kolorami, które uwielbiają jego fani. Nie mam do czego się przyczepić, świetne otwarcie serii. A zatem jedziemy dalej.
Dużo lepsze niż myślałem, że będzie. Inteligentne science-fiction, napisane z klasą, z dużą ilością tajemnic, ciekawych pomysłów, fantastycznie narysowane i z tymi peetersowymi kolorami, które uwielbiają jego fani. Nie mam do czego się przyczepić, świetne otwarcie serii. A zatem jedziemy dalej.
Pokaż mimo to2024-04-01
2024-03-30
2024-03-24
To nie jest opowieść o tym jak świat wstaje z gruzów i odradza się z popiołów, że jest słabo, być może ludzie są źli, a biegają jakieś zombiaki jak w The Last of Us lub roboty jak w Horizonie, ale przecież ptaszki latają, jelenie biegaja po zielonej trawie, która rośnie i generalnie źle to już było i może być tylko lepiej.
O nie.
To opowieść o świecie, który umiera, postapo na hardkorze, tutaj drzewa już nigdy nie odrosną. A ptaki? Jak to twierdzi główny bohater: "Ptaki są tylko w książkach". Ojciec z synem podróżują na południe, bo tam jest cieplej. Jedzą to co znajdą w opuszczonych budynkach, jeśli znajdą choć trochę nafty, to w zimne noce ogrzeje ich lampa. Ale to też tylko jeśli poczują się na tyle bezpieczni aby ją rozpalić. Bo w tym świecie kanibalizm jest najlepszym i najłatwiejszym sposobem na zaspokojenie głodu. I dalece nierozważnym byłoby zdradzenie swojej obecności...
Mają też rewolwer. I trzy naboje. Pierwszy został zużyty przed naszym, czyli czytelnika, wejściem w tę opowieść, drugi na jej początku, a trzeci jest trzymany na czarną godzinę.
Ojciec dba o syna, sypie mu do szklanki resztę kakao, a sam chce wypić tylko przegotowaną wodę, za co zresztą zostaje przez młodego zganiony, bo: "obiecałeś, że nie będziesz już tak robić. Ciągle muszę cię pilnować!"
Z namaszczeniem podaje mu też znaleziony w automacie gazowany napój w puszcze, bo to będzie pierwszy i jedyny raz, kiedy synek go spróbuje. I tak dalej, i tak dalej. Przynajmniej jest jakiś powód, żeby żyć. Aby młody przeżył. Najpierw przeżył tę podróż, a potem się zobaczy. Mimo starań jedzenia ciągle brakuje, jak tylko bohaterowie ściągają ubrania, to widać jak bardzo są wychudzeni, spod skóry wystają im wszystkie żebra. Ale jak na ten świat, to wyglądają i tak nieźle, czasem natrafiają na innych nieszczęśników w znacznie gorszym stanie. Bohaterowie spotykają różnych ludzi, jedni się boją, innych należy się bać, a ci trzeci? To się zobaczy. Może my będziemy się bać ich, a może oni nas.
Chłopiec zadaje różne pytania. Tato, czy my jesteśmy dobrzy? Czy my też będziemy jeść ludzi? Tato, co zrobisz jeśli ja umrę? I nie tylko. Podczas wyprawy widzi różne rzeczy, a jak wiadomo "uważaj na to, co wpuszczasz do głowy, bo zostanie ci tam już na zawsze". I czasem mówi ojcu, że chciałby umrzeć. A to już dla ojca zbyt wiele, ale dzielnie brnie w ocalenie jedynego powodu swego istnienia. Nie ma zwierząt, drzewa umarły, po co żyć?
Nie znam oryginału Cormaca McCarthy'ego, ani ekranizacji z Viggo Mortensenem, dlatego ta opowieść była dla mnie nowością. Ale z tego co się zorientowałem jest wierna książce. Manu Larcenet, czyli autor komiksu lubi babrać się w takich tematach. Raport Brodecka, Blast, a teraz Droga. Jeśli komuś spodobały się poprzednie dwa dzieła, to Droga jest dla niego. To historia (jak tytuł wskazuje) drogi jak Blast, która została narysowana jak Raport Brodecka. W Polsce wyszły jednocześnie dwa wydania tego komiksu. Jeśli masz kupić jedną, to niech to będzie kolorowa, bo właśnie kolor odgrywa ważną rolę. Jest bardzo, bardzo oszczędny, przeważnie szarawy, ale jak tylko zaczyna się coś dziać, to przychodzi w żółty i potem w czerwony, żeby jeszcze bardziej uwydatnić mocną scenę. W mojej opinii wersja czarno - biała jest tylko ciekawostką i skierowaną głównie do koneserów kreski Manu Larceneta. Najpierw należy przeczytać wersję kolorową. Twórca wie co robi, a kolor jest bardzo przemyślany. Jest to kolejny bardzo dobry, a pewnie nawet rewelacyjny komiks Larceneta. Ale ostrzegam: to świat, w którym trupy leżą na ulicach, wiszą na latarniach, a po świecie podróżują kanibale, którzy trzymają innych ludzi w zamknięciu i powoli odcinają im różne części ciała, żeby je skonsumować. A szczególnym rarytasem jest mięso dzieci. Czuję się zbrukany. A lektura trwała tylko 3 godziny. Zatem ciekawe jak czuje się Manu Larcenet po kilkuletnim okresie rysowania takich rzeczy. Raport Brodecka, Blast, Droga. Każde z tych dzieł zajęło mu kilka lat. Jedno mocniejsze od drugiego. Najlepsze jest jego autorskie (arcy) dzieło czyli Blast, ale adaptacje książek Raport Brodecka i Droga nie zostają daleko w tyle. "Uważaj na to, co wpuszczasz do głowy, bo zostanie ci tam już na zawsze". Raport Brodecka, Blast, a teraz Droga. Tego nie da się odzobaczyć, ani zapomnieć. Ale ja już je do głowy wpuściłem.
To nie jest opowieść o tym jak świat wstaje z gruzów i odradza się z popiołów, że jest słabo, być może ludzie są źli, a biegają jakieś zombiaki jak w The Last of Us lub roboty jak w Horizonie, ale przecież ptaszki latają, jelenie biegaja po zielonej trawie, która rośnie i generalnie źle to już było i może być tylko lepiej.
O nie.
To opowieść o świecie, który umiera, postapo...
2024-03-19
2024-03-17
2024-03-12
2024-03-10
Choć historia niby nie należy do głównej serii Mroczne Miasta, to niczym się od poprzednich tomów nie różni. Znowu dostajemy bohatera, który przemierza dziwne miasto, pełne wyjątkowej (dla każdego miasta w serii odmiennej) architektury, klimat jest ciężki, sporo w opowieści surrealizmu, przemijania i samotności, a rysunki Schiutena są doskonałe. Jeśli jesteś fanem poprzednich albumów o Mrocznych Miastach, to poczujesz się jak w domu, to znaczy w kolejnym tajemniczym mrocznym mieście, które tak uwielbiasz zwiedzać z ich mieszkańcami.
Choć historia niby nie należy do głównej serii Mroczne Miasta, to niczym się od poprzednich tomów nie różni. Znowu dostajemy bohatera, który przemierza dziwne miasto, pełne wyjątkowej (dla każdego miasta w serii odmiennej) architektury, klimat jest ciężki, sporo w opowieści surrealizmu, przemijania i samotności, a rysunki Schiutena są doskonałe. Jeśli jesteś fanem...
więcej Pokaż mimo to