Lotka: Kroniki z piekieł Tony Sandoval 6,5
Na początek kilka oczywistości po zapoznaniu się z lekturą. Sandoval jest świetnym rysownikiem i malarzem. Niektóre kadry wyglądają jak dzieła sztuki, można je spokojnie wieszać w galeriach dzieł sztuki. Tak się składa, że znam kilka poprzednich prac Sandovala, tym co też je znają mogę powiedzieć, że dostaniecie tego samego więcej. Oprócz wysokiego poziomu wizualnego, w pakiecie dostajemy treść, tym razem autorstwa nie Sandovala a Stephena Desberga, i to treścią Lotki mam największy problem. Sam koncept trafienia do piekła i próby ucieczki z tego piekła jest całkiem ciekawy, niestety z każdą przeczytaną stroną problemy scenariusza stają się coraz bardziej dostrzegalne. Problemów tych jest sporo, zaczynając od głównego bohatera, który jest nijaki, sztucznie tajemniczy tylko dla samej tajemniczości, do końca nie znamy jego motywacji do jakiegokolwiek działania. Bohaterowie drugoplanowi są ciekawe tylko na karcie streszczenia komiksu, kiedy te postacie pojawiają się na planszach i czytamy co mają do powiedzenia, okazuje się, że są jednowymiarowe. Te postaci są przezroczyste i mało interesujące. Ich motywacje są niezrozumiałe lub okazuje się, że są po prostu bez sensu. Niestety im dalej w las tym gorzej. Napotkane postacie bełkoczą, kadry czasami pokazują wydarzenia w dziwnych perspektywach i odnosiłem wrażenie, że w złej kolejności. W komiksie jest sporo akcji, są ucieczki, sceny walki, dynamiczne sceny z postaciami to praktycznie połowa całej treści. Problem polega na tym, że ta akcja chaotycznie jest przeplatana z dialogami gdzie postaci po prostu ze sobą rozmawiają na jakiś mało istotny temat w obliczu zagrożenia. Niestety bardzo często bełkoczą i po kilku takich scenach myślałem tylko o tym, żeby jak najmniej ze sobą rozmawiali. Dialogi są w 2/3 są o niczym, nieinteresujące lub nie zdążają do żadnego rozwinięcia w fabule. Jeżeli już do takowych finałów dochodzi to okazuje się to nieciekawe lub niesatysfakcjonujące. Czasami wygłaszane kwestie są teatralnie sztuczne, zupełnie tak jakby przez kilka dymków umieszczonych na jednej lub kilku stronach autorzy chcieli utrwalić w głowach czytelnika o kim lub czym mówią.
Lotkę zostawiam tylko dla rysunków, jeżeli szukasz dobrego opowiadania to omijaj Lotkę dużym łukiem.