Fantastyczny wizualnie komiks... i to w zasadzie tyle, bo jako historia zdecydowanie się nie broni.
Kartonowa makieta głównego bohatera 5 minut po trafieniu do piekła zostaje wciągnięta w plan ucieczki przez zgraję równie jednowymiarowych postaci historycznych. Dlaczego i po co? Bo tak. Czy można mu zaufać? Oczywiście, przecież to główny bohater. Jaki jest plan ucieczki? "Eeeee, wyjdzie w praniu, ktoś podobno coś gdzieś słyszał, zapytamy po drodze, zaufaj nam, przecież cię nie zdradzimy hehe. No co, naziście nie zaufasz?"
Fabuła zapierdziela bez ładu, składu i jakiejkolwiek refleksji, nie dając bohaterom nawet chwili na znalezienie w sobie chociaż odrobiny osobowości.
8/10 za rysunki, 2/10 za scenariusz, średnia wychodzi idealnie w środku. Dla lepszych wrażeń polecam oglądać jak artbooka, bez czytania.
Dobrze, że powstał ten album, pomoże uchronić sylwetkę Wiecha przed zapomnieniem. Chociaż sam się świetnie broni swoją prozą. Czy ten komiks ją zastąpi? Z pewnością nie. Uzupełni? W pewnym stopniu. Aczkolwiek nie wszystkie historie są jednakowo ciekawe, przykuwające uwagę. W niektórych udało się zachować gwarę praską i jest to niemała zaleta. Żywy, jędrny język sprawia, że lektura czyta się nie wiadomo kiedy. Jednym słowem, polecam. Umiarkowanie.