Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Bałam się. Naprawdę bałam się tej wielkiej "biografii" - to wszystko wydawało mi się jakieś sprzeczne, jakieś hop do przodu, wbrew samej W.
Teraz jest mi głupio, że mogłam poddać w wątpliwość kompetencje i talenta Autorek; jak mogłam również chociaż na chwilę zwątpić w protektorat i wielkie serce Pana Michała Rusinka? Przecież opieka nad "wizerunkiem" to Jego obowiązek, ale przede wszystkim, to spora cząstka jego samego. Nie pozwoliłby skrzywdzić Szymborskiej, tym samym jej czytelników.

Dawno nie byłam tak zadowolona, dumna z książki; dawno nie uśmiechałam się tak do książki; a jeszcze nigdy nie czułam obecności W. tak dosłownie. Ona jest w tej książce. Dokładnie taka jak powinna - pojawiająca się w odpowiednim momencie, też na niezbyt długo; podpowiada, opowiada; jest opowiadana.
Czuję smak herbaty, no niech już będzie, papierosa również. Cały czas mam wrażenie, że wróciłam z Jej Szuflady, że dopiero co z Nią rozmawiałam.
Czuję ciepło, inspirację; bez wątpienia od teraz będę śniła słowami - jej i o niej.

(Z wciąż bardzo rozklekotanym serduszkiem) polecam tę cudowną publikację.
Mniej poetycko dodam, że opracowanie graficzne jak i reprodukcje zdjęć, są wisienką na tym literackim torcie.

Bałam się. Naprawdę bałam się tej wielkiej "biografii" - to wszystko wydawało mi się jakieś sprzeczne, jakieś hop do przodu, wbrew samej W.
Teraz jest mi głupio, że mogłam poddać w wątpliwość kompetencje i talenta Autorek; jak mogłam również chociaż na chwilę zwątpić w protektorat i wielkie serce Pana Michała Rusinka? Przecież opieka nad "wizerunkiem" to Jego obowiązek,...