Najnowsze artykuły
- ArtykułyLicho nadal nie śpi, czyli książki z motywami słowiańskimiSonia Miniewicz40
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj egzemplarz książki „Dziewczyna o mocnym głosie“LubimyCzytać1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 6 września 2024LubimyCzytać335
- Artykuły„U schyłku czasów“ . Weź udział w konkursie, aby wygrać książki!LubimyCzytać9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paul Valéry
10
7,5/10
Urodzony: 30.10.1871Zmarły: 20.07.1945
Poeta i eseista francuski, symbolista. Członek Akademii Francuskiej.
7,5/10średnia ocena książek autora
96 przeczytało książki autora
309 chce przeczytać książki autora
7fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Aktualności
4
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Książki i człowiek mają tych samych nieprzyjaciół: ogień, wilgoć, robactwo, czas; i własną treść.
8 osób to lubi
Zrywa się wiatr!... Spróbujmy żyć: tak trzeba!
8 osób to lubiIstnieje w literaturze pomieszanie utworów, wśród których trudno jest od razu odróżnić te, które umysł ożywiają i podniecają, od tych, które...
Istnieje w literaturze pomieszanie utworów, wśród których trudno jest od razu odróżnić te, które umysł ożywiają i podniecają, od tych, które go pogłębiają i porządkują. Są utwory, p o d c z a s k t ó r y c h umysł z upodobaniem stwierdza, że oderwał się od siebie, i takie, p o k t ó r y c h stwierdza z zadowoleniem, że jest bardziej niż kiedykolwiek sobą.
4 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Estetyka słowa Paul Valéry
7,8
Niezwykle ciężko jest przemierzać świat słowa i jednocześnie próbować zbliżenia z definicją piękna. W staraniach o nadanie kształtu abstrakcyjnej myśli potrzeba się wtedy wykazać czymś więcej, niż tylko posiadaniem solidnego tytułu teoretyka literatury. Jednak Paul Valéry był umysłem potężniejszym, kimś ponad tym wszystkim, co uznane być mogło za reprezentację mistrzowskiej analizy twórczego procesu. Ponieważ ten najwyższej rangi krytyk osobiście tworzył melodię języka będąc poetą a jako filozof stał na straży niezliczonych punktów oglądu bytu. Widoki z jego tarasu wiedzy były rozległe a on sam wydał mi się na tyle obiektywny, abym uznał jego eseje za niezwykle wartościowe w procesie kształcenia mojej własnej, coraz bardziej krytycznej myśli. Tak więc nie żałuję tych chwil spędzonych na przenikliwej analizie sztuki poetyckiej, bo satysfakcję intelektualną odczuwam z tego tytułu ogromną. Pamiętajcie jednak o tym, że skutki zażywania literatury u każdego czytelnika mogą wystąpić zupełnie odmienne.
Postawił w centrum ludzkie zamiłowanie do tworzenia i zawarł je w opisach potężnych pragnień. Odsłonił kulisy maszynerii języka i tchnął w działania umysłu odrobinę wdzięku. Czy jednak można by tak wiele osiągnąć bez pomocy najtęższych umysłów poezji? Bez wstawiennictwa Charlesa Baudelaire'a i Stéphane Mallarmégo? Z pewnością to na nich oparł Valéry swoje poszukiwania piękna i dokonał ciężkiej intelektualnej pracy, której owocem było stwierdzenie, że przyjemność i trud wzajemnie się wykluczają. Bo według niego przyjemność czytania łączy się z pewnym trudem, który niepokoi a jednocześnie daje niezwykłą swobodę posługiwania się językiem. Stając się współtwórcą, odbiorca własnoręcznie studiuje złożone teksty i dzięki temu odczuwa rozkosz z lektury.
Opadły mnie wspomnienia, kiedy to miałem okazję pierwszy raz zmierzyć się z abstrakcyjną zmysłowością "Kwiatów zła". Wtedy nie przewidywałem, że świat tego typu ekspresji nadal będzie przyciągał mnie swoją magnetyczną siłą. To samo dotyczy "Herodiady", o której pewnie za jakiś czas mógłbym przypomnieć sobie przy okazji natrafienia na jakąś intrygującą encyklopedyczną definicję. A jednak wydarzyło się coś takiego, że meandrując przez stosy dzieł z zakresu literaturoznawstwa, ponownie mogłem przyjrzeć się wynalazcom niezwykle udanych form poetyckich. To ważne, żeby spekulacjom myślowym móc oddawać się na różnych poziomach i patrzeć na nie z przeróżnych perspektyw. Podczas czytania esejów Valéry'ego nie wystarcza już tylko "być" i wsłuchiwać się w to, jak dźwięczy słowo. Tu trzeba wyrwać się z uścisków rządzącej prozy i przyrównać poezję do świata naszych snów. Zapewniam Was, że to świetna gra, wyostrzająca wewnętrzny słuch osoby wrażliwej na piękno.
W strefie umysłowej oficjalnego intelektualisty III Republiki Francuskiej odnajdzie się każdy, kto nie boi się dotknąć koncepcji człowieka humanisty i aspiruje do rangi czciciela sztuki. Konstrukcje myślowe francuskiego poety nie przeraziły mnie swoją złożonością. Za pomocą jego rozważań mogłem przejść przez regularne fazy zapomnienia twórców i ich dzieł, aby ostatecznie uchwycić wartość przydawaną im przez pokrywającą wszystko patynę czasu. Podróż po generacjach poetów wydała mi się próbą zadbania o czystość języka i prawidłową formę poetycką. Jednocześnie odczułem jak zwykle przy tego typu literaturze, chęć na przekształcenie pod wpływem czytanego przeze mnie dzieła pewnych własnych cech charakteru. Oczywiście czas pokaże, na ile te podszyte filozofią studia twórczości wybitnych poetów przydadzą mi się w lepszym postrzeganiu znaczenia literatury.
Antologia współczesnej poezji francuskiej André Gide
7,7
Niemożliwością jest pojąć chłodnym spojrzeniem, przestrzeni otaczającej Paula Éluarda. Wiele wysiłku należy włożyć w zrozumienie świata, który nuży Paula Verlaine'a. Natomiast samo przyjrzenie się potwornościom, jakie przynosi Maldoror, nie musi pozytywnie nastrajać do twórczości Comte de Lautréamonta. Jednak czy francuska poezja musi być przyswajalna z lekkością przypisywaną pierwszym lepszym wierszokletom? Aby chociaż zbliżyć się do prób jej zrozumienia, należy dusić się z nadmiaru wzlotów i upadków. Trzeba rozkołysać widziany naszymi oczami świat, w rytm wersów wyznaczanych przez Charlesa Baudelaire'a lub Blaise Cendrarsa. Warto unurzać swoje zmysły w drogocennej piękności, jaką roztaczają wizje symbolistów. Bo osaczenie rozkoszą to chyba jedyna droga do tego, aby nie myśleć, tylko chłonąć to, co niepojęte. Francuscy poeci są mistrzami w sztuce sączenia jadu i pieszczotach duszy czytelnika. Adam Ważyk, pod którego redakcją powstała opisywana przeze mnie antologia, dobrze sobie poradził z doborem odpowiednich autorów. Wyśmienicie połączył ogień w wodą.
"Antologię współczesnej poezji francuskiej" nazwałbym lamusem osobliwości w którym niepospolici wariaci prześcigają się w mówieniu aluzjami. Oczywiście mam na myśli wariactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu, które charakteryzuje się wyrażaniem tajemniczego sensu ludzkiego bytu. W taki sposób o zadaniach poezji napisał Stéphane Mallarmé. Nakładając czytelnikom opaski na oczy, poeci zmuszają nasze umysły do pracy. Wprowadzenie symboli wewnętrznych przeżyć, umożliwia nam tym samym lepsze doznawanie tego co czytamy, bez zbytniego zagłębiania się w rozumowe postrzeganie treści. Bo przecież liryka to namiętność płynąca z serca, niepotrzebne jest włączanie do niej pracy umysłu.
Zawarte w antologii obrazy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Surrealistyczne widoki szybujące w abstrakcji. Potępieńcze tony Gérarda de Nervala z palącym się u jego stóp gruntem czy też połączenie miłości z barbarzyństwem u Charlesa Baudelaire'a. Nad tym wszystkim przetacza się z łoskotem potężna poetycka samotność, której nie uleczą szeptane pocałunki samotnych dusz. Może ktoś powie, że to pisana wierszem starzyzna sprzed lat. Jednak mając do czynienia z tak potężną alchemią słowa, aż się lgnie do francuskiej cyganerii, sprzedającej być może tylko złudzenia. Twórcy pokroju Saint-Pol-Rouxa dotykają realności przez sen. Dokonują odkryć o jakich współczesnym nam poetom się nie śniło. Ich metaforyczne przerosty odciągają nas od ziemskich spraw, odwracają uwagę od tego, czego lepiej sobie oszczędzić podczas krótkiego życia.
Adam Ważyk połączył miłość z bólem umierania. Zawarł w swym dziele tak wiele kontrastów i rozbieżnych artystycznych orientacji, że aż można wyrazić podziw nad bardzo dobrą jakością jego pracy. Przedstawił nieporządek umysłu ludzi, których emocje wstrząsnęły światem i uformowały nurty do dziś nas obejmujące. Złączył satanistyczny grymas Baudelaire'a z cuchnącym i przyrównanym do ropiejącej krosty Paryżem Rimbauda. Przeciwstawił idyllicznym rozmowom Merkurego z Wenus, śmierć radości wyrażoną w pochwale cmentarnej obecności. Antologia, którą przeczytałem, pozwoliła mi dostrzec różnice, niewidoczne podczas studiowania wydań wierszy pojedynczych poetów. Czytając ich wybrane dzieła, mogłem się przyjrzeć całościowo sylwetkom twórców, którymi w przyszłości się zainteresuję. To kompendium wiedzy o wrażliwości francuskiej liryki, w bardzo dużym stopniu pomogło mi usystematyzować wiadomości przeze mnie już posiadane.