-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2014-02-19
2014-02-17
2013-12-18
2013-12-01
2013-11-21
2013-11-04
2013-10-06
2013-09-20
2013-08-24
Zawsze uwielbiałam filmy wojenne, szczególnie z udziałem żołnierzy, którzy wiedzą co mają robić i których odwaga zawsze mi imponuje. Niedawno zainteresowałam się tym bardziej i nie żałuję.
,,Wrogowie nazywają go DIABŁEM.
Koledzy z Navy SEALs mówią o nim LEGENDA.''
Chris Kyle urodził się 8 kwietnia 1974 roku w Teksasie. Jako młody chłopiec chciał zostać kowbojem, jednak skończyło się na tym, iż służył jako amerykański wojskowy w US Navy SEALs (Oddziały Specjalne Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych). Był jednym z najbardziej niebezpiecznych i najskuteczniejszych snajperów.
Iraccy rebelianci wyznaczyli za jego głowę nagrodę.
Pentagon potwierdził, że Kyle ma na koncie więcej niż 150 trafień.
W 2009 roku Kyle przestał służyć jako SEALs, by odbudować wieź z żoną i dwójką dzieci. Po odejściu ze służby kierował firmą ochroniarską, zajmującą się szkoleniem snajperów. Postanowił napisać autobiografię i w 2012 roku odwiedził Polskę promując swoją książkę. Chris Kyle zginął 2 lutego 2013 roku w wyniku postrzelenia przez żołnierza cierpiącego na stres pourazowy.
Pół miliona egzemplarzy sprzedanych w USA w trzy miesiące!
Książka, która strąciła ze szczytu listy bestsellerów „New York Timesa”
biografię Steve'a Jobsa.
Książka moim zdaniem pozwoliła byłemu żołnierzowi uwolnić się od okrutnych wspomnień jakimi były udziały w niebezpiecznych misjach, rozłąka na długi czas z rodziną, podejmowaniu trudnych decyzji w zaskakująco szybkim czasie i oczywiście otarcie się o śmierć. Tak naprawdę w książce nie jest o tym napisane, a wręcz przeciwnie; autor wspominał ten czas jako najlepszy w jego życiu, jako świetną zabawę i potwierdzał wiele razy, że uwielbiał to robić.
Żołnierze z GROM-u nie tylko byli jego towarzyszami broni, ale nauczyli go, czym jest żubrówka.
Jednostka Wojskowa GROM to Polscy żołnierze, którzy współpracowali z Navy SEALs. Ciekawa byłam jak Polska przedstawiona jest na tle niezastąpionych SEALsów. Oczywiście jak to MY, przekonali amerykanów, że nasza wódka jest najlepsza, ale oprócz tego przedstawiono ich jako odważnych i skutecznych żołnierzy, którzy odwalili kawał dobrej roboty.
Już od pierwszych stron wciągnęłam się w tę książkę. Jest pisana prostymi słowami, ale nie jest banalna. Myślałam, że jako autobiografia będzie nudna, jednakże oparta jest bardziej na krótkich wspomnieniach, historyjkach. Podobało mi się, że autor nie zmieniał gwałtownie tematu, a 'krok po kroku' przechodził do czegoś innego. Kolejnym plusem są krótkie wypowiedzi Tai, żony Chrisa, która od czasu do czasu wypowiadała się pod niektórymi wspomnieniami żołnierza. Dzięki temu, widać było co czuje także osoba z zewnątrz, podczas gdy jej bliski znajduje się wewnątrz wojny. Prócz opisanych misji i towarzyszących przy tym emocji w książce znajdują się informacje o różnego rodzaju broniach. Największym jednak zaskoczeniem było kilka stron ze zdjęciami Chrisa Kyle i nie tylko. Nie zabrakło również historii przy których uśmiałam się do łez. Jak najbardziej polecam wszystkim, którzy są ciekawi jak to jest być najlepszym snajperem.
Zawsze uwielbiałam filmy wojenne, szczególnie z udziałem żołnierzy, którzy wiedzą co mają robić i których odwaga zawsze mi imponuje. Niedawno zainteresowałam się tym bardziej i nie żałuję.
,,Wrogowie nazywają go DIABŁEM.
Koledzy z Navy SEALs mówią o nim LEGENDA.''
Chris Kyle urodził się 8 kwietnia 1974 roku w Teksasie. Jako młody chłopiec chciał zostać kowbojem, jednak...
2013-08-10
Tak bardzo uwielbiam tygrysy, że zwykłe patrzenie na jednego przez kilka godzin nie sprawiło by mi kłopotu, ba, czułabym fascynację, która trzymałaby się we mnie przez długi czas. Szukałam ciekawych powieści z tygrysami w roli głównej, ale się zawiodłam...niestety. Po jakimś czasie wszędzie widziałam okładkę Klątwy tygrysa i moja reakcja była jasna - muszę to przeczytać. Trochę zwlekałam, bo finansów jak zwykle brak, a chęć zapoznania się z lekturą oczywiście była ogromna. No więc postanowione; ściągnęłam ebooka z myślą 'Przeczytam kilka stron i zobaczę, czy warto kupować'. Trochę minęło zanim się ocknęłam i spostrzegłam, iż 'przeleciałam' ponad sto stron. Przynajmniej odpowiedziałam sobie na zadane wcześniej pytanie - oczywiście, że warto. Ale jaki sens był w tym, jeśli przeczytałam już prawie połowę? No właśnie. Dlatego, chociaż bardzo, ale to bardzo mam ochotę wziąć się za drugi tom - nie przeczytam go jako ebook (których nie jestem zwolenniczką). Chcę mieć całą serię na swojej półce! Mam nadzieję, że nastąpi do szybko.
Collen Houck postanowiła napisać tę powieść po przeczytaniu Zmierzchu. Już drugi raz spotykam się z taką sytuacją. Co najciekawsze? Wydawnictwa odrzuciły twórczość Houck, więc postanowiła wypromować ją za własne pieniądze. Teraz jej seria jest literackim fenomenem, zdobyła miliony fanów, a wydawnictwa 'biją' się o prawa do powieści.
Poznajcie prawie osiemnastoletnią Kelsey Hayes. Jest zwykłą dziewczyną z Oregonu... Chwila, chwila. Zwykłą? Przecież dziewczyna ma dar. Jaki? Pewnie nie każda dziewczyna dostaje ofertę pracy w cyrku, mając za zadanie opiekować się pięknym, białym tygrysem o kobaltowych, hipnotyzujących oczach. Chociaż, nie. Nie mam racji. Każda mogłaby ją dostać. Ale czy każda dziewczyna, tak jak Kelsey dostałaby ofertę podróży do Indii, oczywiście za niemałą stawkę w dodatku ze swoim ukochanym tygrysem i nowym przyjacielem obok? No i pewnie zastanawiacie się, co to za dar?
Kells jest upartą, na pozór skromną dziewczyną. Chętnie zgadza się na wakacje w Indiach. Niestety, albo i stety nie wie jeszcze co ją czeka. No i jest jeszcze Pan Kadam. Mężczyzna w podeszłym wieku, niezwykle przyjazny i inteligentny. To właśnie on składa tę propozycję Kelsey, która ufa mu bezgranicznie. Wszystko nabiera odpowiedniego tempa i dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, iż jej ulubiony kot jest przystojnym, bardzo bogatym... mężczyzną? Właśnie tak i to niewiele starszym od niej. Dirhen, jak się okazuje, jest księciem, na którego rzucono klątwę kilkaset lat temu. Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa Kelsey? Jak zareaguje na tę wiadomość?
Książka, choć na tak niewiele stron, kryje w sobie wiele tajemnic i przygód. Niektóre chłonęłam jak szalona, a niektóre ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. Zdecydowanie jest w niej wiele humoru. Chichotałam co kilka sekund, szczególnie z powodu ciętego języka głównej bohaterki, ale również z jej bezmyślności. Całkiem postradałam zmysły, kiedy do akcji wkroczył brat Rena również okrytego klątwą. Kishan jest zupełnym przeciwieństwem brata. Sarkastyczny, mroczny. Taki.. czarny. Oczywiście jego zainteresowanie Kelsey nie jest bez znaczenia.
Są tylko i aż dwie rzeczy, które mnie irytowały. Pierwsza to kontrast między Kelsey a Renem. Ona bardzo współczesna - wyglądem i stylem mówienia. On trochę staroświecki, uczy się życia na nowo, ale dopiero pod koniec książki. Druga rzecz to rozumowanie dziewczyny, pod względem uczuć. Była pewna tego co czuje, jednak robiła wszystko odwrotnie, raniąc przy tym ludzi. Może tak powinno być? Być może bez tego byłoby zbyt nudno i prosto?
Tak bardzo uwielbiam tygrysy, że zwykłe patrzenie na jednego przez kilka godzin nie sprawiło by mi kłopotu, ba, czułabym fascynację, która trzymałaby się we mnie przez długi czas. Szukałam ciekawych powieści z tygrysami w roli głównej, ale się zawiodłam...niestety. Po jakimś czasie wszędzie widziałam okładkę Klątwy tygrysa i moja reakcja była jasna - muszę to przeczytać....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-20
Dawno, dawno temu przeczytałam sagę Zmierzch właśnie tej autorki. Nie zachwyciła mnie ta seria tak bardzo, że wzdychałam na samą myśl, ale postanowiłam dać szansę autorce. Wtedy dopiero wkraczałam w świat takiej literatury, ponieważ nienawidziłam fantasy, SF, magii. Wydawało mi się to bardzo dziecinne.. ale widać jak bardzo ludzie się zmieniają, bo teraz większość przeczytanych przeze mnie książek jest właśnie tej lub zbliżonej tematyki. Jak było z Intruzem?
Świat opanowały istoty z innej planety. Zabrały naszą Ziemię i cały nasz dobytek, na który ciężko pracowaliśmy przez całe życie. Najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest to, iż zabrały nawet to co najcenniejsze - nasze ciała. Jak przeżyć, jeśli każda cząsteczka naszego świata jest przeszukiwana przez Łowców? Jak zdobyć jedzenie? Gdzie się osiedlić, nawet jeśli do tej pory udało nam się ukryć?
Melanie i jej młodszy brat Jamie muszą sami poradzić sobie w świecie oblężonym przez Dusze, które zamieszkały w ciałach wszystkich ludzi i prowadziły na pozór normalne, spokojne życie. Zakradać się do 'ich' domów, narażać życie po to, by zdobyć coś do jedzenia. W dość zaskakujący sposób do ich życia wkracza Jared - chłopak, któremu także udało się do końca pozostać człowiekiem.
Pewnego dnia Melanie budzi się uwięziona. Uwięziona w sobie! Wtedy poznajemy Wagabundę, duszę, która została wszczepiona do ciała Mel. Okazuje się, że Żywiciel powinien zniknąć, a ciało powinno zostać całkowicie oddane Duszy. Wagabunda szybko przejmuje uczucia swojego żywiciela, zarówno miłość jak i bezczelność, czego Dusze nie mają w zwyczaju. Melanie wraz z Wagabundą postanawiają odnaleźć Jamiego i Jareda. Czy im się uda? Co będą musiały poświęcić, za to by ich odszukać?
Nie spodziewałam się, że Intruz będzie tak świetną książką! Dwa lata temu wypożyczyłam ją z biblioteki, ale po przeczytaniu kilkunastu stron ją oddałam. W kwietniu tego roku dostałam ją w prezencie i postanowiłam się za nią wziąć dopiero po pięciu miesiącach. Przeczytałam niecałe sto stron i się zniechęciłam, bo była nudna jak flaki z olejem. Ale po paru następnych stronach, zaczęło się dziać i już nie mogłam się od niej oderwać.
Myślałam, że wątek miłosny będzie głównym tematem, ale tutaj znowu się zaskoczyłam. Historia dokładnie pokazuje, że miłość młodych ludzi to nie tylko słodkie słówka i droga usiana płatkami róż, ale również zdolność do poświęcenia wszystkiego i ogromny ból. Nie raz i nie dwa wybuchałam śmiechem, uśmiech pojawiał się na twarzy kiedy łzy ciekły po policzkach, wytrzeszczałam oczy z niedowierzania i zasypiałam z książką w ręku. Nie zrażajcie się do niej, ponieważ dość długo się rozwija. Zapewniam, że warto. A nawet to wszystko przyda się w trakcie czytania!
Dawno, dawno temu przeczytałam sagę Zmierzch właśnie tej autorki. Nie zachwyciła mnie ta seria tak bardzo, że wzdychałam na samą myśl, ale postanowiłam dać szansę autorce. Wtedy dopiero wkraczałam w świat takiej literatury, ponieważ nienawidziłam fantasy, SF, magii. Wydawało mi się to bardzo dziecinne.. ale widać jak bardzo ludzie się zmieniają, bo teraz większość...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cassiopeia, której imię nie jest bez znaczenia, zostaje całkiem sama. Po inwazji obcych, którzy pozbyli się ludzkości za pomocą czterech potężnych fal, a piąta jest już w drodze. Cassie po okrutnej śmierci rodziców stawia sobie na cel odszukanie Sama, jej młodszego brata, który wraz z innymi dziećmi, nie wiedząc w jakim celu, został uprowadzony przez obcych w postaci wojska nadchodzącego z pomocą. Dziewczyna staje się silną, walczącą o przetrwanie osobą. Na swojej długiej drodze spotyka mnóstwo przeszkód, ale i zaskakująco miłych rzeczy, których nie spodziewałaby się w życiu. A już na pewno nie w tym.
Więcej na http://lovebooks16.blogspot.com/2013/09/17-piata-fala.html?spref=fb
Cassiopeia, której imię nie jest bez znaczenia, zostaje całkiem sama. Po inwazji obcych, którzy pozbyli się ludzkości za pomocą czterech potężnych fal, a piąta jest już w drodze. Cassie po okrutnej śmierci rodziców stawia sobie na cel odszukanie Sama, jej młodszego brata, który wraz z innymi dziećmi, nie wiedząc w jakim celu, został uprowadzony przez obcych w postaci wojska...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to