Książka napisana prostym językiem, treść jak dla mnie zbyt powierzchowna i mało wciągająca, puenty Chrisa irytujące, najlepsze są wstawki Tai. Niewątpliwie Chris Kyle był prawdziwym, nieustraszonym amerykańskim kowboyem, jednak ta chęć zaliczenia jak najwięcej trafień i lekkość o tym opowiadania świadczy że miał na tym punkcie zaburzenia psychotyczne. W przypadku Chrisa sprawdziło się powiedzenie "kto mieczem wojuje od miecza ginie", w wieku zaledwie 38 lat został zastrzelony przez żołnierza cierpiącemu na PTSD, któremu Kyle chciał pomóc. Kulami zabił blisko 300 ludzi, w końcu i kula zabiła jego.
Dociągnąłem do końca tylko dlatego, że chciałem z czystym sumieniem coś tu napisać...Tak, to wina LC. Literacko totalne dno, można poczytać o Chrisie w necie i nie mordować się z tymi półstronicowymi podrozdziałami o tym samym..."pewnego dnia weszliśmy do jakiejś ruiny i załatwiłem pięciu/piętnastu dzikusów", to nie cytat, ale prawie...Drugim winnym jest Clint, Snajper jest bardzo rzadkim przykładem filmu lepszego od książki. I to wielokrotnie. Film jest o czymś. Może zostawić ślad, zwłaszcza po zwalającym z nóg zakończeniu, którego, co oczywiste w książce nie ma...
SPOILEREK: osią filmu (może jedną z kilku) jest walka z Mustafą, w książce zajmuje to jedno zdanie.
Kwestię ideologiczno-światopoglądową pomijam, dla mnie książka ocieka hipokryzją, ale każdy może to ocenić inaczej.
Nie idźcie tą ścieżką ...