rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Markiza Angelika Anne Golon, Serge Golon
Ocena 7,1
Markiza Angelika Anne Golon, Serge G...

Na półkach:

nieskończona :(

nieskończona :(

Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/07/intruz-stephenie-meyer.html#comment-form

Stephenie Meyer.
Dwa słowa, które są synonimami szumu w blogosferze. Imię i nazwisko, które gwarantują miejsce na liście bestsellerów. Mało jest takich, którzy nie słyszeli o sadze Zmierzch autorstwa tej pani, a ci, którzy ją znają, dzielą się albo na jej miłośników, albo zagorzałych przeciwników. Przyznam, że ja sama należałam do tej pierwszej grupy. Nie uważałam wprawdzie, żeby blady wampir ze świecącą klatą o staroświeckim imieniu był ideałem mężczyzny, ale owa seria była dla mnie całkiem przyjemna.
Do czasu, gdy przeczytałam Intruza.

Wagabundę - zwaną później Wandą - poznajemy w momencie zabiegu przeszczepienia jej do ciała Melanie. Właściwie już od tej chwili - najprawdopodobniej za sprawą wcześniej obejrzanego filmu - zaczęłam pałać do niej sympatią. Mimo tego, że była doświadczoną duszą, nasz świat różnił się od planet, które zamieszkiwała poprzednio, przez co pierwsze chwile spędzone na Ziemi mogły wyglądać nieco nieporadnie. Jednak sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy odzywa się poprzednia właścicielka owego ciała. Muszę przyznać, że główna bohaterka - a raczej oba jej wcielenia - to jeden z wielu atutów tej powieści. Wewnętrzna walka i ironiczne oraz uszczypliwe rozmowy, jakie prowadzą ze sobą Wanda i Melanie, potrafią momentami rozbawić, a nawet wzruszyć, szczególnie, gdy ciało i dusza nawiązują ze sobą siostrzaną niemal więź.

Pozostałym bohaterom również niczego nie da się zarzucić. Mamy całą plejadę mężczyzn w rożnym wieku, i każdy z nich odgrywa ważną rolę w nowym życiu Wagabundy. Jest tu rodzina Melanie - jej brat Jamie, którego wręcz pokochałam i szalony geniusz, czyli wujek Jeb. Warto też wspomnieć o Walterze, sojuszniku Wandy, którego to pominięcia w filmie po prostu nie mogę przeboleć, oraz Doktorze. Miałam co do niego mieszane uczucia - z jednej strony rozumiałam jego ból i presję, jaka na nim ciążyła, z drugiej jakoś nie potrafiłam mu wybaczyć pewnego traumatycznego dla Wandy wydarzenia.
Najlepsze kąski jednak zostawiłam Wam na koniec. Jared i Ian. Ogień i woda. W pewnym stopniu ciało i dusza. Jeden z nich kocha Mel, drugi Wandę. A srebrzysta dusza aż do ostatecznej, najważniejszej decyzji nie potrafi pogodzić swoich uczuć z tym, co czuje Melanie...
Ja o wiele bardziej pokochałam Iana. Był taki czuły, opiekuńczy, ale potrafił też pokazać pazur. Idealnie uzupełniał się z Wandą. Poza tym, Jared należał do panny Stryder, więc i tak nie mogłabym do niego wzdychać...

Książka ta wyróżnia się na tle innych czytanych przeze mnie antyutopii/dystopii. Być może dlatego, że wizja przyszłości nie jest aż tak wiarygodna, nie jest to los, który sami sobie zgotowaliśmy. Co nie zmienia faktu, że jest to idea wielce oryginalna, śmiem nawet twierdzić, że nieco zatrważająca. Nie potrafiłam się jednoznacznie opowiedzieć za jedną ze stron - dusze same w sobie były opisywane jako uosobienie dobra, łagodności i niewinności, jednak to, co zgotował ludziom ich najazd na naszą planetę, wydawało mi się straszne. Walka z systemem nabrała przez to innego, głębszego wymiaru. Było to coś innego, niż dotąd, i ta odmiana przypadła mi do gustu. Dodatkowo, język powieści - niby prosty, ale przepełniony emocjami i z licznymi opisami.

Pragnę w tym miejscu zaznaczyć, że między filmem, a książkowym pierwowzorem jest ogromna przepaść. Jako film sam w sobie Intruz jest dobry, jednak w roli ekranizacji wypada kiepsko. Ciężko jest przekazać wydarzenia z sześciuset stronicowej powieści w ciągu dwóch godzin, jednak jakość znacznie na tym ucierpiała. Mam tu na myśli wspomniane wcześniej pominięcie kilku wątków, a także zupełne spłycenie relacji Wanda-Ian. Jest jednak dobra strona - pod wpływem sukcesu filmu Stephenie zabiera się za kontynuację. Jestem naprawdę ciekawa, co stworzy, tym bardziej po tak intrygującym zakończeniu.

Reasumując (kocham to słowo)... nie wierzę, że dopiero teraz zauważyłam tę książkę. Owszem, już za czasów mojej zmierzchowej fascynacji rzuciła mi się w oczy, ale odstraszył mnie fakt, iż jest to powieść Meyer dla dorosłych. Stwierdzenie w pewnym stopniu prawdziwe. Do Intruza trzeba dojrzeć, a potem pozwolić Waszemu spojrzeniu na kwestię życia i miłości ewoluować do zupełnie innego stopnia. Jeżeli ktoś jeszcze waha się, czy warto dać szansę autorce wampirzej sagi, niech odrzuci wszelkie wątpliwości na bok.
Ode mnie pełna, okrąglutka dziesiątka.

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/07/intruz-stephenie-meyer.html#comment-form

Stephenie Meyer.
Dwa słowa, które są synonimami szumu w blogosferze. Imię i nazwisko, które gwarantują miejsce na liście bestsellerów. Mało jest takich, którzy nie słyszeli o sadze Zmierzch autorstwa tej pani, a ci, którzy ją znają, dzielą się albo na jej miłośników, albo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam klimaty antyutopijne oraz postapokaliptyczne. Budowanie od podstaw nowego systemu, walka o przetrwanie na zgliszczach starego świata i zbuntowani, silni bohaterowie. Powieści z tego gatunku, bądź też lekko zahaczające o tę tematykę, jeśli są dobrze napisane, od razu trafiają do kanonu moich ukochanych lektur. Gdy usłyszałam o Dziewczynie, którą kochały pioruny, wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać - nie zważając nawet na negatywne opinie. Moje pragnienie wzmocnił chyba najlepszy trailer książki, jaki w życiu widziałam. Wkrótce udało mi się zakupić tę powieść i mogłam się zanurzyć w świecie zniszczonym przez kataklizm. Czy zostałam "porażona", czy też "zrażona"? O tym dowiecie się za chwilę.


Mia Price to z pewnością ciekawa bohaterka, szczególnie jeśli chodzi o jej moce. Nie wiem, jak Wy, ale ja wcześniej nie spotkałam się z "uzależnieniem od piorunów" w literaturze, muszę jednak przyznać, że wypadło to bardzo dobrze. Główna protagonistka jest dziewczyną silną, niezależną, choć czasem nieco bezmyślną i irytującą. Mimo to, da się ją polubić.Warto wziąć pod uwagę fakt, iż w tak młodym wieku musiała zająć się rodziną - a przede wszystkim swoją chorą matką.


Historia Sary Price była ściśle powiązana z tym, co w tej książce okazało się najlepsze, czyli wątkiem religijnym. Jestem osobą wierzącą, jednak z dystansem podchodzę do tematu Boga i wiary w literaturze - mam swoje poglądy i twardo się ich trzymam. Dlatego specjalnie nie przeszkadzało mi (może jedynie momentami nieco przeraziło) poruszenie tutaj wątku dwóch rywalizujących ze sobą sekt. Wręcz przeciwnie, niezwykłe zdolności i tajemnice Tropicieli, oraz fałszywa biel i niewinność Wyznawców okazały się najmocniejszymi stronami powieści Jennifer Bosworth. Szczerze żałuję, że nie dowiedzieliśmy się o nich więcej, szczególnie o pierwszej wspomnianej przeze mnie frakcji.


Wspomnę jeszcze o dwóch ważnych postaciach -
"tajemniczym Jeremym" oraz Proroku. Ten pierwszy owszem, skrywał pewną tajemnicę, ale poza tym nie wydawał mi się zbyt pociągający. Za to Mii tak, przez co ich związek opierał się głównie na wiadomych czynnościach. Prorok zaś, to zupełnie inna bajka. Typowy "czarny charakter", przywódca Wyznawców. Bardzo ciekawie było zagłębić się w jego pokręcony, chory umysł, i nie ukrywam, że stał się moim ulubionym bohaterem. Z pewnością zapoznam się z poświęconą mu nowelką "Prophet".


Świeżo po przeczytaniu książki, wystawiłam jej siódemkę. Po dogłębnej analizie na potrzeby tej recenzji, stwierdzam, że pozostaję przy tej ocenie. Nawet jeśli wątek miłosny, szczególnie sympatia bohaterki - plusem jest to, że nie ma trójkąta - mógły być lepiej wykreowany, sama historia idealnie nadrabia wszelkie niedociągnięcia. Opisana we właściwy sposób, momentami nawet z humorem, dostarcza wielu przeżyć. Może niekoniecznie zostałam "porażona"... ale na pewno coś zaiskrzyło :)

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam klimaty antyutopijne oraz postapokaliptyczne. Budowanie od podstaw nowego systemu, walka o przetrwanie na zgliszczach starego świata i zbuntowani, silni bohaterowie. Powieści z tego gatunku, bądź też lekko zahaczające o tę tematykę, jeśli są dobrze napisane, od razu trafiają do kanonu moich ukochanych lektur. Gdy usłyszałam o Dziewczynie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/04/jestem-kropla-deszczu-dotyk-julii.html

Powieść Tahereh Mafi to moje pierwsze spotkanie z motywem śmiercionośnego dotyku, i mogę śmiało powiedzieć, że jak najbardziej udane. Co prawda, książce zarzuca się, że jest plagiatem X-Menów, a Julia określana jest mianem Mary-Sue, jednak ja słynnego filmu nie miałam okazji oglądać, a wyidealizowania głównej protagonistki nie zauważyłam. Chcę więc w tym miejscu, wszem i wobec oświadczyć, że Dotyk Julii to jedna z najlepszych powieści, jaką przeczytałam i nie będę obawiała się postawić jej na półce obok reszty antyutopii. Stawiam bez wahania i z uśmiechem dziesiątkę. A czy Wy dotkniecie Julii i poniesiecie konsekwencje?

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/04/jestem-kropla-deszczu-dotyk-julii.html

Powieść Tahereh Mafi to moje pierwsze spotkanie z motywem śmiercionośnego dotyku, i mogę śmiało powiedzieć, że jak najbardziej udane. Co prawda, książce zarzuca się, że jest plagiatem X-Menów, a Julia określana jest mianem Mary-Sue, jednak ja słynnego filmu nie miałam okazji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/04/dziewczyna-wypeniona-kablami-saga.html#comment-form


Podsumowując, mimo, iż moja delikatna niechęć do głównej bohaterki trochę przeszkodziła mi w odbiorze powieści, nie mogę uznać Cinder za złą książkę. Marissie Meyer świetnie udało się wykonać to, co sobie założyła - poprowadzić klasyczną baśń w zupełnie nowy wymiar. Sprawia to, że lektura ta idealnie nadaje się dla każdej grupy docelowej. Młodsi znajdą tam akcję, fantastykę, i szczyptę magii, zaś nieco starsi z pewnością wyruszą w sentymentalną podróż do dzieciństwa (a potem w odległy świat). Stawiam więc pierwszej części Sagi księżycowej mocną siódemkę, i czekam na kolejny tom, zatytułowany Scarlet, gdzie oprócz Kopciuszka spotkamy też Czerwonego Kapturka i jego zgraję.

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/04/dziewczyna-wypeniona-kablami-saga.html#comment-form


Podsumowując, mimo, iż moja delikatna niechęć do głównej bohaterki trochę przeszkodziła mi w odbiorze powieści, nie mogę uznać Cinder za złą książkę. Marissie Meyer świetnie udało się wykonać to, co sobie założyła - poprowadzić klasyczną baśń w zupełnie nowy wymiar....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepsza książka, jaką czytałam, bez dwóch zdań.

Najlepsza książka, jaką czytałam, bez dwóch zdań.

Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/wszystko-co-zote-krotko-trwa-gwiazd_24.html

Gwiazd naszych wina to czwarta powieść kultowego już w Ameryce pisarza, Johna Greena. Komu ją polecam? Każdemu, absolutnie każdemu. Osobom bardziej wrażliwym polecam zaopatrzyć się w paczkę chusteczek/koszulkę z długim rękawem, nim zaczną czytać.
Jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale jestem przekonana, że nie ostatnie. Wiem jednak, że muszę ochłonąć, zanim zabiorę się za jego kolejną pozycję. Zanim w ogóle zabiorę się za jakąkolwiek książkę...

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/wszystko-co-zote-krotko-trwa-gwiazd_24.html

Gwiazd naszych wina to czwarta powieść kultowego już w Ameryce pisarza, Johna Greena. Komu ją polecam? Każdemu, absolutnie każdemu. Osobom bardziej wrażliwym polecam zaopatrzyć się w paczkę chusteczek/koszulkę z długim rękawem, nim zaczną czytać.
Jest to moje pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/witamy-na-thisby-wyscig-smierci-maggie.html

Wyścig śmierci to moje pierwsze spotkanie z twórczością Maggie Stiefvater, ale na pewno nie ostatnie. Autorka urzekła mnie swoim stylem, nieco magicznym sposobem, w jakim opisuje kolejne wydarzenia, oraz kreacją głównych protagonistów i pobocznych postaci. Niektóre zwroty akcji Was zaskoczą, niektóre momenty rozbawią, może nawet uronicie łzę. Jedno jest pewnie - na pewno nie będziecie się nudzić, nawet jeśli tak, jak ja, nie jesteście miłośnikami koni. Zapraszam Was serdecznie na wycieczkę po Thisby. Tylko uważajcie, by nie porwały was eich uisce!

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/witamy-na-thisby-wyscig-smierci-maggie.html

Wyścig śmierci to moje pierwsze spotkanie z twórczością Maggie Stiefvater, ale na pewno nie ostatnie. Autorka urzekła mnie swoim stylem, nieco magicznym sposobem, w jakim opisuje kolejne wydarzenia, oraz kreacją głównych protagonistów i pobocznych postaci. Niektóre zwroty...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Blizna Anthony Kiedis, Larry Sloman
Ocena 7,7
Blizna Anthony Kiedis, Lar...

Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/wszystkie-blizny-i-caa-reszta-blizna.html

Blizna to bez wątpienia biografia wyjątkowa. Przede wszystkim, opowiada ona historię człowieka niezwykłego, człowieka, któremu los wiele razy dawał kolejną szansę, człowieka, który mimo popełnianych błędów mógłby być w niektórych kwestiach wzorem dla wielu z nas. Jednak sęk leży w tym, że to nie tylko biografia. To motywacja dla każdego uzależnionego, to przestroga dla tych, którzy chcą spróbować. Anthony pokazuje, i sam mówi, że pomimo wszystkich przyjemności, ciężko jest się posługiwać tym niebezpiecznym narzędziem. Na kartach tej książki znajdziemy ponadto anegdoty o takich sławach, jak Kurt Cobain, Cher czy Madonna, którzy dostają w Bliźnie drugie życie. Dlaczego więc nie wystawiłam wyższej oceny? O ile jeszcze opisy narkotykowych odlotów da się czytać, to naprawdę irytuje większość poruszanych relacji damsko-męskich. Rozumiem, poświęcić kilkanaście stron tak ważnej dla Kiedisa kobiecie, jak Yohanna Logan, ale żeby wspominać o pierwszej lepszej kobiecie, z którą uprawiał seks? Chyba nie jest to aż tak ważne :) Mimo wszystko, tę biografię polecam wszystkim spragnionym mocnych, szokujących historii z życia wziętych. Fani RHCP na pewno już przeczytali.

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/03/wszystkie-blizny-i-caa-reszta-blizna.html

Blizna to bez wątpienia biografia wyjątkowa. Przede wszystkim, opowiada ona historię człowieka niezwykłego, człowieka, któremu los wiele razy dawał kolejną szansę, człowieka, który mimo popełnianych błędów mógłby być w niektórych kwestiach wzorem dla wielu z nas. Jednak sęk...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Mówią, że tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku i końca."


Każdy z nas ma swojego idola, każdy z nas marzy o tym, by kiedyś spotkać swojego ulubieńca. Co niektórzy na pewno wyobrażali sobie, jakby to było być dla niego, bądź dla niej, tą jedyną, najważniejszą osobą. A gdyby dano nam szansę, czy skorzystalibyśmy z niej? Czy chcielibyśmy poczuć, jak kocha ten, którego kochają tysiące? Taka okazja nadarza się Ally Hanningan, młodej Amerykance, która na lotnisku spotyka tajemniczego chłopaka, który przedstawia się jej jako Bradin Heile. Jednak nie mówi prawdy. W rzeczywistości to Bradin Rothfeld, dziewiętnastoletni lider niemieckiego zespołu Bitter Grace, ulubieniec całej Europy, gotowy do podbicia Stanów. Dziewczyna jednak go nie rozpoznaje. Spędzają razem kilka cudownych godzin, a gdy nadchodzi czas rozstania, oboje wiedzą, że już więcej nie będą mogli się spotkać. Ally trwa bowiem w dziwnym związku, z mężczyzną wybranym przez jej matkę, którego tak naprawdę nie kocha. Brade zaś ma zapisane w kontrakcie, że paparazzi nie mogą go przyłapać z żadną kobietą. Jednak młody wokalista łamie wszelkie zasady i dzięki licznym znajomościom odnajduje adres i numer telefonu Amerykanki. Tak zaczyna się historia o miłości w świecie show-biznesu. Miłości pełnej poświęceń... niepowodzeń... rozczarowań. Czy uczuciu łączącemu dwojga ludzi z różnych światów uda się przetrwać?


"Czasami w życiu zdarzają się rzeczy, których zupełnie się nie spodziewamy. Zdarzą się, a potem już nic nie jest takie samo. I nie będzie. Na pewno wam też kiedyś coś takiego się zdarzyło. Mnie - ostatnio. Zupełnie przypadkowo na mojej drodze stanął ktoś, kto oświetlił mój dzień niezwykłą iskierką radości."


Odkąd po raz pierwszy usłyszałam o Ostatniej spowiedzi, wiedziałam, że musi znaleźć się na mojej półce. Historie o gwiazdach rocka to coś idealnie wpasowującego się w moje gusta. A kiedy dowiedziałam się, że losy Bradina i Ally pierwotnie opisane były na blogu w formie fanficku, moje zainteresowanie jeszcze bardziej wzrosło. Sama piszę opowiadania o swoich idolach i w powieści Niny Reichter udało mi się dostrzec cząstkę swojego stylu. Tyle, że jej udało się stworzyć historię idealną. Historię, która poruszyła mnie i wciągnęła od pierwszego zdania. Bohaterowie, prawdziwi, z krwi i kości, z prawdziwymi problemami. Ally, której historia mogła wydarzyć się naprawdę, gdzieś koło nas, drobna, krucha dziewczyna, która potrzebowała miłości. Akurat z nią nie potrafiłam się zbytnio utożsamić, ale były momenty, w których zdołałam ją naprawdę polubić. Bradin, wrażliwy rockman, kochający z całych sił, zdolny do wszystkiego w imię miłości... Zdecydowanie stał się moją ulubioną postacią. Wszystkie jego gesty miłości, szczególnie moment, gdy układał Ally do snu przez telefon, przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. I Tom, nieco irytujący, ale solidarny z bratem playboy. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to on jest faworytem większości czytelniczek, więc ja należę chyba do mniejszości... Nie ukrywam jednak, że jego odzywki nieraz powodowały u mnie salwy śmiechu. Ach, zazdroszczę Bradinowi takiego brata! Oprócz tego, cała książka to zbiór wartościowych, mądrych cytatów, pasujących idealnie do wielu sytuacji. Autorka idealnie maluje słowami, tka splątaną sieć zdarzeń, gestów. Jej styl balansuje pomiędzy zwykłymi, codziennymi wyrażeniami, a cudownym poetyzmem. Właściwie... Nie mam się do czego przyczepić. Brawa.


"Wiesz co? Piszą, że jesteś zupełnie niesamowity. Myślałam, że to przesada. Ale teraz widzę, że chyba mieli rację."


Być może posądzicie mnie o bluźnierstwo, ale muszę stwierdzić fakt - Trzy metry nad niebem, Pięćdziesiąt twarzy Greya (nie czytałam! ^u^), wszystkie inne powieści będące typowymi młodzieżowymi romansami, a nawet niektóre paranormal romance mogą się schować, bowiem książka Niny Reichter bije je na głowę. Jeśli miałam jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, wszystkie rozwiało zaskakujące i poruszające zakończenie (mam głupią nadzieję, że to nieprawda, a moje domysły okażą się fałszywe...). Wciąż mam je w głowie. I nie tylko je. Wciąż mam w głowie te setki zdań i tysiące słów. I wiem, że szybko się ich stamtąd nie pozbędę.

"Mówią, że tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku i końca."


Każdy z nas ma swojego idola, każdy z nas marzy o tym, by kiedyś spotkać swojego ulubieńca. Co niektórzy na pewno wyobrażali sobie, jakby to było być dla niego, bądź dla niej, tą jedyną, najważniejszą osobą. A gdyby dano nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/02/nie-widac-przed-nami-przyszosci-ocaleni.html

Komu poleciłabym tę książkę? Na pewno nie fanom rasowych antyutopii bądź dystopii, bo elementów charakterystycznych dla tego gatunku tutaj nie znajdziecie. Na jednym z blogów wyczytałam opinię, iż jest to bardziej obyczajówka. W pełni się zgadzam. I to właśnie osoby gustujące we wzruszających, rodzinnych historiach, ewentualnie wątkach postapokaliptycznych, powinny sięgnąć po Życie, które znaliśmy. Ja ze swojej strony jak najbardziej polecam, i niecierpliwie czekam na Martwych i nieobecnych (opis zwiastuje zupełnie inną historię, ale mi się wydaje, że nie zabraknie tam rodziny Mirandy - nie mogą tak porzucić tych wszystkich wątków!).

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/02/nie-widac-przed-nami-przyszosci-ocaleni.html

Komu poleciłabym tę książkę? Na pewno nie fanom rasowych antyutopii bądź dystopii, bo elementów charakterystycznych dla tego gatunku tutaj nie znajdziecie. Na jednym z blogów wyczytałam opinię, iż jest to bardziej obyczajówka. W pełni się zgadzam. I to właśnie osoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/01/nadzieja-jest-jedyna-prawdziwa-magia.html

Gdyby złożyć wyżej wymienione czynniki, okazujące się być wspaniałymi pomysłami na fabułę, oraz dodać do tego wspaniały styl Laini - naprawdę czaruje słowami, mnóstwo metafor, barwnych przymiotników, zdecydowanie plus - powstanie powieść niemalże idealna. Nietuzinkowi bohaterowie, miks mitologii, magii, legend i baśni, o romansie nawet nie wspominam, dramatu też nie zabraknie, z pewnością przypadnie do gustu każdemu. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to bardziej magiczna wersja Romea i Julii. Już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po Dni krwi i światła gwiazd! A Was zachęcam do przemierzenia ulic tajemniczej Pragi wraz z Karou :)

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/01/nadzieja-jest-jedyna-prawdziwa-magia.html

Gdyby złożyć wyżej wymienione czynniki, okazujące się być wspaniałymi pomysłami na fabułę, oraz dodać do tego wspaniały styl Laini - naprawdę czaruje słowami, mnóstwo metafor, barwnych przymiotników, zdecydowanie plus - powstanie powieść niemalże idealna. Nietuzinkowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/01/raj-nie-moze-istniec-bez-pieka-w-sieci.html

Fragment:

"Unieśmiertelnij mnie swym pocałunkiem, Słodka Długowieczności..."


Podsumowując, drugi tom trylogii Gemmy Malley podobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy.
I jeżeli tak jak ja, zachwycaliście się niespodziewanymi zwrotami akcji w Deklaracji, czytając W sieci będziecie zdziwieni zaskakującymi obrotami spraw w najmniej spodziewanych momentach. Do tego nawał nowych bohaterów, tajemnice, trochę krwi i wzruszeń. Zachęceni? Pozostaje nam tylko z niecierpliwością czekać na The Legacy...
Wilgo, nie zawiedź!

http://in-relationship-with-books.blogspot.com/2013/01/raj-nie-moze-istniec-bez-pieka-w-sieci.html

Fragment:

"Unieśmiertelnij mnie swym pocałunkiem, Słodka Długowieczności..."


Podsumowując, drugi tom trylogii Gemmy Malley podobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy.
I jeżeli tak jak ja, zachwycaliście się niespodziewanymi zwrotami akcji w Deklaracji, czytając W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Deklaracja to pierwsza część antyutopijnej trylogii Gemmy Malley, skierowanej głównie do starszej młodzieży (young adult). Z początku trudno było mi się wciągnąć w tę powieść, bo cały czas z tyłu głowy miałam inną pozycję o nielegalnych dzieciach - Dzieci cienie: Wśród ukrytych. Wśród oszustów. Jednak już po kilku rozdziałach przekonałam się, że jest to zupełnie inna książka. Znacznie lepsza. Przede wszystkim, tutaj mamy bardzo dobrze zarysowany świat przedstawiony, wyjaśnione są wszystkie zasady panujące w Grange Hall, jak i to, co dzieje się na świecie, dlaczego doszło do takiej sytuacji. A nie powiem, bo jest to wizja nie dość, że przerażająca, to jeszcze niezwykle realna. Wątek miłosny jest, ale nie wybija się na pierwszy plan, raczej stanowi delikatne tło dla prawdziwego przesłania i czeka na swoją kolej w kolejnych tomach. Bohaterowie również przypadli mi do gustu, szczególnie urzekła mnie Anna i jej przemiana pod wpływem nowego przyjaciela - wcześniej nieśmiała dziewczyna, obciążona ciężarem Grzechu i stłamszona przez okrutną panią Pincent, rozkwita i podejmuje ryzykowne kroki. Zaś Peter, na pierwszy rzut oka groźny i zbuntowany, przy Annie staje się łagodny i opiekuńczy.

(więcej tu: http://in-relationship-with-books.blogspot.com/)

Deklaracja to pierwsza część antyutopijnej trylogii Gemmy Malley, skierowanej głównie do starszej młodzieży (young adult). Z początku trudno było mi się wciągnąć w tę powieść, bo cały czas z tyłu głowy miałam inną pozycję o nielegalnych dzieciach - Dzieci cienie: Wśród ukrytych. Wśród oszustów. Jednak już po kilku rozdziałach przekonałam się, że jest to zupełnie inna...

więcej Pokaż mimo to