rozwiń zwiń

Książki, które podobały się wszystkim, ale nie mnie – jakie tytuły znajdują się na waszej liście?

Anna Sierant Anna Sierant
07.09.2023

Zapewne nieraz zdarzyło wam się pomyśleć po lekturze danej książki: „Kurczę, wszyscy ją polecają, więc dlaczego mi się nie podobała?”. Przyznajmy się więc do wszystkich naszych niespodziewanych czytelniczych rozczarowań i stwórzmy listę książek, które podobały się wszystkim, tylko nie nam. Oto moje zestawienie.

Książki, które podobały się wszystkim, ale nie mnie – jakie tytuły znajdują się na waszej liście? Rabie Madaci (https://unsplash.com/@rbmadaci), Unsplash

Czasem do tego, że dana książka nam się nie podobała, trudno się przyznać. W końcu może to być powieść uznanego autora, literacki klasyk. Czasem sprawa jest prostsza, bo mamy do czynienia z bestsellerem – docenionym przez czytelników, ale niekoniecznie przez krytyków. Na mojej liście znalazły się tytuły należące do obu tych grup, zachęcam również i was do podawania tytułów, które spodobały się wszystkim, tylko nie wam. Oczywiście „wszystkich” bierzemy w cudzysłów – chodzi o książki powszechnie lubiane przez czytelników, a nie przez dosłownie każdą osobę, która je przeczytała.

„Mały Książę”, Antoine de Saint-Exupéry

„Mały Książę” to już ikona (pop)kultury. Cytaty z książki francuskiego autora można znaleźć nie tylko w Lubimyczytać, ale i na kubkach, koszulkach czy podkładkach pod myszy. „Mały Książę” został też dwukrotnie zekranizowany, w 1978 roku na jego podstawie stworzono nawet anime, za to w roku 2021 Karolina Lewestam opublikowała nawiązującą do tej powiastki filozoficznej książkę pt. „Mała księżniczka”. Cieszy się więc dzieło de Saint-Exupéry’ego uwielbieniem, ale czasem pojawiają się głosy niezrozumienia wobec tego fenomenu i mój również do nich należy. Mnie „Mały Książę” nudził, wszelkie metafory, alegorie były łatwe do odczytania, ten ich sens jest widoczny na pierwszy rzut czytelniczego oka, nieskomplikowany. Ale skoro książka skierowana jest (także) do dzieci i młodzieży, może właśnie taki miał być.

„Dziewczyna z pociągu”, Paula Hawkins

Kilka lat temu „Dziewczyna z pociągu” była dosłownie wszędzie – nawet jeśli ktoś nie jest zapalonym czytelnikiem, pewnie o niej gdzieś wtedy usłyszał, a może i obejrzał film z Emily Blunt w roli głównej. O powieści można też było przeczytać, że to „najszybciej sprzedający się debiut dla dorosłych w historii Wielkiej Brytanii” i „książka, której jeden egzemplarz jest kupowany w Stanach Zjednoczonych co 6 sekund”. Co więcej, „Dziewczynę z pociągu” zachwalał sam Stephen King, który „nie mógł się od niej oderwać przez całą noc”, porównywano ją także do „Zaginionej dziewczyny” Gillian Flynn. Nie przeczytałam jeszcze tej drugiej książki, ale obejrzałam, nie wiedząc nawet, że film jest nią inspirowany, obraz z Benem Affleckiem i Rosamund Pike w rolach głównych. Do dzisiaj wspominam go jako jeden z najlepszych thrillerów, jakie kiedykolwiek widziałam, dlatego miałam ogromne oczekiwania wobec „Dziewczyny z pociągu”. A po tych wszystkich pochwałach okazało się, że to thriller, który – moim zdaniem – nie wyróżnia się spośród innych. Ani szczególnie nie straszy, ani nie wywołuje gęsiej skórki i emocji, jakie niosła za sobą, przy użyciu minimum środków, ekranowa „Zaginiona dziewczyna”.

„Zanim wystygnie kawa”, Toshikazu Kawaguchi

„Zanim wystygnie kawa” to powieść, która przez wiele miesięcy 2022 roku trafiała do zestawienia trendów Lubimyczytać, czyli książek, na których strony użytkownicy i użytkowniczki naszego serwisu wchodzą najczęściej. Co więcej, to właśnie „Zanim wystygnie kawa” zwyciężyła w Plebiscycie Książka Roku 2022 w kategorii Literatura piękna. Sam autor odwiedził w maju tego roku Polskę, promując drugą część cyklu „Zanim wystygnie kawa”, czyli „Opowieści z kawiarni”. Z zainteresowaniem śledziłam relację z tej wizyty na Instagramie Grupy Wydawniczej, nomen omen, Relacja – widać było, że Kawaguchi z zaangażowaniem odpowiada na pytania czytelników, odwiedził kilka miast i w każdym witał go tłum osób. Przy całej mojej ogromnej sympatii do autora muszę jednak powiedzieć, że „Zanim wystygnie kawa” nie jest książką, która trafiła w mój czytelniczy gust. Kawaguchi jest dramaturgiem i może dlatego przeszkadzały mi dokładne opisy tego, w co dana postać jest ubrana, wszystkich czynności wykonywanych przez nią po kolei. Choć sam pomysł był bardzo ciekawy, to język powieści, sposób przedstawienia postaci do mnie nie przemówiły – pewnie dlatego ta książka nie wzruszyła mnie tak, jak wiele innych osób.

„Gdzie śpiewają raki”, Delia Owens

„Gdzie śpiewają raki” Delii Owens to kolejny hit na mojej liście – podobnie jak „Zanim wystygnie kawa” podbił trendy Lubimyczytać, o książce było też głośno z powodu jej ekranizacji. Owens, zanim została pisarką, działała na rzecz ochrony przyrody i zwierząt w Zambii, walcząc m.in. z kłusownikami. Jeden z dziennikarzy pisał nawet o tym, że być może pisarka była świadkiem morderstwa jednego z kłusowników i że, znów być może, ze zbrodnią ma coś wspólnego jej były już mąż. Szczegóły znajdziecie w tym artykule.

W „Gdzie śpiewają raki” tę miłość autorki do przyrody zdecydowanie widać. Na początku skupia się, niczym Eliza Orzeszkowa w „Nad Niemnem”, przede wszystkim właśnie na opisach przyrody. Bezlitosnej spiekoty Karoliny Północnej, w której słońcu dojrzewa roślinność, a w tej roślinności ukryte są bagna zamieszkane przez główną bohaterkę. Nie zdołałam przebrnąć przez te opisy do miejsca, w którym więcej zaczyna się dziać – jeśli mam czytać o przyrodzie, to zdecydowanie wolę o Mazurach czy polskich górach niż o Karolinie Północnej.

„Buszujący w zbożu”, J.D. Salinger

„Buszujący w zbożu” znalazł się na mojej liście, bo za każdym razem, kiedy ktoś wspomina ten tytuł – a dzieje się to nawet dość często – muszę sobie przypominać, o czym ta książka była. Pamiętam, że „za moich czasów” była na liście lektur, chyba dodatkowych. W klasie omawialiśmy ją także dlatego, że autor przez jakiś czas mieszkał i pracował w mojej rodzinnej Bydgoszczy. Jeśli odwiedzicie jedno z centrów handlowych w tym mieście (to najbliżej dworca PKS), zobaczycie na jednym z wchodzących w jego skład budynków tablicę upamiętniającą Salingera. Centrum powstało bowiem w miejscu, gdzie dawniej istniały zakłady mięsne przez jakiś czas należące do ojca pisarza, który zesłał go (niestety Salinger nie wspominał czasu spędzonego w Polsce zbyt dobrze) do pracy właśnie do naszego kraju. I ta historia wydaje mi się najciekawszą związaną z „Buszującym w zbożu”. Nie była to książka, z tego, co pamiętam, zła – po prostu jedna z wielu przeczytanych, które nie zostały ze mną na dłużej.

„Lincoln w Bardo”, George Saunders

Najbardziej mi głupio, że na tej liście znalazło się miejsce dla „Lincolna w Bardo”. Wydana kilka lat temu książka doczekała się wielu recenzji od zachwyconych krytyków literackich, George Saunders też wielkim twórcą jest. Czasem są jednak takie książki, które choć bardzo chciałoby się polubić, bo przecież stanowią niezbędny element księgozbioru każdego ambitnego miłośnika, a nawet znawcy literatury, to jednak do ciebie nie przemawiają. Dla mnie taką publikacją jest, przyznaję, właśnie „Lincoln w Bardo”. W swojej pierwszej powieści Saunders „przełamuje znane nam gatunki literackie”, prezentując „nowatorską formę i świeżą jakość w literaturze”, co zostało docenione m.in. za sprawą Man Booker Prize. Mnie się jednak, właśnie z powodu tego nowatorstwa, bardzo ciężko tę książkę czytało. Mimo że opowiadała o stracie dziecka, które opłakuje ojciec, nie potrafiłam zaangażować się w tę książkę emocjonalnie.

„Marta”, Eliza Orzeszkowa

„Marta” może nie jest książką, która spodobała się „wszystkim”, bo też znana jest zapewne głównie studentom i studentkom polonistyki czy osobom szczególnie lubiącym pozytywistyczną literaturę polską. Jak zapewne większość stałych użytkowników i użytkowniczek Lubimyczytać wie – a wie, sądząc po komentarzach – w moich zestawieniach często znajdują się książki, które można uznać za feministyczne. I ogromnie Elizę Orzeszkową doceniam za „Martę”. Autorka zresztą mówiła, że otrzymywała od kobiet wiele listów, w których te dziękowały jej za zwrócenie uwagi na „kwestię kobiecą”, za to, że opisuje, jak często w tamtych czasach los samotnej kobiety, która chciałaby się samodzielnie utrzymywać (także dlatego, że nie miała już innego wyjścia), był, delikatnie mówiąc, trudny. Jednak ja miałam podczas lektury wrażenie, że aż za trudny. Tyle nieszczęść nagromadziło się na głowie Marty, że w którymś momencie przestałam tę książkę mocno przeżywać, bo i przestała mi się wydawać realistyczna (ale też nigdy, na szczęście, nie żyłam w XIX wieku, więc mogę tylko snuć domysły).

Jeśli chcecie sprawdzić, czy spodobają się wam powyższe książki, ustawcie na nie alert cenowy LC!

A jakie powieści znajdują się na waszej liście książek przez was nielubianych, a jednocześnie należących już do klasyki literatury, docenianych przez krytyków bądź po prostu – będących bestsellerami?


komentarze [250]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ZaczytanaaKarolina 08.02.2024 22:22
Czytelniczka

,, Rodzina Monet królewna cz. 1" dziewczyny w moim wieku wręcz uwielbiają tą serię ale ja nie mogłam przebrnąć przez 2 tom. O ile 1 był jeszcze w miarę ciekawy to 2 mnie strasznie zanudził. Skończyłam czytać na 11 rozdziale miałam zastój czytelniczy 😕

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tereda 08.02.2024 21:31
Czytelnik

Ślepnąc od świateł, w ogóle nie mogłam tego czytać. Na ogół czytam takie książki, które się nie lansują i czekają na mnie w bibliotece na półce. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Outsider 02.01.2024 12:19
Czytelnik

"Przyjaciele, kochankowie i ta jedna Wielka Straszna Rzecz" - Matthew Perry. Szkoda człowieka, ale książka jest moim zdaniem słaba.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kasjopeja 04.10.2023 13:10
Czytelniczka

Ulisses - Jamesa Joyce. No niestety. Pokonała mnie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Arche 02.10.2023 19:38
Czytelniczka

"Dwór Cierni i Róż" - jeszcze pare lat temu praktycznie wszyscy zachwycali się książkami Maas i ze świecą było szukać choćby umiarkowanych opini. Podeszłam z wielkimi nadziejami,  spodziewając się światotwórstwa na poziomie Sandersona, historii co najmniej tak porywającej jak w "Igrzyskach Śmierci" i magii nie gorszej od tej ze świata Harrego Pottera, a dostałam nudne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
schwester 27.09.2023 21:12
Czytelnik

Na przykład:
Księgi Jakubowe
  Droga

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Księgi Jakubowe  Droga
MemoStuff 25.09.2023 15:47
Czytelniczka

Może zbyt ogólnikowo, ale książki Mroza. Pierwszy tom "Parabellum" był ok, drugi to natomiast jeden wielki fabularny babol. Ten sam zarzut mam do "Listów zza grobu" - jakieś to wszystko za proste, a zakończenie to kpina z czytelnika. Chyba więcej nie będę się próbowała zaprzyjaźniać z twórczością tego pisarza.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Outsider 23.09.2023 21:22
Czytelnik

Świetny temat!

Oto moi kandydacji:

"Nie w humorze" - Fran Lebowizt - serial mnie zachwycił, a książka nie porwała lekko mówiąc.

"Tamte dni, tamte noce" - Andre Aciman - sporo osób pisało o poetyckim języku, ujmującej historii miłosnej, nic z tego tam nie dostrzegłem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Viraya 21.09.2023 17:04
Czytelniczka

Diuna

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tereda 20.09.2023 19:03
Czytelnik

Dla mnie ostatnio wielkim rozczarowaniem była książka Szkoła niemieckich narzeczonych. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AdamAdam 11.02.2024 10:14
Czytelnik

Harry Potter, nigdy się za to nie zabrałem, ani nie zamierzam się zabrać, ja rozumiem piękna historia opisana w fantastyczny sposób, ale zupełnie nie mój klimat. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się