Przychodzę dziś z recenzją książki, co do której mam mieszane uczucia🤔.
"Przystanek", to historia, która nie do końca wpisała się w mój czytelniczy gust. Przyznam, że trudno było mi się w nią wciągnąć, chyba dopiero tak gdzieś od połowy naprawdę mnie pochłonęła. Początkowo trochę się męczyłam podczas lektury.
Kasia w związku z pracą, ma zbadać losy powojennych reemigrantów z Francji, zamieszkujących Wałbrzych i okolicę. Przy okazji chce lepiej poznać historię swojego, nieżyjącego już ojca, również reemigranta. Jednak trafia na wiele tajemnic a matka nie chce jej nic wyjaśnić.
I właśnie wątek reemigrantów bardzo mnie zaciekawił. Z zainteresowaniem czytałam wspomnienia osób, które wróciły z emigracji, ich próby asymilacji, trudności, z jakimi się borykali.
Natomiast historia Katarzyny i jej zachowanie wydawało mi się momentami bardzo wkurzające i nie do końca zrozumiałe. Szczerze mówię to jej nie polubiłam.
Ale umiejscowienie opowieści bardzo mi odpowiadało. Podobają mi się te tereny i da się wyczuć, że wiedza autorki na ich temat jest ogromna.
Wałbrzych, zamek Książ, księżna Daisy...niby mi znane, ale historie na ich temat były tak ciekawe, że czytałam z zapartym tchem. I właśnie dla tej historycznej otoczki warto było przeczytać tę książkę, bo warstwa obyczajowa jakoś mniej mi przypadła do gustu.
Jestem ciekawa co autorka wymyśli w drugiej części, może bardziej się polubię z Katarzyną 🤔.

Przychodzę dziś z recenzją książki, co do której mam mieszane uczucia🤔.
"Przystanek", to historia, która nie do końca wpisała się w mój czytelniczy gust. Przyznam, że trudno było mi się w nią wciągnąć, chyba dopiero tak gdzieś od połowy naprawdę mnie pochłonęła. Początkowo trochę się męczyłam podczas lektury.
Kasia w związku z pracą, ma zbadać losy powojennych reemigrantów...