Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- The Naked Don't Fear the Water: An Underground Journey with Afghan Refugees
- Wydawnictwo:
- Znak Koncept
- Data wydania:
- 2022-07-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-07-27
- Data 1. wydania:
- 2022-02-15
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324084715
- Tłumacz:
- Tomasz Macios
- Tagi:
- emigranci uchodźcy Afganistan dziennikarstwo uczestniczące reportaż literatura faktu literatura kanadyjska
Wstrząsająca opowieść o przyjaźni mimo granic i o wspólnej podróży przez podzielony świat
Matthieu Aikins porzuca swój kanadyjski paszport oraz prawdziwą tożsamość. Świadomy niebezpieczeństwa, postanawia sprawdzić, jak kryzys migracyjny wygląda od środka. Podczas odysei rzez ląd i morze pokonuje piętrzące się przeszkody oraz poznaje świat szmuglerów, polityków i zwykłych mieszkańców Afganistanu. Towarzyszy ludziom, którzy zostali zmuszeni do ucieczki z ojczyzny spustoszonej wojną.
W tym niezwykłym reportażu podążamy z Aikinsem śmiertelnie niebezpiecznym szlakiem przemytników. W 2016 roku dziennikarz wyrusza z rozdartego wojną Kabulu do Europy razem ze swoim przyjacielem Omarem, młodym kierowcą i tłumaczem, oraz z milionami uchodźców poszukujących lepszej przyszłości.
Nadzy nie boją się wody to coś więcej niż tylko kronika tragicznej podróży śladami migrantów. To również pełna uniwersalnych prawd opowieść o miłości i przyjaźni, ludzkim cierpieniu i nieprawdopodobnej wytrzymałości oraz chwytające za serce świadectwo burzliwych czasów, w jakich przyszło nam żyć. To historia podzielonego świata, w którym każdy szuka bezpiecznego miejsca.
„Niezależnie od tego, co nas dzieli, podróżujemy po powierzchni kuli. Wiem, że nasze ścieżki muszą się przeciąć”.
„Ludzie migrują z powodu różnicy między «tu» i «tam». Nasz świat jest podzielony między dostatek i biedę, i tak jak w każdym narodzie większość dóbr posiada mniejszość, tak też większość zasobów planety zużywają bogate kraje. (…) Ekonomiści mówią o «premii za obywatelstwo», która określa, ile dodatkowych przywilejów, takich jak edukacja czy równość, ktoś zyskuje tylko dzięki mieszkaniu w określonym państwie. Aż dziesięciokrotnie cenniejsze jest bycie tą samą jednostką w Ameryce lub Europie niż w biednym kraju; tyle zatem można zyskać, przekraczając granicę. Nierówność to jej zbocze. Wysokość ściany, na którą migrant się wespnie”.
Fragment
„Ta książka jest przesycona głęboką empatią. Jej autor przekroczył wiele granic – tych, które oddzielają nie tylko narody, ale także formy, znaczenia i możliwości. To mocny i głęboko humanitarny reportaż, który zasługuje na to, by trafić do jak największej liczby czytelników na całym świecie”.
Mohsin Hamid, autor książki Exit West
„Matthieu Aikins łączy w sobie niezwykłe cechy jest nieustraszonym dziennikarzem, który pięknie pisze. Książka Nadzy nie boją się wody to fascynujące, oryginalne dzieło, zapadająca w pamięć opowieść o jednym z wielkich ludzkich dramatów naszych czasów”.
Jon Lee Anderson, autor książki Che Guevara: A Revolutionary Life
„Nadzy nie boją się wody to porywający i wzruszający obraz ukrytego świata uchodźców, a także wyzwanie dla wszystkiego, co – jak mi się wydawało – wiedziałem o konsekwencjach wojny i globalizacji. To do tej pory najważniejsza książka o światowym kryzysie uchodźczym (…). Przejdzie do historii jako jedno z wielkich dzieł literatury faktu naszego pokolenia”.
Anand Gopal, autor książki No Good Men Among the Living: America, the Taliban and the War Through Afghan Eyes, laureat Nagrody Pulitzera i finalista National Book Award
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Postawić się na miejscu uchodźcy
„Nadzy nie boją się wody” to jedna z najważniejszych książek, jakie przeczytałam w roku 2022. I choć piszę tę recenzję we wrześniu, to mam przeczucie graniczące z pewnością, że reportaż Matthieu Aikinsa utrzyma się w moim zestawieniu książkowych ulubieńców aż do samego grudnia.
Aikins jest kanadyjskim dziennikarzem, wieloletnim korespondentem piszącym o sytuacji w Afganistanie i Syrii dla wielu anglojęzycznych tytułów (m.in. dla „New York Timesa” i „Atlantica”). Reportażysta przez jakiś czas mieszkał w Kabulu, gdzie poznał m.in. Omara (imiona wszystkich bohaterów książki, dla ich bezpieczeństwa, zostały zmienione). Afgańczyk był tłumaczem Aikinsa, gdy ten zbierał materiał do jednego ze swoich tekstów. Panowie przez kolejne lata nie stracili ze sobą kontaktu. W końcu nadszedł czas, kiedy Omar postanowił, jak reszta jego rodziny, wyruszyć ze swojej ogarniętej wojną ojczyzny do Europy.
Autor książki podjął decyzję o tym, że będzie Afgańczykowi towarzyszyć. Jednak nie jako dziennikarz, obserwator, a (współ)migrant. Dzięki swojemu kanadyjskiemu paszportowi Aikins mógł podróżować bez problemu po większości krajów świata, jednak porzucił swoją prawdziwą tożsamość, przybrał afgański pseudonim i wraz z Omarem wyruszył na Stary Kontynent w poszukiwaniu lepszej przyszłości. Aikins jest w swoim „afgańskim” wcieleniu tym bardziej wiarygodny, że – jak sam zaznacza – ma ciemną karnację, orzechowe oczy, niemal czarne włosy. W porównaniu z nim wygląd Omara zdaje się wielu napotkanym przez nich ludziom bardziej „europejski”.
Jedyna droga, jaką mężczyźni mogli się dostać do Europy, wiodła słynnym szklakiem przemytników – bardzo trudnym i śmiertelnie niebezpiecznym. Wyruszyli bowiem z Kabulu w 2016 roku, gdy na Starym Kontynencie trwał kryzys uchodźczy – w latach 2015–2016 m.in. z Afganistanu, Syrii, Iraku do krajów Unii Europejskiej dotarło około miliona osób. Niestety wielu z tych, którzy ruszyli w podróż po lepsze życie, zginęło podczas przeprawy z jednego kontynentu na drugi.
Wycieńczający marsz przez góry Iranu, przeprawa pontonem przez morze z Turcji do Grecji, pobyt w obozie dla uchodźców, jednym z największych i tym o najgorszych warunkach sanitarnych, ogromne pieniądze zapłacone szmuglerom po to, by pomogli w dostaniu się do upragnionego celu – przez to wszystko musieli przejść bohaterowie reportażu. Relacja Aikinsa jest tym bardziej ważna, wartościowa, że przedstawia on opisane wydarzenia jako ich świadek, a nie ktoś, kto „tylko” rozmawiał z uchodźcami czy przez krótki czas odwiedził miejsce ich pobytu.
Bardzo się cieszę, że książka została wydana w języku polskim (jednak z piękną oryginalną okładką!), ponieważ mimo że opisuje wydarzenia sprzed kilku lat, jej treść jest bardzo aktualna. Właśnie te kilka lat temu czytaliśmy w gazetach czy internecie o uchodźcach w Turcji czy Grecji, zapewne nie wyobrażając sobie (a przynajmniej mnie trudno było to sobie wyobrazić), że podobna sytuacja mogłaby mieć miejsce w Polsce. Niektóre z przedstawionych w reportażu sytuacji mogą stanowić przestrogę dla Polek i Polaków przed tym, jak nie traktować uchodźców z Ukrainy, ale i tych, którzy przybyli (chcieli przybyć) do naszego kraju spoza Europy.
Anna Sierant
Oceny
Książka na półkach
- 426
- 122
- 22
- 7
- 7
- 6
- 6
- 4
- 3
- 3
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Nadzy nie boją się wody. Reportaż o ucieczce przed wojną
Dodaj cytat
Opinia
📖🐲
Chyba spodziewałam się czegoś innego. Na przykład kompletnie nie rozumiem wstępu o tym, gdzie to autor nie był, z kim nie pił i z kim nie palił heroiny bądź haszyszu. Takie trochę stroszenie ekspatowskich piórek i pokazywanie co to nie on. Niby to jest prezentacja Omara, ale tak naprawdę kreowanie siebie na obrotnego gościa.
Kiedy w końcu podejmują wędrówkę jest już znacznie ciekawiej i można poznać sporo interesujących faktów o migracji, ale w dalszym ciągu strasznie dużo jest tutaj "ja" autora, a znacznie mniej obiektywnej prezentacji historii innych migrantów. Końcówka to stek banałów o tym, jak to każda podróż to zmiana, że spotykamy się, aby się rozstać i że w gruncie rzeczy nie wiemy, dokąd zmierzamy, ale mamy odnaleźć SIEBIE i za to byłam o krok od tego, żeby obniżyć ocenę do 5, ale w sumie ta moja szóstka jest bardziej za temat, a nie za wykonanie.
Dla autora ta cała podróż to była kolejna zajebista przygoda niedorosłego dzieciaka z bogatego kraju, który chce się pobawić w przebieranki bez większych konsekwencji, a najbardziej liczy się dla niego uczestniczenie w istotnych imprezach, alkohol i haszysz oraz seks z wolontariuszkami. Sam problem masowej migracji do Europy jest tu niestety mocno spłaszczony i szalenie jednostronny. Po dziennikarzu spodziewałam się jednak głębszego spojrzenia na to, jakim obciążeniem dla państw Europy jest obsługa takiej fali migrantów, dlaczego rozmowy azylowe tak długo trwają oraz co dokładnie niby innego dzieje się z migrantami w Szwecji, Niemczech lub Włoszech (a jestem przekonana, że w większości nadal jest to siedzenie w jakimś obozie albo tymczasowym schronieniu). Zamiast tego autor zajawia się aktywistami i mieszkańcami squatów, którzy "walczą z klasami", ale jak to dokładnie ma wyglądać i co konkretnie należałoby zrobić, to już nie wiadomo. No bo autor chyba nie spodziewa się, że samo "przybycie do Europy" to już koniec i można otrzepać ręce po wysiłku. Trzeba jeszcze tu jakoś żyć, a obrazek z parku w Atenach chyba dobrze pokazuje, że osoby bez sieci wsparcia i jakiegoś pomysłu, co dalej, świadczą co najwyżej usługi seksualne albo kradną, żeby zdobyć pieniądze na kolejną działkę. Jest też garstka szczęśliwców, która załapie się do w miarę porządnego squatu (hotel) albo i nie (nieczynne lotnisko). Reszta gnije w obozach, które zapewne nie tylko w Grecji są raczej koszmarnym miejscem. Z kolei możliwości podjęcia pracy są małe i jest to raczej zatrudnienie bez perspektyw, często na czarno, a imigrantom często towarzyszy samotność i myśli samobójcze (o czym autor wspomina w zaledwie jednym zdaniu).
W zamian autor poświęca całe strony opisom "szczęśliwego" życia w międzynarodowej komunie (no przez te tygodnie na pewno było świetnie zwłaszcza dla takiego człowieka, jakim wydaje się być autor), marszom ulicznym i ślepej wierze w obietnice polityków, co jest na serio kuriozalne w przypadku trzydziestoletniego dziennikarza. Po pierwsze eksperymenty marksistowskie już się odbyły w różnych miejscach na świecie z podobnym skutkiem i to nie jest panaceum na całe zło świata, a po drugie na pewno sytuacji imigrantów nie da się rozwiązać, siedząc w jakimś barze i dyskutując dajmy na to z zapatystami albo ładując coraz więcej pomocy i pieniędzy w to, żeby migrantów jeszcze bardziej uczynić bezwolnym obiektem tej pomocy, co sprzyja marazmowi i przeglądaniu Facebooka przez cały dzień. A autor tupie nóżką, czemu Omar nie jest szczęśliwy i czemu nie podejmie w końcu pracy. Na serio? No tak zareagować może tylko człowiek, który nie rozumie, czym jest migracja albo bycie uchodźcą. No i czemu ma taki problem z Lajlą?
Jak widać, ta książka wywołała we mnie miejscami sporą frustrację i żal, że autor nie jest lepszym reportażystą, bo kwestii migracji nie da się zignorować i nie można przecież spokojnie patrzeć na to, jak w lesie lub na morzu umierają ludzie, którzy ostatecznie w oczach świata stają się tylko statystykami. Niestety ta pozycja nie przybliża nas ani na krok do rozwiązania tego problemu i tak jak wspominałam jest to raczej dziennik z przygód Matthieu, który przebrał się z Afgańczyka i niewiele więcej.
📖🐲
więcej Pokaż mimo toChyba spodziewałam się czegoś innego. Na przykład kompletnie nie rozumiem wstępu o tym, gdzie to autor nie był, z kim nie pił i z kim nie palił heroiny bądź haszyszu. Takie trochę stroszenie ekspatowskich piórek i pokazywanie co to nie on. Niby to jest prezentacja Omara, ale tak naprawdę kreowanie siebie na obrotnego gościa.
Kiedy w końcu podejmują wędrówkę jest już...