Przyznam się bez bicia, że ta historia mnie wymęczyła. Dosłownie. Czytając początkowo rozdziałami nie mogłam się doczekać, aż cała prawda wyjdzie na jaw. Mając dobre intencje członkowie i rodziny Devil’s zamknęli wszystkich w kompleksie, myśląc, że hormony ich dzieciaków nie tykają…nie mogłam uwierzyć, że żadne z nich nic nie zauważyło i żyli w błogiej niewiedzy i myśląc, że dzieciaki to kuzyni….plus same dzieciaki tez były męczące…to było wręcz przesłodzone i niestrawne momentami…Halen i Beau i ta ich wielka miłość…jak dla mnie najciekawszą i trochę tragiczną postacią był Clash…to co robił dla swojego brata i jego dziewczyny, plus Halen…dzieciak zasługuje na jakiś medal. Podobało mi się, że na końcu pokazali też Eve zmagającą się na uniwersytecie z image’em córki gwiazdy rocka…na pewno było jej ciężko, dodatkowo nie mając nikogo bliskiego w pobliżu…te postacie były realne i autorka fajnie pokazała jak walczą oni o swoje własne ja….reszta ekipy plus główna para…meh…chciałam, żeby już skończyli…naprawdę…ona zachowywała się niczym mniszka w klasztorze, cierpiąca w spokoju (chociaż niestety nie czytelnika bo musieliśmy czytać jej myśli…) i on uważający, że lepiej jej bez niego, a po powrocie zmieniający zdanie bo to jednak jego kobieta…blablabla…czytałam to już i nadal mi się nie podoba. Całej historii daleko do oryginalnych części…autorka tak pomieszała w głowie bohaterom, że naprawdę trudno było ich polubić. Na pewno poznałabym część o Clashu, ale pozostali są mi obojętni. Autorce zabrakło chyba pomysłu jak to wszystko napisać.

Przyznam się bez bicia, że ta historia mnie wymęczyła. Dosłownie. Czytając początkowo rozdziałami nie mogłam się doczekać, aż cała prawda wyjdzie na jaw. Mając dobre intencje członkowie i rodziny Devil’s zamknęli wszystkich w kompleksie, myśląc, że hormony ich dzieciaków nie tykają…nie mogłam uwierzyć, że żadne z nich nic nie zauważyło i żyli w błogiej niewiedzy i myśląc,...