rzyznaję się bez bicia - dawno, dawnooooo temu gdy jeszcze byłam jeszcze niezniszczona przez dark romance i inne smakowite kąski, tatuaże nie robiły na mnie wrażenia ... ALE pewnego pięknego dnia sięgnęłam po serię Jay Crownover i nigdy więcej nie obejrzałam się za siebie... Wpadłam jak śliwka w kompot, i choć od Rule minęło wiele lat (i książek też) to przysięgam - za każdym razem czytając o wytatuowanym bohaterze myślę o Marked Men.
.
Ostatnio do Rule'a dołączył Jet i naprawdę super było ponownie powrócić do tego świata - chyba powtarzam się jak zdarta płyta mówiąc że uwielbiam re-read(y) po polsku. Być może nie zawsze wszystko jest czuje się tak jak oryginał ale mimo wszystko całość historii zawsze jest moim zdaniem super oddana. Tej serii nie ma ani jednej książki , której bym nie pokochała więc oczywiście z Jetem jest tak samo. Uwielbiam to w jaki sposób autorka połączyła historię dwóch osób, których życie zdecydowanie nie oszczędzało. Oboje wydają się połączeniem niemożliwym, niczym olej i woda.. ale nic bardziej mylnego. Z każdą stroną książki autorka wprowadza nas w świat, który jest pełen tajemnic i grzechów przeszłości.
.
Ayden była tym charakterem, który chyba zaskoczył mnie najbardziej - nie spodziewałam się po niej aż tak skomplikowanej przeszłości. Momentami nie rozumiałam jej zachowania, ale patrząc na całość w końcu dotarło do mnie, że ta dziewczyna tak naprawdę była zdana sama na siebie przez większą część swojego życia. Odnaleźć w samym sobie na nowo zaufanie do ludzi a zwłaszcza, uwierzyć w to że warto być kochanym, było chyba jej największym wyzwaniem. Związek z Jet'em zaczyna się od zwykłego dzielenia mieszkania ale jednak.... ta para nie jest w stanie zapanować nad wzajemnym przyciąganiem. Krok po kroku Jet pokazuje cząstkę siebie,, przekonując Ayden, ale także i samego siebie, że są dla siebie stworzeni. Choć przed przysłowiowym Happy Ending autorka każe nam pocierpieć trochę, to zapewniam, że warto. Dla mnie osobiście nic się nie dłużyło a każdy szczegół czy wspomnienie miało dość istotne znaczenia. Polecam z całego serca, kocham, po prostu kocham tą serię.

rzyznaję się bez bicia - dawno, dawnooooo temu gdy jeszcze byłam jeszcze niezniszczona przez dark romance i inne smakowite kąski, tatuaże nie robiły na mnie wrażenia ... ALE pewnego pięknego dnia sięgnęłam po serię Jay Crownover i nigdy więcej nie obejrzałam się za siebie... Wpadłam jak śliwka w kompot, i choć od Rule minęło wiele lat (i książek też) to przysięgam - za...