Lakrimma

Okładka książki Lakrimma Konrad Ludwicki
Okładka książki Lakrimma
Konrad Ludwicki Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe "Śląsk" literatura piękna
152 str. 2 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Naukowe "Śląsk"
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
152
Czas czytania
2 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788371645488
Tagi:
Literatura polska
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

"Lakrimma" przenosi nas w cudowny świat... Cudowny świat dwojga ludzi. Kochają sztukę, ale także siebie...
To nie jest ckliwa historia o miłości. To książka, która zmusza do myślenia. Pobudza wyobraźnię... Wyzwala emocje... Pozostanie we mnie na zawsze. Cudowne chwile spędziłam z "Lakrimmą".
Zmienna narracja. Cała paleta ukazanych emocji. Przez chwilę byłam częścią światach tych dwojga.
Polecam!

"Lakrimma" przenosi nas w cudowny świat... Cudowny świat dwojga ludzi. Kochają sztukę, ale także siebie...
To nie jest ckliwa historia o miłości. To książka, która zmusza do myślenia. Pobudza wyobraźnię... Wyzwala emocje... Pozostanie we mnie na zawsze. Cudowne chwile spędziłam z "Lakrimmą".
Zmienna narracja. Cała paleta ukazanych emocji. Przez chwilę byłam częścią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1730
360

Na półkach: ,

Dnie i noce

„Lakrimma” Konrada Ludwickiego jest romansem. Rzadkim rodzajem męskiego romansu. Męskiego, bo pisanego z punktu widzenia mężczyzny. Łzawe lub czułe opisy nie są domeną męską. Mężczyzna w miłości staje się bezbronny. Dużo bardziej pasuje mu rola łowcy, twardego samca, walczącego o prymat. Uczucie kobiety jest wtedy dopełnieniem jej podziwu. Atawizmem. Bezpiecznym gruntem odziedziczonym od przodków z jaskini.

Ludwicki nie boi się uczucia. Miłość jest jednak dla narratorów jego powieści terenem niebezpiecznym. Niebezpiecznym, bo ulotnym, zmiennym. Uczucie dla Ludwickiego to nie wspólne „noce i dnie”, zaprzepaszczone w rutynie przebłyski tęsknoty za prawdą. „Dnie i noce” Ludwickiego są ścieraniem się, codziennym stępianiem się ostrych i wyrazistych pragnień, gwałtownymi zderzeniami skrajnych emocji.

Maski tej miłości zmieniają się. Bohaterowie mają wiele twarzy, ale poszukują tej jednej, prawdziwej. Wytrącenie się z typowych ról społecznych jest dla nich zgubne, nie potrafią zaakceptować półprawd i gierek, ta szczerość jest destrukcyjna. Miłość dla tych dwojga jest aktem bezkompromisowej szczerości, której nie są w stanie unieść. Widmo tragedii czai się za każdym gestem i słowem. Te „Dnie i noce” wypełnione są sobą i sztuką aż do zatracenia.

Bohaterowie uciekają w piękno, w kulinaria, w dyskusje. Byle dalej od codzienności, która próbuje ich dosięgnąć. Rytm i kolory miłości to rytmy muzyki i kolory obrazów, to motywy literackie i fragmenty filmów, to wspólne posiłki, będące preludium miłości. Te kulturalno-kulinarne wątki są literackimi przyprawami – czasem unoszą naszą wyobraźnię wysoko, czasem jest ich po prostu zbyt wiele, nie mniej ta natrętna momentami estetyzacja życia jest pełna wiary w sens piękna i sztuki.

A „Lakrimma” to taka krótka powieść, ale w duchu „slow reading”. Przy jej lekturze nie wolno się spieszyć, trzeba się nią delektować i cieszyć powoli. Tak jak powinniśmy delektować się miłością i życiem, które pędzi, zamiast być dla nas przestrzenią kontemplacji i piękna. Ludwicki w swojej prozie chce nam o tym przypomnieć.

Dnie i noce

„Lakrimma” Konrada Ludwickiego jest romansem. Rzadkim rodzajem męskiego romansu. Męskiego, bo pisanego z punktu widzenia mężczyzny. Łzawe lub czułe opisy nie są domeną męską. Mężczyzna w miłości staje się bezbronny. Dużo bardziej pasuje mu rola łowcy, twardego samca, walczącego o prymat. Uczucie kobiety jest wtedy dopełnieniem jej podziwu. Atawizmem....

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
2

Na półkach:

Życie jest najpiękniejsze w sferze dobrodusznej wariantywności(=alternatywności uśpionej) można zauważyć dokonując refleksji nad powieścią,a to dlatego, że obdarza nas ona wielokrotnością nieoczekiwanych rozwiązań(=emanacji wyobraźni wykraczającej poza uchwytne ramy tzw.< wyobraźni drabinowej> jak pisał A.Nawarecki) Wybór dekonstruuje ten idealny stan czyniąc świat jednowymiarowo uchwytnym w przewidywalne ramy, które przypominają bohaterowi o smutnym współuczestnictwie w świecie pozbawionym zdziwienia. Bohater dostrzegając nonsensy, odnajduje prawidłowości, które zdają się odbierać mu radość istnienia.Rzeczywistość ukazana w powieści przytłacza i inspiruje zarazem. Ciągła ambiwalencja staje się regułą tworzenia świata w którym molekuły=lakrimmy(=produkty doskonale nieprzyswajalne w obiegu rzeczywistości) mają szansę zafunkcjonować w świecie utworu, stając się nośnikiem esencji bytu.

Życie jest najpiękniejsze w sferze dobrodusznej wariantywności(=alternatywności uśpionej) można zauważyć dokonując refleksji nad powieścią,a to dlatego, że obdarza nas ona wielokrotnością nieoczekiwanych rozwiązań(=emanacji wyobraźni wykraczającej poza uchwytne ramy tzw. wyobraźni drabinowej jak pisał A.Nawarecki) Wybór dekonstruuje ten idealny stan czyniąc świat...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

do Barbary:
W tym jednym jednak przypadku, rzecz dotyczy książki, którą w dość trywialny sposób, w dosłownie trzech zdaniach, pełnych błędów i literówek, nadesłał mi pewien początkujący pisarz, niejaki

...jak w trzech zdaniach można nadesłać książkę???!!!...a określenie niejaki to z raportów obywatelskich...

Piotr Głowacki
Dlaczego nie lacrima? Albo na rondzie wściekłych zdarzeń
Lacrima (rzeczownik) z łaciny znaczy łza. Jednak Konrad Ludwicki nadał swojej powieści nazwę zbieżną fonetycznie, lecz inaczej zapisaną bowiem jej transkrypcja ma postać Lakrimma . Ale L = lektura. Z kolei ten zapis jest świadomym nawiązaniem do twórczego podejścia autora do języka pisanego, co przejawia się także w mylącym czytelnika słowotwórstwie. Jeżeli książkę przeczytaliśmy, tak jak tę, nie zmuszając się do jej lektury to już chociażby to o czymś świadczy. A jeszcze jeżeli dodatkowo zanotowaliśmy sobie z niej kilkadziesiąt cytatów i bon motów, no to chyba świadczy to już o tym, że mamy do czynienia z dobrą książką, prozą, literaturą (aczkolwiek w ich nowych konwencjach). Śmiem twierdzić, że tak w istocie jest, iż jest to powieść ciekawa aktywnego intelektualnie, a wciąż młodego prozaika, krytyka i znawcy literatury, w końcu jej wykładowcy. Co zaznacza się notowaniem czytanej na bieżąco literatury: Perec, Pessoa, ale i wymyślonego Kindlera.
To powieść operująca świadomie na wielu piętrach logosu od jego fizycznego bytu, czyli pisma, po wymiar duchowy i znaczeniowy. Przy czym ważna jest tutaj umiejętność budowania nowej zaciekawiającej i wciągającej czytelnika jakości literackiej. Ludwicki idzie dalej, wkleja bowiem w kontekst zdarzeń nowe wymyślone przez siebie słowa, tak, że trudno się zorientować w ich znaczeniu. Budują one klimat zdań, pozostając siłą rzeczy nierozszyfrowane. Ale posiadają pewną nadrealną, magiczną aurę językowo-symboliczną: rot, tiramis, sibaj, lindestańska, tercyk...
Logika jest bowiem bzdurna zauważa autor. A jeżeli nie, to życie prawie na każdym kroku i tak jej zaprzecza. Skoro mechanizm logiki jest bezwzględny i niezmiennie poprawny, to tym gorzej dla naszych natręctw i fobii, jako odpowiedzi na „wredną antropologię codzienności” i „wredny stan polegający na tym, że gdzie bym nie był, jest nie tak, jak być powinno ”. To ciągły motyw myślowy, nie dający podmiotowi przejść obojętnie wobec możliwości takich stwierdzeń jak; robienie niczego albo niby jest dobrze a jest jednak źle.
Na tego typu dręczące neurastenie nie może być jednak lekarstwem postawa życiowa stojących w bramie żuli, aczkolwiek ich podejście do życia jest animalistycznie naturalne i zionące wprost przepaścistą pełnią realizmu, co przypomina rozmowę Hamleta z grabarzami. Sam Adam ma z zasady afirmatywne, a nawet często hedonistyczne nastawienie życiowe. U niego nie ma śladu hamletyzowania, nawet po własnym aresztowaniu i śmierci Ditty. Osoby chyba jednak kochanej przez niego. I której wnętrze było bardziej otwarte na sentymentalno-dramatyczne, ale też przez to nieco farsowe roztrząsanie bytu. Ditta-Monika rozmawiała z drzewami, umiera bo bała się starości i była przeświadczona – logicznie – że przed nią może uratować tylko wczesna śmierć. Miała duchowe rozterki i egzystencjalne wątpliwości, pytała: kto rzeczywiście chce mojego dobra? Tak naprawdę i mocno. Powodu jej śmierci nie poznajemy. Takie fabularne posunięcie jest bardziej intrygujące. Ta powieść jest bowiem opowiadaniem o kompozycji otwartej, nie mającym kulminacji napięcia, jest ono od początku do końca równomiernie rozłożone.
Autor słusznie postanowił zadebiutować jako prozaik, miał bowiem w swoim dorobku miniatury, poza publikacjami z zakresu krytyki filmo- i literaturoznawczej. Miniatury mają nie mniej ciekawą atmosferę, a ich podmiot doświadcza bardziej mrocznych rejestrów świadomości. Momentami bliskich swoim irracjonalizmem niepokojom koszmaru sennego czy paranoi. Rozbudowana zawartość Lakrimmy dowodzi panowania nad formą i w sposób pełniejszy oddaje odbiór i rozumienie świata przez piszącego. Przy czym, co jest bardzo ważne, zawiera partie równie poetyckie, jak z natury bardziej swobodne mniejsze formy tegoż autora. Bez przesady określić można relacjonujący pasmo własnych doznań podmiot jako podmiot liryczny. Dlaczego? Ponieważ książka zawiera partie poetyckich opisów. Można rzec lapidarnych na modłę modernistycznej prostoty. Ale jednak są to opisy doznań zewnętrznego świata i relacje z niego pełne w najwyższym stopniu wypróbowanej poezji.
Poza tym powieść, czy też podobnego typu narracja, nie pozostawia jakiejś śladowej chociażby ilości niedosytu, jaki przy czytaniu miniatur – siłą rzeczy - ma miejsce. Niedosytu? Mam na myśli zjawisko automatycznego przenoszenia sensu i treści sekwencji krótszych form na domniemany i tworzony na podstawie ich studium ad hoc w głowie czytelnika plan powieści, czy właściwie nawet filmu.
Zatem Lakrimma jest powieścią. Jest prozą nowego typu, na szczęście nie awangardową, zbliżoną do pamiętnika czy dziennika. To z jednej strony notowany obszar świata realnego, a z drugiej literackiego, stworzonego przez podmiot-bohatera. Mają one charakter prywatny i dość kameralny.
Śledzimy czasami zapis, wpisanej tu także ze swoją relacją, drugiej postaci - Ditty ale także narratora, jako osoby trzeciej.
W moim przekonaniu zaletą książki jest przeplatanie opisów najbardziej zwykłych zdarzeń, często wręcz kulinarnych przepisów i takich doznań (trzeba przyznać dość finezyjnych i z sugestią smakową większą niż wyspecjalizowane programy telewizyjne tego typu) z myślami bardzo filozoficznej natury. Taki sposób notacji uwiarygodnia charakter wielowątkowości strumienia naszej świadomości, postrzegającej wiele spraw, zdarzeń i przedmiotów jednocześnie. Aplikacje refleksyjne przenoszą w nowe (wyższe) wymiary przyziemny byt egzemplifikowany przeżyciami pary osób, której zmienne relacje wydają się jak najbardziej prawdziwe, ale i interesujące.
Podobny aspekt mają ustawicznie wtrącane dygresje na temat muzyki. Wciąż dowiadujemy się jakich płyt (jest ich szereg, chyba bliski nieskończoności) słucha narrator - w pierwszej osobie - Adam. Najczęściej z Dittą, życiową towarzyszką. Muzyka przeplata ich relacje, inicjuje albo wyraża ich zachowania w danej chwili. Jest niewątpliwie osnową akcji. Dzieje się tak, ponieważ „człowiek nie mieści się w samym ciele, więc musi być też w najczystszej ze sztuk”. Ale pewnie dlatego, że akcja od razu ma swoją ścieżkę dźwiękową. Tak jak w kinie.
Myślę jednak, iż najważniejsze dla opisującego podmiotu - i tym samym porte parole autora - są kwestie spraw zasadniczych: miłość i śmierć, ale i próby porozumienia i jedności duchowej. Ta druga para problemów egzystencjalnych jest chyba niemożliwa do osiągnięcia jak jedynie na planie fizykalno-materialnej współobecności. Nie dokonuje się przynajmniej na trwałe (bo i nie może) w sferze mentalno-duchowej, rodząc tym samym pewien rozdźwięk między materią a duchem.
Widzimy więc, że struktura tej powieści jest złożona, ale nie heterogeniczna. Jej clue spoczywa w oddaniu ciągu zdarzeń przez pierwszą osobę. Poza wspomnianym planem fizycznej faktografii toczy się tu fabuła, której treść stanowią zmienne koleje znajomości pary, przeobrażające się z sympatii w partnerstwo. Historia ich związku przebiega ku miłości. Autor bardzo trafnie oddaje klimat ich spotkań, dyskusji „o wszystkim” i zbliżeń cielesnych. Nie posuwa się do jakiejś trywialności erotycznej. Często poprzestaje tylko na pozostawieniu nam sporej przestrzeni otwartości z możliwością wpisania się, dopowiedzenia sobie kształtu ich życia, bez przekroczenia granicy ogólności dobrego smaku, wystarczającej i sensownej. Chociaż wiemy, że ma on „apetyt na sferę intymną”, a Dittę „najbardziej podnieca miłość”. Powściąga się jednoznacznie od nachalności, sugeruje, robi aluzje i to jest jak najbardziej właściwe. A nawet bardziej intrygujące i zachęcające, by śledzić losy ich relacji/związku na tle Krakowa z właściwymi mu atmosferą i charakterem.
Inteligenckość powieści odciska się w jeszcze jednej notowanej warstwie życia umysłowego pary estetów, mianowicie w historii sztuki. Ditta jest absolwentką tego kierunku, a Adam malarzem. Co rusz padają zdania o malarstwie i o konkretnych obrazach. Wśród nich najważniejsze w moim przekonaniu to zdanie o tym, że sztuka jest zatrzymaniem. Uwaga o tym, że widział dziewczynę oczami krzesła, przywodzi w wizualnej pamięci ukrzesłowione postaci Andrzeja Wróblewskiego.
O kobietach pisarz wypowiada się, że są jak koty, a młode kobiety oszukują swym wyglądem. To jednak rozumie on erotykę jako obszar wzniosłych doznań, gdyż seks połączony z miłością jest jak modlitwa.
W całym przebiegu literackich i życiowych sekwencji, przyświeca jakby Adamowi myśl Rudolfa Steinera: człowiek, który zależnie od zmieniających się wrażeń zatraca się w przyjemności i bólu, nie może podążać ścieżką poznania duchowego...jak i... człowiek nie dotrze do prawdy, jeśli zda się jedynie na te myśli, które nieustannie przepływają przez jego "ja". Stąd pisarz-bohater dystansuje się do materii, szukając jej powiązania z duchowością. Adam przekonany jest o przenikaniu wymiaru duchowego i realności, o ich podskórnych sprzężeniach, które stara się wykryć. To zdaje się być nerwem konstrukcji tej prozy.
Łzy to bardzo osobliwe przymioty ludzkie, związane tylko z uczuciowymi doznaniami i stanami duszy, mają jednak postać cielesną, chociaż natychmiast ulotną. Pojawiają się w chwilach wzruszenia, najczęściej jako oczyszczająca reakcja na dojmujący smutek, ale i radość lub ich kombinacje. Nie towarzyszą raczej nigdy depresji i lękom. I powieść w większej części podobnie utrzymana jest w takich też rejestrach i pasmach przeżyć, doświadczeń i odczuć psychicznych.
Autor daleki jest od „krachu wyobrażeń”, chociaż bliższa mu jest pojemna w treści narracja z potoczystego, pociągającego i zwyczajnego życia. Często z jego masą banalnych i prozaicznych czynności. Ale to one kapitalnie z realizmem notowane oddają najlepiej wymiar naszej powszedniej codzienności, taką jaka jest. Budzą też refleksje ...wystarczy się napić i zaraz wiadomo, ze „Bóg jest dobry”. Problematyczne jest używania wulgaryzmów, ale tylko dlatego, że mają one jednoznacznie płaską naturę. Nie są ani korzystne ani nośne literacko, nie otwierają, nie mają przestrzeni skojarzeniowej i poetyckiej wioloznaczeniowości. Na szczęście są to wyjątki, gdyż naturalizm jest niebezpieczeństwem dla kreacji.
O wiele więcej jest pobudzających wyobraźnię retoryczno-poetyckich figur wielkiej urody, otwierających sugestywnie tajemnicze rejony mentalnych przestrzeni: dni ze swoimi zgniłymi godzinami, wieczór pełen spokoju i trwania, ciągła codzienna zasadzka, „spokój” pogrążenia w oschłości ... stada złowieszczych uzurpatorów, dar niszczenia... rondo wściekłych zdarzeń.
Tutaj czuć płodne ślady licznych lektur, chociażby Camusa, w subtelnej poetyce skończoności egzystencji, jej ograniczeń i jakby niepotrzebności, ale zawsze nieodgadnionej.
L to też rozmiar large, duży. Jeżeli Adam jest malarzem, następnym bohaterem może będzie pisarz, bo to jednak słowo było na początku... I czytać ją będziemy z jeszcze większą przyjemnością, przy czym uważać musimy, bo „może [znowuż] zostaliśmy oszukani”.

do Barbary:
W tym jednym jednak przypadku, rzecz dotyczy książki, którą w dość trywialny sposób, w dosłownie trzech zdaniach, pełnych błędów i literówek, nadesłał mi pewien początkujący pisarz, niejaki

...jak w trzech zdaniach można nadesłać książkę???!!!...a określenie niejaki to z raportów obywatelskich...

Piotr Głowacki
Dlaczego nie lacrima? Albo na rondzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Książka wciągająca i w prawdziwy sposób, bez zbędnego patosu pokazująca jak wyglądają relacje między kobietą i mężczyzną we wszystkich fazach znajomości...Czytałam ją z zapartym tchem, a muszę przyznać, że nie jestem wielbicielką tego typu literatury, a "Lakrimma" wciągnęła mnie bez reszty:-) Polecam książkę tym wszystkim, których serca zostały złamane jak i dla tych, którzy dopiero co się zakochali:-)

Książka wciągająca i w prawdziwy sposób, bez zbędnego patosu pokazująca jak wyglądają relacje między kobietą i mężczyzną we wszystkich fazach znajomości...Czytałam ją z zapartym tchem, a muszę przyznać, że nie jestem wielbicielką tego typu literatury, a "Lakrimma" wciągnęła mnie bez reszty:-) Polecam książkę tym wszystkim, których serca zostały złamane jak i dla tych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Świetna książka.Po przeczytaniu jestem zadowolona i naprawdę gratuluję autorowi. Gorąco polecam!!

Świetna książka.Po przeczytaniu jestem zadowolona i naprawdę gratuluję autorowi. Gorąco polecam!!

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach: , ,

Książka skusiła mnie kolorem okładki (kocham fiolet!!) i szybko się okazało, że mnie zachwyciła. Czyta się ją na "jednym wdechu" nie mając zadyszki po jej zakończeni (a to już komplement). Żeby na kartach powieści oddać dźwięk muzyki, zapach farb olejnych, aromat kawy i wina trzeba mieć talent (gdybym ja go miała chciałabym napisać coś takiego z perspektywy kobiety ;)). Lubię jak po przeczytaniu książki zostaje we mnie "coś", i tak właśnie stało się w tym przypadku. "Lakrimma" mnie intryguje i chętnie do niej wrócę za jakiś czas. A wszystkim, którzy zwątpili w polską prozę współczesną, polecam :)

Książka skusiła mnie kolorem okładki (kocham fiolet!!) i szybko się okazało, że mnie zachwyciła. Czyta się ją na "jednym wdechu" nie mając zadyszki po jej zakończeni (a to już komplement). Żeby na kartach powieści oddać dźwięk muzyki, zapach farb olejnych, aromat kawy i wina trzeba mieć talent (gdybym ja go miała chciałabym napisać coś takiego z perspektywy kobiety ;)). ...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    13
  • Chcę przeczytać
    5
  • Posiadam
    2
  • 2018
    1
  • Pomyje-Bzdety i inne Syfy Pseudo-Literackie!
    1
  • Ulubione
    1
  • Literatura polska
    1
  • Obyczajowa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lakrimma


Podobne książki

Przeczytaj także