rozwińzwiń

Wszystkim których kochałem

Okładka książki Wszystkim których kochałem Martin Gray
Okładka książki Wszystkim których kochałem
Martin Gray Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie biografia, autobiografia, pamiętnik
312 str. 5 godz. 12 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Au Nom de Tous les Miens
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Łódzkie
Data wydania:
1990-01-01
Liczba stron:
312
Czas czytania
5 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
83-218-0893-X
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
23
19

Na półkach:

Książka "Wszystkim, których kochałem" wywołuje gorącą debatę wśród czytelników, dlatego postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze.

Ta książka jest po prostu słaba. Nawet jeśli uwierzymy w opowieść Martina Graya dostaniemy pozycję, która jest nudna, arogancka oraz w niektórych momentach uwłaczająca ludzkiej mądrości. Przez natężenie nieprawdopodobnych historii po pewnym czasie żadne nowe niebezpieczeństwo, które przeżywa Martin nie robiło na mnie wrażenia. Osobiście raził mnie również brak jakiegokolwiek napięcia oraz wyczucia ile słów przeznaczyć na dany moment fabuły.

Myślę, że to była najgorsza książka jaką do tej pory przeczytałam. Dobra jedynie do tego, aby pokazać jak nie pisać literatury faktu.

Książka "Wszystkim, których kochałem" wywołuje gorącą debatę wśród czytelników, dlatego postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze.

Ta książka jest po prostu słaba. Nawet jeśli uwierzymy w opowieść Martina Graya dostaniemy pozycję, która jest nudna, arogancka oraz w niektórych momentach uwłaczająca ludzkiej mądrości. Przez natężenie nieprawdopodobnych historii po pewnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
194
195

Na półkach: ,

Czytane lata temu...

Czytane lata temu...

Pokaż mimo to

avatar
32
14

Na półkach:

Niektórzy tu piszą, że jest to tak niewiarygodna historia iż ciężko uwierzyć że zdarzyła się naprawdę. Jeżeli ktoś uważa, że ta historia zdarzyła się naprawdę i że napisał ją Martin Gray to odsyłam do rzeczowej opinii Pana Wojciecha Gołębiewskiego (poniżej lub powyżej) i informacji które można znaleźć w innych miejscach na temat autora.
Przyznaję, że książki nie czytałem ale czytałem troszeczkę o niej i chyba dlatego po nią nie sięgnę.

Niektórzy tu piszą, że jest to tak niewiarygodna historia iż ciężko uwierzyć że zdarzyła się naprawdę. Jeżeli ktoś uważa, że ta historia zdarzyła się naprawdę i że napisał ją Martin Gray to odsyłam do rzeczowej opinii Pana Wojciecha Gołębiewskiego (poniżej lub powyżej) i informacji które można znaleźć w innych miejscach na temat autora.
Przyznaję, że książki nie czytałem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
332
25

Na półkach:

Świetna książka.

Świetna książka.

Pokaż mimo to

avatar
295
212

Na półkach: ,

Przerażająca historia autora Martina Graya, który doznał niebywale tragicznego losu. Warszawskie Getto, Treblinka ,leśna partyzantka, to już wydaje się aż za wiele . Niestety nawet po zakończeniu wojny, życie pisze dla autora kolejną dramatyczną historię . Polecam !!!

Przerażająca historia autora Martina Graya, który doznał niebywale tragicznego losu. Warszawskie Getto, Treblinka ,leśna partyzantka, to już wydaje się aż za wiele . Niestety nawet po zakończeniu wojny, życie pisze dla autora kolejną dramatyczną historię . Polecam !!!

Pokaż mimo to

avatar
2
1

Na półkach:

Najlepsza

Najlepsza

Pokaż mimo to

avatar
70
3

Na półkach: ,

Opowieść człowieka o niebywałej sile i wytrwałości. Trudno uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę.

Opowieść człowieka o niebywałej sile i wytrwałości. Trudno uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę.

Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

CZY AKCEPTUJEMY AUTOKREACJĘ BEZ GRANIC???
Bohater to niby Hiob
„I rzekł Jehowa do Szatana: „Rób z nim, co ci się podoba, tylko zachowaj go przy życiu". Wtedy Szatan wysunął się naprzód i ugodził Hioba.”
Wikipedia polskojęzyczna:
„Martin Gray, (ur. jako Mieczysław Grajewski 27 kwietnia 1922 w Warszawie, zm. 25 kwietnia 2016 w Ciney – polsko-francuski pisarz pochodzenia żydowskiego, ocalony z Holocaustu. Był autorem książki biograficznej ‘Wszystkim, których kochałem’, w której opisał tragiczne losy swoje i swojej rodziny podczas II wojny światowej… …. W 1979 roku Gitta Sereny, w artykule opublikowanym w New Statesman, zarzuciła Grajewskiemu, że jego książka ‘Wszystkim, których kochałem’ została napisana przez Maxa Gallo…”
Wspomniany artykuł to: Sereny, Gitta. „The Men Who Whitewash Hitler”, New Statesman, Vol. 98, No. 2537, November 2, 1979, pp. 670-73. Ale to dopiero zaczynają się schody, bo:
Wikipedia anglojęzyczna:
„….Holocaust historian Gitta Sereny dismissed Gray's book as a forgery in a 1979 article in New Statesman magazine, writing that "Gray's For Those I Loved was the work of Max Gallo the ghostwriter: "During the research for a Sunday Times inquiry into Gray's work, M. Gallo informed me coolly that he 'needed' a long chapter on Treblinka because the book required something strong for pulling in readers. When I myself told Gray, the 'author', that he had manifestly never been to, nor escaped from Treblinka, he finally asked, despairingly, 'But does it matter? Wasn't the only thing that Treblinka did happen, that it should be written about, and that some Jews should be shown to have been heroic?'" Pierre Vidal-Naquet, a French historian who first followed the idea of Gitta Sereny, has been persuaded by certificates provided by Martin Gray and withdrew his accusations against him. Nevertheless, he continued to blame Max Gallo for taking liberties with the truth. The Polish daily newspaper Nowiny Rzeszowskie (Rzeszów News) on 2 August 1990 published an interview with World War II Captain Wacław Kopisto, a soldier of the elite Polish Cichociemni unit, who took part in the raid on the Nazi German prison in Pińsk on 18 January 1943. Kopisto was shown the wartime photograph of Martin Gray (a.k.a. Mieczysław Grajewski) and said he had never seen Grajewski/Gray before in his life. Gray described his alleged participation in the same raid in his book For Those I Loved. Kopisto stated, when asked about any Jew in his unit alluding to Gray, that among the sixteen Polish soldiers in his partisan group there was in fact a Polish Jew from Warsaw by the name of Zygmunt Sulima, his own long-term friend and colleague after the war. No man like the one in the photograph of Gray ever belonged to their unit; Kopisto said: "For the first time in my life I saw Martin Gray in a 1945 photo, which was published in March 1990 in Przekrój magazine [...] There were only sixteen of us participating in the 1943 Pińsk raid, and he was not among us.".
Zarzut poważny: nigdy nie był w Treblince, tym bardziej nie uciekał. Podana odpowiedź autora : „But does it matter?” jest zdroworozsądkowa, lecz muszę się do niej odnieść.
Podzielam znany pogląd Giedroycia, że dzieło należy separować od autora, bo etyczne zastrzeżenia do autorów zubożyłyby dorobek ludzkości; uznaję także prawo autora do „licentia poetica”, nawet jeśli służy głównie autokreacji. Nie mogę natomiast akceptować kłamstw głoszonych jako autobiografia, gdyż paradoksalnie sam autor zmusza czytelnika do powiązania życia i dzieła, a więc unicestwia korzystną dla siebie propozycję Giedroycia ich separacji.
Pozostaje więc opcja czytania fikcyjnej historii Żyda w czasie II w. św. I czasu po niej, utkanej z martyrologii Żydów w ogóle. Lecz i tu napotykam trudność, jak w powierzchownym odczycie Forresta Gumpa: za dużo zdarzeń na jedno życie.
Entuzjaści tej książki, ładnie mówią, że los głównego bohatera książki jest kompilacją losów wielu Żydów w czasie II wojny światowej. Ja tego nie kupuję, wolę np. Kertesza
Ponadto książka zaczyna się „Przedmową” datowaną na 1971, podpisaną „MAXGALLO”, której autor mówi o pisaniu książki na podstawie wielu rozmów z Grayem. To ja już nic nie rozumiem, bo skoro zarzucił mu kłamstwo z Treblinką, to czego wysłuchiwał. Poza tym w dorobku Gallo nic o tej książce nie ma. (doszukałem się, że razem robili film)
Książka jest wstrząsająca, lecz wiarygodna tylko dla tych, którzy nic na ten temat nie czytali, bo już sceny z Warszawy 1939 roku brzmią fałszywie, skrajna nędza i głód rodziny żydowskiego przemysłowca niepojętne; a opowieści, że ponoć jedynie Żydzi znali język niemiecki, a wszyscy Polacy „kapowali” wręcz kłamliwe. Dziwne, że kilkunastoletni wówczas chłopak podaje takie brednie. To wprost niewiarygodne; to musiał napisać ktoś, kto nie był ani jednego dnia w okupowanej Warszawie (np. Gallo). Ja, stary, przeczytałem podobnych relacji jeśli nie dziesiątki, to setki, i dlatego nie widzę powodu, by to twórcze kłamstwo tolerować, a tym bardziej wychwalać, w dodatku, że błyskotliwa kariera polskiego Żyda w NKWD (do stopnia kapitana!!!),to temat wielce drażliwy i bolesny. Niech Francuzi to czytają, a szerokie rzesze polskich czytelników, lepiej, by NIE. PAŁA!
PS Szczegóły całej mistyfikacji omawia Carolyn YEAGER w artykule na: http://www.eliewieseltattoo.com/martin-gray-another-polish-jew-surlievor-who-wanted-his-people-to-be-seen-as-heroic/
Stamtąd jedno zdanie:
„Max Gallo wrote the book that Gray says he never read!”
Czyli, jak w czeskim kinie: nic nie wiadomo, ale się dobrze sprzedaje. Brak jakiejkolwiek profesjonalnej recenzji w necie świadczy o słuszności mojej negatywnej oceny.

CZY AKCEPTUJEMY AUTOKREACJĘ BEZ GRANIC???
Bohater to niby Hiob
„I rzekł Jehowa do Szatana: „Rób z nim, co ci się podoba, tylko zachowaj go przy życiu". Wtedy Szatan wysunął się naprzód i ugodził Hioba.”
Wikipedia polskojęzyczna:
„Martin Gray, (ur. jako Mieczysław Grajewski 27 kwietnia 1922 w Warszawie, zm. 25 kwietnia 2016 w Ciney – polsko-francuski pisarz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1110
142

Na półkach:

"Biografia w krwi (lub fałszu) skąpana"

Martin Gray vel Max Gallo vel Mieczysław Grajewski spisał swoją (swoją?) biografię w utworze "Wszystkich, których kochałem". I wszystko byłoby wspaniale (dla mnie także, bo nawiasy mogłabym pominąć),mimo traumatycznych przeżyć autora wspomnień, gdyby nie zarzucono mu... No właśnie czego? Kłamstwa, fałszu, oszustwa, ba, nawet plagiatu wspomnieniowego, co automatycznie rzekomo podważa całą treść utworu. Do końca nie wiadomo, w których momentach (hasło: Treblinka) autor dopuścił się tej niewybaczalnej zbrodni, a że dopuścił się trzeba wierzyć, bo śledztwo historyczno-literackie tak wykazało. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby była to fikcja literacka, a tu masz "babo placek", bo przecież to BIIOGRAFIA. A biografia wiadomo od początku do końca MUSI być prawdziwa, bo "prawda jest tylko jedna", a niepotwierdzone informacje informacjami nie są (można je jedynie umieścić w kategorii plotek co najwyżej). I co dalej? Pisarz zdemaskowany, inni autorzy wspomnień oraz czytelnicy święcie oburzeni, zniesmaczeni (bo jakże tak można?) i głęboko rozczarowani. Ale czy słusznie?

Jak dla mnie zupełnie nie. Już tłumaczę dlaczego. Wiarę w terminy: "prawda absolutna", "prawda jedyna" można umieścić w kategorii dziecięcej wiary w Mikołaja, który według zasług rozdaje prezenty w dzień wigilijny. Piękno tych nieskażonych sceptycyzmem wierzeń budzi pozytywne emocje; jest związane nieodłącznie z magicznym czasem dzieciństwa. U dorosłych (niestety!) oznacza jedynie naiwność. Ludzie łatwo zapominają, że w kategoriach prawdy możemy rozmawiać jedynie na poziomie prawdy danego człowieka, czyli krótko mówiąc: co dla mnie wydaje się prawdą, niekoniecznie dla innych nią jest itd., itp. Nie zapominajmy jednak o subiektywnym (możliwe, że niejednokrotnie ograniczonym) systemie postrzegania. Patrzymy (nie mam tu na myśli zmysłu wzroku) na świat przez siebie, przepuszczamy ten świat poniekąd przez siebie, przez swoją wiedzę, doświadczenie, przyzwyczajenie. Spróbujmy sobie wyobrazić taką sytuację: trzech mężczyzn i trzy kobiety (aby było sprawiedliwie:)) patrzą na to samo drzewo. Każmy im opisać, co widzą. I co uzyskamy? Sześć różnych opisów tego samego drzewa; możliwe, że jedni skupią swoją uwagę na wzroście, liściach, korze itd., inni zaś pójdą znacznie dalej i podzielą się z nami swoimi skojarzeniami, wspomnieniami, jakie owo drzewo w nich poruszyło. Zatem dla wyznawców "prawdy jedynej i absolutnej" tylko drzewo można by uznać za prawdziwe. Pozostałe informacje (umieszczone w kategorii dygresji) trzeba byłoby odrzucić i uznać za nieprawdziwe, choć miały odniesienie w rzeczywistości (komuś, na przykład, widok drzewa skojarzył się z wypadkiem samochodowym i temu, i tylko temu poświęcił swą uwagę w swoim opisie).

Dodajmy jeszcze jeden punkt do naszego rozumowania, a mianowicie: autokreację, nieodłączną towarzyszkę każdej (użyłam z pełnym przekonaniem słowa "każdej") biografii, zwłaszcza tej, którą mają czytać inni (zresztą wszelkie wspomnienia, pamiętniki, dzienniki tworzone są z jawną bądź ukrytą, czasem podświadomie intencją, że ktoś to prędzej czy później przeczyta). I tu zbliżamy się do pola minowego, zatem ostrożnie. Jedni ludzie próbują się wykreować w większym, inni w mniejszym stopniu. Jedni chcą się pokazać w błogosławionej szacie bohatera, inni w potępionych łachmanach łotra. Weźmy na przykład Tadeusza Borowskiego i jego obozowe opowiadania. Po przeczytaniu chciałoby się rzec: łotr na łotrami, wprawdzie usprawiedliwiony, jednakże łotr. A w rzeczywistości: przeciwieństwo zupełne. Fikcja zatem? Nie do końca, ponieważ w ten sposób autor próbował nam coś udowodnić, wstrząsnąć nami.
Podobnie sprawa ma się z Marcinem Grajewskim. I tu przechodzimy po dość przydługim wstępie do sedna sprawy, a mianowicie do jego biografii (biografii?) i dlaczego warto tę książkę przeczytać na tle innych przedstawionych, tfu, przebadanych pod kątem prawdziwości wspomnień z piekielnych czasów drugiej wojny światowej.
Na marginesie warto byłoby rozwiać jeszcze jeden argument, a mianowicie, czy grzechem śmiertelnym nie jest kreowanie swojej skromnej osoby na kanwie TAKICH wydarzeń? No bo wojna, no bo tyle ofiar, no bo monopol na świętość przeżyć, cierpień fizycznych i psychicznych, rozpaczy, beznadziei, śmierci itd., itp. A dlaczego nie? Dziwię się tej hipokryzji ludzkiej, oburzeniu zwłaszcza w aktualnych czasach, gdzie świętość nie istnieje. Wszystko obecnie można wywlec na światło dzienne: radość : smutek, szczęście: nieszczęście, cnotę: grzech, życie: śmierć, a do tego pięknie na tym tle wykreować własną osobę. Dlaczegóż zatem wydarzenia z drugiej wojny światowej mielibyśmy traktować inaczej? Czy pamięć jednostki jest mniej ważna od pamięci zbiorowej? Czy śmierć jednego człowieka jest mniej ważna od śmierci milionów, miliardów ludzi (ojoj słynnym cytatem Stalina mi zapachniało)? To zależy znów od postrzegania. Dla matki, która traci syna na wojnie statystyka zatrzyma się tylko na jej dziecku. Dla historyków będzie liczyła się ogólna liczba: i zabitych, i tych, którzy przeżyli. I to jest w porządku, w porządku jednak nie jest, że zabrania się (jakoś tak trochę pokątnie, po cichutku) burzyć raz ustalony, utrwalony czasem obraz. Nie mącić wody, niech sobie spokojnie płynie.


Załóżmy, że p. Gray napisał fikcję literacką, tj. wszystko od A do Z sobie wymyślił. Opinia publiczna przyjęłaby to bez problemu (no może ktoś ironicznie by się uśmiechnął, mówiąc: "ale facet ma fantazję"; ktoś inny byłby zniesmaczony, no bo wiadomo WOJNA, OFIARY). No, ale p. Gray napisał BIOGRAFIĘ, zatem z miejsca się zakłada, że wszystko od A do Z powinno być w niej prawdziwe, a skoro nie jest, to albo całkowicie trzeba ów utwór odrzucić (grzebać w zamierzchłej przeszłości, porównywać, szukać świadków, których już nie ma; nie warto, bo przecież jest TYLE wspomnień; "najprawdziwszych z prawdziwych"),albo przyjąć jego część, a jeśli tak, to którą? I znów wracamy do punktu wyjścia: nie czytać i mieć święty spokój? I w ten sposób tracimy to, co w tej książce jest najważniejsze. Skupiamy się na nieistotnych szczegółach (był w Treblince : nie był, a może jednak był tylko nikt tego nie zauważył, a może zauważył, ale nie przeżył wojny i nie może przecież potwierdzić),tracąc ogólny obraz, przesłanie, którym autor chciał się z czytelnikami podzielić. No bo co tak naprawdę mu zarzucamy: że Niemcy nie mordowali ludzi, że Żydzi, Polacy, Sowieci i inne nacje byli wyłącznie ofiarami, że kaci byli tylko katami, wszystko było proste, jednoznaczne, w kolorze czarnym bądź białym? To była WOJNA. I nie w kontekście pustej martyrologii, ale w kontekście piekła, jakie ludzie zgotowali ludziom (tu znów zapachniało Nałkowską:)); piekła, które wywracało ówczesny świat do góry nogami; więcej, zatrzęsło i rozwaliło go na kawałki. I właśnie w takim doszczętnie zniszczonym świecie; bez żadnego wcześniejszego przygotowania - Grajewski się znalazł. Dla niego - i pewnie dla wielu - był to czas ponownych narodzin. Wszystkie zmysły, wszystkie myśli, wszystkie uczucia podporządkował jednemu celowi - przeżyć, za wszelką cenę przeżyć; przeżyć dla dobra swojego i wszystkich tych, którzy odeszli; przeżyć, aby odnieść zwycięstwo nad wrogiem, aby się zemścić. W tym miejscu warto byłoby się zatrzymać. Dla mnie filozofia, którą stworzył, aby wytłumaczyć swoją ogromną wolę życia jest dość naciągana, ale w pełni zrozumiała. Gdzieś między wierszami odczuwam w niej wyrzuty sumienia: ja przeżyłem, gdy inni (w tym moi bliscy) umarli. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby właśnie tutaj "miłujący prawdę" znaleźli najwięcej uchybień, przekłamań, niedopowiedzeń, fantazji... Wyrzuty sumienia. Tak, to chyba główny powód, dla którego te wspomnienie wydają się lekko naciągane: los mi pomagał; wykorzystywałem wszystkie szanse; bliscy chcieli, bym przeżył; sam chciałem przeżyć, bo skoro ja żyję oni nigdy nie umrą; ja żyję, więc wróg nie odniósł zwycięstwa, mogę się zemścić itd., itp. Pewnie gdzieś zadziałała tutaj zasada przyjmowania tego, co się nie zdarzyło, za rzeczywistość (tu znów zapachniało Goebbelsem: "jeśli sto razy..." itd. :) Nie traktuję jednak tego w kategoriach celowego wprowadzenia czytelników w błąd. Bez wątpienia, jeśli przyjmiemy, że więcej tu fikcji niż prawdy, byłaby to próba tak naprawdę oszukania samego siebie, zaakceptowania siebie z przeszłości i znalezienia jakiegoś łącznika między nią a "tu" i "teraz". Nie zapominajmy, że ta specyficzna filozofia, którą Grajewski kierował się w tych najtrudniejszych czasach, uległa całkowitemu rozbiciu, gdy ponownie stracił najbliższych. I znów musiał postawić sobie jakiś cel, by dalej żyć. Doświadczenie wojenne przyzwyczaiło go do walki, więc walka była naturalną formą obrony, na jaką się zdecydował po owym tragicznym pożarze (tutaj można jego działalność porównać z działalnością Williama Whartona; patrz: "Niezawinione śmierci"). Traumatyczne przeżycia musiały odcisnąć piętno na jego psychice. Większość prawdopodobnie wybrałaby w takiej sytuacji drogę samobójstwa. On postanowił żyć, mimo wszystko. Nie chcę tutaj wymądrzać się na temat słuszności czy niesłuszności takiego postępowania. Chcę jedynie pokazać pewną niezłomność, która może (z naciskiem na "może") tkwić w człowieku. Czasem wola życia jest silniejsza od piętrzących się przeciwności losowych. Cel, sens istnienia u niektórych ludzi okazuje się sprawą drugorzędną, ba, nawet trzeciorzędną. I w tym właśnie kontekście powinno się ludzi rozliczać. Wojna, zarówno w katach jak i ofiarach, obudziła najniższe instynkty.


Złem nie jest chęć przeżycia, złem jest sytuacja, w której zmuszeni jesteśmy do jego obrony za wszelką cenę.


Czy warto zatem zapoznawać się z utworem, co do którego istnieje podejrzenie, że więcej w nim fikcji niż prawdy? Wydaje mi się, że tak. Na przykładzie "Wszystkim, których kochałem" łatwo bowiem pozbyć się pewnych mitów dotyczących "prawdy absolutnej i jedynej", braku kreacjonizmu w biografiach itd. Ponadto warto pamiętać, że książka ta pokazuje jednostkowe, subiektywne spojrzenie bardzo okaleczonego przez los człowieka. Stanowi próbę zmierzenia się z własną przeszłością, a co się z tym wiąże - z własną pamięcią; próbę usprawiedliwienia się (przede wszystkim przed sobą) dlaczego i po co jeszcze żyję, skoro tak wielu odeszło. Najlepszym rozwiązaniem dla czytelników jest traktowanie tego utworu, jako swoistego studium psychologicznego, a nie podręcznika historii.

"Biografia w krwi (lub fałszu) skąpana"

Martin Gray vel Max Gallo vel Mieczysław Grajewski spisał swoją (swoją?) biografię w utworze "Wszystkich, których kochałem". I wszystko byłoby wspaniale (dla mnie także, bo nawiasy mogłabym pominąć),mimo traumatycznych przeżyć autora wspomnień, gdyby nie zarzucono mu... No właśnie czego? Kłamstwa, fałszu, oszustwa, ba, nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2762
242

Na półkach: ,

Bardzo poruszająca książka. I bardzo niezwykła biografia. To było jak dotknięcie prawdziwego człowieka, obcowanie z autentycznością.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich, takich pereł właśnie szukam jako czytelnik. Temat trudny, ale opowieść czyta się sama dzięki gawędziarskiemu talentowi Autora.
Martin Gray? Dla świata. Dla nas krajan Mietek Grajewski - Warszawski Żyd, czternastolatek w przededniu wojny, którego życie było tak niewiarygodne, że stało się kanwą serialu nakręconego w latach osiemdziesiątych o tytule "Dla tych których kochałem".

Bardzo poruszająca książka. I bardzo niezwykła biografia. To było jak dotknięcie prawdziwego człowieka, obcowanie z autentycznością.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich, takich pereł właśnie szukam jako czytelnik. Temat trudny, ale opowieść czyta się sama dzięki gawędziarskiemu talentowi Autora.
Martin Gray? Dla świata. Dla nas krajan Mietek Grajewski - Warszawski Żyd,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    332
  • Przeczytane
    236
  • Posiadam
    56
  • Ulubione
    16
  • Judaica
    6
  • Z wojną w tle
    5
  • II wojna światowa
    4
  • Holocaust
    4
  • Teraz czytam
    4
  • Chcę w prezencie
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wszystkim których kochałem


Podobne książki

Przeczytaj także