Czas Marsa. Dlaczego i w jaki sposób musimy skolonizować Czerwoną Planetę

Okładka książki Czas Marsa. Dlaczego i w jaki sposób musimy skolonizować Czerwoną Planetę Richard Wagner, Robert Zubrin
Okładka książki Czas Marsa. Dlaczego i w jaki sposób musimy skolonizować Czerwoną Planetę
Richard WagnerRobert Zubrin Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Seria: Na ścieżkach nauki astronomia, astrofizyka
424 str. 7 godz. 4 min.
Kategoria:
astronomia, astrofizyka
Seria:
Na ścieżkach nauki
Tytuł oryginału:
The Case for Mars
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
1997-09-11
Data 1. wyd. pol.:
1997-09-11
Liczba stron:
424
Czas czytania
7 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
8371800371
Tłumacz:
Leszek Kallas
Tagi:
fizyka astronomia
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
93 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
179
147

Na półkach:

Znakomita pozycja, do której często wracam. Czytając, czuć ducha przygody - jak to autor napisał - ducha Corteza, Kolumba ( a według mnie i Cook'a ). Dobrze przetłumaczona, świetnie opisana od strony naukowej - do niczego nie da się tam przyczepić od strony merytorycznej. Oczywiście nauka, a zwłaszcza odkrycia na Marsie poszły bardzo mocno do przodu - 14 misji sond kosmicznych od 1996 roku robią swoje. Wydaje mi się, że w sporej mierze wciąż jest aktualna. Sprawnie opisany rys podboju ( tak właśnie ) Czerwonej Planety. Istotnie, tak jak zauważyli koledzy, książka skierowana jest przede wszystkim do amerykańskiego czytelnika - swego rodzaju reklamą planu misji kosmicznych. Stąd sporo odwołań do finansowania ( np. opis tworzenia instalacji do lokalnej produkcji paliwa na Marsie za jedyne 47 000 dolarów :) ). Pomijając te fragmenty, to solidny kawałek wiedzy, nie tylko dla fana sci-fi. Jest nawet propozycja kalendarza, który obowiązywałby na Marsie. Dla entuzjasty lotów w kosmos - pozycja obowiązkowa. Tym bardziej, że wcześniej czy później trzeba się będzie ruszyć z trzeciej skały za słońcem :). A Robert Zubrin jest jednym z pionierów wytyczających drogę.

Znakomita pozycja, do której często wracam. Czytając, czuć ducha przygody - jak to autor napisał - ducha Corteza, Kolumba ( a według mnie i Cook'a ). Dobrze przetłumaczona, świetnie opisana od strony naukowej - do niczego nie da się tam przyczepić od strony merytorycznej. Oczywiście nauka, a zwłaszcza odkrycia na Marsie poszły bardzo mocno do przodu - 14 misji sond...

więcej Pokaż mimo to

avatar
674
258

Na półkach: ,

Takie przyjemne futurologiczne bajanie podszyte naukowym wnioskowaniem i argumentacją. Czyta się bardzo miło i można przez chwilę bezkarnie poczuć się fantastą. Idea nowego początku ludzkości, gdzieś tam, w wielkim uniwersum, jest bardzo pociągająca także dla mnie. Nie będę wchodził w szczegóły, bo w tym miejscu autorzy mnie po prostu miażdżą dawką informacji z dziedziny astronomii, technologii kosmicznych i przeróżnych, mniej lub bardziej broniących się, teorii naukowych. Są bądź co bądź profesjonalistami i zawodowo zajmują się takimi rozważaniami. Jednak sama myśl przewodnia czyli kolonizacja przez ludzkość obcej planety jaką jest Mars jest z założenia błędna. Nie neguje samych technicznych możliwości wysłania człowieka na Czerwoną Planetę, bo to przy tytanicznych nakładach finansowych i wprost niespotykanym szczęściu jest teoretycznie możliwe. Pozostaje tylko pytanie po co komu taka straceńcza misja bez szans powrotu. Analogicznie istnieje możliwość wysłania załogowej ekspedycji w największą głębię ziemskich oceanów, ale co dalej miałaby tam począć taka załoga? Jak opuścić stosunkowo bezpieczny batyskaf i jak zorganizować nawet najskromniejszą egzystencję w tym zabójczym dla życia ludzkiego środowisku? Twierdzenie, że Mars jest najbardziej przyjazną dla człowieka planetą, jest tak stosowne jak powiedzenie, że wnętrze krateru czynnego wulkanu jest o wiele bardziej przyjazne dla człowieka od palącego wnętrza Ziemi. A konsekwencje znalezienia się w tych miejscach są przecież niemal takie same. Na Marsie mamy drastyczne zmiany temperatury w ciągu doby, od -140c do 100c. Nie ma tam ani grama tlenu, gleba jest zupełnie jałowa i nie ma żadnego namacalnego dowodu na obecność wody na tym pustynnym globie. Sami autorzy przyznają, że koszt wysyłania jednego kg ładunku na Czerwoną Planetę to koszt rzędu 250 tys. dolarów i są to dane z początków lat 90-tych i wzięte najprawdopodobniej z sufitu. Ciało ludzkie jest tak zawodnym mechanizmem, tak bardzo wyspecjalizowane do życia w wąsko określonych ziemskich warunkach, że nie podobna nawet zakładać, ze można ten wodno-proteinowy worek wysyłać gdzieś 50 000 000 km, hen w bezkres nicości.
Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do międzyplanetarnych, czy międzygalaktycznych lotów ludzkości to nie w takiej tradycyjnie uroczej formie, że śmiałkowie ubrani w kosmiczne kombinezony, za pulpitem gwiezdnego pojazdu, będą urządzać sobie kosmiczne wojaże. W tym miejscu i ja pozwolę sobie zostać fantastą i stoję na stanowisku, że bardziej jest to możliwe w formie jakieś teleportacji, czy też zdematerializowanej przesyłki „ludzkiego” umysłu czy też fluidu. Można rozważać „wysyłkę” zapisu ludzkiego kodu genetycznego, z którego będzie można odtworzyć człowieka w miejscu docelowym. Wizja marsjańskich podróży jakie zaserwowali nam autorzy jako żywo przypomina mi niemy film z 1902 r. „Podróż na Księżyc”, gdzie gwiezdni podróżnicy zostali wystrzeleni pociskiem z „nieprawdopodobnie wielkiego działa” i na miejscu z cylindrach i parasolkach eksplorowali owego ziemskiego satelitę. Problem powrotu ekspedycji na Ziemię został rozwiązany za pomocą prostego fortelu, jakim było zepchnięcie pojazdu z księżycowej skarpy wprost na Ziemię ;)
Nie bądźmy jednak totalnymi sceptykami, w końcu kiedy Juliusz Verne pisał opowieść o swoim Nautilusie, też niejeden zadawał sobie pytanie „co autor wcześniej pił?”. Ciekawe co by powiedzieli, gdyby zobaczyli współczesne okręty atomowe o wielu pokładach i z 400 osobową załogą, które mogą pozostawać w zanurzeniu przez wiele lat.

Takie przyjemne futurologiczne bajanie podszyte naukowym wnioskowaniem i argumentacją. Czyta się bardzo miło i można przez chwilę bezkarnie poczuć się fantastą. Idea nowego początku ludzkości, gdzieś tam, w wielkim uniwersum, jest bardzo pociągająca także dla mnie. Nie będę wchodził w szczegóły, bo w tym miejscu autorzy mnie po prostu miażdżą dawką informacji z dziedziny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
21

Na półkach:

Książka przedstawia koncepcję organizacji wyprawy na Marsa z punktu widzenia inżyniera NASA. Z jednej strony ukazuje ogrom wyzwań i problemów związanych z taką misją, a z drugiej przedstawia wypracowane przez agencję sposoby ich przezwyciężenia. Mimo przyciężkawego stylu przypominającego momentami pracę naukową bardzo ładnie wpisuje się w wątki poruszone w innych książkach: natury kosmosu i filozofii jego podboju (Błękitna Kropka Sagana),organizacji misji przez NASA (Wyprawa Baxtera),przebiegu samej misji i rozwiązań inżynierskich (Marsjanin Weira),czy w końcu terraformowania (Czerwony Mars Robinsona).

Książka przedstawia koncepcję organizacji wyprawy na Marsa z punktu widzenia inżyniera NASA. Z jednej strony ukazuje ogrom wyzwań i problemów związanych z taką misją, a z drugiej przedstawia wypracowane przez agencję sposoby ich przezwyciężenia. Mimo przyciężkawego stylu przypominającego momentami pracę naukową bardzo ładnie wpisuje się w wątki poruszone w innych książkach:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
40

Na półkach:

Mogę podsumować dwoma słowami: fantastyka naukowa. Naukowa, bo ma podstawy w naukach ścisłych i aktualnej wiedzy, a fantastyka dlatego, iż na razie nie zanosi się na realizację pomysłów.

Przy lekturze musimy brać pod uwagę, iż książkę pisano 20 lat temu na bazie badań dostarczonych przez Marinery i Vikingi. To jeszcze era przed Pathfinderem, Opportunity czy Curiosity, które dostarczyły nam dużych ilości danych - i przy okazji nowych przeszkód w kolonizacji Marsa, o których autorzy nie wiedzieli.

Z książki można jednak dowiedzieć się trochę o historii badań marsjańskich, o samej planecie (siła ciążenia, atmosfera itp.),a także poczytać właśnie o planach lotów załogowych i kolonizacji. Jednakże będzie to tylko lektura "ciekawostkowa" - stwierdzimy "a to ciekawe" w akapitach naukowych, pokiwamy głową na znak zgody w akapitach krytykujących podejście NASA, politykę i lobby finansowe (co się do dziś nie zmieniło) i... w sumie na tym koniec.

Ciekawe wizje, futurystyka, trochę danych naukowych i informacji o polityce w USA. Ale do życia, czy do eksploracji Marsa nie wiele to już wnosi.

Mogę podsumować dwoma słowami: fantastyka naukowa. Naukowa, bo ma podstawy w naukach ścisłych i aktualnej wiedzy, a fantastyka dlatego, iż na razie nie zanosi się na realizację pomysłów.

Przy lekturze musimy brać pod uwagę, iż książkę pisano 20 lat temu na bazie badań dostarczonych przez Marinery i Vikingi. To jeszcze era przed Pathfinderem, Opportunity czy Curiosity,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
266
38

Na półkach: , ,

Bardzo ciekawa książka o możliwości eksploracji Marsa napisana przez jednego z głównych adwokatów lotu na Czerwoną Planetę.

Bardzo ciekawa książka o możliwości eksploracji Marsa napisana przez jednego z głównych adwokatów lotu na Czerwoną Planetę.

Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

Książka napisana jest dla amerykańskich odbiorców, więc czytelnik polskiego przekładu może czuć się jak niezaproszony gość, ktoś śledzący jak się sprawy mają tylko i wyłącznie z pozycji obserwatora bez prawa głosu, niemniej w niczym to nie przeszkadza podczas lektury. Eksploracja kosmosu dokonuje się od lat w lwiej części za pieniądze amerykańskich podatników, więc to podejście nie powinno nikogo dziwić.
Publikacja skierowana tak dla laików jaki i osób nieco bardziej zaawansowanych; prezentuje w przystępnej formie najważniejsze zagadnienia związane z objęciem we władanie Czerwonej Planety. Argumentuje, wyjaśnia i promuje. Niestety książka wyszła w roku 1996, zatem jeszcze w XX wieku. Tekst o którym mowa ma już 18 lat! Według treści w nim zawartych, pewnie działania powinny być już w zaawansowanej fazie – tymczasem póki co niewiele zrobiono. W kwestii załogowych lotów praktycznie nic, a jak przekonuje autor (i jak podpowiada zdrowy rozsądek) ktoś już powinien tam być! Hamują nas nie tyle kwestie techniczne, co finanse. Zresztą w „Człowieku z Wysokiego Zamku” Dicka, którego akcja dzieje się w XX wieku, w alternatywnym okresie powojennym – Niemcy latają już na Marsa regularnie! To może trochę zbyt daleko idąca fantazja, ale gdyby panowało inne podejście, historyczny pierwszy lot na Czerwoną Planetę mielibyśmy za sobą już lata temu.
Rodzi to pytania na ile książka jest aktualna? Co się zmieniło w technice? Jaki krok poczyniliśmy naprzód i czy jest sens zapoznawać się z treścią książki? (Czy jej walor informacyjny jest aktualny). Nie wiem. Wiem za to że to świetne studium myśli inżynierskich z tego okresu i dobry wstęp do literatury SF której tematyką jest zasiedlanie obcych planet, w tym oczywiście Marsa.
Miejscami autor czy też tłumacz ma chwile słabości, w kilku zdaniach zagubiony został sens, niekiedy uroda stylistyczna wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia... jednak w 90-95% tekst jest dobrze napisany. Fragmenty mało porywające przeplatają się z tymi naprawdę ciekawymi. Co trzeba zaznaczyć: wszystkie mają racje bytu. Analiza rozwiązań technicznych czy wzorów chemicznych może być nużąca – stanowi jednak integralną cześć tekstu i koncpecji Zubrina! To za to w końcu płacimy, tego oczekujemy po książce popularnonaukowej o kolonizacji Marsa! Utrudnia to lekturę? Owszem, ale czyni też tekst wartościowym.
Opis jest kompleksowy i dobry, szczegóły techniczne nie powinny nikogo odstraszać.
(Jedno w polskiej edycji książki boli, ktoś tam w wydawnictwie – zbytnio zawierzał Wordowi, który podkreśla jako nieprawidłowe zupełnie poprawnie napisane wyrazy z NIE, tak więc w tekście mamy niemalże na każdej stronie ten sam rażący błąd).
Zubrin często się powtarza, wraca do tego co już mówił, wykłada to nieco inaczej, zwraca uwagę na inne aspekty, bądź przypomina – z obowiązku, dla pełnej jasności bądź własnej przyjemności. Przez to tekst przybiera formę publikacji propagandowej, mającej przekonać czytelnika-laika do poglądów i koncepcji autora. Ale taki jej sens, a filozofia autora słuszna – nie ma więc co się obruszać. Nic nie ukrywa, rzetelnie przedstawia jak się sprawy mają – wzorcowa postawa. Co więcej, czuć w tym człowieku autentyczną pasję!
Na koniec książki dostajemy od Zubrina garść przemyśleń o kondycji naszej zachodniej cywilizacji, refleksji słusznych i logicznych, niestety nie mówiących nic o alternatywie, tj. lepszym zagospodarowaniu tego co już mamy. Ale tylko w tym przypadku coś zgrzyta.
(No prawie: nie ma w książce nic o wpływie dużo mniejszej siły ciążenia na ludzki organizm, na potencjalną ciąże czy rozwój zarodka – czy to nieistotne, czy też rzecz wyjdzie w praniu?).

Książka napisana jest dla amerykańskich odbiorców, więc czytelnik polskiego przekładu może czuć się jak niezaproszony gość, ktoś śledzący jak się sprawy mają tylko i wyłącznie z pozycji obserwatora bez prawa głosu, niemniej w niczym to nie przeszkadza podczas lektury. Eksploracja kosmosu dokonuje się od lat w lwiej części za pieniądze amerykańskich podatników, więc to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
23
6

Na półkach:

Niezwykle mądrze napisana książka. Obawiałem się,że to będzie kolejna powieść SF lecz tu miłe zaskoczenie.Jest tak realnie opisany każdy szczegół ze mógłby się stać instrukcją obsługi :). Niezwykle przejrzyście i wciągająca napisana książka p.Roberta Zubrina polecam gorąco!!!

Niezwykle mądrze napisana książka. Obawiałem się,że to będzie kolejna powieść SF lecz tu miłe zaskoczenie.Jest tak realnie opisany każdy szczegół ze mógłby się stać instrukcją obsługi :). Niezwykle przejrzyście i wciągająca napisana książka p.Roberta Zubrina polecam gorąco!!!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    214
  • Przeczytane
    131
  • Posiadam
    57
  • Popularnonaukowe
    9
  • Teraz czytam
    4
  • Do kupienia
    4
  • Na ścieżkach nauki
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Ulubione
    3
  • Naukowe
    2

Cytaty

Więcej
Robert Zubrin Czas Marsa. Dlaczego i w jaki sposób musimy skolonizować Czerwoną Planetę Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także