Przeszkodą na drodze do happlily ever after w romansie drugiej pary z Sugarloaf w Pensylwanii są inne wizje osobistej przyszłości. Mimo że oboje owdowiali trzy lata temu i mają dzieci mniej więcej w tym samym wieku.

Grady Whitlock służył jako pilot w marynarce wojennej. Jego żona, Lisa, zmarła po pęknięciu tętniaka aorty cztery tygodnie po urodzeniu synka. Do czasu odejścia Grady’ego ze służby opiekowali się małym Jettem rodzice Lisy mieszkający w Oklahomie. Teraz przebywają obaj w domu siostry Whitlocków w Sugarloaf, ale Grady marzy o jak najszybszym usamodzielnieniu i poświęceniu reszty życia wyłącznie Jettowi. Tymczasem Addison Davis ma dość wdowieństwa i współczucia, jakie ją otaczało w rodzinnym Rose Canyon w stanie Oregon, gdzie zginął jej mąż, Isaac, zabity w obronie siostry. Pragnie nowej miłości, rodziny, dzieci. Przeprowadza się z córeczką, Elodie, do Sugerloaf i pracuje w Run to Me, schronisku dla potencjalnych ofiar seksualnego handlu ludźmi. Jest osobą kontaktową, nie ma problemów w nawiązywaniu nowych przyjaźni i zdobywaniu przychylności, także zamożnych darczyńców.

Poznają się w przedszkolu, do którego uczęszczają ich dzieciaki. Potem Grady przypadkowo wybawia Addison z zupełnie nieudanej randki. Zawierają układ: w zamian za swoje towarzystwo jako jej partner na ślubie przyjaciółki, Addison ma pomóc Grady’emu w zdobyciu inwestora na jego przedsięwzięcie, firmę oferującą prywatne usługi lotnicze. Trudno bowiem zdobyć wsparcie inwestycyjne singlowi, na dodatek samotnemu ojcu.

Łatwo przewidzieć, jaki finał ma ta historia, choć - jak w każdym romansie - pojawia się trochę zawirowań. Jednak zdecydowanie ten tom mniej mi się podobał niż poprzedni. W rozwiązywaniu problemów postawiła w nim autorka prawie wyłącznie na erotykę. Do tego stopnia, że niezbyt doświadczona seksualnie Addison - nie widziałam w życiu innego penisa niż Isaaka, wyznaje gdy jej związek z Gradym dopiero zaczyna kiełkować - pod koniec powieści zachowuje się jak prawdziwa mistrzyni w tej konkurencji. No cóż, skądinąd troskliwy tatuś Grady, po śmierci Lisy żyjący w celibacie, okazuje się w łóżkowych sytuacjach bardzo skutecznym nauczycielem.

„Grady is a little baby ass bitch and Addison is pathetic” - napisała jedna z recenzentek na Goodreads. Przesada? Niekoniecznie. W każdym razie trudno uwierzyć, że w końcu obydwoje jawią się jako w pełni dojrzałe osoby. O czym Corinne Michaels usiłuje nas przekonać, wykorzystując swoje warsztatowe umiejętności rzucając, na przykład, trochę więcej światła na zdroworozsądkowe podejście do życia dwojga maluchów, Elodie i Jetta, oraz reakcje ich rodziców na na nie.

Przeszkodą na drodze do happlily ever after w romansie drugiej pary z Sugarloaf w Pensylwanii są inne wizje osobistej przyszłości. Mimo że oboje owdowiali trzy lata temu i mają dzieci mniej więcej w tym samym wieku.

Grady Whitlock służył jako pilot w marynarce wojennej. Jego żona, Lisa, zmarła po pęknięciu tętniaka aorty cztery tygodnie po urodzeniu synka. Do czasu...