Dzień pierwszy

Okładka książki Dzień pierwszy Kristof Zorde
Okładka książki Dzień pierwszy
Kristof Zorde Wydawnictwo: Czuły Barbarzyńca publicystyka literacka, eseje
110 str. 1 godz. 50 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Czuły Barbarzyńca
Data wydania:
2022-09-05
Data 1. wyd. pol.:
2022-09-05
Liczba stron:
110
Czas czytania
1 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396424051
Średnia ocen

8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
193
22

Na półkach:

Poznajemy go znienacka. Bez wstępu i ceregieli oznajmia: oto ja. Plecak na plecach, aparat fotograficzny i ląduję w Izraelu. To powinno pomóc w leczeniu złamanego serca. Zaczynam podróż, zaczynam coś nowego. W przebiegu całej książki, narrator (choć pierwszoosobowy) nie wysuwa się na pierwszy plan, jest raczej uważnym obserwatorem. Informacje o sobie wtrąca „niechcący', między wierszami i tylko z tego możemy budować jego portret.

Na początku jest prawie jak w Kopenhadze, z której „uciekł”: plakaty obwieszczają te same premiery kinowe, rytm i kurz miasta niczym się nie różnią, ale im dalej od wielkomiejskiego hałasu, tym robi się bardziej egzotycznie, spokojnie i dziwnie. Metafizyczne spotkanie z biało-czarnym koniem jest wstępem do szeregu zdarzeń i znaczeń pojawiających się w zaplanowanej wędrówce.

Ważni są ludzie.

Najwyraźniej opisaną osobą jest siostra młodego bohatera - Hadassa, której poświęcone jest drugie opowiadanie i zadedykowana cała książka. Zalewie kilka stron pozwala na poznanie jej naznaczonego wojnami życia; od narodzin, poprzez służbę wojskową, po małżeństwo z towarzyszem broni. Widzę to jako pewnego rodzaju hołd i czuły portret bliskiej osoby.

Są też: Yael – towarzyszka przygód, starszy Polak poznany w kibucu – jak można się doczytać między wierszami – wygnany z kraju przez antysemicką nagonkę w 1968 roku, następnie - zmęczony i sugestywnie opisany żołnierz napotkany w autobusie, psycholożka Helen, rudowłosa Irlandka Miriam, i wreszcie Alma – wzbudzająca wielką namiętność, przez którą (jak pisze narrator) ,„powoli dochodzę do stanu, gdy miałbym ochotę złożyć swój los w jej ręce”. Wszyscy oni, czegoś Gustava (gdzieś, przypadkiem poznajemy jego imię!) uczą lub prowokują do refleksji i wspomnień. Żadna z tych osób nie pojawia się przypadkowo. Każda jest „po coś”. Każda, a było ich wiele. Wszystkich tu wymienić nie mogę.

Ważne są miejsca.

Razem z Gustavem odbywamy podróż śladami miejsc biblijnych, jak np.: jezioro Genezaret, lub legendarne miejsce, gdzie miał znajdować się rajski ogród, Góra Oliwna... Te okoliczności skłaniają go do przemyśleń, przywoływania przypowieści i biblijnych historii, pozwalają wzbić się ponad ziemskie troski i łagodzą ból złamanego serca.

Piękne plaże, rozbuchane zielenią ogrody, miasta i miasteczka, spontaniczne lekcje tańca, zabawy i dyskusje z napotkanymi ludźmi. Kibuc z jego tak odmiennymi od europejskich, wspólnotowymi zasadami i obowiązkami. Poczucie sensu odnalezione w fizycznej pracy i wędrówce. Mozaika epizodów, miks ludzkich historii i osobowości. Wszystko to, nieco niedopowiedziane, delikatne, pozostawia czytelnikowi przestrzeń do własnych rozważań i interpretacji.

Czas akcji opowiadań, chociaż w pewnym momencie dokładnie określony (lata 70-te XX wieku),nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Bo to przede wszystkim, w moim przekonaniu, opowieść o poszukiwaniu siebie, równowagi życiowej, doceniania zwykłych chwil i zdarzeń oraz czerpania z życia tego, co najlepsze. W tym wymiarze to lektura ponadczasowa. Enigmatyczna podróż, mająca w sobie coś z „Buszującego w zbożu” (J.D. Salingera) i nastroju impresjonistycznych obrazów.

Poznajemy go znienacka. Bez wstępu i ceregieli oznajmia: oto ja. Plecak na plecach, aparat fotograficzny i ląduję w Izraelu. To powinno pomóc w leczeniu złamanego serca. Zaczynam podróż, zaczynam coś nowego. W przebiegu całej książki, narrator (choć pierwszoosobowy) nie wysuwa się na pierwszy plan, jest raczej uważnym obserwatorem. Informacje o sobie wtrąca „niechcący',...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Często wychodząc z kina i komentując dopiero co obejrzany film, a zwłaszcza taki, który Majce podobał się a mnie nie, słyszę zarzut: „bo ty oceniasz go jak filmowiec”. To nieprawda. Gdy akcja filmu wciąga mnie reaguję tak jak każdy inny widz. Wchłaniam całym ciałem i wszystkimi zmysłami. Jeśli natomiast nie zaangażował mnie emocjonalnie, usiłuję dociec przyczyn i wtedy analizuję film jak surowy krytyk. Dlaczego o tym wspominam? Otóż właśnie skończyłem czytać debiut literacki Kristofa Zorde „Dzień pierwszy”. A tak nie chciałem skończyć czytać tej książeczki… Gdy ubywało kartek czytałem niektóre strony po dwa, trzy razy, delektując się każdym słowem. Książeczki, gdyż nie jest długa, zaledwie 113 stron. Wszystko we mnie krzyczało „co dalej, co dalej?”, „więcej, więcej!”. Powiedzieć, że jest rewelacyjna, to jakby nie powiedzieć nic. Akcja dzieje się – sądząc z cytowanych filmów w kinach – w 1973 lub 74 roku. Młody student z Kopenhagi, emigrant ’68, przyjeżdża do Izraela na wakacje, które pomogą mu odnaleźć cel życia. Wrażliwy, elokwentny, oczytany w historii oraz religii postanawia poznać Izrael podążając śladami Elohim. Może to pomoże mu zdecydować, czy wybrał właściwą drogę życiową studiując ekonomię i bankowość. W wędrówkach towarzyszą mu kobiety, w większości sabry. Dwadzieścia jeden opowiadań, a właściwie rozdziałów łączących się w spójną całość czyta się jak smakowity deser. Napisane pięknym, bogatym a jednocześnie niesłychanie precyzyjnym i w gruncie rzeczy prostym językiem, od pierwszego zdania wciągają czytelnika w psychikę bohatera i utożsamiają z nim. Czytając, czuję piasek pustyni Negev pod stopami, widzę przyrodę, aż chce mi się jej dotknąć, zalęgam się z autorem w kolejnych kibucach i zaczynam wraz z nim w nich żyć. A życie, wiedząc, że to tylko wakacje, staje się jedną wielką przygodą. Od wielu lat nie czytałem polskiej literatury, w której tak łatwo autor nawiązałby tak głęboko emocjonalną więź z czytelnikiem. Religijne przemyślenia splatają się z rzeczywistością pierwszej połowy lat 70-tych. Poetyckie skojarzenia prowokują biblijnego Boga, budują suspens, tworząc łańcuch niesłychanie filmowych scen i obrazów. „Dzień pierwszy” to książka drogi. A tak naprawdę jest to gotowy scenariusz. Nasz kolega, Kristof (Krzysztof) Zorde napisał literacko ważną i fantastycznie ciekawą książkę. Bardzo polecam.

Często wychodząc z kina i komentując dopiero co obejrzany film, a zwłaszcza taki, który Majce podobał się a mnie nie, słyszę zarzut: „bo ty oceniasz go jak filmowiec”. To nieprawda. Gdy akcja filmu wciąga mnie reaguję tak jak każdy inny widz. Wchłaniam całym ciałem i wszystkimi zmysłami. Jeśli natomiast nie zaangażował mnie emocjonalnie, usiłuję dociec przyczyn i wtedy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

„Dzień pierwszy” to książka wrażliwa, szczera, wypełniona emocjami głębokimi i niekiedy skrytymi. Każda historia z sympatią przybliża do autora i jego przygód – szczególnie do tych podróży w głąb jego uczuć. Umiejętnie niekiedy wiąże teraźniejszość z czasami biblijnymi.

Autor wykazuje niesamowity dar opowiadania, dar obserwacji i wrażliwość do ludzi. Ma też poczucie humoru ze szczerą otwartością, pokorą i dystansem do siebie.

Bardzo polecam i czekam nie tylko na „Dzień drugi” ale i może Dnie bez granic?

„Dzień pierwszy” to książka wrażliwa, szczera, wypełniona emocjami głębokimi i niekiedy skrytymi. Każda historia z sympatią przybliża do autora i jego przygód – szczególnie do tych podróży w głąb jego uczuć. Umiejętnie niekiedy wiąże teraźniejszość z czasami biblijnymi.

Autor wykazuje niesamowity dar opowiadania, dar obserwacji i wrażliwość do ludzi. Ma też poczucie humoru...

więcej Pokaż mimo to

avatar
18
3

Na półkach:

To książka do pochłonięcia jednym tchem. Historia podróży do Izraela z przed pół wieku, nakreślona w skondensowanej formie barwnych plastycznie i zaskakujących wrażliwością bystrych spostrzeżeń, opowiadań. Z marszu wciąga. Choć płynie przez nas łagodnym nurtem, od pierwszych słów rozbudza naszą ciekawość. Autor stronica za stronicą subtelnie zanurza nas w intymność świata odkrywaną z młodzieńczą wrażliwością i zaskakuje pogłębionymi puentami. Książka niedużych rozmiarów, ale bogactwo przeżyć i często zaskakujących refleksji jest silnym bodźcem do własnych rozmyślań. Pomimo upływu czasu, zdawać by się mogło odległego krajobrazu tematu wspomnień, aura świeżości przeplatana subtelną nitką autoironii ujmuje i przekonuje do tej lektury w dwójnasób. Po przeczytaniu jej, człowiekowi robi się na duszy tak lekko, że ciągle chce do niej wracać.

To książka do pochłonięcia jednym tchem. Historia podróży do Izraela z przed pół wieku, nakreślona w skondensowanej formie barwnych plastycznie i zaskakujących wrażliwością bystrych spostrzeżeń, opowiadań. Z marszu wciąga. Choć płynie przez nas łagodnym nurtem, od pierwszych słów rozbudza naszą ciekawość. Autor stronica za stronicą subtelnie zanurza nas w intymność świata...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
1

Na półkach:

„Powiedziała, że mnie już nie kocha – przez chwilę miałem ochotę zapytać, dlaczego, ale szybko odpuściłem. Nawet nie przypuszczałem, że tak zaboli”

Mocne? W każdym z opowiadań Pana Kristofa Zorde znajdziemy co najmniej jedno mocne, zapadające w pamięć zdanie. Każda z historii opisana jest ze smakiem, taktem i jakkolwiek to zabrzmi – przesycona jest dobrymi manierami. Każda opowieść jest maksymalnie skondensowana, nie zawiera ani jednego zbędnego zdania. Unika nadmiaru i zawsze trafia „w punkt”. Pozostawia w czytelniku wspomnienie. W każdej z opowieści wybrzmiewa ogromna pokora, życiowa mądrość, a narrator za każdym razem daje sobie prawo do błędu. W historiach przebija się idealistyczna naiwność zmieszana z mocnym poczuciem sprawiedliwości narratora. To dobre historie godne tego, aby z każdą z nich uważnie się zapoznać. Naprawdę są tu świetne zdania. Spójrzcie:

"A teraz my sobie leżymy i gapimy na spadające gwiazdy. Na taką chwilę warto było czekać trzy tysiące lat."

"Tak naprawdę tęsknię za Almą. Ale przecież nie przyznam się do tego i nie zwierzę nikomu. Bo nie mam komu. Nie mam ochoty okazywać słabości. I powoli godzę się na świat bez Almy."

„Powiedziała, że mnie już nie kocha – przez chwilę miałem ochotę zapytać, dlaczego, ale szybko odpuściłem. Nawet nie przypuszczałem, że tak zaboli”

Mocne? W każdym z opowiadań Pana Kristofa Zorde znajdziemy co najmniej jedno mocne, zapadające w pamięć zdanie. Każda z historii opisana jest ze smakiem, taktem i jakkolwiek to zabrzmi – przesycona jest dobrymi manierami....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Izrael, mon amour. Olśniewający talent malowania drobnych obrazów – tak można najkrócej zrecenzować prozatorski debiut Kristofa Zorde. „Nastała noc i niebo zaiskrzyło gwiazdami. Przez chwilę się bawiliśmy, wskazując spadające gwiazdy – było ich naprawdę dużo. Może jedna z nich była kiedyś gwiazdą betlejemską, inna ognistym rydwanem proroka Eliasza, a jeszcze inna szczęśliwą gwiazdą, pod którą się urodziłem. Podobno to gdzieś tutaj Izraelici przeprawili się przez Morze Czerwone, uciekając przed wojskami faraona. Trzy tysiące lat później sytuacja się odwróciła i Izraelici pogonili wojska faraona. A teraz my sobie leżymy i gapimy się na spadające gwiazdy. Na taką chwilę warto było czekać trzy tysiące lat”. Debiut to późny, ale znakomity. A temat i dziwny, i niedziwny: Izrael, współczesny, a jednak niewspółczesny, bardziej z lat 70. minionego wieku, ale i wcześniejszych. Zorde (rocznik 1947, doktor filozofii, ekonomista od tych wszystkich dziwnych słów typu opcje, future, derywaty, prospekty i opcje, słowem – spec od gry na giełdzie, przedtem pisał o fuzjach firm). Tu jednak nie koncentruje się na politycznych aspektach istnienia swojego państwa czy na społecznych konsekwencjach Zagłady. Tu mamy dotknięcie relacji polsko-żydowskich, emigracji po roku 68 i tej wcześniejszej, ale przede wszystkim – pełnej, ogromnej empatii wobec Izraela. Ale nie jako gracza na scenie świata, tylko kraju pełnego ludzi, którzy próbują sobie w kamienistej przestrzeni poukładać życie. To trochę tak, jakby czytać nowego, izraelskiego Hłaskę – po latach, współczesnego, emocjonalnego i malarskiego.
I, co równie ważne i urzekające, to nie są opowiadania z popularnego cyklu autobiograficznego, gdzie autor li tylko zmienia imię, personalia, czas, lekko zaciera kontekst i sprzedaje swe dzieło jako powieść.
Czy to zbiór 21 opowiadań, właściwie miniatur? Niekoniecznie – to się po prostu układa w dobrą opowieść o człowieku w Izraelu. (moja recenzja w miesięczniku „Kraków i Świat”, 10/2022)

Izrael, mon amour. Olśniewający talent malowania drobnych obrazów – tak można najkrócej zrecenzować prozatorski debiut Kristofa Zorde. „Nastała noc i niebo zaiskrzyło gwiazdami. Przez chwilę się bawiliśmy, wskazując spadające gwiazdy – było ich naprawdę dużo. Może jedna z nich była kiedyś gwiazdą betlejemską, inna ognistym rydwanem proroka Eliasza, a jeszcze inna szczęśliwą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Zbiór debiutanckich opowiadań Krzysztofa Zorde frapuje zwięzłością opisu wydarzeń, które wiążą się z pobytami autora w Izraelu w latach 1970. Wywoływaczem wspomnień sprzed niemal pół wieku są czasem zdjęcia, czasem współczesne skojarzenia z migotliwą przeszłością. Rejestr opowiadań jest często autoironiczny i ludyczny, pełen zabawnych krótkich spięć wokół skojarzeń biblijnych czy też "stażów" w kibucu.
Zwłaszcza w pierwszej części - uderza obecność mikro-pejzaży i opisów przyrody (morze, woda, niebo, ziemia, piach, krzewy, drzewa i kwiaty),które tworzą nastrój i tło dla portretów ludzkich i opowiadanej anegdoty. Izrael przywołany sprzed pół wieku wymyka się ideologii czy mitologii jest krajem przyjaznym, do którego również dziś warto wyskoczyć na przysłowiowe "piwo".

Zbiór debiutanckich opowiadań Krzysztofa Zorde frapuje zwięzłością opisu wydarzeń, które wiążą się z pobytami autora w Izraelu w latach 1970. Wywoływaczem wspomnień sprzed niemal pół wieku są czasem zdjęcia, czasem współczesne skojarzenia z migotliwą przeszłością. Rejestr opowiadań jest często autoironiczny i ludyczny, pełen zabawnych krótkich spięć wokół skojarzeń...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Nie jest to przekaz turysty, nie relacja podróżnika, ani też mieszkańca tego kraju. To malarsko-literacka opowieść o Izraelu i o sobie, zawarta w kilkunastu krótkich opowiadaniach. Jest prosta i piękna, pełna odniesień do biblijnych i historycznych wydarzeń. Daję tylko dziewięć gwiazdek, bo mam niedosyt, chciałbym więcej...

Nie jest to przekaz turysty, nie relacja podróżnika, ani też mieszkańca tego kraju. To malarsko-literacka opowieść o Izraelu i o sobie, zawarta w kilkunastu krótkich opowiadaniach. Jest prosta i piękna, pełna odniesień do biblijnych i historycznych wydarzeń. Daję tylko dziewięć gwiazdek, bo mam niedosyt, chciałbym więcej...

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Młody człowiek wykatapultowany z Polski rozgrywkami politycznymi w PZPR, ale już adept na giełdzie i student ekonomii w Kopenhadze, spędza wakacje w Israelu. Równie młodym jak on kraju, budzącym ciekawość, tęsknotę, pożądanie.
Czarowna, wzruszająca w treści i przekazie książka dla wszystkich.
Polecam- to zbyt mało!
Czekam na Dzień Drugi

Młody człowiek wykatapultowany z Polski rozgrywkami politycznymi w PZPR, ale już adept na giełdzie i student ekonomii w Kopenhadze, spędza wakacje w Israelu. Równie młodym jak on kraju, budzącym ciekawość, tęsknotę, pożądanie.
Czarowna, wzruszająca w treści i przekazie książka dla wszystkich.
Polecam- to zbyt mało!
Czekam na Dzień Drugi

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Piętnaście niedługich rozdziałów składa się na ten debiut literacki autora, którego, od razu przyznaję, znam od lat. Poznaliśmy się na wydziale Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie przez krótki czas (krótki nie z naszej winy) studiowaliśmy w drugiej połowie lat 60-tych ub. wieku, aż do niesławnego roku 1968.
Autor opisuje swoje liczne wizyty do Izraela po emigracji do Danii. Kristof spędza czas z nieznaną bliżej dotąd rodziną, pracując jako ochotnik w izraelskich kibucach, wędrując po kraju oraz poszukując przy okazji miłości i spokoju wewnętrznego. Od jednego historycznego obiektu po drugi, autor opisuje dla nas miejsca przeważnie znane z tradycji chrześcijańskiej, co nie dziwi albowiem znane one są dla wielu z nas, wychowanych w Polsce, bardziej niż żydowskie.
W końcu doznaje prawdziwej miłości ale godzi się z powrotem do Danii bez jej obiektu.
"Podpuszczony" mistrzowsko przez prowadzącego spotkanie kierownika literackiego Teatru Żydowskiego, Remigiusza Grzeli (na spotkaniu autorskim w ramach tegorocznego "Festiwalu Singera"),Zorde przyznaje, że pisze od dawna i oprócz jednego rozdziału z książki-debutu odczytuje również opowiadanie o wojennej przeszłości swego ojca.
Wygląda na to, że następny zbiór opowiadań jest już w przygotowaniu. Czekamy.

Piętnaście niedługich rozdziałów składa się na ten debiut literacki autora, którego, od razu przyznaję, znam od lat. Poznaliśmy się na wydziale Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie przez krótki czas (krótki nie z naszej winy) studiowaliśmy w drugiej połowie lat 60-tych ub. wieku, aż do niesławnego roku 1968.
Autor opisuje swoje liczne wizyty do Izraela po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    16
  • Chcę przeczytać
    5
  • 2023
    1
  • 2022
    1
  • Nowości
    1
  • Wyzwanie 2023
    1
  • Izraelskie i o tematyce żydowskiej
    1

Cytaty

Więcej
Kristof Zorde Dzień pierwszy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także