Zapis zarazy

Okładka książki Zapis zarazy Tomasz Budzyński, Wojciech Sumliński
Okładka książki Zapis zarazy
Tomasz BudzyńskiWojciech Sumliński Wydawnictwo: Wojciech Sumliński Reporter reportaż
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wojciech Sumliński Reporter
Data wydania:
2020-10-28
Data 1. wyd. pol.:
2020-10-28
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788395545818
Tagi:
coronawirus pandemia wirus
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Koniec Polski? Ile zostało nam czasu? Tomasz Budzyński, Michał Krupa, Wojciech Sumliński
Ocena 7,8
Koniec Polski?... Tomasz Budzyński, M...
Okładka książki Aneks. Niebezpieczne związki III RP Tomasz Budzyński, Wojciech Sumliński
Ocena 7,6
Aneks. Niebezp... Tomasz Budzyński, W...
Okładka książki Zakazana prawda. Ucieczka od wolności Tomasz Budzyński, Wojciech Sumliński
Ocena 7,1
Zakazana prawd... Tomasz Budzyński, W...
Okładka książki Strefa zgniotu. Zapowiedź globalnego chaosu Tomasz Budzyński, Wojciech Sumliński
Ocena 6,6
Strefa zgniotu... Tomasz Budzyński, W...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
276 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
25
9

Na półkach:

Pisana luzem, prosty styl, szybko się czyta.
Moja pierwsza lektura tego duetu, więc nie mogę porównać do poprzednich (wielu komentujących uważa, że jakość spadła). Treść bez szału. Dla "foliarzy" siedzących w temacie i otwartych na różne opcje to nic nowego, już to wszystko wiedzieliśmy, a dla wyznawców głównego nurtu to zapewne herezja, teorie spiskowe i tanie sci-fi, czyli klasyczny odwieczny podział.
Zawarte tu tematy znałem już w trakcie trwania plandemii, gdy działo się to na bieżąco, więc z tym "szokiem po przeczytaniu" to lekkie przegięcie i zagrywka marketingowa (chyba, że dla kogoś kto właśnie wstał z wersalki po roku oglądania TVN/TVP i czytania Wyborczej lub Onetu).
Z perspektywy foliarza (ps osobiście w obecnym clown world uważam to określenie za komplement) jedynie pierwszy rozdział o przekręcie respiratorowym wniósł dodatkowe info do puli wiedzy, bo był rozwinięty, a powiązania kto, z kim i dlaczego na naszym rodzimym podwórku zostały dobrze przedstawione i tu właśnie widać, że ktoś musiał się jednak trochę do tego dokopać. Reszta: o Gatesie, Chinach, globalistach, szpiegowaniu i kontroli, to podstawy i żadna nowość.
Wielki plus za okładkę.

Pisana luzem, prosty styl, szybko się czyta.
Moja pierwsza lektura tego duetu, więc nie mogę porównać do poprzednich (wielu komentujących uważa, że jakość spadła). Treść bez szału. Dla "foliarzy" siedzących w temacie i otwartych na różne opcje to nic nowego, już to wszystko wiedzieliśmy, a dla wyznawców głównego nurtu to zapewne herezja, teorie spiskowe i tanie sci-fi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
285
66

Na półkach:

Szczerze mówiąc przed przeczytaniem spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a przede wszystkim nastawiłam się na większą obiektywność, suche informacje, z których czytelnik sam powinien wyciągnąć wnioski. Ale być może dobrze, że zamiast tego wnioski zostają nam podane na tacy.

Zabrzmi to być może trochę brutalnie, ale jeśli ktoś po przeczytaniu tej książki (nie wspominając już o logicznym myśleniu i wnioskowaniu, dzięki którym do podobnych konkluzji można dojść i bez jej czytania) dalej nie widzi tego, że pandemia stała się narzędziem wpływowych ludzi i uważa, że wszystko to, co się wydarzyło, było dla naszego dobra, by jak najbardziej zminimalizować liczbę zgonów i zakażeń, by chronić nas przed "groźnym wirusem", jest po prostu głupi lub ślepy. Ewentualnie oba.

Abstrahując od wątku religii i Kościoła (jak np. brak możliwości uczestniczenia we Mszy Św.),który widocznie jest istotny dla autorów, ale nie musi przecież być istotny dla innych czytelników, pandemia to nic innego, jak ogromna manipulacja i coś, co miało przykuć naszą uwagę, przestraszyć nas i na jakiś czas wpędzić w łapy obostrzeń, zakazów, nakazów itp. Nie twierdzę oczywiście, że nie ma czegoś takiego jak koronawirus, ale jeśli jest, to jego problem został świadomie i celowo rozdmuchany do rangi światowego zagrożenia, którym wcale nie był. Widzimy to teraz, po czasie, gdy sprawa przycichła, a wirus został niemalże zapomniany i to nie za sprawą szczepionek, które wcale nie gwarantują bezpieczeństwa od zakażenia, a jedynie "możliwe łagodniejsze przejście przez chorobę". Bzdura - w takim wypadku w zasadzie ciężko powiedzieć co konkretnie dają nam owe szczepionki i czy w ogóle coś dają, bo równie dobrze koronawirusa mogłabym przejść tak samo łagodnie i bez niej. Wniosek nasuwa się sam - powstały nie po to, abyśmy byli bezpieczniejsi od "zabójczego" wirusa, ale by ktoś mógł na nich zarobić.

Do tego nierzetelne informacje w czasie pandemii o ilości zakażeń, zachorowań i zgonów.

Przykładów na to, że w czasie epidemii koronawirusa byliśmy manipulowani, jest wiele, ale nie chodzi tu o to, żeby je wszystkie teraz wymieniać. Chodzi natomiast o to, że jeśli ktoś nigdy nie zastanowił się nad tą całą sprawą trochę głębiej, powinien przeczytać tę książkę, bo ona otwiera oczy i umysł, uświadamia, przedstawia logiczny tok myślenia i logiczne wnioski. Nie jest to jakaś gadka odklejonego antyszczepionkowca, ale umiejętność logicznego myślenia wylana na papier, dla uświadomienia tych, którzy nie pomyśleli nawet o tym, że komuś nad nami, komuś większemu od nas, może wcale nie zależeć na naszym dobru.

Nigdy nie należy ufać nikomu, a do wszystkiego podchodzić z dystansem i chłodną głową, racjonalnie. Trzeba mieć świadomość, że ludzie raczej nie mają dobrych intencji i w mgnieniu oka wybiorą swoją wygodę ponad czyjeś (w tym wypadku nasze) dobro, zdrowie, czy nawet życie. Cała ta sytuacja jest tego dowodem.

Szczerze mówiąc przed przeczytaniem spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a przede wszystkim nastawiłam się na większą obiektywność, suche informacje, z których czytelnik sam powinien wyciągnąć wnioski. Ale być może dobrze, że zamiast tego wnioski zostają nam podane na tacy.

Zabrzmi to być może trochę brutalnie, ale jeśli ktoś po przeczytaniu tej książki (nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
37
27

Na półkach: ,

warto przeczytać żeby się czegoś więcej dowiedzieć jak nas kręcą wszyscy na około, aczkolwiek tych informacji nie jest bardzo dużo, więcej jest o historiach jak się ktoś z kimś poznał itd niż o samym covidzie , ale przeczytać warto, może 2 cześć będzie lepsza

warto przeczytać żeby się czegoś więcej dowiedzieć jak nas kręcą wszyscy na około, aczkolwiek tych informacji nie jest bardzo dużo, więcej jest o historiach jak się ktoś z kimś poznał itd niż o samym covidzie , ale przeczytać warto, może 2 cześć będzie lepsza

Pokaż mimo to

avatar
219
90

Na półkach:

Słabe czytadło. Konkretnych informacji jest tu z ok 5/10 stron, a cała reszta to zwyczajne lanie wody i zapychacze. Czytelnik nie znajdzie w tej pozycji niczego nowego i szokującego. Fakt, były lewe maseczki, respiratory, nadużycia, brak dostępu do lekarzy specjalistów, ale co z tego, jeśli nikomu włos z głowy nie spadł? Było o tym głośno w telewizji, internecie, więc po co jeszcze o tym czytać? Żeby się niepotrzebnie frustrować? Chociaż nie, można się frustrować, świadomością, że wyrzuciło się pieniądze w błoto, kupując tę pozycję.

Nie polecam.

Słabe czytadło. Konkretnych informacji jest tu z ok 5/10 stron, a cała reszta to zwyczajne lanie wody i zapychacze. Czytelnik nie znajdzie w tej pozycji niczego nowego i szokującego. Fakt, były lewe maseczki, respiratory, nadużycia, brak dostępu do lekarzy specjalistów, ale co z tego, jeśli nikomu włos z głowy nie spadł? Było o tym głośno w telewizji, internecie, więc po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
462
383

Na półkach: , , ,

Ojej, jaka błyskotliwa okładka (nie widziałem jej wcześniej, mam tylko plik tekstowy),ojojojojoj... Ale nie oceniajmy książki po okładce... tyle że w sumie tak samo błyskotliwa jak treść :D - treść też mi się wydaje jakimś zlepkiem rewelacji internetowych ;) a w sumie jakbym wcześniej zobaczył okładkę, to wiedziałbym może czego się spodziewać... bo oczywiście poniekąd wiedziałem, ale nie wiedziałem że momentami będzie tam taki religijny odlot. Pierwsza połowa książki jest nudna jak flaki w oleju (opis afery respiratorowej ze wszystkimi jej nudnymi szczegółami),a druga jest... dziwna.
Może powiem od razu: książki nie polecam. A teraz postaram się wyjaśnić dlaczego.

Już niemal na samym początku autor pisze o lobotomii i to już jest bardzo stronniczo opisane - znaczy jasne, lobotomia nie jest żadną metodą leczniczą, a bardziej zbrodniczą ale to wiemy dziś, a nie sto lat temu, wszystko to trochę inaczej wyglądało (i kto tu manipuluje?) Na końcu stwierdza:

"Niesamowite, ale nawet po tym, gdy lobotomia została już powszechnie uznana za absolutne, ale to absolutne szaleństwo i formalnie zakazana, jej twórcy nigdy nie odebrano Nagrody Nobla. Czy trzeba więcej dowodów, by uznać, że świat do szczętu skretyniał?"
- trzeba. Dużo więcej. Hmm, no ja tam się mało znam ale nie wiem dlaczego miałoby być tak, że x lat po tym jak jakaś procedura została uznana za leczącą, a jednak okazała się szkodząca, ale nie została przecież opracowana ze złośliwości i celowo żeby zaszkodzić, a w dobrej wierze i z przekonaniem że pomaga, w dodatku do takiego wniosku musiało dojść więcej osób... należy autorowi odebrać nagrodę Nobla...

Pisze także, że testy PCR nie wykrywają konkretnie koronawirusa, a jedynie "jakiegoś wirusa", co nie jest prawdą -ale ok, to książka sprzed dwóch lat, wtedy krążyła taka plotka... tylko szkoda, że autor jej dość dobrze nie zweryfikował. Ale dlaczego mnie to dziwi? Zwolennicy "alternatywnych mediów" przecież "weryfikują" tylko to, co im zwyczajne media podają ;)

Teraz odnośnie afery respiratorowej jedna rzecz:

"Wynikające z dokumentów przesłanie było jasne: na rynku sprzętu medycznego można było kupić urządzenia tej samej klasy, co zamówione przez polskie Ministerstwo Zdrowia, tych samych producentów, od których zamawiało ministerstwo, ale płacąc średnio o ponad sto tysięcy złotych taniej za każdy zamówiony egzemplarz, niż zrobił to resort ministra Łukasza Szumowskiego."
- w samym tym nie doszukiwałbym się absolutnie żadnego przekrętu, niektórzy ludzie po prostu nie zadają sobie trudu szukania najtańszego dostępnego przedmiotu (aby się o tym przekonać, wystarczy posortować sobie wyniki jakiegoś wyszukiwania na Allegro wg ceny i sprawdzić, że nie tylko te najtańsze ludzie kupują...),tym bardziej jeśli nie oni za to płacą z własnej kieszeni...
Co ogólnie nie znaczy, że nie było tam przekrętu - to inna sprawa. Ale tak czy siak ta połowa książki jest po prostu strasznie nudna.

"- Ale czy rozmawiał pan kiedyś z ludźmi chorymi na koronaparanoję? (...) Ja pytam, czy rozmawiał pan z takimi, którzy są przekonani, ale to absolutnie przekonani, że wszystko to, co mówią im w mediach o koronawirusie, to święta prawda?
- Szanuję swój czas, a rozmowy z takimi ludźmi są - jak to pani ujęła - zwyczajnym marnotrawstwem czasu."
- no faktycznie, ja ciągle jednak swojego czasu najwyraźniej nie szanuję, gdyż czytanie takich książek też jest zwyczajnym marnotrawstwem czasu. W tym chociaż wezmę przykład z autora, to się musi skończyć. Naturalnie że po drugą część nie sięgnę.

"Inny aspekt. Dzwoni moja pielęgniarka do swojej kuzynki, nauczycielki wf: przyjedź, samochód naprawiony, odbierz. Odpowiedź: nie mogę, robię z dziećmi lekcje wf, przez internet. Śmiać się czy płakać?"
- ekhm... no faktycznie też nie wiem. Dzwoni do nauczycielki w godzinach jej pracy i zaprasza po odbiór samochodu?! A jakby ta pracowała akurat w szkole a nie w home office, to też by przecież nie mogła przyjechać. A w-f przez internet jest z pewnością nawet lepszą opcją niż w szkole: przecież wuefista uczniów też nie dotyka, to co za różnica czy im na żywo czy na ekranie pokaże co mają robić? i co za różnica czy na żywo czy na ekranie będzie patrzył czy to robią i jak? Za to przynajmniej nieśmiałe/niezdarne dzieciaki nie muszą się wstydzić przed rówieśnikami tego jak wykonują dane ćwiczenie - bo zwyczajnie nie będą się nawzajem widzieć. Ja na pewno bym się bardziej przyłożył do gimnastyki w domu niż w szkole ;)

"Arcybiskup Gądecki zaleca przed Świętem Zmartwychwstania Pańskiego pozostanie w domach. Zamiast spowiedzi wystarczy wzbudzić w sobie „żal doskonały". Tylko jak sprawdzić, czy wzbudzony żal jest już doskonały czy jeszcze nie?"
- czy katolicy do wszystkiego potrzebują instrukcji? A może tak po prostu... poczuć?

"Wiadomości TVP przedstawiły Jana Tomasza Grossa jako wirusologa. Na FB namawiam kolegów z TVP, by dla odmiany zajęli się dziennikarską robotą: sprostujcie i podajcie prawdę - żydowski łgarz Jan Tomasz Gross jest nie tyle wirusologiem, co elementem niebezpiecznego wirusa kłamstwa i nienawiści."
- po tym fragmencie to nie pierwszy raz ale już naprawdę poważnie miałem ochotę przerwać czytanie. CO TO W OGÓLE MA BYĆ?! Ja rozumiem, że można podchodzić krytycznie do Grossa, ale po pierwsze można powściągnąć swój język, po drugie jak już się wystawia jakąś tezę okraszając ją słowem "łgarz", to już należałoby ją rozwinąć, a po trzecie ten fragment pasuje do książki jak pięść do nosa i wygląda na to jakby autor koniecznie musiał to zdanie o Grossie napisać - nie ważne jak, nie ważne gdzie, nie ważne czy pasuje i cokolwiek wnosi, ważne żeby wtrącić swoje, niezbyt kulturalne, trzy grosze.

"Ksiądz Tadeusz (Guza) wyraził publicznie pogląd, że codzienny, pełny - nie za pośrednictwem telewizora - dostęp do sakramentów świętych dla ludzi naprawdę w Boga wierzących jest drogą do pokonania koronawirusa. Przypomniał zarazem, że Komunia Święta, to akt przyjmowania Pana Jezusa, a w takim akcie zarażenie się wirusem jest wykluczone. Jednym słowem - powiedział prawdę, która dla każdego katolika jest rzeczą absolutnie oczywistą i nic ponadto."
- to chyba nie wymaga komentarza. Tak mi się zdaje. Jak ja mam... tak jakby... potraktować autora poważnie po takim wyznaniu?
Swoją drogą to bardzo ciekawe, że coś takiego jest "dla każdego katolika absolutnie oczywiste", a to czym jest żal doskonały już nie jest takie oczywiste...

"Niesamowite, ale w symulacji Gatesa jest dokładne odwzorowanie schematu rozprzestrzeniania się SARS - CoV-2, które nastąpiło przecież dopiero dwa lata później. Jak on to zatem przewidział - że pierwsze przypadki nowej pandemii będą miały miejsce w Chinach? I znów: dużo pytań - mało odpowiedzi"
- ...serio? No jak też on to przewidział?! No niesamowite! Hmm, pomyślmy... może tak że... jakby... Chiny to najludniejszy kraj? Też bym tak strzelił gdybym miał opisać taką symulację. Ale może też jestem genialny, jak Gates XD

Tyle. Więcej nic nie mam do powiedzenia, bo chyba nawet nie trzeba. Tylko się zastanawiam nad oceną… skoro "Największy sekret" Davida Icke oceniłem na 2/5, ta w sumie nie zasłużyła na mniej :D Z drugiej strony za te kuriozalne treści nie zasłużyła nawet na tyle, więc chyba jednak 1/5...

(słuchana: 4-6.05.2022)
1+/5

Ojej, jaka błyskotliwa okładka (nie widziałem jej wcześniej, mam tylko plik tekstowy),ojojojojoj... Ale nie oceniajmy książki po okładce... tyle że w sumie tak samo błyskotliwa jak treść :D - treść też mi się wydaje jakimś zlepkiem rewelacji internetowych ;) a w sumie jakbym wcześniej zobaczył okładkę, to wiedziałbym może czego się spodziewać... bo oczywiście poniekąd...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1598
964

Na półkach: ,

Za poruszany główny wątek należałoby dać jeszcze ze dwie gwiazdki. Niestety, jak to u tego autora niemal połowę książki zajmują zapełniacze stron. Może i szybciej się przez to czyta ale raczej nie o to powinno chodzić. Moim zdaniem bardzo dobra książka ale napisana bardzo źle.

Za poruszany główny wątek należałoby dać jeszcze ze dwie gwiazdki. Niestety, jak to u tego autora niemal połowę książki zajmują zapełniacze stron. Może i szybciej się przez to czyta ale raczej nie o to powinno chodzić. Moim zdaniem bardzo dobra książka ale napisana bardzo źle.

Pokaż mimo to

avatar
620
208

Na półkach:

Coraz gorzej się czyta Pana Sumlińskiego. Jeżeli jeszcze przekazuje ciekawe informacje można ten jego "styl" jakoś przełknąć. W przeciwnym wypadku trudno. W książce występuje masa powtórzeń treści, jak i historii z innych pozycji. Napisana byle jak i nic ciekawego nie wnosi. Przydałby się autorowi jakiś dobry korektor :)

Coraz gorzej się czyta Pana Sumlińskiego. Jeżeli jeszcze przekazuje ciekawe informacje można ten jego "styl" jakoś przełknąć. W przeciwnym wypadku trudno. W książce występuje masa powtórzeń treści, jak i historii z innych pozycji. Napisana byle jak i nic ciekawego nie wnosi. Przydałby się autorowi jakiś dobry korektor :)

Pokaż mimo to

avatar
63
60

Na półkach: ,

Co do książek, które pojawiły się stosunkowo prędko po rozpoczęciu światowego ogłupiania mas niedoszłą zarazą, wprowadzenia „lockdownu”, przymuszania ludu do testowania na sobie eksperymentalnych leków, miałem słuszny dystans. Zazwyczaj jeśli książka (albo film) pojawia się tuż po rozgorzeniu jakiegoś tematu na dobre, możemy podejrzewać, że chodzi o szybki zarobek. Pamiętam, że dzień po śmierci Jana Pawła II, gazety miały już gotowe artykuły i dodatki o życiu papieża Polaka. Wówczas zrozumiałem, jak działa ten rynek. Stąd też nie podniecałem się za bardzo książkami, które odkrywały przed nami tajemnice największego przekrętu tego wieku. Takie rzeczy najlepiej opisywać po wielu latach, kiedy mamy pełniejszy obraz sytuacji. Rozumiem jednak, że książka jest też trochę jak odtrutka na propagandę, która zaraża ludzi bardzo szybko, więc przydałoby się jakieś antidotum, które społeczeństwo mogłoby stosować na bieżąco. Może stąd też tyle tytułów o tej tematyce na półkach księgarni, choć od początku było wiadomo, że nie ma mowy o zgłębieniu tematu, kiedy cała plandemiczna operacja jako typowa inżynieria społeczna dopiero się zaczynała.

Znowu mam te same zarzuty do kolejnej książki firmowanej przez Wojciecha Sumlińskiego i czuję się, jakbym był jakimś przeciwnikiem ideowym tegoż autora, a przecież nie tylko nie jestem, ale ze znaczną większością jego poglądów się zgadzam.
Cóż, moje podejrzenia co do braku wielu informacji na temat tzw. „plandemii”, które mogłyby się znaleźć, ale tylko gdyby ta książka została napisana przynajmniej rok albo dwa później, potwierdziły się. Przed przeczytaniem „Zapisu zarazy” zobaczyłem oceny czytelników, no i nie zaskoczyły mnie skrajnie różne oceny dwóch części. Pierwszą oceniono bardzo surowo, a ta druga dostała oceny dobre. Nie czytałem komentarzy, ale oceny czytelników zazwyczaj pokrywają się z moimi (z filmami jest nieco inaczej, a z muzyką to już w ogóle). Od razu da się wyczuć, że konkretów na temat pandemii nie będzie za wiele, natomiast będziemy raczeni opisami przemyśleń autorów oraz opisami przyrody i pogody za oknem, smakiem kawy i tego typu wypełniaczami. Z całym szacunkiem do pracy panów autorów, ale takie odniosłem wrażenie, czytając kilka książek z tej serii. Jedynie książka o morderstwie na Popiełuszce była inna. Kolejny raz dostajemy niemal te same albo naprawdę identyczne akapity, te same historie opowiedziane już w innych książkach.
Bardzo wiele stron zajmuje szczegółowy opis spółek powiązanych ze służbami specjalnymi, życiorysy i przekręty komuchów przemalowanych na demokratów. Wszystko to zapewne cenne, ale jestem przekonany, że kupujący tę książkę, mieli nadzieję na przeczytanie głównie o plandemii i najmodniejszym wirusie stulecia. Do opisania przekrętu maseczkowego, poświęcono tak wiele miejsca, że czytelnik może odłożyć książkę, zanim jeszcze zacznie się najciekawsze. Kiedyś mój kuzyn opowiedział mi o swoim koledze, który pisząc kartkówkę z przyrody, nie miał wystarczającej wiedzy na temat słoni, o których miał pisać, więc wspomniał, że „są duże i chodzą po nich mrówki, a mrówki to...”, no i tutaj zaczęło się wypracowanie o mrówkach i dzięki temu ów kolega napisał obszerną pracę. Przestrzegam więc, że w pierwszej części „Zapisu zarazy” mamy więcej mrówek niż słoni.
Odniosłem też wrażenie, że choć znaczna część książki pisana jest z perspektywy majora Tomasza Budzyńskiego, napisał to wszystko Wojciech Sumliński. Poznaję to po tym, że styl nie zmienia się w ogóle przez całą książkę i mało tego, dostajemy całą masę powiedzonek, z których w wywiadach i książkach słynie właśnie pan Wojciech. Zupełnie nie rozumiem takiego zagrania, chyba że coś mi tu umknęło i opacznie zrozumiałem, kiedy który z nich dostaje w książce swoją historię.

Łatwiej mi wypisywać negatywne rzeczy, bowiem te łatwiej zapamiętuję. Nie jest tak, że to książka niewarta uwagi. Wręcz przeciwnie, pomimo wspomnianego lania wody, pełna jest akapitów, całych stron wartych cytowania, bowiem dostajemy te obiecane fakty, które co by nie mówić, są wstrząsające. Od nagich statystyk począwszy, po wartościowe wywiady z osobami, które o sprawie COVID-19 miały dużo do powiedzenia, jako że były najbliżej choroby, chorych na tę modną zarazę pacjentów oraz samego chorego systemu. Jest to po prostu książka wydana zbyt wcześnie, choć jak wspomniałem, jestem w stanie przyjąć do wiadomości, że czasami nagłe sprawy wymagają nagłego sprostowania. Czy nie lepiej jednak wydać małą książeczkę, aby nie robić z czytelnika jelenia? Na rynku jest trochę krótkich książek, czasami w formie wywiadu-rzeki, i są to właśnie takie nagłe sprawy na czasie, które mają się sprzedać, póki dany temat jest jeszcze medialnie interesujący, gorący, rozgrzewający opinię publiczną. Z czysto wydawniczego punktu widzenia, „Zapis zarazy” to nie powinna być równoprawna z innymi książkami pozycja w księgarni Wojciecha Sumlińskiego. W sumie jestem zadowolony, że ją przeczytałem, także pozaznaczałem całą masę cytatów, ale oceny czytelników powinny autorowi dać do myślenia. Mimo wszystko, chyba jednak sięgnę po drugą część, choć wolałbym mieć obie w jednym wydaniu.

Co do książek, które pojawiły się stosunkowo prędko po rozpoczęciu światowego ogłupiania mas niedoszłą zarazą, wprowadzenia „lockdownu”, przymuszania ludu do testowania na sobie eksperymentalnych leków, miałem słuszny dystans. Zazwyczaj jeśli książka (albo film) pojawia się tuż po rozgorzeniu jakiegoś tematu na dobre, możemy podejrzewać, że chodzi o szybki zarobek....

więcej Pokaż mimo to

avatar
78
69

Na półkach: ,

Bardzo dobra pozycja . Dość śmiała w swoich poglądach ale kazdy ma prosi do własnej oceny . Jest mnóstwo faktów a to już coś …

Bardzo dobra pozycja . Dość śmiała w swoich poglądach ale kazdy ma prosi do własnej oceny . Jest mnóstwo faktów a to już coś …

Pokaż mimo to

avatar
69
17

Na półkach:

Sam nie wiem co o tym myśleć - uważam że to zdanie idealnie odzwierciedla moje samopoczucie po przeczytaniu "Zapisków Zarazy", co ciekawsze, mam nieodparte wrażenie, iż autorzy kierowali się podobną myślą na temat "pandemii" tworząc swoją pracę...
Dzieląc moją opinię na tematy poruszane w książce:
1) Respiratory - autor twierdzi że niewątpliwie jest to afera na skalę międzynarodową, problem z pewnością duży, ale czyj? W sumie, to i Ci z prawej i Ci z lewej są powiązani ze źródłem drogiego skandalu - więc ostatecznie problemu nie ma , skoro wszyscy korzystali z usług tego samego przestępcy to znaczy że tak się po prostu robi i nikomu nie zależy na odkryciu prawdy - wygląda na to iż autorzy też jej nie odkryli.

2) Religia, wiara i kościół - kwestia religii w moim przekonaniu jest sakralna i nietykalna. Nie będę komentował poza tym iż to żadne odkrycie, że za Kościołem stoją ludzie i oczywistością jest, że nie wszyscy kierują się czystością serca, mając sporo za uszami. Tutaj każdy wypowiada się wgląd swoich przekonań.

3) Rozmowa z doktor Anną Martynowską, jedyna część książki, która jakkolwiek spełniała moje oczekiwania co do lektury o zarazie. Całe 15 stron merytorycznej wypowiedzi, kogoś kto ma coś do powiedzenia. (161-176)

4) Hipoteza za hipotezą hipotezę pogania - jak jest? "SAMI AUTORZY NIE WIEDZĄ CO O TYM MYŚLEĆ" .

koncentrat hipotezy moimi oczami :
AMERYKANIE MOGLIBY STAĆ ZA ROZPRZESTRZENIENIEM WIURUSA W CELU OSŁABIENIA POZYCJI CHIN NA ARENIE GLOBALNEJ, ZARZUCAJĄC CHINOM ZE TO ICH WINA, CHINY ODPIERAJĄC ATAK AMERYKANÓW, ZAPRZECZAJĄ DONIESIENIOM OPONENTÓW, TYM SAMYM BOGACĄ SIĘ DZIĘKI PANDEMII W NAJLEPSZE - A MOŻE TO WINA GATESA. Czyli wychodziłoby na to że Amerykanom coś nie "pykło" - wirus miał powalić wroga a ostatecznie znokautował miotacza ;)

Konkluzja - można przeczytać ale niczego się nie dowiesz.

Sam nie wiem co o tym myśleć - uważam że to zdanie idealnie odzwierciedla moje samopoczucie po przeczytaniu "Zapisków Zarazy", co ciekawsze, mam nieodparte wrażenie, iż autorzy kierowali się podobną myślą na temat "pandemii" tworząc swoją pracę...
Dzieląc moją opinię na tematy poruszane w książce:
1) Respiratory - autor twierdzi że niewątpliwie jest to afera na skalę...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    327
  • Chcę przeczytać
    111
  • Posiadam
    67
  • 2021
    10
  • Teraz czytam
    8
  • Ulubione
    3
  • Reportaż
    3
  • 2020
    3
  • 2023
    2
  • Chcę w prezencie
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zapis zarazy


Podobne książki

Przeczytaj także