Strażnik Tresaonu

Okładka książki Strażnik Tresaonu Maciej Ruszel
Okładka książki Strażnik Tresaonu
Maciej Ruszel Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
514 str. 8 godz. 34 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2020-08-28
Data 1. wyd. pol.:
2020-08-28
Liczba stron:
514
Czas czytania
8 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381479912
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
22 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
0
0

Na półkach:

Nie od dziś wiemy, że demony żyją pośród nas. O czym przekonują autorzy książek fantastycznych. Bowiem nie od dziś w świecie literatury istnieje motyw walki demonów z ludzkością. Wydawałoby się, że wszelkie pomysły na wyczerpanie tematu odnośnie konfliktu dobra i zła, zostały już wykorzystane przez poprzedników i siłą rzeczy, ciężko zaskoczyć czytelnika zupełnie odmiennym i nowym światem przedstawionym.
A jednak Pan Maciej podołał temu niezwykle ciężkiemu zadaniu. Śmiem stwierdzić, że jest to naprawdę dobry debiut! Nie dość, że zaskakuje, ciekawi i zachęca tajemnicą to , świetnie pokazuje psychikę istnień demonicznych. Coś niebywałego! Bardzo dokładne opisy krajobrazów i budynków bądź innych przestrzeni jeszcze bardziej porywają czytelnika do mistycznej krainy, a krwawe, brutalne i równie realistycznie opisane sceny batalistyczne wzbudzają cały wachlarz emocji, co udowadnia, że powieść ta ma zacięty charakter i niezwykły klimat niczym ze średniowiecznego królestwa. Nie można nie wspomnieć o postaciach, które pozostają w sercach na długo. Veana, główna bohaterka została wykreowana na silną kobietę i niezwykle odważną kobietę. Jej temperament sprawia, że już od pierwszych stron wzbudza sympatię u odbiorcy, ponieważ już od samego początku wiadomo, że jest ona postacią wyjątkową i wiele znaczącą dla całej fabuły. Jednak mnie bardziej intrygował Zmora i chyba najbardziej trafił w moje oczekiwania. Sarkastyczny, tajemniczy, chłodny i nieśmiertelny. To co zasługuje na szczególną uwagę w tej postaci to wiedza, jaką posiadał Zmora. Nie tylko mam na myśli tą o naturze demonów, ale również o całej historii istnienia magicznych wymiarów.
Autor w bardzo ciekawy sposób ją przedstawił podczas opowieści o genezie magii, bogów i demonów. To właśnie ten moment książki urzekł mnie najbardziej, bo przecież kto z nas nie chciałby wiedzieć, jak pojawiła się magia?
Co do akcji. Działo się. Od samego początku aż do ostatniej stronicy. Była ona miarowa i niezwykle przemyślana, a co najważniejsze?
Nie nudziła! Każda bitwa czy opis danego miejsca były stworzone tak, żeby nie zakłócić tempa akcji.
Jedynym takim małym niedociągnięciem, jakie udało mi się wychwycić to kwestia niejasnych wypowiedzi bohaterów, a raczej tego, która z nich należy do kogo, więc podczas czytania trzeba było się szczególnie skupić. Jednak nie wpływa to na moją subiektywną ocenę. Książka bardzo mi się podobała i mogę śmiało stwierdzić, że jest perełką wśród polskiej fantastyki i już teraz wiem, że nieraz do niej wrócę.

Nie od dziś wiemy, że demony żyją pośród nas. O czym przekonują autorzy książek fantastycznych. Bowiem nie od dziś w świecie literatury istnieje motyw walki demonów z ludzkością. Wydawałoby się, że wszelkie pomysły na wyczerpanie tematu odnośnie konfliktu dobra i zła, zostały już wykorzystane przez poprzedników i siłą rzeczy, ciężko zaskoczyć czytelnika zupełnie odmiennym i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
3
1

Na półkach:

Podchodziłem do tej książki z raczej pozytywnym nastawieniem. Zamieszczone tutaj opinie, nie mogą wszach wskazywać na nic innego. Zakładałem, że dostanę kawał klasycznego fantasy, z teoretycznie sztampową fabułą, ale za to poprowadzoną w ciekawy sposób i z dużą dozą epickości. Niestety mocno się zawiodłem.
Tekst ma kilka poważnych problemów, które powstrzymują mnie przed daniem mu wyższej niż 4/10, czyli na skraju czytalności i na pewno nie warte polecenia.

Tym co rzuciło mi się w oczy już od pierwszych rozdziałów jest brak charakteru w postaciach. Praktycznie wszystko co robią przedstawiane nam postaci (tylko paru to nie dotyczy) jest powodowane ich archetypem i zupełnie nie tworzą iluzji prawdziwego człowieka. Mamy więc archetyp zadziornej strażniczki, dobrotliwego maga, szlachetnego rabusia itd. Bazując na samych tych określeniach, wiemy już kim są te postacie, czego będą chcieć i jak się zachowywać, nie ma nic poza tym. Skutkuje to zupełnym brakiem więzi z bohaterami i często, niemożliwością zrozumienia ich działań, lub wczucia się w ich sytuację.

Kolejnym problemem jest dystrybucja akcji w fabule. Praktycznie od pierwszej strony coś już się dzieje i naprawdę mam na myśli COŚ. Nie wiemy nic, o głównej bohaterce, o miejscu, w którym się znajduje i dlaczego mamy się przejmować tym, że zaraz zostanie ono zniszczone. Nic. Zero. Zamiast choćby skrawka ekspozycji wskakują sceny walki, które zapewne byłyby oszałamiające w filmie z efektami komputerowymi i innymi wodotryskami. Tutaj jednak są nudne, nieistotne i napisane "prosto" niczym ulubiony atak wykonywany przez każdą z postaci ("atak prosty"). Przez to, w chwili gdy rozpędzony pociąg wydarzeń na chwilę zwalnia od razu dostajemy po twarzy nic nam nie mówiącymi nazwami, lub, w późniejszym etapie książki, elaborat o powstaniu świata i jego początkach. Nie mówię, że takie wstawki są złe, ale na końcu książki, znam mit stworzenia, imiona kilku bogów, nazwę losowego lasu, kilku miast i może paru innych przypadkowych elementów. W tym samym czasie informacja pokroju nazwy kraju, w którym toczy się fabuła, nie jest podana ani razu. Do samego końca każdy odnosi się do niego "królestwo" co raczej nie jest nazwą własną, bo obok są dwa inne, bezimienne "królestwa".

Teraz nawiążę do "sztampowości fabuły", o której wspomniałem. Wydaje mi się, że niejeden fan fantastyki słyszał, lub sam wymyślił historię pokroju: armia demonów z innego wymiaru atakuje nasz wymiar i wszyscy muszą się zjednoczyć żeby je pokonać, a na dodatek trzeba odnaleźć legendarny artefakt o potężnej mocy. Do tego opisu wystarczy dodać wspomnianego w opisie książki Zmorę i cały plot stoi przed nami w pełnej okazałości. Muszę przyznać, że sam pomysł, jak i realizacja, lepiej sprawdziłaby się w formie gry RPG, niż książki. (Od razu uprzedzę możliwe podejrzenia, że opis z okładki przedstawia może 20% fabuły, niestety nie, opis zawiera w sobie wszystkie ważne informacje zawarte w pierwszych 60% tekstu.)

Ostatnią rzeczą, do której się przyczepię jest wykorzystanie magii w fabule. Generalnie rzecz biorąc każdy, ale to każdy, problem, na który bohaterowie natrafiają w trakcie książki, jest rozwiązywany za jej pomocą. Teoretycznie nie byłoby to nic złego, gdybyśmy rozumieli jak ona działa, jakie są jej ograniczenia i tak dalej. Niestety, poza podzieleniem magii na kilka rodzajów autor nie wysilił się szczególnie pozostawiając czary w obrębie różnokolorowych światełek robiących to co akurat jest wygodne i wygląda "cool". (Między innymi dlatego uważam, że sceny walki miałyby rację bytu jedynie gdyby były w formie wizualnej, gdzie można by było chociaż popatrzeć na fajne efekty specjalne). Przykro jest mi widzieć jak dziecinnie został potraktowany temat magii w fabule, bo zamiast ją urozmaicać i dodawać kolejną warstwę interpretacji, dosłownie spłyca ją dając za każdym razem idealne rozwiązanie, każdego problemu.

Żeby nie było, że tylko "hejcę", jest kilka rzeczy, które na tle ogólnej słabizny wypadają w miarę zgrabnie. Postać Zmory, jest jednym z przypadków faktycznego stworzenia bohatera, z motywacjami i celami, a nie pustego archetypu. Oczywiście jako wielki mag, każdy problem rozwiązuje swoją, zdaje się, nieograniczoną i nieokreśloną magią, ale po za tym, jest w porządku.
Początek ostatecznej batalii, był też całkiem niezły, do tego stopnia, że rozważałem w jego trakcie zmianę oceny z 4 na 5/10, niestety, jej rozciągnięcie do granic możliwości, a potem brak przyzwoitego zakończenia fabuły ucięły te nadzieje.

Podsumowując. Książka ma kilka dobrych momentów, ale w żadnym razie nie uważam, żeby warto było dla nich czytać całość. Styl, którym posługuje się autor, przywołuje mi na myśl szkolne opowiadanie. Postacie, w większości, to wydmuszki z narysowanymi buźkami, a świat przedstawiony poza kilkoma nazwami w zasadzie nie istnieje.

Na koniec jeszcze dodam kilka słów o wydaniu fizycznym. Treść jest na siłę rozciągnięta, ogromne marginesy, litery są duże i ze znaczną interlinią. Choć w ręce trzymam książkę mającą lekko ponad 500 stron, nijak się to ma do innych książek o takiej objętości. Całość mogłaby się moim zdaniem zamknąć w 350-400 stronach. Dlatego odradzam kierować się fizyczną objętością przy wyborze.

Podchodziłem do tej książki z raczej pozytywnym nastawieniem. Zamieszczone tutaj opinie, nie mogą wszach wskazywać na nic innego. Zakładałem, że dostanę kawał klasycznego fantasy, z teoretycznie sztampową fabułą, ale za to poprowadzoną w ciekawy sposób i z dużą dozą epickości. Niestety mocno się zawiodłem.
Tekst ma kilka poważnych problemów, które powstrzymują mnie przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
29
1

Na półkach:

“Zło może bać się tylko większego Zła” - przeczytałam na okładce i pomyślałam, że to chyba nie będzie książka dla mnie. Mimo to postanowiłam dać jej szansę i… nie zawiodłam się! Znalazło się w niej i coś, co zdecydowanie bardziej wpasowuje się w moje przekonania.


Początkowo czułam się odrobinę oszołomiona, bo wartka akcja rozpoczęła się już na pierwszej stronie i przez pierwsze rozdziały próbowałam dociec, z jakiego powodu bohaterka tak pędzi. Dość długo nie mogłam zrozumieć, czym właściwie jest ten Tresaon i o co tyle krzyku, jednak z czasem tak się wciągnęłam, że trudno było mi odłożyć książkę na półkę. Magiczne portale, ciekawe przejścia, intrygujący bohaterowie, których motywacje autor odkrywał po małym kawałku - to wszystko sprawiało, że nie mogłam się oderwać od tej powieści.


Sama idea Tresaonu - a tej nie zdradzę, bo zepsułabym Wam połowę radości z lektury! - została wyjaśniona dość późno, jednak warto było na nią czekać. Dobry, nowatorski pomysł z zarysem świetnej historii w tle. Ciekawą rolę pełniły w książce także kobiety - nie tylko główna bohaterka Veana, ale także inne postaci kobiece. A skoro już o postaciach mowa - myślę, że warto zwrócić uwagę na imiona bohaterów i bogatą symbolikę w książce. Sam “tresaon” wydaje się być swego rodzaju podpowiedzią, jeśli wziąć pod uwagę tłumaczenie tego słowa na język polski. 


Z pewnością zachwyceni będą też fani wszelkich bitew - ja akurat za tą częścią fantastyki nie przepadam, więc było ich dla mnie za dużo; jednak fani tego rodzaju scen na pewno będą zadowoleni. W książce Macieja Ruszela walka dobra ze złem jest opisana w sposób niekonwencjonalny, co daje do myślenia już po zakończeniu lektury.


“Opowieść trwała. Serce Dobra w samym sercu Zła” - to myśli bohaterki, które mnie poruszyły najbardziej.

“Zło może bać się tylko większego Zła” - przeczytałam na okładce i pomyślałam, że to chyba nie będzie książka dla mnie. Mimo to postanowiłam dać jej szansę i… nie zawiodłam się! Znalazło się w niej i coś, co zdecydowanie bardziej wpasowuje się w moje przekonania.


Początkowo czułam się odrobinę oszołomiona, bo wartka akcja rozpoczęła się już na pierwszej stronie i przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
34

Na półkach: ,

Dzięki współpracy z wydawnictwem Novae Res miałem możliwość przeczytania debiutanckiej powieści Macieja Ruszela pt. "Strażnik Tresaonu". Z początku miałem mieszane myśli co do tej pozycji- opis mnie bardzo zaciekawił, aczkolwiek bałem się, że będzie jak dla mnie zbyt "poważna".
Pomyliłem się!

"Strażnik Tresaonu" opowiada między innymi o Veanie, która jako jedyna przeżyła atak demonów na jej miasto. Dzięki niezwykłym umiejętnościom i pomocy nieznajomego przestępcy, udało jej się dotrzeć do Xer- jednego z większych miast królestwa. To właśnie tam poznała swoich przyszłych przyjaciół, jak i wrogów. Dalszych szczegółów akcji nie będę już zdradzał.

Akcja rozpoczyna się tak naprawdę już na samym początku książki. Autor nie przeciągał jej, jak to niektórzy mają w zwyczaju robić, co jest dla mnie ogromnym plusem. Demony i bohaterowie zostali świetnie zobrazowani. Byłem wstanie wyobrazić sobie wszystkie opisywane bitwy i mogłem przeżywać przygody razem z bohaterami książki.

Muszę też zaznaczyć, że w powieści tej występowały brutalne opisy i pojedyncze przekleństwa, także książka ta z pewnością nie będzie dla każdego. Na grupę odbiorców wyznaczyłbym starszą młodzież, jak i dorosłych. Oczywiście wszystko zależy od dojrzałości czytelnika.

Sumując, pozycja ta bardzo mi się podobała. Momentami nie mogłem się od niej oderwać. Jedynymi jej minusami były niekiedy- w moim odczuciu- sztuczne dialogi. Opisy bitew pod koniec książki trochę mnie wynudziły, ale były one z pewnością potrzebne, także to już jest kwestia indywidualna. Osobiście wolę wartką akcję, a dłuższe opisy walk to niekoniecznie moja bajka.

Jako że jest to debiutancka powieść Macieja Ruszela, jestem pod ogromnym wrażeniem. Oczywiście książka ma trochę niedociągnięć, ale jak na debiut jest świetna. Sama fabuła i wykreowany świat pochłonął mnie w całości. Główny wątek Dobra i Zła- genialny. Bardzo zaciekawili mnie również bogowie i inne wymiary, które niestety nie zostały bardziej zobrazowane. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie o nich trochę więcej informacji. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Dzięki współpracy z wydawnictwem Novae Res miałem możliwość przeczytania debiutanckiej powieści Macieja Ruszela pt. "Strażnik Tresaonu". Z początku miałem mieszane myśli co do tej pozycji- opis mnie bardzo zaciekawił, aczkolwiek bałem się, że będzie jak dla mnie zbyt "poważna".
Pomyliłem się!

"Strażnik Tresaonu" opowiada między innymi o Veanie, która jako jedyna przeżyła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
64

Na półkach:

Mam taką zasadę, że czytam jedną książkę fantastyczną na rok. Czemu? Bo nie przepadam za fantastyką, ale ten limit jednej, stuprocentowej książki-fantasy powoduje, że co rok odkrywam coś innego. Fantastyczną (dosłownie i w przenośni) książką 2020 roku był „Strażnik Tresaonu” i był on najlepszą pozycją w tym moim „challenge'u” od lat.

Mamy tutaj zderzenie dobra ze złem, demonów z ludźmi i magami, czerwonej krwi ze zgniłą i zieloną. Maciej Ruszel stworzył historię, która moim zdaniem jest mieszanką Władcy Pierścieni i Gry o Tron, czyli moich dwóch ulubionych książek/filmów z zakresu fantasy. Dodał do tego sporo od siebie i stworzył ciekawy, wyjątkowy klimat i historię, którą pochłania się kartkę po kartce z coraz większym zainteresowaniem.
Co spowodowało, że oceniam „Strażnika Tresaonu” tak wysoko? Zdecydowanie wartka akcja od pierwszej strony – nie mamy tutaj zbędnie przegadanej ani jednej chwili. Nie wpadamy na książkowy mur, który powoduje, że nie chce nam się sięgać ponownie do tej historii, aby ją kontynuować. Autor zastosował taktykę uderzenia z grubej rury i to mnie porwało, bo ciągle utrzymywał moją uwagę. Kolejnym ogromnym atutem jest to, z jaką łatwością i prostotą (w pozytywnym znaczeniu) Ruszel przedstawia wszystkie magiczne zjawiska, postaci z innego wymiaru, czary itd. To mnie zazwyczaj odrzuca – natłok zaklęć, magicznych uderzeń itd., w których się gubię i nie potrafię ich sobie zwizualizować. Tutaj tego nie ma - do wszystkiego jesteśmy starannie wprowadzani. Kiedy pojawia się coś nowego, to jestem spokojna, że zaraz będę ogarniać, bo autor poprowadzi mnie i wszystko mi dokładnie wytłumaczy. Strażnik będzie idealny dla laików w gatunku fantasy, ale także dla wyjadaczy w temacie.
Jedynym minusem, na jaki zwróciłam uwagę, jest nieco dziwny sposób tworzenia dialogów, które nie zawsze pasują sytuacyjnie. Np. gdy bohater jest w sytuacji bez wyjścia, gdzie powinien działać szybko by ratować swoje życie, rzuca sarkastyczne teksty, droczy się z wrogiem, poświęca czas na głupoty zamiast próbować uciekać czy walczyć. Nie rzuca to jednak aż takiego cienia na całą książkę.
Pomysł z "wielką siłą", która wydaje się być owiana tajemnicą dla wszystkich, nawet tych wtajemniczonych, jest ciekawym elementem. O jego istnieniu dowiadujemy się dopiero w drugiej połowie książki, dlatego sam tytuł tej pozycji wydaje się być tajemniczy i interesowało mnie, co to jest. O co chodzi. Co za strażnik? Jakiego Tresaonu? Przez połowę książki nie było o nim słowa. To idealne zastosowanie "clickbaitu", którego wyjaśnienie pojawia się na koniec i podtrzymuje uwagę widza przez każdą stronę.
Cieszę się, że Strażnik choć trochę odczarował książki fantasy w mojej głowie.

Serdecznie polecam Wam twórczość tego debiutującego autora!
Ps. ta okładka jest obłędna.

Więcej na: https://www.instagram.com/polzywe_recenzje/

Mam taką zasadę, że czytam jedną książkę fantastyczną na rok. Czemu? Bo nie przepadam za fantastyką, ale ten limit jednej, stuprocentowej książki-fantasy powoduje, że co rok odkrywam coś innego. Fantastyczną (dosłownie i w przenośni) książką 2020 roku był „Strażnik Tresaonu” i był on najlepszą pozycją w tym moim „challenge'u” od lat.

Mamy tutaj zderzenie dobra ze złem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
308
141

Na półkach: ,

Stali czytelniczy (nie)wybrednych recenzji wiedzą, że jestem "sroczką", która ogromną wagę przywiązuje do okładki. Ta urzekła mnie od pierwszego momentu- dominująca czerń, ogniste płomienie i dłoń wojownika to elementy, które w pełni kompatybilne są z klimatem utworu. Wprowadzają w odpowiedni nastrój i zachęcają do lektury. I co najważniejsze- pozostawiają pierwiastek tajemnicy i intrygują. Przyznacie mi rację?

Zaintrygowana okładką usiadłam do lektury... i przepadłam. Już od pierwszych stron wrzucona zostałam w ciąg wydarzeń, których dynamika wciąga i chcemy tylko więcej, więcej. Nic nie jest oczywiste, a pytania mnożą się z każdą stroną. Wszystko jest przemyślane i konsekwentne. Jedynym słabszym punktem są opisy bitew... Latające trzewia i krew płynąca strumieniami łudząco przypominają poprzednie starcia. Czy to zabieg celowy i przejaw konsekwencji autora? Trudno powiedzieć, bo te fragmenty i pod względem literackim nieco "odstają" od reszty utworu. Nie zmienia to jednak faktu, że "Strażnik Tresaonu" jest książką godną polecenia i z ogromnym potencjałem literackim, a Maciej Ruszel choć jest początkującym pisarzem, to w moim odczuciu, ma szansę dołączyć do najlepszych w tej kategorii literackiej.

Stali czytelniczy (nie)wybrednych recenzji wiedzą, że jestem "sroczką", która ogromną wagę przywiązuje do okładki. Ta urzekła mnie od pierwszego momentu- dominująca czerń, ogniste płomienie i dłoń wojownika to elementy, które w pełni kompatybilne są z klimatem utworu. Wprowadzają w odpowiedni nastrój i zachęcają do lektury. I co najważniejsze- pozostawiają pierwiastek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
550
38

Na półkach: ,

Bardzo ciekawa powieść Pana Macieja wciągająca w sam raz na zimowe wieczory każdy znajdzie coś dla siebie tak, że kocyk ciepła herbatka rozgrzewająca i książeczka czego chcieć więcej ?-Obok przyjaciel/przyjaciółka/żona/dziewczyna/mąż/narzeczona to bez znaczenia kogo tam macie na podorędziu przytulona albo przytulony :D-Tak, że Serdecznie Polecam

Bardzo ciekawa powieść Pana Macieja wciągająca w sam raz na zimowe wieczory każdy znajdzie coś dla siebie tak, że kocyk ciepła herbatka rozgrzewająca i książeczka czego chcieć więcej ?-Obok przyjaciel/przyjaciółka/żona/dziewczyna/mąż/narzeczona to bez znaczenia kogo tam macie na podorędziu przytulona albo przytulony :D-Tak, że Serdecznie Polecam

Pokaż mimo to

avatar
7
7

Na półkach:

Demony atakują
Na świat ludzi nieoczekiwanie spada atak demonów pochodzących z innego wymiaru. Na początku podbijają Atro, miasto leżące przy granicy królestwa. Wkrótce mają wyruszyć na Xer. Krótko przed upadkiem Atro dowodzący jego obroną Leif wysyła swoją podopieczną Veanę, aby ostrzegła następne miasto przed atakiem. Później ma wybrać się do stolicy. Przed nią długa i wyczerpująca podróż, a z każdą kolejną chwilą robi się coraz bardziej niebezpieczne. Szanse na zwycięstwo nad hordą demonów zaczynają się kurczyć w zastraszającym tempie. Wkrótce staje się jasne, że jedyną nadzieją na przetrwanie ludzkości jest Zmora, który nie używał magii od kilkudziesięciu lat.

Bardzo udany debiut
Koncepcja historii przedstawionej w „Strażniku Treasonu” – Dobro za wszelką cenę usiłuje pokonać Zło – wydaje się już mocno oklepana. Autorowi udało się jednak uniknąć utartych schematów za sprawą odpowiednio umieszczonych i ciekawych zwrotów akcji. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni kilku dni, nic nie jest dziełem przypadku. Wszystkie wydarzenia zostały dobrze przemyślane oraz opisane w ciekawy sposób. Maciej Ruszel umiejętnie dopasowuje swój styl do różnych bohaterów, opisów pojedynków, a także innych, bardziej przyziemnych wydarzeń. Znajdziemy tutaj też ciekawe przemyślenia odnośnie Dobra i Zła, pozwalające na chwilę się zatrzymać i zastanowić.

Jeśli chodzi o bohaterów, również nie byłem zawiedziony. Veana od samego początku przypadła mi do gustu. Jej charakter został świetnie wykreowany, nie jest ona postacią o samych zaletach. Dzięki temu wręcz chciało się czytać dalej. Bez wątpienia jest to waleczna i oddana sprawie bohaterka, którą jednak często potrafi zgubić arogancja. Veana nie jest przy tym jedyną dobrze wykreowaną postacią. Na szczególną uwagę zasługują postacie Dena i Leifa, których historie pozwalają ich poznać jako pełnokrwistych bohaterów.

Podsumowanie
Nie tak łatwo dzisiaj trafić na naprawdę udaną fantastykę. Tym bardziej cieszę się, że ukazują się na naszym rynku takie debiuty, jak „Strażnik Treasonu”. Mam nadzieję, że Maciej Ruszel szybko wyda kolejną książkę, w którą będę mógł się zanurzyć. Oby jak najwięcej takich debiutów!

Recenzja z "Ostatnia Tawerna"

Demony atakują
Na świat ludzi nieoczekiwanie spada atak demonów pochodzących z innego wymiaru. Na początku podbijają Atro, miasto leżące przy granicy królestwa. Wkrótce mają wyruszyć na Xer. Krótko przed upadkiem Atro dowodzący jego obroną Leif wysyła swoją podopieczną Veanę, aby ostrzegła następne miasto przed atakiem. Później ma wybrać się do stolicy. Przed nią długa i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
386
368

Na półkach:

Strażnik Tresaonu to dosyć spora książka, jednak czyta się szybko. Powieść została napisana w lekkim stylu, opisy też nie są za długie i męczące. Duże wrażenie zrobił na mnie początek. Był bardzo przejmujący i wywołał we mnie dużo emocji. Później już nie było aż tak ciekawie. Niektóre sceny czy dialogi wydawały mi się troszkę sztuczne i wymuszone. Za to, dużym plusem był wykreowany świat, wszystko wydawało się takie realne, mogłam sobie to wszystko z łatwością wyobrazić. Świetna książka na listopadowe wieczory. Miłośnicy fantastyki powinni nią być zachwyceni.

Strażnik Tresaonu to dosyć spora książka, jednak czyta się szybko. Powieść została napisana w lekkim stylu, opisy też nie są za długie i męczące. Duże wrażenie zrobił na mnie początek. Był bardzo przejmujący i wywołał we mnie dużo emocji. Później już nie było aż tak ciekawie. Niektóre sceny czy dialogi wydawały mi się troszkę sztuczne i wymuszone. Za to, dużym plusem był...

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
119

Na półkach:

Naprawdę kawał dobrze napisanej książki, jestem pod ogromny wrażeniem tego debiutu. Jako, że jest to mój ulubiony gatunek, byłam dość krytycznie nastawiona a jednak spotkało mnie miłe rozczarowanie.

Walka Dobra ze Złem, może być czasem bardzo podstępna dla autora. Bo ileż to takich zagrywek mamy w książkach, które okazują się przewidywalne on pierwszej do ostatniej strony. Tutaj jednak autor postawił sobie dość wysoko poprzeczkę, i muszę przyznać że utrzymał ją do samego końca, choć łatwo nie było. Pojawiły się drobne mankamenty, ale co dla jednych jest minusem, innym sprawi radość. Nie mogę się również oprzeć wrażeniu, że Maciej Ruszel zanim zaczął pisać książkę, rozpisał sobie dokładnie jej scenariusz. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowe zbiegi okoliczności. Wszystko działa, jak w dobrze naoliwionej maszynie.
Bohaterowie nie są nudni, jakby byli ulepieni z plasteliny. Każdy jest żywy, kolorowy, barwny. Cały świat który został tu przedstawiony, jest popisem niesamowitej wyobraźni. Demony, inne światy, niebezpieczne stworzenia. Zwroty akcji, niespodziewane wydarzenia, prześcigają się na kartach książki. Nie sposób się nudzić. Samo Dobro i Zło, nie jest tak oczywiste jak nam się na początku wydaje. Czapki z głów przed pisarzem.

Oczywiście jak już wspomniałam są i drobne minusy. Humor bohaterów, wydaję mi się zbyt toporny a wręcz prymitywny, choć oczywiście idzie do tego przywyknąć Nie do końca również, zrozumiały był dla mnie opis Zmory, którą poznajemy już na początku, ale właśnie tylko w opisie. Czegoś więcej dowiadujemy się dopiero w drugiej połowie książki.

Zakończenie jest zdecydowanie z tych, wbijających fotel i przeszukujących internet w poszukiwaniu informacji na temat kolejnego tomu. Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki autora a tymczasem zachęcam do lektury.

Sylwia "Sirroco" Stinia

Naprawdę kawał dobrze napisanej książki, jestem pod ogromny wrażeniem tego debiutu. Jako, że jest to mój ulubiony gatunek, byłam dość krytycznie nastawiona a jednak spotkało mnie miłe rozczarowanie.

Walka Dobra ze Złem, może być czasem bardzo podstępna dla autora. Bo ileż to takich zagrywek mamy w książkach, które okazują się przewidywalne on pierwszej do ostatniej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    26
  • Przeczytane
    23
  • Posiadam
    4
  • Teraz czytam
    2
  • Fantastyka
    2
  • Egzemplarze recenzenckie .
    1
  • Brak w bibliotece
    1
  • Dawid
    1
  • 2020
    1
  • Anna N
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Strażnik Tresaonu


Podobne książki

Przeczytaj także