rozwińzwiń

Hriech náš každodenný

Okładka książki Hriech náš každodenný Dominik Dán
Okładka książki Hriech náš každodenný
Dominik Dán Wydawnictwo: Slovart Cykl: Richard Krauz (tom 7) kryminał, sensacja, thriller
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Richard Krauz (tom 7)
Wydawnictwo:
Slovart
Data wydania:
2008-06-25
Data 1. wydania:
2008-06-25
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
słowacki
ISBN:
9788080855222
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
677
205

Na półkach:

Chyba najsłabszy kryminał tego autora po polsku. Zbyt wiele wątków, za dużo przekomarzań detektywów, zakończenia jakby na siłę. Nijak się ma do "Czerwonego kapitana". Lektura na dwa wieczory bez powrotu.

Chyba najsłabszy kryminał tego autora po polsku. Zbyt wiele wątków, za dużo przekomarzań detektywów, zakończenia jakby na siłę. Nijak się ma do "Czerwonego kapitana". Lektura na dwa wieczory bez powrotu.

Pokaż mimo to

avatar
120
90

Na półkach:

wciągająca fabuła, książka wzbudzająca w czytelniku dużo przemyśleń odnośnie własnego postępowania

wciągająca fabuła, książka wzbudzająca w czytelniku dużo przemyśleń odnośnie własnego postępowania

Pokaż mimo to

avatar
223
191

Na półkach:

Często to, co najbliżej ,jest najsłabiej znane. Nie miałam wiec pojęcia o słowackich kryminałach. Dominik Dan to moje pierwsze spotkanie z autorem z Bratysławy. Spotkanie bardzo udane. Dan, jako były policjant z wydziału kryminalnego słowackiej policji, czerpie pomysły do swoich ksiazek z własnej pracy. W fabule nie ma więc niczego, co trąciłoby sztucznością, czuje sie, że pisze to człowiek, który wie, o czym mówi. Wyraziste i nakreślone kilkoma kreskami, ale pełne zycia i charakteru są postacie wystepujące u Dana - zarówno policjanci, jaki i osoby w jakis sposób zamieszane w śledztywo.Bracia Slowacy maja podobne prablemy jak my -wynaturzenia kleru często tuszowane przez wyższą hierarchię kościelna, niebezpieczne zbratanie świata polityki i wymiaru sprawiedliwosci .Rózni Dana(a może ogólnie Slowaków) od polskich autorów poczucie humoru. "Jego policjanci" przeżywaja na swój sposób ludzkie dramaty, którymi zyja w pracy, ale nie daja sie wciagnąć w czarna dziure rozpaczy,na którą jedyn ratunkiem jest alkohol jak cz ęsto w polskich kryminałach. Druga zaskakująca rzecz- u dana policjanci pracuja jak zespól, nie ma niezdrowej rywalizacji,podstawiania nóg kolegom by szybciej osiagnąc rezulat. Może Dan idealizuje. Jedyne, co mi przeszkadało to uporczywe nazywanie przez tłumaczkę wydziału kryminalnego "kancelarią". Może chciała oddac lokalny, słowacko koloryt, ale mnie to nie przekonuje.

Często to, co najbliżej ,jest najsłabiej znane. Nie miałam wiec pojęcia o słowackich kryminałach. Dominik Dan to moje pierwsze spotkanie z autorem z Bratysławy. Spotkanie bardzo udane. Dan, jako były policjant z wydziału kryminalnego słowackiej policji, czerpie pomysły do swoich ksiazek z własnej pracy. W fabule nie ma więc niczego, co trąciłoby sztucznością, czuje sie, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
224
32

Na półkach:

To była pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Ciężka i smutna tematycznie, ale świetnie napisana. Ciekawie opisuje pracę słowackiej policji kryminalnej. Bardzo spodobał mi się styl autora. Polubiłam bohaterów i ich potyczki słowne również.
Podobało mi się w tej książce także to, że można było troszkę poznać słowackiej mentalności i codzienności (wreszcie coś innego niż amerykańscy gangsterzy oraz dobrzy i źli, klnący amerykańscy gliniarze😉).
Napewno sięgnę po kolejne historie autora.
Polecam.

To była pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Ciężka i smutna tematycznie, ale świetnie napisana. Ciekawie opisuje pracę słowackiej policji kryminalnej. Bardzo spodobał mi się styl autora. Polubiłam bohaterów i ich potyczki słowne również.
Podobało mi się w tej książce także to, że można było troszkę poznać słowackiej mentalności i codzienności (wreszcie coś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1043
995

Na półkach: , , , ,

Moje pierwsze literackie zetknięcie ze słowackim kryminałem. Przedtem był kontakt filmowy w postaci „Czerwonego kapitana” z Maciejem Stuhrem i doktorem Sovą ze „Szpitala na peryferiach”, będącego ekranizacją innej z pozycji z cyklu Dominika Dana o policjancie Richardzie Krauzie. Wbrew różnym opiniom film był na tyle ciekawy, że skłonił mnie do sięgnięcia do literackiego pierwowzoru, aczkolwiek innego tomu serii.
Dawne demoludy nie przyciągają specjalne uwagi czytelniczego mainstreamu (a nawet elit, jeśli nie liczyć – w pełni zasadnie – literatury czeskiej). Nie są ani modne, ani dość bogate ani egzotyczne aby być scenerią atrakcyjnej literatury środka. Jak przestępstwa to najlepiej USA lub Skandynawia, zaś w przypadku melodramatów obok Ameryki także basen Morza Śródziemnego, ewentualnie twórczość rodzimych autorów.
Szkoda, bo ‘Grzech nasz codzienny’ to naprawdę dobry kryminał. Dwutorowa narracja pozwala snuć domysły co do przebiegu wydarzeń i sprawców, ale też próbuje sprowadzić czytelnika na manowce podsyłając różne ciekawe, ślepe tropy. Na szczęście rozwiązanie nie pojawia się znikąd na zasadzie ‘deus ex machina’. Klimaty słowackiego przełomu wieków w „Naszym Mieście”, czyli stolicy, wykazują duże podobieństwo z naszymi, na szczęście mniej polityki.
Pewnym minusem jest nadreprezentacja dialogów wewnątrzpolicyjnych w trakcie mnóstwa zebrań. Zdziwienie budzi też iście bizantyjska struktura słowackiej policji, aczkolwiek realizm w przedstawienie tych okoliczności to pozytyw. Pozycja warta przeczytania.

Moje pierwsze literackie zetknięcie ze słowackim kryminałem. Przedtem był kontakt filmowy w postaci „Czerwonego kapitana” z Maciejem Stuhrem i doktorem Sovą ze „Szpitala na peryferiach”, będącego ekranizacją innej z pozycji z cyklu Dominika Dana o policjancie Richardzie Krauzie. Wbrew różnym opiniom film był na tyle ciekawy, że skłonił mnie do sięgnięcia do literackiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
172
99

Na półkach: , ,

Czytanie tej książki zajęło mi znacznie więcej czasu niż na ogół zajmuje mi czytanie takich thrillerów.

Historia zaczyna się oczywiście od zwłok i to nie byle jakich, bo mamy do czynienia z 13-latkiem pobitym na śmierć. Nie ma tu seryjnego mordercy - cała fabuła kręci się wokół tego jednego zabójstwa. Mamy też dwie linie czasowe. Jedna z perspektywy policjantów, próbujących odnaleźć sprawcę, a druga z perspektywy zamordowanego chłopca i tego, co się z nim działo jeszcze przed jego zniknięciem. W między czasie wychodzą na jaw różne inne "brudy", w które wplątani są bogaci, wysoko postawieni ludzie.

Mam jednak sporo problemów z tą historią.

Czasem, a właściwie bardzo często, czułam, jakby bohaterowie nie traktowali poważnie tego śledztwa. To, w jaki sposób mówili czy się zachowywali, zahaczało bardziej o jakąś parodię thrilleru. Oczywiście jakiś akcent humorystyczny to nic złego, ale od czasu do czasu i z wyczuciem momentu. Tutaj odnosi się wrażenie, że wszyscy bez przerwy sobie żartują.

Dialogi bywały nienaturalne, szczególnie na początku, a czasem brzmiały jak rozmowa nastolatków, a nie dorosłych, dojrzałych ludzi. Z czasem jest trochę lepiej, co nie zmienia mojego przekonania, że niektóre rozmowy, kompletnie nie na temat, były niepotrzebne.

Bohaterowie dużo krzyczą. Naprawdę mnóstwo tu wykrzykników. Liczyłam je przez jakiś czas i po 340 stronach wyszło mi ich około 1490. Tak samo mnóstwo tu zestawów trzykropków. Nie widziałam dotąd książki, która miałaby tyle trzykropków. Tu również pokusiłam się o policzenie i po tej samej ilości stron wyszło mi około 1750. Może te liczby same w sobie niewiele mówią, ale to widać, gdy się czyta.

Sama historia o ile jest nawet spójna i to co się w niej dzieje ma dużo sensu i niezbyt czułam, że coś jest tam "naciągane", żeby popchnąć historię do przodu (cudowne olśnienia, wizje, wręcz nadprzyrodzone umiejętności głównego detektywa),to mam wątpliwości, czy niektóre wątki były tu potrzebne, bo na dobrą sprawę ostatecznie niewiele z tego wynika. Jest niby jedna zbrodnia, potem okazuje się, że wychodzą jakieś nowe fakty związane z zupełnie czymś innym, ale jeśliby ich nie było, to szczególnej różnicy by się nie odczuło, bo ta "grubsza sprawa" nieszczególnie przekłada się na całość. Niemal wszystko się tu załatwia na zasadzie układów, czyli "ty nam coś zdradzisz, a my w zamian nic nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy" i to też mi się nie podoba. Uważam, że dało się to znacznie zgrabniej rozegrać.

Tę książkę generalnie źle mi się czytało. Nie wiem, czy to efekt tego, że mam akurat lekki zastój czytelniczy, ale faktem jest, że wciągnęłam się w to wszystko dopiero na jakichś ostatnich 5 rozdziałach. Niewiele się tu dzieje. Wątki związane z ofiarą i co się z nią działo były znacznie ciekawsze niż prowadzone śledztwo. Kompletnie też nie wczułam się w klimat, nie czułam nawet palącej potrzeby czytania dalej choćby z ciekawości, właśnie między innymi przez to, o czym wspomniałam na początku - że najwyraźniej sami główni bohaterowie niezbyt się tym przejmowali.

A co do głównych bohaterów - nie obchodzili mnie ani trochę, nie czułam do nich sympatii, za jakiś tydzień już nawet nie będę o nich pamiętać. Ich metody przesłuchań świadków też pozostawiają wiele do życzenia.

Czytałam tę książkę z myślą, że dostanę pozytywnego kopa w twarz i pierwszy rozdział, który zapowiadał brutalną historię, odbieram teraz jako wabik, żeby kogoś zachęcić do dalszego czytania. Słowa autora, gdzie mówi, żeby go nie oskarżać, że jest "zwyrodniały, spaczony, przesadza, wyolbrzymia"... faktycznie wyolbrzymia, ale wyolbrzymia tymi słowami. Jeśli ktoś przeczytał trochę takiego typu książek w swoim życiu, to co się tu dzieje, nie zrobi na nim wielkiego wrażenia. To też brzmi dla mnie jak reklama. I żałuję, że dałam się na to złapać.

Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, że to już siódma część serii, bo mi to wygląda bardziej na debiut. Jestem mocno zawiedziona. Jedna gwiazdka więcej tylko za pomysł na fabułę i za to, że końcówka była ciut lepsza niż początek.

Czytanie tej książki zajęło mi znacznie więcej czasu niż na ogół zajmuje mi czytanie takich thrillerów.

Historia zaczyna się oczywiście od zwłok i to nie byle jakich, bo mamy do czynienia z 13-latkiem pobitym na śmierć. Nie ma tu seryjnego mordercy - cała fabuła kręci się wokół tego jednego zabójstwa. Mamy też dwie linie czasowe. Jedna z perspektywy policjantów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
429
260

Na półkach:

To moje trzecie spotkanie z Panem Dominikiem i z pewnością nie ostatnie. Książka dla ludzi o baardzo mocnych nerwach. Sam autor pisze o swoim dziele w następujący sposób "Te stronice będą niesmaczne. Nie czytajcie. Jeśli jednak postanowicie wytrzymać do końca, nie wytykajcie mi, że jestem zwyrodniały i spaczony, że przesadzam, usiłuję wyolbrzymiać, nie znam miary. (…) Rzeczywistość jest o wiele gorsza." I po ukończeniu tego dzieła nie wiem czy rzeczywistości może być jeszcze gorsza od tego, co spotkało 13-letniego chłopca.
Książka naprawdę robi wrażenie, jest mnóstwo szczegółów, do których śledczy wracają cały czas, każdy przedmiot, każde spotkanie, każda postać, a nawet każde potknięcie ma w tej książce jakieś znaczenie. REWELACJA 10/10

To moje trzecie spotkanie z Panem Dominikiem i z pewnością nie ostatnie. Książka dla ludzi o baardzo mocnych nerwach. Sam autor pisze o swoim dziele w następujący sposób "Te stronice będą niesmaczne. Nie czytajcie. Jeśli jednak postanowicie wytrzymać do końca, nie wytykajcie mi, że jestem zwyrodniały i spaczony, że przesadzam, usiłuję wyolbrzymiać, nie znam miary. (…)...

więcej Pokaż mimo to

avatar
739
606

Na półkach: ,

Tradycyjnie wciągająca i z wyważonym, czarnym humorem.

Tradycyjnie wciągająca i z wyważonym, czarnym humorem.

Pokaż mimo to

avatar
274
130

Na półkach:

Osadzony w postkomunistycznych realiach słowacki Sherlock Holmes. Jak dla mnie trochę zbyt drastyczna, a miejscami opisy niejasne, nie wiem, czy to kwestia polskiego przekładu, ale czasem ciężko było wyłuskać, o co faktycznie chodzi. Fabuła bardzo wciągająca.

Osadzony w postkomunistycznych realiach słowacki Sherlock Holmes. Jak dla mnie trochę zbyt drastyczna, a miejscami opisy niejasne, nie wiem, czy to kwestia polskiego przekładu, ale czasem ciężko było wyłuskać, o co faktycznie chodzi. Fabuła bardzo wciągająca.

Pokaż mimo to

avatar
3072
2465

Na półkach: ,

225/2018

225/2018

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    287
  • Przeczytane
    176
  • Posiadam
    46
  • Ulubione
    5
  • 2018
    4
  • Kryminały
    3
  • Ebooki
    3
  • 2019
    3
  • Z biblioteki
    3
  • E-book
    3

Cytaty

Więcej
Dominik Dán Grzech nasz codzienny Zobacz więcej
Dominik Dán Grzech nasz codzienny Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także