Książka jest prezentowana jako taka która przedstawia znane od dawna historie jako element współczesnego i otaczającego nas kapitalizmu.
Po całkiem ciekawym wstępie rozpoczyna się analiza historii o 3 świnkach. Już w połowie 10cio stronicowego rozdziału książka całkowicie wytraca impet i gubi się w zeznaniach...
Napisana jest typową amerykańską, stylistyczną kalką pełną sarkazmu. Przedstawione baśnie praktycznie nijak mają się do interpretacji autora, który jedno zdanie przeczytał, a dopisał dwadzieścia swoich. W efekcie otrzymujemy miałkie narzekanie na kapitalizm (nie piszę, "krytyka", bo to wymagałoby jakiegokolwiek konstruktywnego argumentowania) na poziomie co najwyżej licealnym. Czytając niektóre fragmenty typu "kapitaliści zorientowali się, że mogą sprzedawać żyletki do golenia nie tylko kobietom ale i mężczyznom. Wydają setki milionów dolar by pod pozorem higieny (!) napędzać swój biznes".
Ta "książka" to typowy przykład, że więcej ludzi książki pisze niż je czyta, a nawet ci którzy je piszą niekoniecznie dużo czytają.

Książka jest prezentowana jako taka która przedstawia znane od dawna historie jako element współczesnego i otaczającego nas kapitalizmu.
Po całkiem ciekawym wstępie rozpoczyna się analiza historii o 3 świnkach. Już w połowie 10cio stronicowego rozdziału książka całkowicie wytraca impet i gubi się w zeznaniach...
Napisana jest typową amerykańską, stylistyczną kalką pełną...

szczerze mówiąc nie wiem co mnie podkusiło do kupna tej książki. Teza autora od początku jest jasna, czyli że kapitalizm to samo zło i cała narracja jest temu podporządkowana. Sam mam odwrotne poglądy ale byłem ciekawy czy autor będzie miał jakieś ciekawe uzasadnienia dla swojej tezy, które dadzą mi asumpt do przemyśleń co do własnych poglądów. Niczego takiego nie doświadczyłem i stąd moja niska ocena tej pozycji. Zdaję sobie sprawę, że kapitalizm nie jest idealny, ma całkiem sporo wad ale poza łatwą krytyką bardzo ciężko jest przedstawić inną ideę, która potrafiłaby w sposób w miarę skuteczny prowadzić do bogacenia się narodów, poczynając od ich elit po najniższe warstwy społeczne.

szczerze mówiąc nie wiem co mnie podkusiło do kupna tej książki. Teza autora od początku jest jasna, czyli że kapitalizm to samo zło i cała narracja jest temu podporządkowana. Sam mam odwrotne poglądy ale byłem ciekawy czy autor będzie miał jakieś ciekawe uzasadnienia dla swojej tezy, które dadzą mi asumpt do przemyśleń co do własnych poglądów. Niczego takiego nie...

Zacznę od tego, że nie mam pojęcia dlaczego ta pozycja trafiła na moją listę. Niemniej skoro się tam znalazła nadszedł na nią czas. Na jej korzyść składa się fakt że, jak ją otworzyłam to przerwałam na stronie 73 gdzie naszły mnie refleksje dotyczące jej konwencji. Czyta się ją przyjemnie, dużo ciekawych historii przytaczanych ni to fakt ni to baśń. Jednak po drugim rozdziale powoli robi się bardzo gorzko, gdyż autor mówiący na początku o tym jak nie moralne jest szukanie wilka sam zdaje się go szukać. Wydaje mi się, że autor w pewnym momencie imputuje, że wolny rynek daje miejsca dla samozwańczych dyktatoro-cesarzy. Co więcej pokazując paskudne zachowania bezwzględnych kapitalistów czy rządnych zysków za wszelką cenę akcjonariuszy krytykuje kapitalizm? Poprzednie zdanie zakończyłam znakiem zapytania bo intencje autora są mi po tej lekturze całkiem obce.

Zacznę od tego, że nie mam pojęcia dlaczego ta pozycja trafiła na moją listę. Niemniej skoro się tam znalazła nadszedł na nią czas. Na jej korzyść składa się fakt że, jak ją otworzyłam to przerwałam na stronie 73 gdzie naszły mnie refleksje dotyczące jej konwencji. Czyta się ją przyjemnie, dużo ciekawych historii przytaczanych ni to fakt ni to baśń. Jednak po drugim...