Komandosi Hitlera. Niemieckie siły specjalne w czasie II wojny światowej
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo RM
- Data wydania:
- 2016-12-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-12-13
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377734780
Na morzach Niemcy rzucili do walki flotylle „żywych torped” i kutrów wypełnionych materiałami wybuchowymi. W powietrzu z pierwszych sprawnych samolotów odrzutowych zorganizowali eskadry mające powstrzymać aliancką ofensywę bombową. Z kolei na lądzie elitarne, świetnie wyszkolone i śmiałe jednostki „Brandenburg” przenikały daleko na nieprzyjacielskie tyły, a pod koniec wojny bataliony starszych wiekiem mężczyzn wyruszyły pieszo lub rowerami do Berlina, aby bronić stolicy Rzeszy przed szturmem radzieckich sił pancernych. W innych częściach Niemiec organizacja o nazwie Werwolf werbowała i szkoliła młodzież w prowadzeniu działań partyzanckich. W wojnie wzięli też czynni udział młodzicy z Hitlerjugend, nastolatki, czasem po prostu dzieci, dokonujące aktów sabotażu w obiektach wojskowych i napadające na brytyjskich i amerykańskich żołnierzy. Niemieckie siły specjalne w latach drugiej wojny światowej nigdy nie osiągnęły potencjału dorównującego temu, który stał się udziałem alianckich spadochroniarzy, komandosów i rangersów czy też jednostek SAS (Special Air Service). Szkodliwe wewnętrzne konflikty oraz tradycyjna nieufność i konserwatywność niemieckiego naczelnego dowództwa hamowały ich rozwój. Miały jednak swój udział w próbach uchronienia Rzeszy przed klęską w ostatniej fazie wojny.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 11
- 7
- 3
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Komandosi Hitlera. Niemieckie siły specjalne w czasie II wojny światowej
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Publikowanie tego typu monografii (wydanych przed 1990 rokiem) bez gruntownego uzupełnienia nie ma większego sensu, gdyż prezentują one ogromne luki w przekazywanych faktach i niekiedy wręcz kuriozalne informacje, których ówcześnie w żaden sposób nie można było zweryfikować. Jedną z nich była wzmianka o zbrojnej grupie specjalnej, złożonej z Niemców i kolaborujących sowietów, która pozostając w przebraniu radzieckich żołnierzy przekazywała meldunki o ruchach wojsk w ZSRR kilka lat po zakończeniu wojny (!) Jak? Komu? O tym autor już nie wspomina, ważne że dobrze brzmi - czytelnik nie musi wszystkiego wiedzieć. Odnoszę wrażenie, że wszystkie te "anonimowe relacje" na które powołuje się Lucas są jego czystym wymysłem, ponieważ autor wyraźnie lubi popuszczać wodze fantazji nawet przy przekazywaniu suchych faktów. Książka pierwotnie ukazała się na zachodzie w 1985 roku; prezentuje stan (nie)wiedzy na ten czas i punkt widzenia podobny do Naszych "Żółtych tygrysów" - z tą różnicą, że została wydana po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Na tak anachronicznym stanie wiadomości nie da się zbudować dobrej i rzetelnej wiedzy.
Publikowanie tego typu monografii (wydanych przed 1990 rokiem) bez gruntownego uzupełnienia nie ma większego sensu, gdyż prezentują one ogromne luki w przekazywanych faktach i niekiedy wręcz kuriozalne informacje, których ówcześnie w żaden sposób nie można było zweryfikować. Jedną z nich była wzmianka o zbrojnej grupie specjalnej, złożonej z Niemców i kolaborujących...
więcej Pokaż mimo to"Kit, mydło i powidło"
Kiedyś tytułowym zwrotem określano sklepy mające w swojej ofercie dość duży i niewyszukany asortyment. W takim sklepie można było kupić butelkę wódki, chleb, baterie do latarki, klej butapren, dętkę do roweru i wiele innych przydatnych rzeczy. Wiadomo, nie był to sklep wyspecjalizowany, ale wszystkim dogodził w niewielkim zakresie.
Tak jest z opiniowaną książką. Zawiera ona zarys powstania i działania niektórych formacji zbrojnych w III Rzeszy o charakterze specjalnym.
Autor we wstępie powołuje się na "elitę" sił zbrojnych. Mianem tym określano na ogół odziały komandosów operujące na tyłach wroga oraz jednostki szturmowe wojsk powietrzno desantowych. W publikacji tą definicję spełnia częściowo opisywana jednostka "Brandenburg" czy komandosi Skorzenego. Na pewno nie można pod szyld jednostek elitarnych podciągnąć Werwolfu czy KG 200. Jednostkami specjalnymi (komandosami) nie były też broniące III Rzeszy Jagdfliegerführer-y. Nawet jeżeli sformowano je z asów lotnictwa.
Dlatego na wstępie napisałem o sklepie. W książce mamy wszystkiego po trochu. Jest to napisane przystępnym językiem, ciekawie i wciągająco. Danie dla niewybrednego początkującego smakosza tematu. Wydaje mi się, że autor chciał złapać zbyt wiele srok za ogon, przez co zrobił się niezły bigos. Książka może być niezłym wstępem do przygody związanej z pogłębianiem zagadnień. Daje też bardzo ogólne i mgliste pojęcie o tym co się działo. Nie pomogą "wyrafinowane" schematy organizacyjne jednostek choć dodadzą "+100 do specjalizacji".
Autora czasami ponosi zbytnia fantazja i nie ze wszystkimi poglądami jestem w stanie się zgodzić. Dość często pisarz powołuje się na braki w dokumentacji i wspomnieniach, co mija lekko się z prawdą. Szczególnie w temacie KG 200 ukazało się kilka pozycji, których na próżno szukać w wybranej bibliografii. Tak na marginesie jest ona bardzo skromna jak tak przekrojową książkę. Wydaje się też mało związana z tematem w niektórych kwestiach. Może to niefortunny wybór ? Książka nie jest stara, bo napisano ją w 1985 roku. I owe wspomnienia powinny być dostępne.
Swoje trzy grosze dołączył też tłumacz. (Mam nadzieje, że to on a nie pisarz).
Mamy więc "ruchome warownie" przypominające jeże w walkach na wschodzie. Wyjaśniam, że chodzi o wędrujące kotły. Okrążona jednostka była zbyt liczna, aby można ją było zlikwidować i przemieszczała się w kierunku swoich linii. Takie wędrujące kotły były zjawiskiem dość powszechnym podczas walk na ziemiach polskich w 1944-45 roku. Dlaczego tłumaczowi/pisarzowi przypominają jeża? Spekuluję, że chodzi o mapy sztabowe gdzie takie kotły oznaczano kołem z kolcami na zewnątrz okręgu...
Wedle książki jednostki włoskich nurków używały batyskafu, aby dostać się na miejsce akcji. Batyskaf – statek podwodny z własnym napędem przeznaczony do badań głębinowych, by się obraził słysząc takie określenie. Ów batyskaf był załogową torpedą (zwaną niekiedy żywą torpedą),która transportowała nurków na miejsce akcji. Warto wspomnieć, że ten pojazd ze względu na wygląd nazywany był po prostu świnią.
Kwestia sukcesów "negrów" jest dyskusyjna. Autor twierdzi, że alianci nie stracili w wyniku ich ataku żadnego krążownika. Niemieckie żywe torpedy niestety ugodziły dość boleśnie PMW. W dniu 8 lipca 1944 r. został trafiony nasz krążownik Dragon. "Operator torpedy, podchorąży marynarki Karl Heinz Potthast, zdołał umknąć z miejsca ataku, gdyż okręty towarzyszące krążownikowi przyłączyły się do akcji ratunkowej. Został jednak wykryty przed powrotem do bazy i wzięty do niewoli. Dopiero później dowiedział się, że trafiony przez niego okręt był w istocie krążownikiem lekkim."(Wikipedia).
Nasz okręt był tak poważnie uszkodzony, że skończył jako element sztucznego falochronu.
Takich niedopowiedzeń jest niestety trochę. Dość specyficznym zabiegiem autora było wymyślenie jak przebiegło zdobycie mostu na wschodzie przez niemiecką jednostkę specjalną. Pisarz tłumaczy się brakiem oficjalnych dokumentów.
Dla mnie takie działania dyskryminują publikacje i nie zapewniają jej miejsca w biblioteczce.
Jeżeli ktoś zaczyna przygodę z historią można mu tę książkę polecić. Jest jak przekąska, która rozbudzi apetyt przed dalszym poszukiwaniem. Zawodowcy mogą sobie darować i sięgnąć po inne źródła.
"Kit, mydło i powidło"
więcej Pokaż mimo toKiedyś tytułowym zwrotem określano sklepy mające w swojej ofercie dość duży i niewyszukany asortyment. W takim sklepie można było kupić butelkę wódki, chleb, baterie do latarki, klej butapren, dętkę do roweru i wiele innych przydatnych rzeczy. Wiadomo, nie był to sklep wyspecjalizowany, ale wszystkim dogodził w niewielkim zakresie.
Tak jest z...