Książkę pt.: „Pamiętnik rosyjskiej debiutantki” kupiłam ładnych kilka lat temu, podczas urlopu nad morzem. Zaintrygował mnie autor – Rosjanin (żydowskiego pochodzenia),który w dzieciństwie wyemigrował do Ameryki. Porównywany do współczesnego Gogola, Nabokowa, Hallera… Ponieważ pisarzy rosyjskich darzę szczególną estymą i często sięgam po dzieła Bułhakowa czy Dostojewskiego, uznałam, że bardzo ciekawym doświadczeniem będzie przeczytanie współczesnej książki młodego, rosyjskiego autora, tym bardziej, że w naszym kraju był i chyba nadal jest postacią zupełnie nieznaną! W ramach nadrabiania zaległości i zamykania starych spraw, postanowiłam więc sięgnąć po „Pamiętnik rosyjskiej debiutantki”. Cieszę się, iż podjęłam tę decyzję.

Główny bohater powieści – Władimir Girszkin do złudzenia przypomina samego autora, na co wskazują m.in. podobieństwa życiorysów obu panów. Dość dobrze zasymilował się on z amerykańskim społeczeństwem, znalazł w nim miejsce dla siebie i spokojną – by nie powiedzieć nudną – posadkę w Towarzystwie Asymilacji Imigrantów. Tak więc, niemal z zawodowego punktu widzenia, musiał odnaleźć się w tym nowym, innym świecie – z dala od ojczyzny. Władimir to taka typowa niedojda, bez większych ambicji, nieudacznik bez pomysłu na siebie.

Pewnego razu, okoliczności sprawiają, że ma szansę zdobyć wielkie pieniądze i zaimponować w ten sposób swojej nowej, amerykańskiej i zupełnie przypadkowo poznanej dziewczynie. W tym celu wyrusza w podróż na Stary Kontynent i trafia do wyimaginowanej Stołowiejskiej Prawdy (wzorowanej na czeskiej Pradze),gdzie zaczyna zupełnie nowe życie. O tym, jak przebiegała ta intensywna i intrygująca przygoda oraz jakie miała zakończenie, dowiedzą się ci, którzy sięgną po książkę… Będzie dreszczyk emocji – i to nie jeden – będzie również trochę miłosnych uniesień i porządna dawka rosyjsko-żydowskiego humoru.

W swojej książce autor bardzo dokładnie bada amerykańską współczesność, jaką zna z własnej codzienności. Jednak w jego twórczości nie znajdziemy raczej poprawnej politycznie pochwały różnorodności kulturowej. W książce aż roi się od etniczno-religijnych stereotypów – skądinąd bardzo zabawnych. Shteyngart jawi się jednak jako sympatyk kultury amerykańskiej, z naciskiem na nowojorską. W tej metropolii czuje się jak w domu – podobnie jak jego bohater. Daje to nadzieję, że nasz bohater – mimo licznych zawirowań – znajdzie w końcu swoją przystań…

Może porównania do klasyków literatury rosyjskiej, o których wspomniałam na wstępie, są nieco na wyrost, jednak lektura tej książki była bardzo ciekawym doświadczeniem i miłą odmianą od bardziej popularnych książek. Niszowa, oryginalna, dowcipna, lekka. Polecam.

Książkę pt.: „Pamiętnik rosyjskiej debiutantki” kupiłam ładnych kilka lat temu, podczas urlopu nad morzem. Zaintrygował mnie autor – Rosjanin (żydowskiego pochodzenia),który w dzieciństwie wyemigrował do Ameryki. Porównywany do współczesnego Gogola, Nabokowa, Hallera… Ponieważ pisarzy rosyjskich darzę szczególną estymą i często sięgam po dzieła Bułhakowa czy...

Typowa debiutancka powieść,pisana pod krytyków - w moim odczuciu.
Pojawia się tu sporo nazwisk pisarzy,tytułów,cytatów,co ma sugerować,niebywałą wprost, znajomość literatury,a w połączeniu z dużą dawką humoru,czasami czarnego i umiejętnościami słowotwórczymi,daje obraz autora z mocno-ponadprzeciętnym ilorazem inteligencji.
Czyta się lekko i przyjemnie (bardzo fajny przekład),
ale po lekturze nie zostaje ślad po upływie tygodnia.
Finał historii - rozczarowujący.
Dużo lepsza jest "Supersmutna i prawdziwa historia miłosna",która mi wpadła w łapska czas temu jakiś.

Typowa debiutancka powieść,pisana pod krytyków - w moim odczuciu.
Pojawia się tu sporo nazwisk pisarzy,tytułów,cytatów,co ma sugerować,niebywałą wprost, znajomość literatury,a w połączeniu z dużą dawką humoru,czasami czarnego i umiejętnościami słowotwórczymi,daje obraz autora z mocno-ponadprzeciętnym ilorazem inteligencji.
Czyta się lekko i przyjemnie (bardzo fajny...

debitutant - na balu chyba. Ok, jakieś nieznane fakty mi przemknęły, ale za mało.

debitutant - na balu chyba. Ok, jakieś nieznane fakty mi przemknęły, ale za mało.