rozwińzwiń

W ślady Kolumba cz. I Atlantyk - Pacyfik

Okładka książki W ślady Kolumba cz. I Atlantyk - Pacyfik Melchior Wańkowicz
Okładka książki W ślady Kolumba cz. I Atlantyk - Pacyfik
Melchior Wańkowicz Wydawnictwo: Heraclon International Cykl: Melchior Wańkowicz. Dzieła (tom 5) publicystyka literacka, eseje
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Cykl:
Melchior Wańkowicz. Dzieła (tom 5)
Wydawnictwo:
Heraclon International
Data wydania:
2016-04-18
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-18
Język:
polski
ISBN:
9788379271672
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
420
209

Na półkach:

Od dawna chciałem coś przeczytać o Stanach. I o prowincji i o wielkich aglomeracjach, o podróży wszerz. Podobnego do Fiedlera, może z nutą imigranckiego Remarque. Jak się zdaje, coś, mniej więcej w tym stylu, znalazłem u rodziców na półce.

Książka składa się jakby z 2 części. Pierwsza, to podróż przez USA, od oceanu do oceanu. Tu się odnalazłem. Autor jedzie z żoną samochodem. Mija różne miasta, tereny. Spotyka ciekawych ludzi, podaje dużo ciekawych informacji, o Polakach, o lokalnych bohaterach jest garść statystyk. Może przydałoby się trochę więcej opisów przyrody. Autor mocno podjarany amerykańskimi nowinkami. Ale trudno się dziwić, to były wszak czasy głębokiej komuny w Polsce. Trochę mi to przypomina ten film z Kargulem i Pawlakiem za oceanem. Rzeczywiście, pióro Wańkowicza jest celne i ostre, pewnie też, z punktu widzenia dzisiejszych czasów, mało poprawne politycznie. Tak to jednak wówczas było, mało feministycznie i niekiedy mocno segregująco rasowo.

Druga część to pobyt w LA, opis życia tamtejszej bohemy artystycznej, wizyt w zoo, Disneylandzie itd. Trochę znowu historii znajomych Polaków. Takie pomieszanie z poplątaniem.

Jest to ciekawy reportaż, z pozoru tylko stanowiący spójną całość. Irytuje jednak duża ilość dygresji, retrospekcji. Pół biedy jak to jeszcze o Ameryce. Autor wspomina jednak jak to robił przed laty prawo jazdy, coś tam o wojnie. Mocno rozbija to akcję, sprawia niekiedy wrażenie chaosu. Jakby pisał to jakiś wszystkowiedzący pan, który zawsze musi coś wtrącić, bo co on to nie widział, czego on to nie wie.

Generalnie ok.

Od dawna chciałem coś przeczytać o Stanach. I o prowincji i o wielkich aglomeracjach, o podróży wszerz. Podobnego do Fiedlera, może z nutą imigranckiego Remarque. Jak się zdaje, coś, mniej więcej w tym stylu, znalazłem u rodziców na półce.

Książka składa się jakby z 2 części. Pierwsza, to podróż przez USA, od oceanu do oceanu. Tu się odnalazłem. Autor jedzie z żoną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
130
123

Na półkach:

To nie jest ksiązka typu usiąść i przeczytać , to trzeba smakować i powracać .Wańkowicz klasyka gatunku, gawęda o czasach których już nie ma i nie wrócą .Retropsekcyjna podróż w czasie i przestrzeni niedostępnej dla śmiertelników jego czasu i jeszcze dużo póżniej. Zachęcam wszystkich dla których zaprzeszłość ma znaczenie.

To nie jest ksiązka typu usiąść i przeczytać , to trzeba smakować i powracać .Wańkowicz klasyka gatunku, gawęda o czasach których już nie ma i nie wrócą .Retropsekcyjna podróż w czasie i przestrzeni niedostępnej dla śmiertelników jego czasu i jeszcze dużo póżniej. Zachęcam wszystkich dla których zaprzeszłość ma znaczenie.

Pokaż mimo to

avatar
1319
1033

Na półkach: ,

Tego świata już nie ma.

Pierwszy tom podróżniczej, było nie było, książki Melchiora Wańkowicza po Stanach Zjednoczonych Ameryki daje ciekawy obraz świata, którego już nie ma. Widzimy Amerykę ciągle na brzegu kapitalizmu, takiego jaki znamy go dzisiaj. Globalizacja raczkuje, ale biznes znajduje sporo miejsca do ekspansji. Wszystko przedstawia nam przybysz z komunistycznej Polski, który wyraża (prawie) bezkrytyczny podziw dla amerykańskiej skuteczności.

Interesujące są fragmenty dotyczące chociażby motoryzacji. Każdy Amerykanin musi posiadać samochód. O trucicielskim wpływie na środowisko takich postaw nie ma mowy. Z wyjątkiem, kiedy Wańkowicz dociera do Los Angeles i narzeka na smog. Tak, właśnie. Smog, który odpowiedzialny jest za śmierć ludzi. Wtedy to było jasne, a dziś bywa kwestionowane. Zagadkowe bywają losy świata. Sam autor z uporem maniaka nie interesuje się przyrodą w ogóle, a jedynie sposobem życia Amerykanów, ich przyzwyczajeniami oraz zwraca uwagę na wszelkie różnice między Polską a USA.

Najciekawiej wypadają różne, zabawne wtręty jak rozmowy z żoną lub spotkanie z innymi pisarzami spoza Polski. Tam rozmowy, zaskakująco konkretne, dotyczą nakładów oraz aspektu finansowego prowadzonego przez siebie życia zawodowego. O wymienia doświadczeń – cisza. Nie czuję się porwany, ani specjalnie ukontentowany, ale dla języka oraz zobaczenia świata sprzed własnych narodzin – warto.

Inne: http://www.nowamuzyka.pl/author/jaroslawszczesny/

Tego świata już nie ma.

Pierwszy tom podróżniczej, było nie było, książki Melchiora Wańkowicza po Stanach Zjednoczonych Ameryki daje ciekawy obraz świata, którego już nie ma. Widzimy Amerykę ciągle na brzegu kapitalizmu, takiego jaki znamy go dzisiaj. Globalizacja raczkuje, ale biznes znajduje sporo miejsca do ekspansji. Wszystko przedstawia nam przybysz z komunistycznej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
132

Na półkach: , ,

„Śladami Kolumba”, czyli „Atlantyk – Pacyfik”, „Królik i oceany” oraz „W pępku Ameryki” dziś lekko „trąci myszką”, a miejscami trzeba się upewnić, czy M. Wańkowicz to pisał (ile pszenicy uprawia się w USA i jaka jest wydajność z hektara? – bez tej wiedzy chyba bym spokojnie nie zasnął),i dziś Stany Zjednoczone są zupełnie inne niż „w czasach autora”, ale jeśli ktoś chce USA poznać – lektura obowiązkowa. Zdecydowanie lepsze niż dziesiątki książek, które się ukazały w ostatnich latach, kiedy to każdy, kto odwiedził Stany musi o tym koniecznie opowiedzieć, a że nie bardzo ma o czym, a na dodatek pisać nie potrafi powstają takie dziwolągi jak np. „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”, która to książkę czytając ma się wrażenie, że autor trochę poczytał amerykańskich gazet, odwiedził Wikipedię i… odkrył Amerykę!

„Śladami Kolumba”, czyli „Atlantyk – Pacyfik”, „Królik i oceany” oraz „W pępku Ameryki” dziś lekko „trąci myszką”, a miejscami trzeba się upewnić, czy M. Wańkowicz to pisał (ile pszenicy uprawia się w USA i jaka jest wydajność z hektara? – bez tej wiedzy chyba bym spokojnie nie zasnął),i dziś Stany Zjednoczone są zupełnie inne niż „w czasach autora”, ale jeśli ktoś chce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
650
645

Na półkach:

"Atlantyk-Pacyfik" - audiobook w wykonaniu Marcina Popczyńskiego.

Wszelkie książki opisujące USA i podróże po nich to jest moja pasja! I nie tylko moja, jak się okazuje bo samych Polaków, którzy o tym pisali jest co najmniej ze trzydzieścioro: począwszy od "Listów z podróży do Ameryki" Henryka Sienkiewicza (wspaniałe!),poprzez "Delicje Ciotki Dee" Teresy Hołówki (rewelacyjne - zwłaszcza czytane w latach 80-tych!) aż do "Wałkowania Ameryki" Marka Wałkuskiego. Ciekawe jest czytanie jak piszą często o tych samych sprawach na przestrzeni wieków - pierwszą z tych książek dzieli od ostatniej ponad 100 lat!
O autorach obcojęzycznych jak "Made in USA" Guy Sormana już nie trzeba wspominać. Choć nadal moim marzeniem jest nabycie kiedyś i przeczytanie "O demokracji w Ameryce" Alexisa de Tocqueville.

No i nawinęła mi się kolejna pozycja - tym razem naszego klasyka reportażu, Melchiora Wańkowicza. Co prawda opisuje USA głównie z pozycji kierowcy samochodu - ale w końcu tak właśnie wygląda życie w Ameryce: samochód to najważniejsza jego część.

Pozycja ta, pisana w latach 50-tych ma kilka ciekawych smaczków, które mi szczególnie utkwiły w głowie:
- Rozterki polskich emigrantów "wracać-nie wracać" i bardzo dyplomatyczne odnoszenie się do nich przez Wańkowicza (książka była do wydania w PRL).
- Niemal bezpośrednie relacje z trwających w tym czasie zajść na tle rasowym (bojkot autobusów w Montgomery i związane z tym zastraszanie Murzynów, Ku-Klux-Klan itd.).
- Sprawy walki (lub nie-walki) z imigracją z Meksyku (jakoś ten temat zyskał na aktualności).
- Opis wdrażanego wtedy właśnie w USA systemu automatycznych central telefonicznych. Młodzi czytelnicy z pewnością nie potrafią sobie wyobrazić tego, że kiedyś czegoś takiego nie było!
- Bardzo zabawnie i celnie opisane relacje małżeńskie autora!

Jak ktoś jest pasjonatem USA, jak ja, to koniecznie!

"Atlantyk-Pacyfik" - audiobook w wykonaniu Marcina Popczyńskiego.

Wszelkie książki opisujące USA i podróże po nich to jest moja pasja! I nie tylko moja, jak się okazuje bo samych Polaków, którzy o tym pisali jest co najmniej ze trzydzieścioro: począwszy od "Listów z podróży do Ameryki" Henryka Sienkiewicza (wspaniałe!),poprzez "Delicje Ciotki Dee" Teresy Hołówki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1885
185

Na półkach: , , , , ,

Niewątpliwie rozczarowanie. Gawędziarski styl Wańkowicza mnie nie porywa. Wydaje mi się, że w większości przypadków świadczy po prostu o braku dyscypliny - pisząc ten mega-reportaż autor był gwiazdą i mógł sobie pozwolić na gadulstwo. No i sobie pozwalał, moim zdaniem - ze szkodą dla książki, która poza tym zawiera mnóstwo ciekawych informacji, opisów ludzi i sytuacji świadczących o wielkiej spostrzegawczości autora i odniesień do barwnej przeszłości Stanów Zjednoczonych. W momentach, gdy Wańkowicz zrzuca maskę wuja-żartownisia jego język staje się precyzyjny i ostry jak brzytwa a czynione wtedy poważne uwagi i odniesienia do wojennych i powojennych losów rodziny i przyjaciół – przejmujące.
Dla czytelnika z naszych czasów dodatkowym bonusem są opisy szalenie nowoczesnych wynalazków jak infrastruktura autostradowa, połączenia międzymiastowe, płatności kartami kredytowymi itp. Dla autora - pieśń przyszłości, dla nas normalność. Widać też, jak wiele ułatwień się jednak nie przyjęło.
Całkowicie niespodziewanym aspektem odkrywania Wańkowicza jest dla mnie natomiast jego straszliwie szowinistyczny język... Jak by się nie starać z dystansem podchodzić do tego sposobu narracji, to on po prostu rzuca się w oczy na niemal każdej stronie. Nie mam zamiaru piętnować Wańkowicza z tego powodu, oczywiście, inne czasy, inny język, inne podejście. Natomiast nie sposób nie zauważyć, że świat Wańkowicza, to świat mężczyzn. Wszystko co ciekawe, jest odkrywane, doceniane i przeżywane przez mężczyzn. Żona, zwana Królikiem, niewątpliwie ukochana i traktowana z czułością, jest jednocześnie portretowana jako osoba miałka, nudna i upierdliwa, którą interesują w innych ludziach wyłącznie ich miłości i ich dzieci. Autor przyznaje kobietom, że są zdolne do posługiwania się logiką jedynie w sprawach drobnych. Typowy jest taki fragment: "Maszeruję ponuro do zlewu z ustawionymi po lunchu talerzami. Niech wie, że już rezygnuję z pisania. Będę już odtąd stale zmywał za nią. Już się na nic innego nie zdam...
Królika zawsze, bez pudła, ten akt samounicestwienia przeraża, rzuca się i wyrywa mi talerz.
- Oceniam mądrość Boską - mówię z ulgą - która sprawiła, że kobieta w ewolucji wszelkiego stworzenia milion lat po mężczyźnie zeszła z gałęzi. Przez to w zajęciu, z którego się mężczyzna urywa, wy się czujecie szczęśliwe."
Żart? Niewątpliwie w pewnym stopniu żart. Żartów lub wtrąceń tego typu jest jednak niewiele mniej niż stron. Naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że autor (podobnie jak inni światli i światowi mężczyźni z tego pokolenia) nie miał wątpliwości, że kobieta jest istotą niższą i otwarcie dawał wyraz temu stanowisku. Tylko pięćdziesiąt lat temu.
Opis zaś striptizu czy też pokazu tańca egzotycznego, którego autor był świadkiem w Nowym Orleanie, naprawdę bulwersuje. Żenuje go to przedstawienie, nie cieszy, zmusza do opuszczenia lokalu. Jaką refleksją podsumowuje ten fragment? Otóż że egzotyczne tancerki są przeraźliwie wręcz głupie…
Wańkowicz przewróciłby się w grobie, gdyby wiedział, że refleksją główną płynącą dla mnie z jego reportażu jest głęboka wdzięczność dla ruchów feministycznych.

Niewątpliwie rozczarowanie. Gawędziarski styl Wańkowicza mnie nie porywa. Wydaje mi się, że w większości przypadków świadczy po prostu o braku dyscypliny - pisząc ten mega-reportaż autor był gwiazdą i mógł sobie pozwolić na gadulstwo. No i sobie pozwalał, moim zdaniem - ze szkodą dla książki, która poza tym zawiera mnóstwo ciekawych informacji, opisów ludzi i sytuacji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2340
2337

Na półkach: , ,

Książka jest rewelacyjna, a uważny czytelnik jest w stanie wyłowić wszystkie smaczki z lektury. A jest ich wiele. Zwłaszcza dla współczesnego czytelnika. Otóż, cóż może być ciekawszego niż opis supermarketu, międzystanowych połączeń telefonicznych, sposobu wypożyczania aut, czy też zasady działania polisy ubezpieczeniowej na życie. Powiecie Państwo, przecież my to wszystko dobrze znamy. Tak, i owszem, teraz tak. A w latach pięćdziesiątych? A właśnie wtedy Melchior Wańkowicz przebywał z żoną, pieszczotliwie nazywaną Królikiem, w Stanach Zjednoczonych. Jego relacja jest pełna humoru i zdroworozsądkowego podejścia do świata. Nie popada w bezrefleksyjny zachwyt, lecz z dużą dozą dobroduszności wyławia ciekawostki, ot choćby taką, że amerykańscy naukowcy stwierdzili, iż szczupły pracownik biurowy jest bardziej efektywny, więc teraz pracownicy walczący z nadwagą otrzymują specjalny dodatek do pensji. Autor opisuje różnice między życiem współczesnego człowieka, a tym jakie wiedli pierwsi osadnicy. Pokazuje też jak wygląda codzienność jego znajomych z Polski, czy udało im się zaaklimatyzować i odnaleźć w tym Nowym Świecie. Z dumą podkreśla hart ducha i wytrwałość rodaków, czasami wspomina lata wojny, która wciąż jeszcze jest dobrze zakorzeniona w pamięci. Wspaniale podgląda się również stadło małżeńskie państwa Wańkowiczów. Ich utarczki słowne, przekomarzanie się, a przede wszystkim miłość jest widoczna na niemal każdej stronie książki. Do moich ulubionych sformułowań należą: „smrodek dydaktyczny, którym okadza mnie Królik” oraz „krzykawka pospolita”, w którą od czasu do czasu zmienia się żona, gdy chce oprotestować decyzje małżonka. Lektura, do której chętnie się wraca, przede wszystkim ze względu na jej niepowtarzalny klimat i leksykę. Polecam.

Książka jest rewelacyjna, a uważny czytelnik jest w stanie wyłowić wszystkie smaczki z lektury. A jest ich wiele. Zwłaszcza dla współczesnego czytelnika. Otóż, cóż może być ciekawszego niż opis supermarketu, międzystanowych połączeń telefonicznych, sposobu wypożyczania aut, czy też zasady działania polisy ubezpieczeniowej na życie. Powiecie Państwo, przecież my to wszystko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
575
17

Na półkach: , , , ,

Tę książkę trzeba smakować, czytać powoli, czasem przedzierać się przez specyficzny język autora, który na pewno nie do wszystkich trafia. Styl gawędziarski, dużo dygresji dotyczących nie tylko Ameryki, np. kiedy autor opisuje swoją wycieczkę do oceanarium w Kalifornii otrzymujemy zestaw wiadomości dotyczący podwodnej fauny. Nie jest to typowa książka podróżnicza choć opisuje relacje podróży autora i jego żony ze wschodniego wybrzeża na zachodnie. Trzeba pamiętać, że książka została napisana pięćdziesiąt lat temu i patrzeć na opis Stanów z perspektywy tamtych czasów. Uczta dla miłośników pióra Wańkowicza, którym zasmakuje klimat opowieści.

Tę książkę trzeba smakować, czytać powoli, czasem przedzierać się przez specyficzny język autora, który na pewno nie do wszystkich trafia. Styl gawędziarski, dużo dygresji dotyczących nie tylko Ameryki, np. kiedy autor opisuje swoją wycieczkę do oceanarium w Kalifornii otrzymujemy zestaw wiadomości dotyczący podwodnej fauny. Nie jest to typowa książka podróżnicza choć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
86
85

Na półkach:

Ależ z tego Wańkowicza gawędziarz! Opis kilkunastodniowej podróży przez Amerykę wspaniały. Podawane fakty i liczby musiały w momencie wydania książki (późny Gomółka) robić niezłe wrażenie na czytelnikach. Daję tylko 7 gwiazdek, bo o ile lektura początkowych 2/3 tekstu sprawiła mi wielką przyjemność, o tyle końcówka nieco zawiodła. Chodzi mi o ten moment, w którym Wańkowicz porzuca liniową narrację (pobyt w Hartford Foundation) i zaczyna troszkę "skakać w czasie". Niezależnie od tego - serdecznie polecam...

Ależ z tego Wańkowicza gawędziarz! Opis kilkunastodniowej podróży przez Amerykę wspaniały. Podawane fakty i liczby musiały w momencie wydania książki (późny Gomółka) robić niezłe wrażenie na czytelnikach. Daję tylko 7 gwiazdek, bo o ile lektura początkowych 2/3 tekstu sprawiła mi wielką przyjemność, o tyle końcówka nieco zawiodła. Chodzi mi o ten moment, w którym Wańkowicz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
300
284

Na półkach: , ,

Mimo, że czytałem ją nie aż tak dawno, jakieś ponad dwa lata temu to jakoś specjalnie nie zapadła mi w pamięć. Może dlatego, że autor jest już dość przebrzmiały (broń Boże jego samego, ani jego twórczości nie wartościuję),język, którym operował jakoś do mnie jako 31 latka nie dotarł. Pamiętam, że dość topornie mi się to czytało, mimo, że zawartość była bardzo jasna. Ot podróż z jednego wybrzeża USA na drugie. Wiele się spodziewałem po tej książce, ponieważ bardzo lubię taką społeczno-podróżniczą literaturę. Może też być tak, że akurat jak dla mnie ta książka tego autora jakoś nie "podpasowała".

Mimo, że czytałem ją nie aż tak dawno, jakieś ponad dwa lata temu to jakoś specjalnie nie zapadła mi w pamięć. Może dlatego, że autor jest już dość przebrzmiały (broń Boże jego samego, ani jego twórczości nie wartościuję),język, którym operował jakoś do mnie jako 31 latka nie dotarł. Pamiętam, że dość topornie mi się to czytało, mimo, że zawartość była bardzo jasna. Ot...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    152
  • Przeczytane
    131
  • Posiadam
    69
  • Teraz czytam
    9
  • Ulubione
    8
  • Reportaż
    5
  • Podróże
    3
  • Literatura polska
    2
  • 2009 Nabytki
    2
  • Polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W ślady Kolumba cz. I Atlantyk - Pacyfik


Podobne książki

Przeczytaj także