O carach, popach i bolszewikach
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej literatura podróżnicza
317 str. 5 godz. 17 min.
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Tytuł oryginału:
- Zaren, Popen, Bolschewiken
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
- Data wydania:
- 1957-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1957-01-01
- Liczba stron:
- 317
- Czas czytania
- 5 godz. 17 min.
- Język:
- polski
- Tłumacz:
- Maria Traczewska
- Tagi:
- Rosja Kaukaz podróż
Reportaże z podróży autora po Kaukazie na początku lat 20. XX w.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 11
- 6
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Tytuł jest zmyłką bo o popach nie ma tu w zasadzie nic a o carach tylko troszeczkę (a i to nie o nich). O bolszewikach jest sporo.
Kisch był pojechał do ZSRR w sprzyjającym momencie, na przełomie 1925 i 1926 roku, w szczytowym chyba okresie NEP-u. Partia bolszewików nie była jeszcze jednorodna, w kraju był jeszcze Trocki (wspominany bodajże trzykrotnie) a nie rządził jeszcze niepodzielnie Stalin (nie przypominam sobie, żeby Kisch o nim wspominał). Rozwijał się bujnie handel prywatny, jak u nas na przełomie lat 80-ych i 90-ych, rozwijało się indywidualne rolnictwo, jeszcze nikt nie wspominał o kolektywizacji. Jeszcze wierzono w to, że w zasadzie to ludzie są dobrzy z urodzenia i najwyższy wymiar kary wynosił 10 lat więzienia (chociaż spokojnie wspominano to, że w okresie rewolucji i wojny domowej trzeba się było wielu ludzi "pozbyć"). Obcokrajowcy nie musieli jeszcze jeździć po kraju z "Inturistem" i w towarzystwie nieodłącznego "przewodnika". W republikach zakaukaskich był wieki miks religijny i narodowościowy z całkiem sporym udziałem Niemców.
Można było się spodziewać, że uda się zbudować "komunizm z ludzką twarzą". Trzeba o tym pamiętać, żeby rozumieć dlaczego komunizm cieszył się sporą sympatią wówczas a tym bardziej w okresie Wielkiego Kryzysu.
Kisch był komunistą więc w jego reportażach widać dużo sympatii do ówczesnego ZSRR. Ale Kisch był przy tym świetnym reporterem, bardzo spostrzegawczym i obdarzonym mocnym poczuciem humoru. Kiedy czyta się teksty z tego zbioru w wielu momentach zadawałem sobie pytanie "czy on tak na poważnie czy on sobie podkpiwa z komunistów?". Tak jest, na przykład w "Pierwszym Maja i Wielkanocy" - u prawosławnych te dwa święta wypadały wówczas tego samego dnia.
Niektóre reportaże mogłyby powstać o wiele później bo nie straciły wiele na aktualności, jak na przykład "O zbiegach, nieletnich włóczęgach i pewnym małym poecie". ZSRR nie poradził sobie ze zjawiskiem "bezprizornych" do końca swojego istnienia...
My oczywiście wiemy co było później a Kisch nie wiedział, więc być może nadinterpretacją byłoby traktowanie ostatniego reportażu, o profesorze Iwanie Pietrowiczu Pawłowie oraz o jego psach, jako wizji przyszłości ZSRR. Ale może jednak Kisch wyczuwał coś wiszącego w powietrzu? Dziś nikt nie odgadnie.
Chociaż tekst o Pawłowie nie jest tak naprawdę ostatni bo trochę jako aneks dodany jest tekst o Warszawie tuż po zamachu majowym. Nie wystarczy być wielkim reporterem, trzeba jeszcze mieć fuksa, jak Kisch!
Tytuł jest zmyłką bo o popach nie ma tu w zasadzie nic a o carach tylko troszeczkę (a i to nie o nich). O bolszewikach jest sporo.
więcej Pokaż mimo toKisch był pojechał do ZSRR w sprzyjającym momencie, na przełomie 1925 i 1926 roku, w szczytowym chyba okresie NEP-u. Partia bolszewików nie była jeszcze jednorodna, w kraju był jeszcze Trocki (wspominany bodajże trzykrotnie) a nie rządził...
Ryszard Kapuściński pisał o reportażyście Egonie Kischu jako swoim mistrzu. Czy „O carach, popach i bolszewikach” tę opinię potwierdza? Obawiam się, że w niewielkim stopniu.
Zbiór jest owocem podroży Kischa do ZSRR w latach 1925-26 (wracając zdążył obejrzeć w Warszawie skutki zamachu majowego). Trudno powiedzieć, na ile sam mógł wpływać na to, co oglądał. Sprawia to w większości wrażenie „programu obowiązkowego”. Jego reportaże, słuszne i pozytywne, pokazują, jak to w Związku Radzieckim wszystko idzie ku lepszemu. Jeśli ktoś choć kilka lat spędził w PRL, to pamięta jeszcze wysiloną lirykę hut oraz „romantyzm budów” tudzież drętwe opisy walki proletariatu. Aż tak zły Kisch nie jest, ratuje go, tyle o ile, poczucie humoru oraz różnorodność tematów (dotarł m.in. na Kaukaz). Rzadko jednak pozwala sobie na jakiś rodzaj krytyki: „(…) uzewnętrznia się wyraźnie brak umiaru, dążenie do superlatywu, tak jaskrawo występujące wszędzie w całej Rosji – w pięciogodzinnych przedstawieniach teatralnych ze stu sztuczkami akrobatycznymi, stu chwytami reżyserskimi, stu pomysłami scenograficznymi, stu wspaniałymi osiągnięciami, stu powtórzeniami, stu przerostami infantylizmu, niedowarzenia i demencji starczej, w zebraniach z pięciogodzinnymi przemówieniami, w milionach portretów Lenina, znaczków z podobizną Lenina, w milionach broszur propagandowych (…)”.
Wydaje się, że temperament reporterski Kischa nie spełniał się w reportażach, w których, jak na przedstawieniu albo w muzeum, był tylko widzem. Kiedy może, wychodzi więc „do ludzi”, aby być z nimi w ich naturalnym środowisku, na ulicy, w pociągu, nad rzeką w czasie powodzi, w ośrodkach opiekuńczych dla bezdomnych dzieci. W tych właśnie pisanych z werwą obrazkach dopatrywać się można jego talentu.
Zajrzałam do Kischa, ponieważ jest w tej książce wywiad, który przeprowadził z ormiańskim katolikosem Jerzym V – z szacunkiem i (odnoszę takie wrażenie) wiernie oddając jego słowa. Jeśli ktoś interesuje się historią Rosji Radzieckiej albo historią reportażu, z pewnością coś ciekawego z lektury tego zbioru wyłuska. Dla pozostałych będzie to nudna ramota.
Ryszard Kapuściński pisał o reportażyście Egonie Kischu jako swoim mistrzu. Czy „O carach, popach i bolszewikach” tę opinię potwierdza? Obawiam się, że w niewielkim stopniu.
więcej Pokaż mimo toZbiór jest owocem podroży Kischa do ZSRR w latach 1925-26 (wracając zdążył obejrzeć w Warszawie skutki zamachu majowego). Trudno powiedzieć, na ile sam mógł wpływać na to, co oglądał. Sprawia to w...