rozwińzwiń

Nova

Okładka książki Nova Samuel R. Delany
Okładka książki Nova
Samuel R. Delany Wydawnictwo: Solaris Seria: Klasyka Science Fiction fantasy, science fiction
300 str. 5 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Klasyka Science Fiction
Tytuł oryginału:
Nova
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2014-02-28
Data 1. wyd. pol.:
2014-02-28
Liczba stron:
300
Czas czytania
5 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375900910
Tłumacz:
Jolanta Pers
Tagi:
science fiction ilirion kosmos wyścig
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2303
2125

Na półkach: , ,

Przygodówka, dość nowatorska jak na lata powstania, ale bez szału.

Przygodówka, dość nowatorska jak na lata powstania, ale bez szału.

Pokaż mimo to

avatar
400
153

Na półkach:

Rywalizacja przedstawicieli dwóch rodów o dominację w skolonizowanej części galaktyki. I pogoń za nowym Graalem – "unobtanium" o "fantastycznych" właściwościach (tu pod nazwą Ilirion).

Choć przeczytałem to ponad miesiąc temu, nadal nie bardzo wiem, jaką ocenę wystawić. Nie mogę się nawet zdecydować, czy ta książka mi się podobała, czy nie?

Najpierw o plusach:

Spośród podobnych dzieł wyróżnia ją styl, a właściwie mozaika stylów literackich. Autor bawi się konwencjami. Chwilami pobrzmiewa barokiem, albo jak epos rycerski. Że to skojarzenie nie jest przypadkowe, upewnia Katin (o którym dalej),wspominając wprost m.in. Chrétiena de Troyes i twórców opowieści o Graalu.

Nastrój. Podobne wrażenie miałem po (recenzowanym wcześniej) "Santiago" Resnicka: mimo schematyzmu postaci i – w najlepszym razie – pobieżnej szkicowości opisów, lektura wywołuje jakiś ciekawy, nieuchwytny nastrój. Nie mam pojęcia, skąd się bierze, ale to właśnie jest to coś, co sprawia, że w ogóle sięgamy po książki.

Pomysł, jak bez uszczerbku przelecieć przez wybuchającą gwiazdę, jest całkiem zgrabny. Oczywiście – z naukowego punktu widzenia – wymaga przymknięcia oka na sporą dozę niemożliwości. Ale tym właśnie dobre SF odróżnia się od złego – to drugie zmusza do zdecydowanego zamknięcia OBOJGA oczu. I mózgu... Wbrew tytułowi, w gwiezdnym polowaniu chodzi o kolaps grawitacyjny supernowej, a nie o novą – czyli gwiazdę zmienną. Być może w latach 60-tych XX w. ta terminologia nie była jeszcze w pełni ustalona?

Minusy:

Do największych zaliczyłbym schematyczność nieprzekonywujących postaci. Nazwanie ich "płaskimi", wciąż byłoby niezasłużonym komplementem, bo zakładałoby euklidesową dwuwymiarowość. Tymczasem one są wręcz jednowymiarowe. Linearne...

Gdy autor wprowadza pierwszą z nich – Mysz – robi wrażenie, że w powieści ma do odegrania istotną rolę. Tymczasem to statysta, którego "istotność" sprawdza się do noszenia gadżetu, użytego w finale przez... kogo innego. Niezgodnie z przeznaczeniem...

Wspomniany Katin – ewidentnie alter ego autora – jest najbardziej irytującą z postaci. Chyba nie ma co żałować, że nie poznało się Delany’ego osobiście... Rolą Katina jest obnoszenie się z zamiarem napisania powieści (na niewymyślony jeszcze temat!) i recytowanie przeraźliwie nudnych dywagacji o warsztacie powieściopisarza. To literacki grzech śmiertelny – autotematyzm. Czyli pisanie o bólach pisania. Litości! Pisarz powinien wiedzieć, że jego sukces zależy od czytelników nawiązujących pozytywną więź empatyczną z jego dziełem. Czy dentysta zdobyłby rzeszę wiernych pacjentów, atakując ich od progu gabinetu drobiazgowymi opisami męczarni towarzyszących leczeniu kanałowemu?

O ile astrofizyczny pomysł Delany’ego uznaję za zgrabny, znacznie gorzej mu poszło z wizjami socjo-inżynierii. W jego świecie przyszłości, po "rewolucji technicznej" wspominanego bez przerwy i litości Ashtona Clarka, właściwie wszyscy mają wszczepione gniazda (na miarę standardów RTV z lat 60-tych...) do łączenia swoich neuronów z maszynerią. Wszelkie prace – z zamiataniem ulic włącznie (a jakże!) – są wykonywane "alter-ręcznie", tj. przez ludzi sterujących maszynami poprzez "wszczepki" neuronalne. Choćby miotłami z napędem (bynajmniej nie latającymi...). Oddając głos autorowi:

"Ale potem człowiek szedł do fabryki, podłączał się i mógł przepychać surowce lewą nogą, kształtować tysiące precyzyjne obrabianych części jedną ręką, składać je drugą, a prawą wypychać gotowe produkty, po sprawdzeniu ich na własne oczy. I był o wiele bardziej zadowolonym pracownikiem. Z powodu samego charakteru pracy większość zadań można było przekształcić na prace wykonywane przez wszczepieńców, i to bardziej wydajnie niż dotąd. W tych rzadkich przypadkach, w których produkcja była nieznacznie mniej wydajna, Ashton Clark podkreślał korzyści psychologiczne dla społeczeństwa. Jak mawiano, Ashton Clark przywrócił człowieczeństwo ludziom pracy. W tym systemie większość endemicznych chorób psychicznych, wywoływanych przez poczucie wyobcowania w społeczeństwie, zanikło. Transformacja sprawiła, że wojna, wówczas mało prawdopodobna, stała się niemożliwością, a po początkowych niepokojach sieć gospodarcza zamieszkałych planet ustabilizowała się na ostatnie osiemset lat. Ashton Clark stał się prorokiem ludzi pracy."

"Connect-komunizm"? Niewydarzone toto. Nie da się nie zauważyć, że idzie dokładnie pod prąd całego dotychczasowego postępu naukowo-technicznego, odciążającego nie tylko bicepsy, ale i mózgi od uciążliwych, bezmyślnych i ogłupiających czynności.

Wywody Katina (znowu – niestety) o "naukowości" tarota i "przesądności" niewiary w jego sprawczość są już tak nonsensowne, że wywracają bebechy. Nie udało mi się dostrzec, by pełniły jakąkolwiek inną rolę. Trochę nie chce się wierzyć, by "alternatywność" lat 60-tych ("Era Wodnika") tak namieszała w głowie autorowi zdolnemu do nietrywialnych wizualizacji kolapsów grawitacyjnych.

Zatem podsumowując – bardziej na plus, czy na minus?

Na tle masowej amerykańskiej fantastyczno-naukowej pulpy literackiej lat 60-tych XX w, ta książka na pewno czymś się wyróżnia. Wystaje z tłumu. Coś w pamięci zostawia. Ale sądzę, że pomiędzy "wybijaniem się" a "wybitnością", niekomfortowo utknęła bliżej tego pierwszego.

Rywalizacja przedstawicieli dwóch rodów o dominację w skolonizowanej części galaktyki. I pogoń za nowym Graalem – "unobtanium" o "fantastycznych" właściwościach (tu pod nazwą Ilirion).

Choć przeczytałem to ponad miesiąc temu, nadal nie bardzo wiem, jaką ocenę wystawić. Nie mogę się nawet zdecydować, czy ta książka mi się podobała, czy nie?

Najpierw o plusach:

Spośród...

więcej Pokaż mimo to

avatar
141
7

Na półkach:

Dlaczego jeszcze jej nie ekranizowano?
Konceptami zawartymi w tej książce da się wypełnić parę powieści. Zaawansowana technologicznie cywilizacja wykorzystująca karty tarota podejmując decyzje to jakiś geniusz.

Dlaczego jeszcze jej nie ekranizowano?
Konceptami zawartymi w tej książce da się wypełnić parę powieści. Zaawansowana technologicznie cywilizacja wykorzystująca karty tarota podejmując decyzje to jakiś geniusz.

Pokaż mimo to

avatar
1232
1218

Na półkach: , , ,

6,5/10

6,5/10

Pokaż mimo to

avatar
322
122

Na półkach:

Udana klasyczna SF, pełna rozmachu i erupcji wyobraźni autora przy budowaniu światów i sposobu przemieszczania się między nimi. Delany napisał książkę w 1968, więc to raczej Gibson mógł coś od niego zapożyczyć, aczkolwiek ponieważ tego drugiego nie czytałem to jest to tylko takie drobne spostrzeżenie. Dla mnie "Nova" jest bardziej w duchu powieści Bestera "Gwiazdy moim przeznaczeniem". W obydwu motywem działania bohaterów są silne emocje i chęć rewanżu za doznane krzywdy i upokorzenia (rzeczywiste lub wyimaginowane).
Fanom SF, szczególnie tej trochę starszej, polecam.

Udana klasyczna SF, pełna rozmachu i erupcji wyobraźni autora przy budowaniu światów i sposobu przemieszczania się między nimi. Delany napisał książkę w 1968, więc to raczej Gibson mógł coś od niego zapożyczyć, aczkolwiek ponieważ tego drugiego nie czytałem to jest to tylko takie drobne spostrzeżenie. Dla mnie "Nova" jest bardziej w duchu powieści Bestera "Gwiazdy moim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
781
19

Na półkach:

Dziwna powieść. Dziwna, gdyż nierówna. Z jednej strony wciągająca. Głównie dzięki, świetnie przestawionemu światu odległej przyszłości. Z ciekawa podbudową filozoficzną i technologiczną, które to są ze sobą ściśle splecione. Nie przypadkowo, na IV stronie okładki została ta pozycja określona jako powieść pre cyber- punkowa. Pisana w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku, o prawie dwie dekady wyprzeda koncepcje chipów umieszczonych w ciele człowieka pozwalających bezpośrednio podłączyć się do danego urządzenia mechanicznego lub komputera. Co zapewnia świetna współpracę człowieka i maszyny. I jak już wspomniałem ma to związek z pewna, opisaną i wymyśloną w "Novej" koncepcją filozoficzną związaną ze specyficznym podejściem do pracy i jej owocami. Wspomnę tylko, iż chodzi o odpowiedzialność i zadowolenie z wykonywanej pracy. A możliwości podłączenia są liczne. Od prostego odpowiednika naszego młota pneumatycznego, aż po nawigacje i sterownie statkami międzygwiezdnymi.
Jak to w science fiction ocierającym się o space operę, mamy też określony surowiec, który określa grę sił we wszechświecie. Tym razem jest to źródło energii. A dokładnie to Ilirion. I to wyprawa po olbrzymia jego porcję jest głównym motywem tej pozycji.A sprawa to nie łatwa, aby go zdobyć należy przelecieć przez środek tytułowej Novej, na ślepo, z odłączona aparaturą nawigacyjna i czuciową na frachtowcu. Pierwsza wyprawa prowadzona przez jednego z głównych bohaterów zakończyła się porażką. Ale ów potomek bogatego rodu, ni to przemysłowców, ni to arystokratów, czy tez piratów, podejmuje dla dobra swojej rodziny i swojej frakcji gwiezdnej kolejna próbę i montuje nową załogę. Dzięki temu, możemy przyglądnąć się mieszkańcom wszechświata XXXII w. wykreowanego przez autora. Olbrzymiego i różnorodnego. Pełnego licznych, światów posiadających swoją specyficzną kulturę. Obserwujemy więc zwyczaje, język tej zbieraniny. No i co ciekawe okazuje się że obywatele tego wszechświata poddają się mistycznej wierze w tarota. Oczywiście dla danego gatunku to nic dziwnego. Wspomnijmy Moc z wiadomo jakiego tytułu, umiejętności przedstawicielek żeńskiego zakonu z "Diuny", czy to co prezentują Protosi i Królowa Ostrzy z serii gier "Starcraft".
Okazuje się też że we wszystko to sprzęgnięte są emocje, rywalizacja rodów. Jednego pochodzącego z układu Słonecznego, ten jest negatywny i antypatyczny oraz prezentowanego przez bohatera pozytywnego rodu, pochodzącego z Kolonii. Więc dochodzi też polityka, bowiem czytamy o licznych targach, układach. Jest i gospodarka i...
...I tu zaczynamy się gubić. W pewnym momencie, czytelnik zaczyna mieć wrażenia, że mimo świetnej podbudowy, też historycznej, oraz niezaprzeczalnej barwności i bogactwa świata przestawionego, coś tu do końca nie gra. Za dużo tego wszystkiego, jak na tak niewielką ponad trzystu stronicową powieść. Rozsadza to wszystko, wymusza dość dziwne zwroty akcji, oraz pewną zbyt daleko posuniętą "teatralność" fabuły. Bohaterowie i to antagoniści, spotykają się czy też nachodzą, toczą dysputy, dość ciężkawe, ale ciekawe i nagle przechodzą do konfrontacji powiedzmy siłowej, która to nie jest tez dla odbiorcy, przekonująca. W ogóle trudno się rozeznać, dlaczego nagle doń dochodzi. Jak by nagle chciano przeciąć coś o czym się zaczęło pisać, ale do końca to kontynuować.
Wygląda to jak by autor,chciał upchać zbyt dużą ilość pomysłów, ale nie znalazł odpowiedniej formy. A może, były to koncepcje które nie weszły do naprawdę świetnej powieści jaką jest "Babel 17". Napisanej mniej więcej w tym samym czasie. Tam bowiem, wszystkie pomysły, czasami dość zaskakujące, jak np. duchy ludzi, pilotujące w tej rzeczywistości statki kosmiczne, doskonale współgrały z całą fabułą i koncepcją świata.
Pewien profesor literatury staro angielskiej, doskonale zdał sobie sprawę z tego co można zrobić z koncepcją świata, zawartą w "Hobbicie". Nie pakować tego wszystkiego do opowiastki, o przygodach Bilba, co było by głupotą. Jak to się skończyło to chyba nie trzeba pisać. Zresztą, już wtedy powstawał "Silmarillion". Howard, nie poprzestał ma " Feniksie na mieczu", tylko rozbudowywał świat Epoki Hyboryjskiej i postać Conana w licznych opowiadaniach. A Frankowi Herbertowi specyficzny, bo zbeletryzowany traktat o mesjanizmie i jego konsekwencjach, którego akcja toczy się za osiem tysięcy lat, głównie na planecie Arakis zwanej Diuną, zajął ostatecznie sześc tomów.
Wszystkie te wspomniane publikacje, łączy to że chęć przedstawienia pewnych szerokich i spójnych światów, po prostu wymusiła pewne formy, których nie dało zamknąć w pojedynczych projektach. I próby te wyszły przekonująco. A z " Novą" tak jest właśnie. Piękny świat, ciekawe koncepcje, ale nie trzyma się to wszystko w całości. A szkoda, bo potencjał drzemał duży.

Dziwna powieść. Dziwna, gdyż nierówna. Z jednej strony wciągająca. Głównie dzięki, świetnie przestawionemu światu odległej przyszłości. Z ciekawa podbudową filozoficzną i technologiczną, które to są ze sobą ściśle splecione. Nie przypadkowo, na IV stronie okładki została ta pozycja określona jako powieść pre cyber- punkowa. Pisana w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1095
262

Na półkach: ,

Po pierwsze książka jest o czymś (i czymś) innym niż sugeruje notka. Po drugie w trakcie lektury miałem ambiwalentne uczucia, ale im więcej się nad treścią zastawiałem, tym więcej ciekawych tropów odnajdywałem. Jednym słowem nie porywa, ale coś w sobie ma, chociaż polecałbym raczej zwolennikom klasycznej sf.
Więcej: http://shadowmage.nast.pl/2014/07/samuel-r-delany-nova-recenzja/

Po pierwsze książka jest o czymś (i czymś) innym niż sugeruje notka. Po drugie w trakcie lektury miałem ambiwalentne uczucia, ale im więcej się nad treścią zastawiałem, tym więcej ciekawych tropów odnajdywałem. Jednym słowem nie porywa, ale coś w sobie ma, chociaż polecałbym raczej zwolennikom klasycznej sf.
Więcej:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
83
78

Na półkach:

ja rozumiem, że jak klasyka to trzeba na kolana. Ale mnie to nie bierze. Ale porównywanie tego z Gibsonem to chyba jakieś jaja. i po co ten cały tarot, który, moim zdaniem, szkodzi akcji. przeczytać można ale nie oczekujcie cudów.

ja rozumiem, że jak klasyka to trzeba na kolana. Ale mnie to nie bierze. Ale porównywanie tego z Gibsonem to chyba jakieś jaja. i po co ten cały tarot, który, moim zdaniem, szkodzi akcji. przeczytać można ale nie oczekujcie cudów.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    80
  • Przeczytane
    31
  • Posiadam
    25
  • Sci-Fi
    2
  • W bibliotece
    1
  • 🚀 Fantastyka naukowa
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2019 Przybyło
    1
  • Klasyka Science Fiction Solaris
    1
  • Regal5
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Nova


Podobne książki

Przeczytaj także