Wspólnota. W poszukiwaniu bezpieczeństwa w niepewnym świecie

Okładka książki Wspólnota. W poszukiwaniu bezpieczeństwa w niepewnym świecie Zygmunt Bauman
Okładka książki Wspólnota. W poszukiwaniu bezpieczeństwa w niepewnym świecie
Zygmunt Bauman Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Community. Seeking Safety in an Insecure World
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308042410
Tłumacz:
Janusz Margański
Tagi:
Socjologia współnota
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki O świecie i sobie samych Zygmunt Bauman, Stanisław Obirek
Ocena 8,3
O świecie i so... Zygmunt Bauman, Sta...
Okładka książki Płynne pokolenie Zygmunt Bauman, Thomas Leoncini
Ocena 6,4
Płynne pokolenie Zygmunt Bauman, Tho...
Okładka książki ZNAK 752 1/2018 Lekcje Baumana Zygmunt Bauman, Sylwia Chutnik, Barbara Klicka, Tomasz Kunz, Angelika Kuźniak, Janusz Poniewierski, Redakcja miesięcznika Znak, Joanna Tokarska-Bakir
Ocena 7,7
ZNAK 752 1/201... Zygmunt Bauman, Syl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
685
525

Na półkach:

Towarzystwo czy społeczeństwo bywają złe; ale nie wspólnota. (...) Zwłaszcza w naszych uszach wspólnota mile dźwięczy - w uszach ludzi, którym przyszło żyć w bezwzględnych czasach, czasach konkurencji i powszechnego dowodzenia swoich nad innymi przewag; w czasach, gdy ludzie są wobec siebie podejrzliwi i tylko nieliczni pośpieszyliby nam w biedzie na ratunek (...) gdy już tylko banki, paląc się do obciążenia naszych hipotek, uśmiechają się do nas i zapewniają, że gotowe są powiedzieć "tak" na nasze prośby, wabiąc klientów rozkosznym wspomnieniem wspólnoty

Już "Uwertura" wskazuje, że Bauman dokonuje efektownej i przekonującej próby przedefiniowania tradycyjnego rozumienia wspólnoty w kontekście globalnych procesów kulturowych. Jego książkę charakteryzuje eseistyczny rozmach, obrazowość, leksykalna świeżość i skłonność do efektownych i zaskakujących puent. „Wspólnota” staje się dzięki temu pasjonującą przygodą intelektualną.

Gorzkie i przerażająco prawdziwe są ostrzeżenia przed rzeczywistą wspólnotą, podszywającą się jedynie pod tą pamiętaną, czy wyśnioną. Ta rzeczywista - to zbiorowość utrzymująca, że to ona właśnie jest wspólnotą (...) przeto (w imię dobra, jakie ponoć swym członkom przynosi) żąda dla siebie bezwarunkowego posłuszeństwa, a każde odstępstwo od dyscypliny traktuje jako akt niewybaczalnej zdrady. Taka rzeczywiście istniejąca wspólnota, gdyśmy się w jej objęciach znaleźli, zażąda od nas bezwzględnego poddania się jej wymaganiom w zamian za świadczone (bądź obiecywane) za nią usługi. Chcecie bezpieczeństwa? Zrezygnujcie ze swojej wolności, a przynajmniej ze sporej jej części. Chcecie zaufania? Nie ufajcie nikomu spoza wspólnoty. Chcecie wzajemnego zrozumienia? Nie rozmawiajcie z obcymi ani nie używajcie obcych języków. Pragniecie tej miłej przytulności domostwa? Zainstalujcie alarmy w drzwiach i kamery telewizyjne na podjeździe. Chcecie czuć się pewnie? Wystrzegajcie się obcych, powstrzymajcie się od postępowania w niezwykły sposób i unikajcie dziwacznych myśli. Chcecie ciepła? Nie podchodźcie do okna i nigdy go nie otwierajcie...

Po tragediach XX wieku, których był świadkiem, ofiarą, uczestnikiem, Zygmunt Bauman ostrożnie podchodzi do pokus tworzenia nowych utopii. Wie, że za przywilej bycia we wspólnocie trzeba płacić - a (...) nad tą ceną nie zastanawiamy się, dopóki wspólnota pozostaje w sferze marzeń. Płaci się walutą wolności: "autonomią", "prawem do prywatności", "prawem do samostanowienia", "prawem do bycia sobą".

Pisze też o tym, jak nieustannie wymyka nam się z rąk pożądany, lecz nieosiągalny owoc "spełnienia marzeń": mity o Tantalu, który nie chciał się wyrzec uczestniczenia w boskim szczęściu, podobnie, jak Adam i Ewa, wypędzenie z raju za sięgnięcie po owoc z drzewa poznania dobrego i złego.

Kiedy wspólnota zaczyna wychwalać swe wyjątkowe walory, rozpływać się nad swoim nieskazitelnym pięknem i przybijać na okolicznych parkanach rozwlekłe manifesty, wzywające jej członków do tego, by doceniali jej cuda, a wszystkich pozostałych do podziwu jej lub zamilknięcia - można mieć pewność, że wspólnoty już nie (albo jeszcze nie ma - zależnie od okoliczności).

Wspólnota jest wierna swojej naturze tylko o tyle, o ile odróżnia się niedwuznacznie od innych ludzkich ugrupowań (wiadomo, "gdzie się zaczyna a gdzie kończy"),jest mała (znajduje się w polu widzenia każdego z członków) i samowystarczalna ("zaspokaja większość, jeśli nie wszystkie z form aktywności i potrzeb należących do niej ludzi").

W zasadzie o powstaniu wyłomu w murach obronnych wspólnoty, zadecydowały mechaniczne środki transportu, nośniki alternatywnej informacji (albo ludzie, których sama obcość stanowiła informację różną od wiedzy dostępnej wewnątrz i z nią kolidującą) mogły teraz przemieszczać się równie szybko czy jeszcze szybciej niż ustnie przekazywane wiadomości krążące po orbicie "naturalnej mobilności człowieka".

Wspólnota powstaje jako nietrwały kształt, formowany w długim procesie dyskusji i argumentowania, żmudnej rywalizacji z nieskończonym mnóstwem innych możliwości - z których każda obiecuje lepszy (odpowiedniejszy, efektowniejszy, przyjemniejszy) asortyment życiowych zadań i rozwiązań życiowych problemów.

Uwagę, jaką przyciąga, i namiętność, jaka wywołuje "tożsamość" - popularny dzisiaj temat, a zarazem najpowszechniej uprawiana dziś gra - zawdzięcza temu, że jest namiastką wspólnoty: tego rzekomo naturalnego domu albo kręgu, który pozostaje ciepły nawet wtedy, gdy na zewnątrz dmą zimne wichry.

W naszym globalizującym się świecie - jak przestrzega Jonathan Friedman - nie tylko zanikanie granic się odbywa. Wygląda raczej na to, że powstają granice na rogu każdej nowej ulicy, każdej chylącej się ku upadkowi dzielnicy naszego świata. Każde zwiększenie bezpieczeństwa wymaga poświęcenia jakiejś cząstki wolności, a znów wolność można poszerzyć jedynie kosztem rezygnacji z części bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo bez wolności równa się niewolnictwa wolność bez bezpieczeństwa oznacza dręczące poczucie porzucenia i zagubienia.

Bauman przywołuje m.in. Pico della Mirandolę, który pisał o tym, jak Bóg dał Adamowi w prawo wytyczania własnych granic, modelowania własnego kształtu - w odróżnieniu od innych stworzeń, które tych przywilejów nie posiadają. Bauman zaznacza jednak, że jest to "radosna wieść" jedynie dla ludzi zasobnych - Pico spisywał swoje myśli w zamożnych, włoskich miastach-republikach w 1486 r. Renesansowy Bóg stworzył coś, co można nazwać "ambiwalencją nowoczesnego indywidualizmu", czyli wektor emancypacji jednostek, który poszerza ich autonomię i kreuje ich na piastunów praw, a jednocześnie jest to czynnik wzrostu niepewności, nakładający na wszystkich odpowiedzialność za przyszłość i za nadawanie życiu sensu, którego już nic z zewnątrz z góry nie kształtuje".

Podobnie u Freuda: żeby cieszyć się podwójnym darem wolności społecznej i osobistego bezpieczeństwa, trzeba grać w uspołecznienie podług takich reguł, jak przyhamowanie pożądań i namiętności. Dwa oblicza Janusowe ludzkiej koegzystencji to emancypacja i przymus.

Wg Maxa Webera konstytucyjnym aktem nowoczesnego kapitalizmu było oddzielenie biznesu od gospodarstwa domowego - co równocześnie oznaczało oddzielenie producentów od środków ich utrzymania (jak dodał Karl Polanyi, powołując się na Marksa). Ten podwójny akt separacji uwolnił działania, których celem był zysk oraz zarobek na utrzymanie, z sieci moralnie nasyconych i emocjonalnych, rodzinnych i sąsiedzkich więzów - ale tym samym pozbawił takie działania zawartego w nich przedtem sensu. Pojawiła się jednocześnie potrzeba zarządzania - nie sposób było pozostawić spraw produkcji i wytwarzania ich własnej dynamice.

We wcześniejszej książce Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy, Bauman dowodził, że "kult pracy" wczesnej ery przemysłowej był "rozpaczliwą próbą odtworzenia w zimnej i zdepersonalizowanej scenerii fabryki, poprzez komendę, nadzór i system penitencjarny, tego popędu do dobrej roboty (w wiekopomnym sformułowaniu Thorsteina Veblena),który w łonie wspólnoty, w jej gęstej sieci stosunków międzyludzkich, przychodził rękodzielnikom, rzemieślnikom i handlowcom w sposób naturalny".

Na gruncie rozważań o wspólnocie Bauman rozprawia się także z mitem kosmopolityzmu, pisząc iż "podróże nowych kosmopolitów nie są wyprawami odkrywczymi. Chociaż ich styl życia często bywa tak opisywany przez globalnych podróżników i ich biografów, to jednak nie jest hybrydą ani nie wyróżnia się szczególnie upodobaniem do różnorodności. Jednakowość to jego najbardziej rzucająca się w oczy cecha: ujednolicenie i takożsamość rozrywek czy faworyzowanych miejsc postoju i spotkań we wszystkich odwiedzanych zakątkach globu składają się na tożsamość kosmopolity, i właśnie one obwarowują zbiorową izolację elity od autochtonów. Rozsiane po świecie wyspy kosmopolitycznego archipelagu zamieszkuje ludność kulturowo jednorodna, warunki dostępu są ścisłe i skrupulatnie (choćby w nieformalnym trybie) egzekwowane, surowe i rygorystyczne standardy zachowań wymagają bezwarunkowego przestrzegania. Prawdopodobieństwo zetknięcia się z ludźmi prawdziwie odmiennymi i znalezienia w obliczu rzeczywistego kulturowego wyzwania ograniczona jest do niezbędnego minimum; obcych, których nie da się usunąć fizycznie, ze względu na ich rolę w utrzymaniu złudzenia samowystarczalności koniecznego dla izolacji kosmopolitycznych wysp, eliminuje się przynajmniej kulturowo - wtapia się ich w słabo dostrzegalne i niezauważalne tło".

W innym fragmencie Bauman nieco złośliwe ocenia działań nowej lewicy na rzecz rozwoju badań nad historią kobiet, nad Czarnymi, homoseksualistami, Latynoamerykanami i innych studiów ofiar (wg określenia Stefana Colliniego) - nie sposób jednak nigdzie uświadczyć, jak zauważa Rorty, badań nad bezrobotnymi, bezdomnymi czy mieszkańcami przyczep kempingowych. W efekcie nowa elita - mająca dość prywatnych samochodów by nie przejmować się żałosnym stanem publicznego transportu może faktycznie palić za sobą mosty, przez które przeszli jej rodzice.

Żałosnej namiastki wspólnoty - zdaniem Baumana - poszukujemy podsłuchując innych: tzw. celebrytów udzielających wywiadów nt. nieszczęśliwego dzieciństwa, alkoholizmu, nieudanych małżeństw, dzięki czemu "podsłuchiwacze" znajdują upewnienie, że ich własna, nazbyt dobrze znana samotność jest nie tylko czymś znośnym, lecz czymś, z czego przy pewnych umiejętnościach i odrobinie szczęścia można zrobić użytek.

Jednak nie wszystkie "wspólnoty estetyczne" skupiają się wokół idoli i ich grobów. Kluczową rolę mogą odgrywać w wybranych momentach zjawiska, w szczególności prawdziwe lub rzekome, lecz wywołujące panikę poczucie zagrożenia (np. zamiar przesiedlenia osób starających się o azyl w pobliże istniejącego obszaru rezydencjalnego albo plotka, że półki w supermarkecie zastawiono genetycznie modyfikowana żywnością). lub postać "wroga publicznego" (np. zwolnionego z więzienia pedofila, natrętnych żebraków, włóczęgów itp.). Wspólnota estetyczna może też formować się wokół wydarzeń cyklicznych (mecz, wystawa) lub wokół "problemów", z którymi jednostki na co dzień zmagają się samotnie (np. dbałość o linię). Takie wspólnoty Bauman nazywa "wieszakowymi" (peg communities),bo pozwalają na chwilę "odwiesić" swoje indywidualne zmartwienia i troski, co nie zmienia faktycznej powierzchowności, pobieżności i przelotności więzi. Nie powstają tu żadne etyczne obowiązki, powinności ani długotrwałe zobowiązania. To raczej rodzaj karnawałowych więzi, nie rekompensujące faktycznie braku zaradności czy bezsilności.

Problemy współczesnych wspólnot Bauman analizuje także z perspektywy dobrobytu ekonomicznego, a pogłębiające się poczucie niedostatku i braku satysfakcji ekonomicznej (pomimo obiektywnego bogacenia się społeczeństw) objaśnia przejściem z diachronicznego (ocenianego na tle wcześniejszego położenia) do synchronicznego (ocenianego na tle położenia innych kategorii ludzi w tym samym czasie) sposobu postrzegania własnego dobrobytu.

W kontekście roli przestrzeni, Bauman twierdzi, że przydarzyła się jej szczególna przygoda na drodze do globalizacji: utraciła wagę, zyskując na znaczeniu. Skoro do każdego miejsca można błyskawicznie dotrzeć i błyskawicznie je opuścić, to stała kontrola nad terytorium, przy towarzyszących jej typowo długoterminowych obowiązkach i zobowiązaniach, a atutu staje się balastem i jest raczej przeszkodą niż czynnikiem sprzyjającym walce o władzę. Brak poczucia przynależności do konkretnego lokum sprawia zaś, że wzrasta przywiązanie ludzi do takich geograficznych miejsc jak państwa, miasta i miejscowości. Co nie oznacza, że państwo zamierza wziąć na siebie odpowiedzialność za nasz brak poczucia bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie "polityka codziennego strachu" (Zukin) i widmo niebezpiecznych ulic, skutecznie odstraszają ludzi od publicznych przestrzeni i odwodzą od szukania w sobie talentów i umiejętności potrzebnych do uczestniczenia w życiu publicznym. Zamiast przyjmować strategie eliminacji ubóstwa, wzięcia w ryzy etnicznej rywalizacji i zitegrowania wszystkich w powszechnych instytucjach publicznych - w wielu społeczeństwach godzimy sie raczej na to, aby sprywatyzować (kupić sobie) ochronę. Tym samym "obszary publiczne" zostały zredukowane do "możliwych do obrony" enklaw o ograniczonym dostępie (np. zamknięte osiedla) dobrowolnie godząc się na autoseparację zamiast negocjowania zasad wspólnego życia i kryminalizując różnice, których nie udało się wyeliminować. Bezpieczna wspólnota wypierana jest przez dobrowolne getto (wg Loica Wacquanta łączy ono przestrzenne ograniczenie ze społecznym zamknięciem, a trzecim elementem staje się jednorodność przebywających wewnątrz w kontrascie do różnorodności przebywających na zewnątrz). "Ugettowienie stanowi organiczną część mechanizmu usuwania społecznych odpadów, wprawianego w ruch, gdy biedni przestają być użyteczni jako "rezerwowa armia producentów" i przeobrażają się w bezużytecznych, wybrakowanych konsumentów. Z tego względu między gettami i więzieniami trwa nieustanna wymiana populacji (jedne i drugie znakomicie sprawdzają się w roli odgradzania i unieruchamiani ludzi).

"Wybrakowani konsumenci" pozwalają Baumanowi na jeszcze jedną dygresję dotyczącą narodzin społeczeństwa konsumenckiego i konsumenckiej mentalności, przypisywanej w grubsza ostatniemu ćwierćwieczu XIX w., kiedy teorii Smitha/Ricardo/Marksa/Milla odwołującej się do wartościotwórczej potencji rzuciła wyzwanie teoria użyteczności marginalnej Mengera/Jevonsa/Walrasa. Jasno stwierdzono wówczas, że wartości rzeczom nie nadaje pot (Marks) ani samowyrzeczenie konieczne by rzecz osiągnąć (Simmel),ale pragnienie poszukujące satysfakcji. Kwestię prawa do do oceny jakości połączono z prawem do ustanawiania wartości i stało się jasne, że (wg słów Jeana-Josepha Goux) "aby stworzyć wartość, wystarczy tylko, za pomocą dowolnych środków, wywołać wystarczająco silne pragnienie" i że "wartość dodatkową tworzy ostateczna manipulacja nadwyżką pragnienia".

Towarzystwo czy społeczeństwo bywają złe; ale nie wspólnota. (...) Zwłaszcza w naszych uszach wspólnota mile dźwięczy - w uszach ludzi, którym przyszło żyć w bezwzględnych czasach, czasach konkurencji i powszechnego dowodzenia swoich nad innymi przewag; w czasach, gdy ludzie są wobec siebie podejrzliwi i tylko nieliczni pośpieszyliby nam w biedzie na ratunek (...) gdy już...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    26
  • Przeczytane
    11
  • Posiadam
    5
  • Przed C.
    1
  • 2014
    1
  • Socjologia
    1
  • Nauki społeczne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wspólnota. W poszukiwaniu bezpieczeństwa w niepewnym świecie


Podobne książki

Przeczytaj także