Kocham książki tej autorki ,wiem, że są ckliwe i w sumie co drugą o tym samym,ale te książki są swego rodzaju odskocznią od życia codziennego.

Kocham książki tej autorki ,wiem, że są ckliwe i w sumie co drugą o tym samym,ale te książki są swego rodzaju odskocznią od życia codziennego.

Kleypas tak, ale nie ta książka, znużyła mnie.

Kleypas tak, ale nie ta książka, znużyła mnie.

Bardzo lubię Lisę Kleypas, ale... ale Wołanie miłości było bardzo dużym wyzwaniem, z jednej strony ciekawie napisana, a z drugiej bohaterowie.. Ona niby wojowniczka, ale jak co do czego jest posłuszna, jak Jaśnie Pan postanowi ma tak być i cieszy się z tego, najbardziej to widać, jak mają się przeprowadzić, pokazuje ich oboje i ich relacje. On zarzucał rywalowi coś w czym on sam był jeszcze gorszy. Te relacje między nimi, nie czuję tego, a raczej nie podobają mi się, pomijając braki jej w temperamencie, pełno jego tajemnic, żadnych wyjaśnień, tylko musisz to zaakceptować. Rozumiem jakiś fakt, ale nie aż tyle, w zasadzie cała przeszłość.
Normalnie taką książkę czytam max w dwa dni , tą męczyłam cały miesiąc. Kleypas tak, ale nie ta książka.

Bardzo lubię Lisę Kleypas, ale... ale Wołanie miłości było bardzo dużym wyzwaniem, z jednej strony ciekawie napisana, a z drugiej bohaterowie.. Ona niby wojowniczka, ale jak co do czego jest posłuszna, jak Jaśnie Pan postanowi ma tak być i cieszy się z tego, najbardziej to widać, jak mają się przeprowadzić, pokazuje ich oboje i ich relacje. On zarzucał rywalowi coś w czym...

Połączył ich przypadek i lodowata woda, ale jak twierdził Heath przypadek przypadkiem, ale Lucy i tak byłaby jego. A los tylko trochę mu pomógł, czy może ona losowi...
Zaczyna się bardzo interesująco. Zimno, ciemno, lodowa kąpiel i mężczyzna, który ratuje życie. I panna, która uparcie mówi o tym, że chce do swojego narzeczonego. Wątki się plotą, historia biegnie szybko, a czytelnicy kibicują Heath’owi. Lucy niemal od początku ze swoim umiłowaniem do Daniela skazana jest na porażkę. Ku radości odbiorcy, jak mniemam. Potem jest ogień, który pali przeszłość. I przyszłość, która wcale nie jest różowa.
Faktycznie, przeprowadzka do Bostonu wyhamowuje emocje, zwalnia tempo i wycisza zainteresowanie. Można od czasu do czasu przysnąć. Niby lekkie scenki obyczajowe, co do których czytelnik nie powinien mieć obiekcji, trochę scenek narodowych, rozterki wojenno-powojenne, ale jednak czuje się dużą zmianę klimatu.
A potem przyjazd dawnej miłości męża – bratowej. I kolejne perturbacje. Mam trochę mieszane uczucia w stosunku do sytuacji z bratową, bo z jednej strony Kleypas stara się rozstrzygnąć ten spór nader interesująco, włącza i emocje i rozum, z drugiej, dla mnie przynajmniej jakby zatrzymała się w pół drogi. Niby są potyczki, każde stawia na swoim, ale jednocześnie stara się przynajmniej zrozumieć tę drugą stronę, ale jakieś mi się to mało spójne wydało. Może za dużo tego było. Może Kleypas za wiele chciała w tym zmieścić. Może przeliczyła się z tematyką jak na romans historyczny. Brak mi pewnej spójności, a co za tym idzie płynność w tej historii. A szkoda, bo ciekawa jest.
Tak w sumie niewiele można byłoby zarzucić tej książce – bo i bohaterowie, i chemia i ich potyczki słowne, dawne miłości, nowe miłości, miłość ojczyzny i wartości, ale mnie jednak nie porwała. W sumie czytałam z zainteresowaniem, ale po kilkudziesięciu pierwszych stronach czytałam bardziej bo miałam przed oczami, a nie z powodu chęci dowiedzenia się co dalej. I to wcale nie z powodu tego, że zajrzałam na koniec i upewniłam się, że HEA występuje. Może zabrakło jakiejś iskry, a może ikry w tej opowieści. Najwłaściwszym słowem, choć może nie do końca zrozumiałym jakie ciśnie mi się do głowy – jest poprawność. Wszystko na miejscu, ale jakby nie do końca dopasowane.
Czegoś zabrało.

Połączył ich przypadek i lodowata woda, ale jak twierdził Heath przypadek przypadkiem, ale Lucy i tak byłaby jego. A los tylko trochę mu pomógł, czy może ona losowi...
Zaczyna się bardzo interesująco. Zimno, ciemno, lodowa kąpiel i mężczyzna, który ratuje życie. I panna, która uparcie mówi o tym, że chce do swojego narzeczonego. Wątki się plotą, historia biegnie szybko, a...

Przyjemna książka, w której do końca nie wiedziałam jak potoczy się fabuła.

Przyjemna książka, w której do końca nie wiedziałam jak potoczy się fabuła.

Romans historyczny pełną gębą i tego też oczekiwałam. Uniesienia serca, zaloty ciężkiego kalibru, trudna historia Ameryki w tle. Ona zaręczona, a on na tej ziemi jest persona non grata, ale on jest zdeterminowany, aby ją zdobyć, a ona w swoim związku nie jest w pełni szczęśliwa. Bohaterowie są emocjonalni, mają swoje wady i opierają się temu co może ich połączyć. Fabuła jest ciekawie zarysowana, a zwroty akcji są pełne skrajnych emocji. Autorka wie jak podsycić płomień i doskonale się to czytało. Polecam na jesienne wieczory idealna lektura na rozluźnienie.

Romans historyczny pełną gębą i tego też oczekiwałam. Uniesienia serca, zaloty ciężkiego kalibru, trudna historia Ameryki w tle. Ona zaręczona, a on na tej ziemi jest persona non grata, ale on jest zdeterminowany, aby ją zdobyć, a ona w swoim związku nie jest w pełni szczęśliwa. Bohaterowie są emocjonalni, mają swoje wady i opierają się temu co może ich połączyć. Fabuła...

Ciekawy romans historyczny, przybliżający odrobinę konflikt Północ-Południe w USA. Akcja książki toczy się tuż po wojnie secesyjnej i ukazuje losy Heatha i Lucindy. Mężczyzna jako konfederat nie jest zbyt lubiany w miasteczku Concord w stanie Massachusetts, jednak to właśnie tam postanawia się osiedlić. Heath ratuję Lucindę, pod którą lód na rzece się załamał i tak zaczyna się ich historia.
Szczerze polecam, bo to naprawdę dobry romans. Jedyny minus to, że nie ma drugiej części o przyjacielu Heatha ;)

Ciekawy romans historyczny, przybliżający odrobinę konflikt Północ-Południe w USA. Akcja książki toczy się tuż po wojnie secesyjnej i ukazuje losy Heatha i Lucindy. Mężczyzna jako konfederat nie jest zbyt lubiany w miasteczku Concord w stanie Massachusetts, jednak to właśnie tam postanawia się osiedlić. Heath ratuję Lucindę, pod którą lód na rzece się załamał i tak zaczyna...

Przepiękna powieść o szczęściu i miłości. Z wielką przyjemnością przeczytałem książkę. Bardzo lubię czytać takie książki jak ta.
Polecam

Przepiękna powieść o szczęściu i miłości. Z wielką przyjemnością przeczytałem książkę. Bardzo lubię czytać takie książki jak ta.
Polecam

Akcja książki rozgrywa się w odległych czasach, w stanie Massachusetts. Jest ciekawa zważywszy na to,że w opisanych czasach kobiety uważane są za niezbyt mądre, nie mają szans na głosowanie czy nawet edukację. Nawet jeśli jakaś dziewczynka uczęszczała do szkoły, musiała opuścić ją jak tylko jakiś chłopiec ubiegał się o przyjęcie do szkoły. Lucinda, z pozoru szczęśliwa, od trzech lat narzeczona strzelca wyborowego, weterana wojennego Daniela. W ich miasteczku pojawił się mężczyzna z południa, przez mieszkańców nie przyjęty za dobrze. Kto by pomyślał, że ten jeden mężczyzna będzie w stanie tak namieszać? Panna Lucy wraca do miasteczka, dwa dni wcześniej niż planowała, od swoich krewnych. Niestety chcąc skrócić sobie drogę do domu, postanawia przejść przez taflę na jeziorze. Pomimo silnego mrozu, jezioro nie zamarło, przez co owa panienka wpadła do wody. Nie daje rady wyjść z bardzo zimnej wody, czy to koniec? Czy tak ma skończyć się jej życie ? Na szczęście na jej drodze staje Heath Rayne i pomaga jej się wydostać. Zziębniętą dziewczynę Rayne zabiera do swojego ciepłego domu. Okazuje się, że to ten południowiec, niedawno przybyły do miasteczka. Jankeska zostaje u niego na dwa dni, później wraca do domu. Ów mężczyzna nie daje jej spokoju. Jak skończą się ich losy? Jeśli jesteście ciekawi, koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Serdecznie polecam!

Akcja książki rozgrywa się w odległych czasach, w stanie Massachusetts. Jest ciekawa zważywszy na to,że w opisanych czasach kobiety uważane są za niezbyt mądre, nie mają szans na głosowanie czy nawet edukację. Nawet jeśli jakaś dziewczynka uczęszczała do szkoły, musiała opuścić ją jak tylko jakiś chłopiec ubiegał się o przyjęcie do szkoły. Lucinda, z pozoru szczęśliwa, od...

Bardzo dawno nie czytałam romansów historycznych i bałam się, że powrót do nich skończy się wielkim rozczarowaniem i "wypaleniem" uczucia do tego gatunku, ale cieszę się, że się pomyliłam. J
ak zawsze, Lisa Kleypas nie zawiodła mnie pod żadnym pozorem. Autorka wspomniała, że to właściwie pierwsza książka, którą napisała, a ja totalnie się w niej zakochałam. Może faktycznie widać, że czasem nie było wszystko do końca czyste i klarowne, ale jak na pierwszą powieść... wow. Jestem pod wrażeniem, bo bardzo mi się podobała i z niesamowitą prędkością ją pochłonęłam.

Życie Lucy było proste, zdawałoby się, że ułożone i szczęśliwe, jednakże strasznie... puste. Dopiero gdy poznała Heatha poczuła, co znaczy prawdziwe, żarliwe uczucie. Zarówno miłość, jak i złość. Heatha i Lucy łączy coś niesamowitego, mimo tego ciężko im przebrnąć przez barierę, jaka jest między nimi. Dodatkowo okoliczności, które zmusiły ich do małżeństwa, także nie są sprzyjające rozwijaniu zdrowej relacji... ale nie będę więcej zdradzać.

Książka zawiera wiele zwrotów, uczuć żarliwych i niesamowicie sprzecznych. Bardzo polecam na wszystkie zimowe, jak i letnie dni! Może nie była to najlepsza książka, jaką czytałam, ale na pewno mogę powiedzieć, że czytanie jej było wspaniałym odpoczynkiem i przyjemnością.

Bardzo dawno nie czytałam romansów historycznych i bałam się, że powrót do nich skończy się wielkim rozczarowaniem i "wypaleniem" uczucia do tego gatunku, ale cieszę się, że się pomyliłam. J
ak zawsze, Lisa Kleypas nie zawiodła mnie pod żadnym pozorem. Autorka wspomniała, że to właściwie pierwsza książka, którą napisała, a ja totalnie się w niej zakochałam. Może faktycznie...