Dieta startowa. Odżywianie zgodne z zegarem biologicznym

Okładka książki Dieta startowa. Odżywianie zgodne z zegarem biologicznym Alain Delabos
Okładka książki Dieta startowa. Odżywianie zgodne z zegarem biologicznym
Alain Delabos Wydawnictwo: Videograf poradniki
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
poradniki
Tytuł oryginału:
Le régime Starter
Wydawnictwo:
Videograf
Data wydania:
2012-05-15
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-15
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7835-017-0
Tłumacz:
Maria Haller de Hallenburg-Illg
Tagi:
dieta zegar biologiczny poradnik
Średnia ocen

3,7 3,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,7 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
331
303

Na półkach: ,

Im więcej czytam książek, opracowań, portali, mniej lub bardziej naukowych rozprawek czy zwykłych artykułów dotyczących odżywiania (i tego co się z nim wiąże) tym bardziej robię się uprzedzony do całej tematyki. A przynajmniej do tego, aby nazwać tę dziedziną nauką albo gałęzią wiedzy. Niewątpliwie zrobiła ona furorę i obecnie cieszy się wielką popularnością, ale nie ma się co dziwić: kto by nie chciał wiedzieć jaki wpływ na niego ma to, czym się karmi – tym bardziej, że odżywianie jest jedną z podstawowych czynności wykonywanych co dnia.

Moje zastrzeżenia budzi fakt, że na chwilę obecną panuje ogromne zamieszanie i co autorytet (a nie taki laik i ignorant jak ja) to inna opinia. Nie chodzi mi tu o wszystkie te wymyślne diety-cuda, miliony książek „jak schudnąć w weekend” czy kursy aerobiku tylko suche, naukowe podejście. Każda dziedzina wiedzy charakteryzuje się tym, że posiada pewne fundamenty, niepodważalne aksjomaty, w oparciu o które buduje się teorie, robi doświadczenia, na podstawie ich wyników owe teorie doskonali i w ten sposób dziedzina się rozwija. Oczywiście pewna płynność i elastyczność jest wymagana, bo w przeciwnym razie nasza nauka nam utknie i skostnieje, a z czasem stanie się na tyle przestarzała i nieaktualna, że zajmować się nią będą tylko pasjonaci, bo nie będzie miała przełożenia na życie wokół nas.

Odnoszę wrażenie, że tematyka odżywiania (jako typu, rodzaju medycyny związanej z żywieniem) nie spełnia tych warunków. Niby opiera się to na pewnych podstawach (bo końcowe teorie z racji potrzeby udowodnienia mogą być najróżniejsze i nimi nie trzeba sobie zawracać głowy) bazujących na biologii jak choćby wpływ pewnych substancji na organizm, to jednak są one niesamowicie nietrwałe. Co i rusz słyszy się, że odkryto nowe zastosowanie albo funkcję pewnego związku chemicznego, co wiąże się ze zmianą dotychczasowego podejścia i co wprowadza pewien dysonans. O przykłady łatwo: pamiętam kampanie dotyczące szkodliwości soli kuchennej i przedstawianie jej jako „białego zabójcy”, a obecnie (od kilku lat) okazuje się, że jednak nie jest to aż tak niebezpieczne, bo sól zatrzymuje płyny w organizmie, czyli chroni przed odwodnieniem. Podobna sprawa była z cukrem trzcinowym (brązowym) i jego wyższością nad białym; były nawet plakaty zestawiające jeden z drugim i poddające miażdżącej krytyce ten drugi. To samo dotyczy jajek – jeszcze kilka lat temu zabraniało się jedzenia więcej niż dwóch tygodniowo ze względu na zły cholesterol, a obecnie już wiadomo, że to wcale nie takie straszne i na pewno nie wpływa to jakoś znacząco na umieralność.

Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to taki rodzaj nauki, który się nieustannie rozwija. Jest w dodatku powiązany z biologią i chemią – dziedzinami wiedzy, w których postęp dokonuje się niemal z dnia na dzień i każdy rok przynosi mniejsze lub większe rewolucje. I powinno tak zostać, a nie tworzyć sztucznego tworu. Udaje się odnaleźć nową substancję albo nowe zastosowanie/wpływ już znanej, to okazuje się, że pewne twierdzenia należy przewartościować. W takim razie trudno brać na serio większość tez stawianych przez dietetyków i speców od odżywiania, gdyż kto wie czy za jakiś czas się to nie odmieni. To, co zaleca się dzisiaj (lub czego się odmawia i radzi unikać) za jakiś czas okaże się być całkiem przyswajalne i w połączeniu z czymś innym nawet wskazane. Kuriozalnym przykładem, który moim zdaniem świetnie to obrazuje jest wskaźnik GDA, czyli „wielkość określająca ilość składników pokarmowych lub leczniczych, które powinny być spożywane średnio na dobę przez przeciętnego, dorosłego człowieka” (ma to na etykiecie każdy produkt jaki kupujemy w sklepie (zaraz obok zawartości poszczególnych składników odżywczych),więc już samo to dodaje mu ważności). Sęk w tym, że o ile owa wartość jest podawana, to zawsze zastrzega się przy niej, że zależy od płci, wieku, budowy ciała, wagi, trybu życia – aż chciałoby się dodać: numeru buta, koloru włosów, preferowanego ubioru etc. – co można krótko ująć, iż zależy od tak wielu czynników, że de facto nie znaczy nic, bo u jednej osoby będzie to dobre oszacowanie, a u drugiej wypadnie jakaś skrajność. Z kilkoma innymi, które znam jest podobnie, więc wypada zapytać czy aby nie z większością?

Stąd też moja końcowa konkluzja, że na dzień dzisiejszy dietetyce bliżej do stawiania horoskopów niż uznania jej za pełnoprawną dziedzinę wiedzy. Taka ciekawostka dla osób interesujących się przyjmowanymi pokarmami, ale bez traktowania tego zupełnie serio.

Im więcej czytam książek, opracowań, portali, mniej lub bardziej naukowych rozprawek czy zwykłych artykułów dotyczących odżywiania (i tego co się z nim wiąże) tym bardziej robię się uprzedzony do całej tematyki. A przynajmniej do tego, aby nazwać tę dziedziną nauką albo gałęzią wiedzy. Niewątpliwie zrobiła ona furorę i obecnie cieszy się wielką popularnością, ale nie ma się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
710
304

Na półkach: , , , , ,

Do 8kg w 4 tygodnie? Która kobieta nie marzy o tym, by zrzucić zbędne kilogramy w szybki, łatwy i przystępny sposób. W dodatku tak, by wydać, jak najmniej i nie przesiedzieć większości życia w siłowni. Wiele kobiet stosuje rozmaite diety. W zasadzie nie tylko kobiety. Jedna działają lepiej, inne gorzej. Zasada jednak jest ta sama. Mają zdziałać cuda. A nie koniecznie jest ona prawdziwa.
Nie ma dwóch takich samych organizmów. Każdy różni się od siebie w mniejszym, czy większym stopniu, dlatego tez każdy reaguje na diety inaczej. Dr Alain Delabos postanowił stworzyć niepowtarzalny poradnik, w którym dieta ustosunkowana jest do indywidualnego zegara biologicznego. Czy mu się to opłaciło? Szczerze powiedziawszy ja po przeczytaniu jego książki stwierdziłam, że być może, acz niekoniecznie.
Już na samym początku przykuło mój wzrok stwierdzenie „8kg w 4 tygodnie”, które według mnie powinno zostać zaniechane, gdyż daje tylko niepotrzebną nadzieję. Nie ważne ILE się chudnie, ważne JAK się człowiek czuje we własnej skórze. Jednego zadowoli stracony kilogram, inny zaś po nawet dziecięciu utraconych kilogramach, będzie narzekał, że wciąż jest źle i musi jeszcze bardziej zaostrzyć dietę. Kwestia nie gustu, a własnej psychiki…
W poradniku dr Delabos znajdziemy na początku krótki, wstęp, podstawowe informacje oraz program owej „diety startowej”. Z tego, co zauważyłam dalej, większość jej treści to głównie nie porady, a przepisy, które są wykorzystywane przy programie na dany tydzień. Z jednej strony dobra, z drugiej mogłabym się pokusić, że autor pomylił trochę powołania i zamiast poradnika, serwuje nam książkę kucharską. Spierać się jednak nie będę, bo wiem, ze znajdą się i tacy, którym to się spodoba i przypadnie do gustu.
Całość podzielona jest w zasadzie na cztery działy odpowiadające każdemu tygodniowi. Mimo wszystko książka w niektórych miejscach zawiera przydatne porady nie tylko dla danej diety, ale i dla każdej. W dodatku podobała mi się notatka a propo’s chronoodżywiania, bo szczerze powiedziawszy wcześniej nie spotkałam się z podobnym określeniem. Język jest prosty i przystępny, zwłaszcza, że jak już mówiłam – większość to przepisy, przy których styl autora się zaciera i ma się wrażenie, że czyta się książkę kucharską.
Nie powiem, że mnie zachwyciła. Oczywiście ma swoje plusy, gdyż zawiera sporo ciekawych informacji i wszystko jest jasno i przestronnie ułożone w logiczny porządek. Niestety chcąc nie chcąc nie jest to chyba coś dla mnie, możliwe tez dlatego, że do tej pory nie stosowałam żadnych diet. Mogę ją polecić zagorzałym paniom [i nie tylko] które w przeróżny sposób próbują stworzyć sobie sylwetki marzeń. Poza tym jeśli ktoś chce ciekawe, acz nie tuczące zbytnio przepisy, to też znajdzie coś dla siebie – tylko radzę pamiętać, że niektóre są nad wyraz wykwintne, przez co nie każdemu mogą przypaść do gustu. W końcu nie każdy lubi, np. owoce morza, czy ciecierzycę, prawda? Dlatego tez nie podoba mi się fakt, że plan żywienia jest z góry ustalony - i tak szczerze powiedziawszy większości z opisywanych potraw bym nawet nie potrafiła zjeść. A swoją drogą gdybym miała tę książkę przyrównać do innych tego typu poradników, to "Dieta startowa" wypada przy nich naprawdę blado. Ale mimo wszystko – są gusta i guściki, jak to mówią…

Do 8kg w 4 tygodnie? Która kobieta nie marzy o tym, by zrzucić zbędne kilogramy w szybki, łatwy i przystępny sposób. W dodatku tak, by wydać, jak najmniej i nie przesiedzieć większości życia w siłowni. Wiele kobiet stosuje rozmaite diety. W zasadzie nie tylko kobiety. Jedna działają lepiej, inne gorzej. Zasada jednak jest ta sama. Mają zdziałać cuda. A nie koniecznie jest...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    6
  • Przeczytane
    3
  • Zdrowie
    1
  • Posiadam
    1
  • Przesłuchane - zrecenzowane
    1
  • Oddane w ramach okupu
    1
  • Moje 52 książki 2012
    1
  • 3-4 Słabiutko
    1
  • Zdrowie, Dieta, Zioła, Uroda
    1
  • Daniny wydawnicze
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dieta startowa. Odżywianie zgodne z zegarem biologicznym


Podobne książki

Przeczytaj także