Dziennik 1953-1956

Okładka książki Dziennik 1953-1956 Witold Gombrowicz
Okładka książki Dziennik 1953-1956
Witold Gombrowicz Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie biografia, autobiografia, pamiętnik
388 str. 6 godz. 28 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2001-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
388
Czas czytania
6 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
83-08-02895-0
Tagi:
dziennik dzienniki literatura polska
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
8 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4
4

Na półkach:

Dotąd znałem Gombrowicza z jego prozy - "Trans-Atlantyku", "Kosmosu", "Ferdydurke" itd. Sięgnąłem jednak wreszcie po pierwszy z tomów "Dziennika" pisany w latach 1953-1956 w formie wpisów do gazety, które później zebrano, przekształcono i wydano jako książkę.

W "Dzienniku" poruszonych zostało wiele tematów. Sytuacja polityczna, tj. komunizm, wojna, polityka, a także stosunki społeczne, literatura, poezja czy bardziej abstrakcyjne rzeczy jak moralność. Z uwagi na ich mnogość w tym wpisie pragnąłbym ograniczyć się jedynie do opisania dwóch wybranych; one bowiem wzbudziły we mnie najsilniejsze emocje.

Styl. Warsztat. Literatura. Pisarstwo.
Ale bardziej pod względem technicznym, bardziej od strony procesu tworzenia. I tutaj należy przyznać, że Gombrowicz jest w tym genialny. Wyraźnie widać, że on ma te rzeczy przetrawione, że to nie są przypadkowe zdania, będące rezultatem płytkich przemyśleń. Doskonale wyłapuje w różnych dziełach ich cechy charakterystyczne i ciekawie nakreśla występujące (albo i nie) między nimi zależności. Potrafi rzucić jedno, krótkie zdanie trafiające w punkt. Uwaga, jaką przykłada do stylu, pozostaje zresztą z jego podejściem do pisarstwa - "Pisanie nie jest niczym innym, tylko walką, jaką toczy artysta z ludźmi o własną wybitność."

Polska powojenna.
Gombrowicz w licznych wpisach dokonuje oceny aktualnego stanu ducha i literatury w Polsce po drugiej wojnie światowej. Próbuje wykazać pewne ułomności ówczesnego społeczeństwa między innymi tego rodzaju zdaniami:

1) "Pierwszy zarzut taki: że oni przesadzają. Nie w tym znaczeniu, że wyolbrzymiają niebezpieczeństwo, ale w tym, że nadają tamtemu światu cechy demonicznej nieomal wyjątkowości, czegoś niebywałego a zatem i zaskakującego. A to podejście nie da się pogodzić z dojrzałością - która, znając istotę życia, nie pozwala się zaskoczyć jego zdarzeniom. Rewolucje, wojny, kataklizmy - cóż znaczy ta pianka w porównaniu z fundamentalną grozą istnienia?"

2) "Gdybyś była bardziej twórcza, Polko [Polsko - przyp. aut.]... Przynajmniej - bardziej zdecydowana oprzeć się na własnych atutach w rozgrywce ze światem. Nie chcę cię kusić... ale czy nie mogłabyś zbuntować się (...)"

3) "Złości mnie, gdy czytam ich prasę, że w dziedzinie sztuki okazali się niemrawi. Zdumiewające, że choć rewolucja wstrząsnęła podstawami ich bytu, w tych pismach literackich nic się nie zmieniło. Świat się zawalił, ale światek - ten artystyczny - pozostał nienaruszony."
Być może w tych rozważaniach jest nieco prawdy. Być może Polska potrzebowała głosu pokrzepienia, wyrwania się z jałowego stanu melancholii, ale na pewno nie w tej postaci i nie w takiej formie. Gdzie pan był, panie Gombrowicz, gdy ginęli ludzie, a Warszawę obracano w proch?

Dalej mamy odpowiedź:
"Otóż, zważywszy, że nie spadła na mnie ani dziesiąta część tego co im się dostało i że, gdy oni krwawili, ja wałęsałem się po kawiarniach w Buenos Aires, uczucie takie - przyznaję - nie bardzo jest w porządku. Bardziej chyba byłaby wskazana pokora i podziw. A jednak to zimne lekceważenie jest we mnie tak silne, że nie mogę go ukryć w tym dzienniku, gdzie chciałbym nie zanadto kłamać. (...) Przestali być dla mnie kimś. Przestali być czym byli, a nie skonkretyzowali się dostatecznie w żadnym nowym istnieniu. Są niewyraźni. Zamazani. Niepełni. Embrionalni."

Dlatego dla mnie te wszystkie słowa tracą znaczenie, bo nawet jeśli jest w nich jakiś pierwiastek prawdy, to są one zbudowane na kłamliwym podejściu, wynikają z braku wyobrażenia o dokonanej tragedii. Czy zostałyby one w ogóle napisane przez Gombrowicza, gdyby ten, przeszedł ulicami zrujnowanej Warszawy?

Dotąd znałem Gombrowicza z jego prozy - "Trans-Atlantyku", "Kosmosu", "Ferdydurke" itd. Sięgnąłem jednak wreszcie po pierwszy z tomów "Dziennika" pisany w latach 1953-1956 w formie wpisów do gazety, które później zebrano, przekształcono i wydano jako książkę.

W "Dzienniku" poruszonych zostało wiele tematów. Sytuacja polityczna, tj. komunizm, wojna, polityka, a także...

więcej Pokaż mimo to

avatar
192
192

Na półkach: , , , , ,

Kim okazał się dla mnie Gombrowicz po lekturze jego dzienników?
Prowokatorem, wywołującym skrajne emocje. Polakiem, który za wszelką cenę chce uciec od Polski, Polaków, polskiej literatury, ale wciąż do tej polskości jedną nogą jest bardzo mocno przywiązany, bo jak sam o sobie pisze: "jestem okropnie polski i okropnie przeciw Polsce zbuntowany".
Gombrowicz to ktoś, z kogo teoriami się często zgadzam i równie często się nie zgadzam. Zaczynając lekturę jego dzienników, skrzętnie notowałam cytaty z błyskotliwymi uwagami pisarza. W końcu jednak porzuciłam ten pomysł, ponieważ musiałabym przepisać niemal połowę jego wpisów. Z drugą połową albo się nie zgadzam, albo uważam, że czasem pan Gombrowicz niepotrzebnie dzieli włos na czworo, a nie rzadko nawet na czworo do kwadratu.
Zgadzam się jednak z jego oceną komunizmu, katolicyzmu w ogóle oraz polskiego katolicyzmu ukształtowanego na przestrzeni dziejów, który pisarz określa jako "zielony", czyli niedojrzały, dziecięcy, usprawiedliwiający i pozbawiony głębi.

Zgadzam się ze stwierdzeniem Gombrowicza, że ślepe służenie jakiejkolwiek doktrynie świeckiej lub religijnej (czyli fundamentalizm lub fanatyzm, choć on tak wprost tego nie nazywa) jest chowaniem się za ideologią, zrzucaniem z siebie odpowiedzialności, wyzbywaniem się prawa oraz obowiązku do samodzielnego i krytycznego myślenia. Łatwo można wtedy tłumaczyć wszelkie niegodziwe postępki, jakie popełniło się wobec innych ludzi.

Trafna była, według mnie, diagnoza Gombrowicza na temat przyczyn bezbronności polskiej powojennej elity intelektualnej i literackiej, wobec narzuconego Polsce po 1939r. ustroju. Autor "Ferdydurke" pisze o tym w następujący sposób: "Gdyby marksizm osiedlił się w Polsce samorzutnie, stopniowo, przezwyciężając opory... ale on został na kraj nałożony, jak się nakłada klatkę na odurzone ptaki, jak się nakłada ubranie na człowieka nagiego. Z chwilą, gdy znaleźli się w klatce, wszelka polska dyskusja z rewolucją stała się niemożliwa".
I tak oto w 1956r. Gombrowicz stawia wyjątkowo proroczą tezę dotyczącą "miłości" Polaków do komunizmu. Pisze o tym tak: "pozbawieni broni intelektualnej, niepewni swej racji moralnej, walcząc w pojedynkę, raczej opędzali się bezładnie niż walczyli, odrzucali to, nie przyjmowali do wiadomości. [...].
Polska - jeden z krajów najmniej marksistowskich świata".

Interesujące są też uwagi pisarza o naszej literaturze: "Literatura polska to typowa literatura uwodzicielska, pragnie oczarować jednostkę, poddać ją masie, znęcić do patriotyzmu, obywatelstwa, wiary, służby... To literatura pedagogiczna, więc nie wzbudzająca zaufania.
Ale zła literatura polska była dla mnie i ciekawa i pouczająca.[...] Studiując okropne nowelki rozmaitych ciotek w niedzielnym numerze "Kuriera Warszawskiego" albo powieści Germana, Mniszkówny, Zarzyckiej, Mostowicza, odkrywałem rzeczywistość... gdyż te powieści demaskują, one są zdradzieckie. Ich nieudolna fikcja pęka co chwila a przez szczelinę można rzucić okiem na wszystkie brudy tych dusz autorskich, niechlujnych. [...] Historia grafomanii polskiej więcej może powiedziałaby nam o nas niż historia Mickiewiczowi i Prusów".

Jest to lektura, która często śmieszy czytelnika z powodu egocentryzmu i megalomanii autora, która przyciąga i odpycha, złości, prowokuje oraz zadziwia trafnością niektórych spostrzeżeń.
Z całą pewnością można o niej powiedzieć, że zmusza czytelnika do myślenia i właśnie dlatego wciąż po nią sięgamy.

Kim okazał się dla mnie Gombrowicz po lekturze jego dzienników?
Prowokatorem, wywołującym skrajne emocje. Polakiem, który za wszelką cenę chce uciec od Polski, Polaków, polskiej literatury, ale wciąż do tej polskości jedną nogą jest bardzo mocno przywiązany, bo jak sam o sobie pisze: "jestem okropnie polski i okropnie przeciw Polsce zbuntowany".
Gombrowicz to ktoś, z kogo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5
4

Na półkach:

Tego dzieła nie da się opisać prostymi słowami, nie da się też go opisać słowami skomplikowanymi. Jedyne co warto zrobić to sięgnąć po nią i przeczytać choć jeden krótki fragment. Niestety małą wadą jest parę nawiązań do kultury w tamtych latach, więc nie wszystko da się wyłapać, ale z podstawową wiedzą z lekcji polskiego można zrozumieć wiele. Magią tej książki jest to, że w trakcie jej czytania czytelnik wiele razy się zgadza z autorem, ale też wiele razy się z nim nie zgadza- prawie każdy mały fragment skłania do refleksji i formowania swojej własnej opinii, swojego JA.

Tego dzieła nie da się opisać prostymi słowami, nie da się też go opisać słowami skomplikowanymi. Jedyne co warto zrobić to sięgnąć po nią i przeczytać choć jeden krótki fragment. Niestety małą wadą jest parę nawiązań do kultury w tamtych latach, więc nie wszystko da się wyłapać, ale z podstawową wiedzą z lekcji polskiego można zrozumieć wiele. Magią tej książki jest to, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
158

Na półkach:

Generalnie pozycja ma swoje momenty, natomiast nie ma co ukrywać - jak dla mnie jej nieaktualność jest nie do przejścia, zbyt dużo nazwisk, które przewijają się niemal w każdym rozdziale. Z chęcią przeczytałbym tę lekturę z andotacją do wydarzeń do których odwołuje się autor. Na chwilę obecna kunsztu nie wyczułem, często się "wyłączałem" i nie skupiałem się na wydarzeniach z kart ksiażki.

Generalnie pozycja ma swoje momenty, natomiast nie ma co ukrywać - jak dla mnie jej nieaktualność jest nie do przejścia, zbyt dużo nazwisk, które przewijają się niemal w każdym rozdziale. Z chęcią przeczytałbym tę lekturę z andotacją do wydarzeń do których odwołuje się autor. Na chwilę obecna kunsztu nie wyczułem, często się "wyłączałem" i nie skupiałem się na wydarzeniach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
714
65

Na półkach:

Niezwykły styl Gombrowicza, jego prowokacyjność i kontrowersyjność w wielu momentach sprawia, że czytelnik denerwuje się, to znów przyznaje rację i zachwyca się słowem autora Ferdydurke. Osobiście ujęło mnie dość wiele myśli, aforyzmów związanych z odbieraniem, odczuwaniem sztuki na co dzień: „Czyż kiedykolwiek człowiek przebywał gdzie indziej, niż w sobie?", „Wobec czego - nie sądź. Opisuj tylko swoje reakcje. Nigdy nie pisz o autorze ani o dziele – tylko o sobie w konfrontacji z dziełem albo z autorem. O sobie wolno ci pisać. Ale, pisząc o sobie, pisz tak aby osoba twoja nabrała wagi, znaczenia i życia – aby stała się decydującym twoim argumentem. Więc pisz nie jak pseudo–naukowiec, ale jak artysta".

Niezwykły styl Gombrowicza, jego prowokacyjność i kontrowersyjność w wielu momentach sprawia, że czytelnik denerwuje się, to znów przyznaje rację i zachwyca się słowem autora Ferdydurke. Osobiście ujęło mnie dość wiele myśli, aforyzmów związanych z odbieraniem, odczuwaniem sztuki na co dzień: „Czyż kiedykolwiek człowiek przebywał gdzie indziej, niż w sobie?", „Wobec...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1484
580

Na półkach: , , , ,

No mam tak, że po prostu kocham Gombrowicza. Dziś wracam do Dzienników w poszukiwaniu pewnej myśli, która kołatała mi się po głowie, że było takie coś. I było:

“Przestańcie bać się własnych obrazów, przestańcie wielbić sztukę, potraktujcie ją po polsku, z góry, poddajcie ją sobie, a wówczas wyzwoli się w was oryginalność, otworzą się przed wami nowe drogi i pozyskacie to co jest najcenniejsze, najpłodniejsze: własną rzeczywistość”.

Ostatnio staram się to odnieść do muzyki, bo pewna przełomowa dla mnie osoba powiedziała mi właściwie to samo, żeby nadać muzyce własne znaczenie, wplatać w nią własne myśli i uczucia, czynić ją po prostu swoją. Niby proste. No ale nie. Ale przynajmniej świat jest fajny, bo czasami można odnaleźć Gombrowicza w kimś bliskim. Coś pięknego! 🥰

No mam tak, że po prostu kocham Gombrowicza. Dziś wracam do Dzienników w poszukiwaniu pewnej myśli, która kołatała mi się po głowie, że było takie coś. I było:

“Przestańcie bać się własnych obrazów, przestańcie wielbić sztukę, potraktujcie ją po polsku, z góry, poddajcie ją sobie, a wówczas wyzwoli się w was oryginalność, otworzą się przed wami nowe drogi i pozyskacie to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
94
16

Na półkach:

Toporne w czytaniu

Toporne w czytaniu

Pokaż mimo to

avatar
186
26

Na półkach:

Dzienniki czytają się niemal same, jak dla mnie są ciekawsze niż np. „Ferdydurke”. Najmniej interesujący był dla mnie ostatni tom (1967-69),gdzie autor tłumaczy swoje powieści i sztuki. Gombrowicz może być drażniący lub zabawny w swoim egocentryzmie i dumie, żeby nie powiedzieć zarozumialstwie, jest prowokatorem, jest dokuczliwy, sarkastyczny czy wręcz złośliwy. Jednak jest to świetna umysłowość tamtych czasów - czasów Giedroycia, Kołakowskiego, Miłosza, Jeleńskiego, itd. W czasach, kiedy Nobla dostaje ktoś taki, jak Tokarczuk, „Dzienniki” Gombrowicza, choć może nie są arcydziełem, przywracają miarę tego, co wartościowe i co słabe.

Dzienniki czytają się niemal same, jak dla mnie są ciekawsze niż np. „Ferdydurke”. Najmniej interesujący był dla mnie ostatni tom (1967-69),gdzie autor tłumaczy swoje powieści i sztuki. Gombrowicz może być drażniący lub zabawny w swoim egocentryzmie i dumie, żeby nie powiedzieć zarozumialstwie, jest prowokatorem, jest dokuczliwy, sarkastyczny czy wręcz złośliwy. Jednak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
282
93

Na półkach:

Nie czyta się jej łatwo, ale warto! 8/10

Nie czyta się jej łatwo, ale warto! 8/10

Pokaż mimo to

avatar
102
97

Na półkach:

Nie najłatwiejsza lektura, ale obowiązkowa dla osób zainteresowanych gatunkiem dzienników – luźne przemyślenia połączone z konkretnymi informacjami. Trzeba wziąć na poprawkę fakt, że te dzienniki były pisane „dla publiki”, więc nie mamy sytuacji jak przy Białoszewskim, nie ma tam rzeczy, które nie miały ujrzeć światła dziennego.

Nie najłatwiejsza lektura, ale obowiązkowa dla osób zainteresowanych gatunkiem dzienników – luźne przemyślenia połączone z konkretnymi informacjami. Trzeba wziąć na poprawkę fakt, że te dzienniki były pisane „dla publiki”, więc nie mamy sytuacji jak przy Białoszewskim, nie ma tam rzeczy, które nie miały ujrzeć światła dziennego.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 295
  • Chcę przeczytać
    988
  • Posiadam
    304
  • Ulubione
    80
  • Teraz czytam
    62
  • Literatura polska
    25
  • Chcę w prezencie
    13
  • Literatura polska
    8
  • 2013
    7
  • 2018
    6

Cytaty

Więcej
Witold Gombrowicz Dziennik Zobacz więcej
Witold Gombrowicz Dziennik 1953-1956 Zobacz więcej
Witold Gombrowicz Dziennik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także